niedziela, 26 lutego 2012

Mroczny Dotyk - Rozdział 4 _epizod 2


Cameo z namysłem przeglądała zawartość ogromnej lodówki. Wszystkie półki i koszyczki uginały się pod ciężarem produktów: najróżniejszego rodzaju mięsiwa, serów, owoców i warzyw. Do tego mocno schłodzone napoje i lody we wszystkich smakach.
Westchnęła podirytowana, po raz kolejny uzmysławiając sobie, że tego na co miała ochotę nie znajdzie w lodówce tylko na czwartym piętrze. Zaszytego w swoim pokoju, przed ekranem komputera, w ciemnym golfie i takich samych dżinsach, z rozwianym włosem, wpatrzonego w jakieś tam cholerne zapiski.
Torin unikał jej i choć nie powiedział tego wprost, czuła jego niechęć instynktownie przez skórę. A wszystko z powodu cholernego kawałka gliny.
Gdyby wiedziała, że Zacharel wręczy Torinowi tabliczkę, wepchnęłaby ją aniołowi w dupę nim ten zdążyłby wejść do pokoju  wojownika. Ale stało się, Torin złapał bakcyla i teraz nie wyściubiał nosa spoza swego pokoju, całkowicie ją ignorując.
Jakby tego było mało, Lucien popierał go w tym szaleństwie, sam angażując się w rozszyfrowywanie durnego zapisu.
Cameo tekst tylko irytował. Nie sądziła, by zawierał jakieś przydatne informacje, a biorąc pod uwagę, kto go dostarczył, mogła spokojnie zakładać, że nie mógł im pomóc. Aniołowie byli bodaj chyba ostatnią grupą nieśmiertelnych istot zainteresowanych uwolnieniem ich od demonów.
Już miała zakląć siarczyście, gdy umięśniona dłoń z rozmachem zatrzasnęła jej drzwi lodówki przed nosem.
– Szukasz guza? – warknęła, okręcając się na pięcie i stając twarzą w twarz z Zacharelem. Tak jak podejrzewała na pięknej twarzy anioła nie pojawił się nawet ślad wzburzenia.
– Nie lubię zimna – powiedział obojętnie.
– Czyżby? – zaskrzeczała zirytowana. – A ja myślałam, że chłód to twoje drugie imię?
Uniósł lekko ciemną brew do góry.
– Nie jestem… chłodny – dokończył ostrożnie.
Cameo prychnęła.
– Byle kamień ma w sobie więcej ciepłych uczuć niż ty! – wrzasnęła, mijając z rozmachem anioła.
– I to mówi demon, zsyłający na ludzi rozpacz i niedolę – powiedział, łapiąc ją za ramię.
Ich ciała zrównały się ze sobą, ale nawet wtedy anioł nie puścił jej. Warknęła wściekle, mierząc mężczyznę groźnym spojrzeniem. Jej twarz natychmiast wykrzywiła się w okropnym grymasie. Każdy inny na miejscu Zacharela uciekłby od niej jak najdalej. Na aniele jednak jej makabryczna mina nie zrobiła żadnego wrażenia.
 Oczy ciskały w niego błyskawice, a on nie potrafił jej puścić. Choć była wysoka, to i tak przewyższał ją o głowę. Próbowała wyrwać rękę z jego uścisku, ale nie pozwolił jej na to. Oddychała szybko, starając się odzyskać kontrolę nad ciałem, ale i tak przy każdym kolejnym oddechu jej drobne piersi ocierały się o jego tors.
Zmusił się by oderwać wzrok od jej naprężonego ciała i spojrzeć gdzieś ponad jej głową.
– Szukam Torina – powiedział nieswoim głosem. Dopiero wtedy też ją puścił.
Odskoczyła od niego jak oparzona. Z gniewną miną potarła bolące ramię.
Anioł cofnął się o krok, zwiększając dystans pomiędzy nimi. Gdzieś w głowie kołatała mu myśl, że nieważne jak daleko odsunie się od niej, już zawsze będzie czuł dotyk jej ciała na sobie.
– I myślisz, że ukryłam go w lodówce? – warknęła gniewnie. – Pewnie siedzi w swoim pokoju, próbując rozszyfrować cholerny tekst, który mu dałeś.
– Nie ma go na górze – powiedział, ignorując przekleństwa w jej głosie.
Wzruszyła ramionami.
  Poszedł więc na siłownię…
– Nie – przewał jej. – Tam też go nie ma i na dachu również – dokończył, widząc jak otwierała usta, by coś powiedzieć.
– Tu też go nie ma – odparła zjadliwie. – Zapewne błąka się gdzieś po fortecy. Może naprawia kamery…
– W ogóle go nie znasz – powiedział, ponownie przerywając jej.
– Co? – zachłysnęła się bezczelnością anioła. – Jak śmiesz! Spędziliśmy razem kilka tysięcy lat, walcząc ramię w ramię, śmiejąc się i opijając nasze zwycięstwa. Nikt tak jak ja nie wie, co on czuje, czego pragnie i za czym tęskni.
– To tylko pragnienia ciała – powiedział chłodno. – Bez nich można żyć. To pragnień duszy nie można ignorować. Gdybyś znała go lepiej, wiedziałabyś za czym tęskni jego dusza – odparł anioł, stając się niewidzialnym i znikając z oczu Cameo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz