poniedziałek, 19 grudnia 2016

Abadon - Rozdział 1_epizod 2



Otworzyła zmywarkę i zaczęła wyciągać z niej naczynia. Robiła to metodycznie, każdy pucharek, mimo że był czysty i parujący, przecierała papierowym ręcznikiem. Lubiła czyste naczynia, a jeden zaciek mógłby zrujnować jej cały dzień. Ostrożnie układała szkło na półkach. Kiedy już skończyła, zabrała się za ścieranie blatów na stolikach. Również były czyste, ale ona wolała się upewnić. Do otwarcia kawiarni pozostała jeszcze godzina. Sporo czasy, by ogarnąć lokal i strasznie mało, jeśli planowało się przyszykować coś pysznego dla gości.
Na dziś zaplanowała tort bezowy z malinami. Cholernie słodki i mdlący, jednak odświeżający dzięki kwaskowaty owocom. Nie planowała dodać cukru do śmietany, intensywny smak malin powinien wystarczyć. W głowie już robiła listę potrzebnych składników, gdy drzwi na tyłach kawiarni otwarły się, chwilę później usłyszała:
– Hej, jest tu kto? – Gosia jak zawsze z radosną miną wparowała do środka.
– Trochę spóźnione, ale kupiłyśmy wszystko, o co prosiłaś, a nawet więcej – dodała tajemniczo Karolina.
 – Oby to wasze „coś więcej” nie miało dwóch nóg i zarostu na twarzy – odkrzyknęła Emma. Ostatnim razem, kiedy dziewczyny spóźniły się do pracy, przyprowadziły ze sobą strażnika miejskiego, którego poderwały, gdy ten chciał założyć im blokadę na koło za niedozwolone parkowanie w obrębie Starego Rynku. Gosia i Karolina tak omotały nieszczęsnego funkcjonariusza, że ten nie dość, że blokady nie założył, to jeszcze pomógł im wnieść wszystkie zakupy i został na kawie i ciasteczkach.
Pomijając fakt, że mężczyzna był bardzo miły, Emma nie lubiła odwiedzin funkcjonariuszy ani tych ze straży, ani z policji. Czuła się przy nich nieswojo, miała wrażenie, że ją obserwują, że z łatwością mogą odkryć, kim jest, lub raczej, że nie jest tym, za kogo się podawała. Życie we współczesnym świecie nie należało do najłatwiejszych. Z jednej strony nowinki technologiczne umożliwiały wszelkiego rodzaju szaleństwa, na utrzymywanie kontaktów z całym światem, z drugiej, bez najmniejszego trudu pozwalały szpiegować ludzi, zbierać odciski palców.
Dokumenty, którymi się posługiwała, zostały perfekcyjnie sfałszowane, sporo ją to kosztowało, nie mniej, jednak gdyby poddać je dokładnej analizie i wykonać kilka telefonów, można by bez wątpienia ustalić, że Emma Kowalik nigdy nie istniała.
Wzdychając ciężko, zerknęła na zaplecze. Lepiej skupić się na pracy niż na roztrząsaniu bolesnej przeszłości i jeszcze mniej pewnej przyszłości. Gosia i Karolina, jej współpracownice i przyjaciółki, chowały do chłodni warzywa i owoce. Rozmawiały przy tym beztrosko, śmiejąc się i żartując, chociaż tak naprawdę to Gosia się śmiała, Karolka tylko jej przytakiwała. Emma mimowolnie zagryzła wargi. Nie pamiętała, co to znaczy żyć pełną piersią, mieć plany, marzenia. Ona nie miała nic. Wieki temu, jeden błędny krok pozbawił ją wszystkiego: matki, siostry i przyszłości.
Żyła w samotności tak długo, że trudno jej było wyobrazić sobie, że może być inaczej.
– To gdzie ta niespodzianka? – zapytała, przerywając radosną paplaninę.
Gosia jako pierwsza wyjrzała z chłodni. Uśmiech nie schodził jej z twarzy i Emma mimowolnie poczuła się lepiej. Gosia była szczupłym rudzielcem z mnóstwem piegów na drobnej twarzy. Pogodne usposobienie zjednywało jej sporo przyjaciół. Aż dziw brał, że od wielu lat była sama i unikała stałych związków niczym diabeł święconej wody. Emma podświadomie czuła, że przyjaciółka ukrywała coś bolesnego, nigdy jednak nie nalegała i nie domagała się wyjaśnień. Każdy miał prawo do swych sekretów.
W końcu z chłodni wyjrzała Karolina i przystanęła obok Gosi. Roboczy fartuch opinał jej smukłą sylwetkę. Czarne jak noc włosy miała związane w kucyk. Była umorusana na twarzy, ale nawet z kurzem na policzkach była najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek Emma widziała. W Karolinie wszystko było idealne, począwszy od długich nóg, kształtnym biuście, a skończywszy na zadziornym nosie i gładkiej cerze.
Tylko jedna rzecz nie pasowała do opisu idealnego dziewczęcia – brak uśmiechu na jej twarzy. Karola potrafiła dyskutować na różne tematy, paplać o modzie, pogodzie i facetach, nigdy jednak się nie uśmiechała. Zawsze jakiś cień, jakiś mrok czaił się w jej spojrzeniu. Panicznie wręcz unikała bliższych relacji z ludźmi, jakby obawiała się, że mogą ją skrzywdzić lub, że to ona będzie stanowić dla nich zagrożenie.
– Powiedziałaś? – zapytała Karolina.
