wtorek, 1 października 2013

Mroczny Dotyk - Rozdział 21_epizod 2(ostatni)




Cameo skrzywiła się nieznacznie, spoglądając na wchodzących do jadalni Torina i Wiktorię. Ich ciała przylegały do siebie, a dłonie były tak ciasno splecione, że z pewnością nawet trzęsienie ziemi nie dałoby rady ich rozdzielić.
Cameo zagryzła wargi. Chciała znaleźć się na miejscu wampirzycy, przytulić się do boku Torina. Łzy zagnieździły się pod jej powiekami. Może jeszcze była dla niej jakaś szansa? Teraz, kiedy Torin był wolny od swego demona, mogła spróbować go odbić.
W głębi duszy jednak wiedziała, że Torin nie spojrzy już na żadną kobietę. Wiktoria zdobyła jego serce i mężczyzna za nic w świecie nie pozwoli, by coś ich rozdzieliło.
Torin uśmiechnął się do siedzących przy długim stole wojowników, zajadających się pizzą. Usiadł na jednym z krzeseł, pociągając za sobą Wiktorię, sadzając ją sobie na kolanach.
Oczy wszystkich momentalnie skupiły się na nich. Oprócz pobłażliwych uśmieszków, posypały się na nich żarty, o tę ich osobliwą cielesną więź.
Torin zignorował złośliwe docinki przyjaciół. Za nic w świecie nie zamierzał puścić dłoni Wiktorii.
Gideon siedzący najbliżej przysunął w stronę wojownika i jego kobiety karton z pizzą.
Torin wolną dłonią sięgnął po kawałek. Nim jednak ugryzł spojrzał na Wiktorię.
– Nie będzie ci przeszkadzać, jeśli to zjem? – zapytał z troską.
Uśmiechnęła się do niego chytrze.
– Tak, jeśli masz zamiar zjeść czosnek, który leży na jej wierzchu.
– Jesteś na niego uczulona? Nie będziesz mnie mogła ugryźć? – zapytał szeptem, tak by inni nie mogli tego usłyszeć. Marny trud z jego strony, bo już cały stół rechotał w najlepsze.
– Tu nie chodzi o gryzienie – starała się być poważna, ale udzielała się jej wesołość reszty.
– A o co? – zadziwił się wojownik.
Wiktoria zaczęła się śmiać. Próbowała mu odpowiedzieć, nie była jednak w stanie. Dopiero siedzący na końcu stołu Reyes ją wyręczył.
– Torin, a próbowałeś kiedyś pocałować kobietę po zjedzeniu czosnku? – zapytał rechocząc?
– Nie – odpowiedział wojownik, rumieniąc się.
– I z pewnością ci się to nie uda, prawda koteczku? – mruknął Reyes, szczerząc się do Daniki.
Dziewczyna w odpowiedzi zachichotała.
– To bardzo nieerotyczna potrawa – powiedziała.
Torin, jeśli to możliwe zarumienił się jeszcze bardziej.
– Okej, nie będę jadł czosnku – powiedział wojownik, odkładając pizzę. Wiktoria w jego ramionach śmiała się w najlepsze. – A tak w ogóle, to, kto do cholery zamówił pizzę z czosnkiem? Wy jej nie jedliście?
– My mieliśmy zupełnie inną – powiedział Lucien.
– Ten jeden specjalny kawałeczek był tylko dla ciebie – dodał rechocząc Aeron.
– Chcieliście mnie wrobić – zirytował się wojownik, choć trudno mu było utrzymać poważną minę, kiedy wszyscy się śmiali.
– Nie, tylko przetestować – dodała Anya.
– Wiedzieliśmy, że czosnek nic nie zrobi Wiktorii, chcieliśmy tylko zobaczyć twoją reakcję – dodała Scarlet, uśmiechając się.
– Głuptas – powiedziała Wiktoria, całując go w nos.
Torin zmieszał się jeszcze bardziej.
– Czy to, co zjem, ma wpływ na smak krwi? – zapytał.
Wzruszyła ramionami.
– Tylko zażywane żelazo zmienia smak krwi. Ale ty jesteś nieśmiertelny, więc anemia ci nie grozi.
– No dobra, przestańcie się już z niego śmiać – powiedziała Cameo, podchodząc do Torina z drugim kartonem pizzy. Jej zawodzący głos rozniósł się po izbie, momentalnie psując nastrój reszcie wojowników. – Ta jest dobra – zakwiliła.
Torin wziął z jej dłoni kawałek.
– Dzięki Cam – powiedział.
– Cameo – Wiktoria weszła mu w słowo. – Poczekaj chwilę – zaczęła, zatrzymując wojowniczkę w miejscu.
– Co? – zapytała, kwiląc. Jakże nienawidziła swojego głosu.
– Chciałam cię przeprosić – wampirzyca wyciągnęła rękę na zgodę, którą jakimś cudem oswobodziła z uścisku Torina. – Za tamten wieczór w klubie. No wiesz, za to, że rozerwałam ci gardło.
Wojowniczka wzruszyła ramionami.
– To ja zaczęłam, może mi się należało – zaskrzeczała.
– Zgoda? – zapytała Wiktoria.
Cameo zmarszczyła brwi. Po chwili wahania uścisnęła jednak dłoń wampirzycy.
– Zgoda – zakwiliła.
Wiktoria jednak już jej nie słuchała. Poczuła jak miecz na ramieniu budzi się, wypełniając jej myśli dziesiątkami obrazów.
Cameo stała nad brzegiem skalnego urwiska. Wiatr targał jej ciemnymi włosami we wszystkie strony. Miała na sobie swój strój bojowy, czyli ciemne skórzane spodnie i czarny top. Nie była jednak uzbrojona. Tęsknym wzrokiem spoglądała w dół.
Nagle tuż za nią coś zaszeleściło, jakiś kształt spadł prosto z nieba.
Cameo drgnęła, nie odwróciła się jednak. Jej twarz wykrzywiła się nieznacznie, co miało być zapewne jedyną formą uśmiechu, na jaki było ją stać.
Nieznajomy zbliżył się do niej.
Silne ramiona objęły wojowniczkę, mężczyzna wtulił twarz w zagłębienie jej szyi. Cameo zakwiliła.
– Tęskniłem za tobą – powiedział mężczyzna głosem, w którym nie było słychać żadnych emocji, była za to prawda. Całe morze prawdy.
Białe skrzydła mężczyzny opadły wokół nich, otulając dwa przytulone do siebie ciała, ukrywając ich przed całym światem.
Wiktoria puściła dłoń Cameo, przerywając tym samym napływ wizji.
Dozorczyni Niedoli skrzywiła się.
– Coś nie tak? – zapytała.
Wiktoria uśmiechnęła się szeroko.
– Nie, wszystko w porządku. Dokładnie tak jak być powinno.

