sobota, 30 listopada 2013

Michael - Rozdział 14_epizod 2


Obudził ją chłód, zimno, które przenikało jej ciało, aż do szpiku kości. Kręciło się jej w głowie, w ustach zaschło, a zęby boleśnie dzwoniły o siebie. Zaczęła płakać, kiedy zrozumiała, gdzie się znajduje i co się z nią dzieje. Już to widziała, śniła o tym i krzyczała w każdej sekundzie tamtego koszmaru.
Teraz jej wizja się spełniła i już nie była tylko snem, lecz rzeczywistością.
Pokręciła głową, rozglądając się na boki, tak jak w jej śnie, była w mrocznej jaskini. Zaledwie trzy pochodnie, wbite w twarde ściany, oświetlały przerażające wnętrze.
Bolały ją nadgarstki, a palce lepiły się do siebie. Spojrzała na swoje ręce i natychmiast szloch wstrząsnął jej ciałem. Dłonie miała przykute do kamiennego ołtarza, na którym zresztą sama leżała. Jej ciało było pocięte w kilku miejscach, krew delikatnymi strużkami spływały w dół po kamieniu.
Chciała krzyczeć, ale bała się odezwać ze strachu, że ściągnie na siebie uwagę demonów. Gdzieś całkiem niedaleko słychać było ich skrzekliwe głosy.
Próbowała poruszyć stopami, ale one również były przytwierdzone do ołtarza. Łzy spłynęły po jej policzkach. Umrze tu, nagle dotarło do niej. Michael jej nie pomoże, bo przecież nie miał pojęcia, gdzie szukać Uriela. Została sama, skazana na łaskę potwora.
Nagle pochodnie zamigotały i chwilę później mroczna postać weszła w krąg światła – Uriel.
Ana pisnęła, szarpiąc skutymi dłońmi.
Był wyższy niż go zapamiętała, jego skrzydła, choć zupełnie zdrowe, nie błyszczały już bielą, jakieś mroczne cienie przesuwały się po ostrych krawędziach. Uśmiechał się okrutnie, w szarych oczach, nie było nawet cienia dobroci.
– Bądź grzeczną dziewczynką i leż spokojnie – powiedział podchodząc do niej. – Jeśli będziesz się tak wiercić, szybciej się wykrwawisz, a co za tym idzie umrzesz, nim zdążę cię w pełni wykorzystać.
Jęknęła.
– Puść mnie, proszę – zdawała sobie sprawę, jak żałosne było jej zawodzenie oraz, że jej słowa nic nie znaczyły dla upadłego.
Jak podejrzewała pokręcił głową.
– Zbyt długo czekałem na ten moment – przepełniała go duma.
– Nic ci nie zrobiłam – jęknęła. – Sam powiedziałeś, że uratowałam, cię wtedy w parku, dlaczego więc mnie krzywdzisz? – nie miała nic do stracenia, zaryzykowała więc, przypominając mu ich pierwsze spotkanie.
– Masz rację, pomogłaś mi – uśmiechnął się okrutnie. – Zachowałaś się tak jak sobie tego życzyłem, Miriam doskonale cię przygotowała, a ty idealnie odegrałaś swoją rolę.
– Nie… – wysapała.
– Chyba nie myślałaś, że to był przypadek? – zarechotał, chwilę później pochylił się nad nią, głaszcząc jej czoło. – Pracowaliśmy nad tobą przez ładnych parę lat, kształtując cię i modelując twoją wyobraźnię do naszych celów. Potrzebowaliśmy jeszcze tylko małego bodźca, by cię przebudzić…
– Michaela – pisnęła, a łzy potoczyły się po jej twarzy.