Gosia potrząsnęła głową, a rude włosy zatańczyły wokół jej twarzy.
– Czekałam na odpowiedni moment.
Emma przewróciła oczyma. Dziesiątki lat chodziła po tym świecie, ale jeszcze nigdy nie miała takich przyjaciółek: jedna radosna niczym skowronek, zarażająca optymizmem wszystkich dookoła, druga nienaturalnie poważna i skupiona, stroniąca od ludzi. Różniące się od siebie jak dzień i noc, wspólnie stanowiły niespotykany duet.
– Może teraz, inaczej zapuszczę tu korzenie i bez piły łańcuchowej mnie nie ruszycie? – zażartowała Emma. O dziwo, obie przyjaciółki pogroziły jej palcami.
– Bzdury, żadne korzenie ci nie grożą, wiedziałabym o tym – skarciła ją Gosia.
– Od piły łańcuchowej to ty się trzymaj z daleka, nawet nie wiesz, jaki to ból, kiedy sobie coś odetniesz – dodała poważnym tonem Karolina.
– A ty wiesz? – Korciło Emmę, by kontynuować ten ciekawy temat, wiedziała jednak, że Karolka mimo swego dziwactwa nie powie nic więcej, a zwłaszcza nie zdradzi nic ze swej przeszłości.
Karolina wzruszyła ramionami, Gosia tylko wydęła usta.
– Zbaczamy z tematu, kochane – wtrąciła po chwili Karola.
– Każdy coś ukrywa – rzuciła lekko Gosia, a wracając do naszej niespodzianki... – zawiesiła dramatycznie głos, co tylko spowodowało, że Emma po raz kolejny przewróciła oczyma. – Kupiłyśmy bilety na występ Chippendales. – Zakończyła z taką euforią, jakby oznajmiała, że wygrała szóstkę w totka.
Emma uniosła pytająco brwi.
– Co?
- Idziemy pooglądać pięknych facetów – szczebiotała radośnie Gosia.
– Striptiz? – Emma z wrażenia nie wiedziała, co powiedzieć.
– Oj tam, raczej zmysłowy taniec nadmiernie pobudzonych samców – rzuciła swoją wersję Karolka.
Emma zmarszczyła brwi. Gdyby nie to, że miała w swoim życiu epizod z rozbieraniem, pewnie podeszłaby do tego tak jak dziewczyny. Czasy, co prawda, się zmieniły i chłopcy z Chippendales robili to z własnej woli, w dodatku za sporą kasę, wspomnienie jednak nie chciało zniknąć.
– Kiedy ma się odbyć to doniosłe wydarzenie? – zapytała niechętnie.
– W ten weekend. – Gosia wprost skalała z radości. – Już się nie mogę doczekać. Julka oszaleje z radości, kiedy jej powiem.
– Chcesz zabrać córkę na pokaz? – Emmę dosłownie zamurowało. Julka miała szesnaście lat i w okresie letnich wakacji pomagała w kawiarni. Gosia wychowywała ją samotnie, nigdy też nie wspominała, kto był ojcem dziewczynki.
– A czemu nie? Niech dziewczyna popatrzy, jak powinien wyglądać prawdziwy mężczyzna.
– Wydepilowany, wymuskany i nadmiernie pobudzony? – zapytała Emma.
Gosia uśmiechnęła się szeroko.
– Słoneczko ty moje, taki facet potrafi wyczyniać cuda w łóżku, a nawet jeśli jest totalnym gamoniem, to przynajmniej dotykając boskie ciało, nie poczujesz się rozczarowana.
– Idąc tym tropem, sprawisz, że będzie patrzyła na swoich rówieśników ze wstrętem.
– Jej rówieśnicy mają pryszcze na twarzy i zapewne nie tylko tam oraz głupoty w głowach. Lepiej, by trzymała się od nich z daleka. – Podsumowała dyskusję Gosia. – A skoro już mowa o facetach, to kto wie, może któryś wpadnie ci w oko? – Spojrzała wymownie na przyjaciółkę. Karolina tylko uniosła kciuk do góry, w geście, że popiera. Emma natomiast obróciła się na pięcie i skierowała się do kawiarni.
– Nie zadaję się z facetami, którzy golą więcej części ciała niż ja. Prawdziwy mężczyzna musi pachnieć jak facet, nie bać się ubrudzić rączek i być oparciem dla kobiety.
– Czyli facet idealny? – pokręciła głową Gosia. – Taki nie istnieje.
– Przeciwnie, pan Stefan, mój mechanik samochodowy, pasowałby idealnie. – Wtrąciła swoje Karolka, szturchając przyjaciółkę w bok. – Śmierdzi jak cholera, nie goli się, jest wiecznie brudny, a że spory z niego chłop, oprzeć się o niego też można.
– Żartujesz, prawda? – Gośka śmiała się tak mocno, że musiała chwycić się ściany, by nie upaść. Nawet Emmie udzielił się dobry nastrój, tylko Karolina stała z poważną miną, nie bardzo wiedząc, co rozbawiło przyjaciółki.

4 komentarze:

  1. Mają dziewczyny rację nic dodać nic ująć:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Emma ma fajne przyjaciółki, w dodatku równie tajemnicze jak ona sama. Ciekawi mnie czy pójdą na ten występ. Pięknie dziękuję za świetny rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
  3. Tajemnice, tajemnice:).... Współczuję Abadonowi: nie wie co na niego "spadnie" i jak mocno uderzy. Dziewczyny świetne:)
    Pozdrawiam
    szekla_

    OdpowiedzUsuń
  4. No czytam jeszcze raz bo pojawił się nowy rozdział a w natłoku straciłam wątek.

    OdpowiedzUsuń