Kilka słów od autorki:
Moi drodzy to już koniec opowiadania, o Torinie. Być może niektórych z was zaskoczył fakt, że to właśnie on stał się bohaterem utworu, a na jego partnerkę wybrałam wampirzycę.
No cóż, Torin od samego początku był moim ulubieńcem, pokochałam go za jego cudne blond włosy (których normalnie u mężczyzn nie cierpię) i niesamowite poczucie humoru.
Czytając wszystkie książki z serii, zastanawiałam się, dlaczego autorka nie chce poświęcić mu osobnego tomu. Moje rozczarowanie rosło z roku na rok, aż w końcu postanowiłam sama o nim napisać.
Skąd się wzięła Wiktoria? Po pierwsze jej imię. Pomijam fakt, że znaczy ono „zwycięstwo", co w pewnym sensie jest prawdą, bo Torin dzięki niej wrócił z zaświatów. Bardziej jednak zależało mi na podobieństwie ich imion: Torin Wiktoria.
Pamiętam, że nim zaczęłam pisać opowiadanie długo dyskutowałam z przyjaciółmi na temat idealnej kobiety dla Torina. Ustaliłam trzy możliwe warianty: 1)dziewczyna odporna na wszystkie możliwe choroby tego świata, 2)nieśmiertelna dziewczyna, posiadająca niezwykłą moc, dzięki której Zaraza nie może jej skrzywdzić, 3)martwa kobieta, czyli wampir. Ostatecznie zdecydowałam się połączyć wariant drugi i trzeci. Mam nadzieję, że z dobrym skutkiem .
Dziękuję, że byliście przy mnie, czytaliście to, co uroiło się w mojej głowie, a moje paluszki przelały dla was na „papier". To prawdziwa radość mieć takich czytelników. Dziękuję za wszystkie komentarze.
Dziękuję również tym, którzy do samego końca uważali, że Mroczny Dotyk jest tłumaczeniem powieści Geny Showalter. To prawdziwy zaszczyt dla mnie jako autorki-amatorki, że uznaliście moje dzieło jako wierną kontynuację serii Lordowie Zaświatów.
Mam też nadzieję, że Gena napisze w końcu powieść o Torinie. Ciekawi mnie, co też dla niego szykuje?Być może będzie to ostatni tom z cyklu. Być może nasi ukochani chłopcy odnajdą w końcu Puszkę Pandory i skończą się ich wszystkie kłopoty.
Cokolwiek wymyśli dla nich autorka, mam nadzieję, że powieść powali nas na kolana.
Mystery Woman

6 komentarzy:

  1. Jednym słowem Genialne! Dawno nic mnie tak nie wciągnęło!

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny pomysł na fabułę, bardzo mi się spodobało całe opowiadanie o Torinie. A Wiki jest idealną połówką naszego bohatera ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, bardzo mi się podobało, wszystko:-) nie czytała serii Geny Showalter. Nie wiem czy chcę ale myślę że możesz kontynuować historię nie oglądając się na nic:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. więc to nie było tłumaczenie tylko twoja własną poprowadzona historia o Torine ? I co ja teraz zrobię kiedy w oryginale okaże się, że został z Cameo ? x.x G.E.N.I.A.L.N.E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za zainteresowanie moją wersją historii Torina. Napisałam ją kilka lat przed tym, jak zrobiła to autorka serii. Prawda jest taka, że p.Gena długo zwlekała z napisaniem o tym właśnie wojowniku (moim ulubionym, tak na marginesie). Stąd też pomysł na stworzenie równoległej historii. Mam nadzieję, że przyjemnie się czytało. Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Genialne! Naprawdę! Idealnie wpasowałaś się w styl G. Schowalter no i historia sama w sobie ciekawa. Będziesz może kontynuowała tą serię?

    OdpowiedzUsuń