Uriel starł je z namaszczeniem, a następnie oblizał palce.
– Jesteś doskonała – powiedział, gładząc jej usta. – Dokładnie taka, jakiej potrzebuję. A teraz powiedz: jak smakuje seks z archaniołem?
Zacisnęła dłonie w pięści.
– Nie dorastasz mu do pięt – syknęła.
– Och z pewnością – roześmiał się Uriel. – Michael jest podobno wielce utalentowany, nie uważasz?
– Nie twój interes – to, co łączyło ją i Michaela już na zawsze pozostanie w jej pamięci. Nawet, jeśli jej życie wkrótce będzie miało się skończyć, nie wyrzeknie się tych kilku chwil radości w jego ramionach.
Uriel ścisnął jej szczękę, zmuszając ją, by spojrzała mu w oczy.
– Przeciwnie, Anastazjo. Tak się składa, że jest to mój bardzo osobisty interes. Widzisz wiele tysięcy lat temu, Michael zamknął swoją krwią wejście do piekieł. Od tamtej pory nic nie jest w stanie otworzyć bramy do świata ludzi. Przez długi, długi czas zastanawiałem się, w jaki sposób, zdobyć krew mojego anielskiego brata i otworzyć pierdolone wrota. Musisz wiedzieć, że do niego nie można się zbliżyć, on nie ufa nikomu, poza Gabrielem i bandą wiecznie napalonych wojowników. Spędziłem wiele bezsensownych nocy, próbując znaleźć jego słaby punkt, aż wreszcie odkryłem, że to, czym brzydzi się najbardziej, przywiedzie go do upadku – Uriel roześmiał się gardłowo. – Może nie tak dosłownie, bo Michaś jest zbyt świętoszkowaty, by wyrzec się swojej wiary. Jednak to właśnie wy – nic nieznacząca ludzka rasa, którą on tak bardzo gardzi, mogliście zapewnić mi zwycięstwo. Wystarczyło tylko poszukać odpowiedniej osoby, kogoś bardzo wyjątkowego, kto przyniósł na świat bardzo rzadki dar – dar jasnowidzenia – próbowała odsunąć się od jego dłoni, nie miała jednak na to siły.
– Jesteś bardzo niezwykła Ano – kontynuował niezrażony jej wstrętem. – Twoje geny, krew, idealnie pasują do nas – aniołów. Dlatego nas widzisz i potrafisz przewidzieć naszą przyszłość. Dzięki tobie otworzę bramę piekieł i połączę świat ludzi oraz demonów raz na zawsze.
– Jesteś obłąkany – syknęła. – A ja nie jestem Michaelem, nie mam w sobie jego krwi. To on jest kluczem, jego krew, sam to powiedziałeś. Nie prosiłam go o nią.
Zmrużył oczy, coś mrocznego i bardzo złego zamigotało w jego spojrzeniu.
– Myślisz, że naprawdę łaknę jego krwi? – prychnął. – Potrzebuję zaledwie cząstki jego ciała, czegokolwiek, co pochodzi z jego wnętrzności. Do tego właśnie potrzebowałem ciebie. Miałaś go uwieść swoją niezwykłością, oszołomić swoim darem, by przestał się pilnować i zostawił w tobie cząstkę samego siebie.
Oczy dziewczyny rozszerzyły się w przerażeniu, gdy zdała sobie sprawę z tego, o czym mówił Uriel. Jeśli to była prawda, oboje z Michaelem wpadli w zasadzkę.
– Tak moja maleńka – usta Uriela znalazły się tuż przy jej uchu. – Naznaczył cię swoją mocą, zostawił w tobie swoje nasienie. Już go nie potrzebuję, ty jesteś moim kluczem. Dzięki tobie zawładnę całym światem.

Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka

Michael - Rozdział 14_epizod 1


Klucz
Michael wylądował na tarasie mieszkania Any i od razu wiedział, że stało się coś złego. Dookoła unosił się metaliczny zapach krwi i smród demonicznego śluzu.
Gabriel, który wylądował razem z nim, nie wahał się ani chwili, wyważył drzwi tarasowe i wpadł do środka.
– Ana! – krzyknął Michael, wbiegając tuż za nim. W dłoni archanioła błyszczał miecz. – Ana! – krzyknął raz jeszcze.
Gabriel ruszył w głąb mieszkania, Michael tymczasem pobiegł do sypialni. Pokój dziewczyny był pusty, nie licząc skłębionej pościeli.
– Michael! – zawołał Gabriel. – Koło drzwi!
Archanioł ruszył przez mieszkanie, z zaskoczeniem stwierdzając, że nigdzie nie widać śladów walki. Czemu więc tak cholernie śmierdziało demonami?
– Cholera! – krzyknął archanioł, podchodząc do Gabriela.
Ithuriel leżał na podłodze, jakiś metr od drzwi, jego ciało naszpikowane było długimi kolami, niczym skóra jeżozwierza. Archanioł miał otwarte oczy, usta rozchylone, język bezwładnie zwisał, pokryty pianą. Nie poruszał się, jego klatka piersiowa zastygła w połowie oddechu.
– Nie żyje? – jęknął Michael, padając na kolana obok Gabriela.
Drugi pośród archaniołów pokręcił głową.
– Żyje, choć jego serce bije bardzo powoli. Został sparaliżowany demonicznym jadem.
– Możesz go uleczyć? – zapytał archanioł. Gabriel był jednym z najlepszych uzdrowicieli, jakich widział świat. Ithuriel nie powinien umrzeć. Miał tyle planów. W Concorze czekało na niego dziecko.
– Nie tutaj – bąknął archanioł. – Muszę zabrać go do Concory.
Michael położył dłoń na czole Ithuriela. Było chłodne.
– Słyszy nas? – zapytał szeptem Gabriela.
Drugi z archaniołów pokiwał głową.
Michael pochylił się nad sparaliżowanym wojownikiem.
– Wyzdrowiejesz, słyszysz mnie przyjacielu – w głosie Michaela kryła się moc. – Gabriel zabierze cię do domu, a ja odpłacę się tej kreaturze – tego akurat Michael był absolutnie pewien. Nikt nie miał prawa napadać na jego przyjaciół. Uriel chciał wojny, będzie ją miał.
– Nathaniel! – krzyknął Michael, doskonale wiedząc, że aniołowie krążyli wokół mieszkania Any.
Anioł pojawił się w korytarzu nim Michael zdołał wypowiedzieć po raz drugi jego imię. W obu jego dłoniach błyszczały długie ostrza. Wzrok Nathaniela powędrował do leżącego Ithuriela. Gniew przetoczył się po pięknej twarzy mężczyzny.
– Czy on...?
– Żyje – opowiedział szybko Michael. – Ilu was jest? – głos archanioła przepełniała furia. Z jego najlepszego przyjaciela, demon zrobił sobie tarczę strzelniczą, a kobietę jego życia uprowadził do piekieł.
– Wystarczająco – odparł Nathaniel.
– Idziemy – zarządził Michael.
– Wiesz, gdzie jej szukać? – zapytał Nathaniel.
– Jest tylko jedno miejsce, do którego Uriel mógł ją zabrać i żałuję, że wcześniej się tego nie domyśliłem.
– Brama piekieł – Gabriel zazgrzytał zębami.
Michael potaknął.
– Tak, katakumby. Jeśli Uriel planuje otworzyć przejście pomiędzy światem demonów a ludzi, tylko tam mógł zabrać Anę.
– Dlaczego ją zabrał? – Nathaniel zmarszczył brwi. – Przecież musi zdawać sobie sprawę, że przyjdziesz po nią i to nie sam? Skoro chce twojej krwi, mógł to rozegrać trochę inaczej.
Michael opuścił głowę. Jego myśli były mroczne i pełne gniewu, a świadomość, że naraził Anę na tak wielkie niebezpieczeństwo, doprowadzała go do szaleństwa.
– Jesteście w błędzie – powiedział szeptem. – Urielowi nigdy nie chodziło o mnie. Był na tyle inteligentny, że zdawał sobie sprawę, że nie pochwyci mnie. Jednak owszem, chciał cząstki mnie – klucza, którym mógłby otworzyć bramę piekieł i ja mu go dałem, a konkretniej dałem go Anie. W tej jednej kwestii Uriel się nie pomylił, choć Ana nie musiała mnie o niego prosić, sam go jej dałem.
– Co ty mówisz, Michaelu!? – Gabriel chwycił przyjaciela za rękę. – Jak mogłeś dać jej...
Michael spojrzał mu w oczy i Gabriel pojął wszystko w jednej chwili.
– Byłeś z nią – niedowierzanie zamigotało w oczach archanioła.
– Jest moja! – odparł z naciskiem Michael.
– Byłeś z nią, zostawiłeś w niej swoje nasienie! – oburzył się Gabriel.
Nathaniel nic nie powiedział, z tajemniczym uśmiechem spoglądał na swoje buty.
– Tak, dałem jej cząstkę siebie – błękitne oczy archanioła ściemniały gwałtownie. – Ona należy do mnie, Gabrielu. Nie zapominaj o tym. Nie oddam jej Urielowi. Niestety, popełniłem błąd – głos Michaela przepełniał ból. – Nie doceniłem inteligencji upadłego.
– Może się mylisz – wtrącił się Nathaniel. – Może jednak chce cię wciągnąć w zasadzkę?
Michael pokręcił głową.
– Nie, Ana ma w sobie moc i wielki dar widzenia rzeczy, których inni nie widzą. Dając jej cząstkę siebie, sprawiłem, że stała się kluczem, którego Uriel potrzebuje.

Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka