piątek, 4 października 2013

Gabriel - Rozdział 1_epizod 2


Gabriel podpisał ostatnie dokumenty i dopiero, wtedy spojrzał na Ithuriela.
– Co o tym wszystkim myślisz? – zapytał anioła.
Ithuriel siedział na parapecie, ciepłe promienie wpadały do pokoju, oświetlając jego złocistą skórę, dodając blasku jego białym skrzydłom.
Dopiero po dłuższej chwili Ithuriel spojrzał na przyjaciela.
– Nie masz wrażenia Gabrielu, że rzuciliśmy tego młodego człowieka lwom na pożarcie? – zapytał. Podobnie jak Gabriel zasiadał w Radzie i, choć głosował, tak jak on w sprawie Malosa, nie potrafił pozbyć się wątpliwości.
Gabriel zmarszczył brwi.
– Rozmawialiśmy już na ten temat, zapomniałeś? Uznaliśmy, że kara musi być ostra. Musi też być przestrogą dla innych. Jakże, inaczej możemy pilnować porządku i przestrzegania naszych praw?
Ithuriel pokiwał głową.
– Zgadzam się z tobą Gabrielu. Młodzi poczynają sobie coraz bezczelniej. Ich zapędy coraz trudniej studzić. Archaniołowie nie są już dla nich autorytetem, a prawo jest tylko zbiorem przestarzałych norm.
– To nadal nie zmienia faktu, że są zobowiązani go przestrzegać – powiedział zimno Gabriel.
– Może już czas coś zmienić?
Gabriel spojrzał na przyjaciela zaskoczony.
– Mówisz jak Michael.
Ithuriel uśmiechnął się smutno.
– Może Michael ma rację.
– Bzdura! – zaperzył się Gabriel. – Przez Michaela przemawia pożądanie. Przypominam ci, że jeszcze parę miesięcy temu Michael nie chciał się nawet zbliżyć do ludzi. Teraz wpuścił ludzką kobietę do swego domu i serca... do naszego życia. – Ostatnie słowa Gabriel wymówił z jawnym obrzydzeniem.
– Anastazja nie jest zwykłą kobietą – powiedział Ithuriel. – Przecież o tym wiesz. Ma dar jasnowidzenia i jest kluczem do pokoju na świecie.
Gabriel westchnął.
– Tak wiem. Zdaję sobie sprawę, że musimy jej pilnować, bo, inaczej demony przenikną do świata ludzi. Nie zmienia, to, jednak faktu, że jej obecność łamie nasze prawa.
– Być może, w trosce o nowe życia, będziemy musieli łamać prawo – dodał Ithuriel.
Gabriel pokręcił głową.
– Nie zgadzam się. Nasza krew jest święta, nie wolno nam jej mieszać z innymi rasami.
– Nawet, jeśli będzie to oznaczało wyginięcie naszego gatunku? – zapytał anioł.
Gabriel przymknął oczy.
– Jesteśmy nieśmiertelni, można powiedzieć, że wieczni. Tak szybko nie znikniemy z areny życia. Byliśmy tu jako pierwsi...
– Ale czy będziemy jako ostatni? – zapytał Ithuriel.
Gabriel wzruszył ramionami.
– Czas to pokaże – powiedział.
– Wiesz, że z każdym kolejnym upływającym tysiącleciem rodzi się nas coraz mniej. Nasze szkoły są równie puste jak łona naszych kobiet. – Gorycz wkradła się do głosu anioła.
Gabriel spojrzał zaskoczony na przyjaciela.
– Ciebie nie powinno to tak martwić. Wkrótce zostaniesz ojcem. – Gabriel pożałował swoich słów w chwili, w której je wypowiedział.
Ithuriel prawie dwa tysiące lat czekał na ten moment.
– Wiesz, jak wielu pośród nas nigdy nie zostanie rodzicami? – zapytał anioł.
Gabriel nic nie odpowiedział. Oczywiście, że wiedział. Prawie połowa z jego rasy nie będzie miała szansy spłodzić potomka. Wszystko przez nietypowy kod DNA. Tak unikatowy, że tylko nieliczne jednostki pośród aniołów pasowały do siebie genetycznie. Jeszcze sto lat temu aniołowie łączyli się dowolnie w pary, licząc na to, że jakimś cudem i przy odrobinie bożego wsparcia, uda się, im powołać potomka do życia. Najczęściej nie mieli takiego szczęścia.
Potem wraz z rozwojem cywilizacji, kiedy naukowcy wyodrębnili ludzkie DNA, aniołowie również zainteresowali się swoją budową. Szybko okazało się, że ich kod DNA jest tak unikatowy, że tylko niektóre jednostki mają szansę spłodzić ze sobą potomstwo. Od tamtej pory, każdy anioł mógł zbadać swój kod i sprawdzić, czy w bazie danych zarejestrowano anioła z pasującym do niego kodem DNA. Miłość zastąpiła chłodna kalkulacja.
Ithuriel prawie dwa tysiące lat czekał na kobietę, która urodzi mu dziecko. Pięć lat temu dowiedział się o Annabel. Nie połączyło ich żadne wielkie uczucie, tylko chęć posiadania potomka.
Gabriel nie będzie miał takiego szczęścia. Był jednym z pierwszych, który dał się przebadać. Od wielu lat, co roku w zamkniętej kopercie otrzymywał najnowsze wyniki. Co roku odpowiedź była taka sama.
W bazie danych nie wykryto kompatybilnego kodu DNA.
Z początku strasznie go to bolało. Jak to możliwe, że on, drugi pośród wszystkich archaniołów miał pozostać bezdzietny? Lata mijały, a on pogodził się z tym. Widać Najwyższy takie miał właśnie wobec niego plany.
– Czy nigdy nie myślałeś, że, gdyby istniała jakaś szansa na to, że moglibyśmy mieć dzieci z przedstawicielami innych ras, powinniśmy przymknąć oko na nasze prawo? – zapytał Ithuriel.
Brwi archanioła zmarszczyły się groźnie.
– Nie – odpowiedział natychmiast. – Nasza krew jest święta – powtórzył po raz kolejny. - Nie wolno nam jej mieszać.
– Nawet z wybrankami? – Ithuriel zszedł z parapetu i stanął przed Gabrielem.
Archanioł prychnął.
– Wybranki to mit. Nie spotkano żadnej od wielu tysięcy lat. To bajka, którą opowiadają sobie aniołowie, by w ten sposób tłumaczyć swoje igraszki z ludzkimi kobietami – powiedział archanioł. Szczęściem dla niego, nie dręczyły go takie pragnienia. Miał, za to inne, równie nikczemne i niegodne potężnego archanioła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz