poniedziałek, 5 października 2015

Twierdza Wspomnień - Rozdział 20_epizod 2



Obudziła się późnym popołudniem, przynajmniej takie odniosła wrażenie, patrząc na słońce za oknem. Jej ciało było cudownie ociężałe, a mężczyzna leżący obok niej cichutko pochrapywał. Uśmiechnęła się z czułością, spoglądając na szerokie plecy Cedrica i wyrysowanego na nich złocistobrązowego smoka. Na wysokości łopatek znajdowały się łapy, głowa była mniej więcej pośrodku kręgosłupa, zaś cielsko z ogonem ciągnęło się aż do pośladków mężczyzny. Ciemne ślepia gada wpatrywały się w nią uważnie i przez chwilę miała wrażenie, że stwór faktycznie ją obserwuje.
Szybko odpędziła od siebie tę myśl. Wyciągnęła przed siebie rękę, dotykając pyska bestii. Ostrożnie obrysowała zarys potężnej szczęki, dotknęła małych, spiczasto zakończonych uszu i kiedy miała już przesunąć palcem po skrzydłach, stwór zamrugał do niej.
Krzyknęła jak oparzona i odskoczyła od mężczyzny. Serce waliło jej szaleńczo. To przecież było niemożliwe. Rysunek, który miała przed oczyma, był wszak tatuażem i nie mógł tak po prostu ożyć. A jednak była absolutnie pewna, że jej się nie przewidziało.
– Przestań panikować i przytul się – rzucił swoim niskim głosem Cedric. Ciągle jeszcze leżał bokiem do dziewczyny, ale jego ton wyraźnie świadczył, że dobrze się bawi.
– Zrobiłeś to specjalnie – zawołała z wyrzutem. Chciała wymierzyć mu kuksańca, nie wiedziała jednak, czy bestia nie spróbuje jej ugryźć.
Cedric zaśmiał się głośno i dopiero wtedy obrócił się na drugi bok. Podparł się na łokciu i z drwiącym uśmieszkiem przyglądał się kochance. Miała zaróżowione od snu policzki. Włosy nawet potargane, nie umniejszały jej urody. Emanowała ciepłem i mężczyzna z trudem powstrzymał się przed sięgnięciem po nią. Obiecał leżącej u jego boku kobiecie, że dokładnie wyliże jej ciało i zaznajomi się z każdym nawet najmniejszym skrawkiem słodkiej skóry i dotrzymał słowa.
– Co zrobiłem? – zapytał kpiąco. Jego spojrzenie powędrowało do pełnych piersi dziewczyny.
– Och, już ty dobrze wiesz co! – ofuknęła go, sięgając po przykrycie, ale Cedric wyprzedził ją, chwytając w pasie i wciągając w swoje ramiona.
– W ciągu ostatnich kilku godzin zrobiłem wiele różnych rzeczy, o którą konkretnie ci chodzi?
Prychnęła, nie próbowała się jednak wyswobodzić. Ułożyła się wygodnie w jego ramionach, oplatając nogami jego biodra. Nie uszło jej uwadze, że każda część ciała lorda zdążyła się już obudzić.
– Mówię o twoim tatuażu. Nie wiem jak to zrobiłeś, ale miałam wrażenie, że smok do mnie zamrugał.
Cedric nic nie powiedział. Przycisnął mocniej dziewczynę do siebie. Jego męskość niebezpiecznie otarła się o słodkie wnętrze kobiety. Muskając delikatnie jej usta, wychrypiał:
– Ależ on do ciebie zamrugał, najdroższa – odrzekł lekko.
Zamarła, wlepiając w niego zdziwione spojrzenie.
– To niemożliwe, to tylko tatuaż – wysapała.
Brwi Cedrica podjechały do góry.
– Ty naprawdę nie wiesz, kim są smoczy wybrańcy? – zapytał.
Pokręciła głową.
– Za pomocą magii zmieniacie się w smoki. Jest coś więcej?
– Kochanie – pogłaskał ją czule po policzku – Jesteśmy kimś więcej. I chociaż magia ma tu sporo do powiedzenia, to nie stosujemy żadnych zaklęć, by przywdziać smoczą skórę. To pragnienie jest w nas i to ono decyduje, jacy jesteśmy.
Słuchała go z szeroko otwartymi oczyma. Niewiele do tej pory wiedziała o smokach. Lamis nimi gardził, a Favien interesował się nią tylko, kiedy chciał zrobić sobie dobrze. Od jego towarzyszy tym bardziej wolała trzymać się z daleka.
– Smok, którego widzisz na moich placach, odzwierciedla mnie tuż po przemianie. Nie jest to tatuaż, tylko żywe odbicie mej drugiej natury. On i ja to jedno, nie dwa osobne byty, chociaż czasem gwałtowność mej drugiej natury próbuje przejąć nade mną kontrolę. Czuję go w swoim ciele, krąży w moich żyłach, pomrukuje, domaga się uwagi.
– Ale czy w smoczej formie to nadal jesteś ty? Czy wtedy on przejmuje nad tobą władzę?
Ponownie pogłaskał ją po policzku.
– To zawsze jestem ja. Różnica jest taka, że jako smok jestem silniejszy i praktycznie niezniszczalny.
Skrzywiła się. Tak, tę ostatnią opinię słyszała aż nazbyt często.
– Fajnie, nie ma to jak poczucie własnej wartości.
Pocałował ją mocno, wdzierając się językiem do jej ust. Jęknęła, przywierając całą sobą do niego. Pocałunek był krótki i pozostawił po sobie niedosyt.
– Nie rozumiem, czemu tak się tym przejmujesz? Jestem dla ciebie aż tak egzotyczny?
Prychnęła kpiąco, jednocześnie spychając go z siebie. Nie protestował, oparł głowę na poduszkach i z błogim uśmiechem przyglądał się kochance.
– Egzotyczny? Nie, powiedziałabym, raczej zapatrzony w siebie, nadmiernie przeświadczony o swojej wyjątkowości.
Zaśmiał się głośno.
– Możliwe, że masz rację. Od dziecka wpajano mi, że jako smoczy wybraniec jestem kimś wyjątkowym.
– I o tym właśnie mówię – wymierzyła mu kuksańca. – Nie spotkałam w swoim życiu wiele smoków, ale ci, których poznałam, również uważali się za lepszych od innych.
Zmarszczył brwi, a Gerenisse bezbłędnie wyczuła, w jakim kierunku podążają jego myśli. Wiedział, że uciekła z obozu zdrajców, nie wiedział jednak, gdzie on się znajduje i kim są jego przeciwnicy. Niestety, będzie musiała go rozczarować.
– Nie sądzę, by ci z północy byli tacy jak ja – zauważył sucho.
– Podobno nie ma już podziału na północ i południe? – Mimo wszystko usiłowała odciągnąć go od trudnego dla niej tematu.
Posłał jej pełne zadumy spojrzenie.
– Powiedzmy, że nie ma. Ale nie oszukujmy się, żadna bitwa ani dekret nie zlikwidują uprzedzeń narosłych przez tysiąclecia.
– Nie oznacza to jednak, że nie powinniście usiłować zrozumieć ludzi tam mieszkających – upierała się przy swoim. Było to dla niej równie istotne, jak walka z przesądami, że kurelle są kanaliami, które należy wytępić z powierzchni ziemi.
– Kochana, ależ ja nic innego nie robię. Widziałaś ilu chłopów z północy mieszka w murach mojej twierdzy? Doskonale zdaję sobie sprawę z narosłych uprzedzeń, ale sam nie zburzę tego muru. Zresztą, musisz przyznać, że jest w nich ziarno prawdy, gdyby było inaczej, spiskowcy nie szukaliby siedzib na północnych ziemiach.
Spięła się w sobie, Cedric po raz kolejny nawiązywał do powodu jej aresztowania.
– Życie potrafi być bardzo ciężkie, zwłaszcza gdy jesteś biedakiem albo kobietą.
– Co robiłaś wśród tych bestii? – zapytał łagodnie, zapewne nie chcąc jej spłoszyć, jednak w jego spojrzeniu nie było nic łagodnego, raczej stanowczość i upór.
Westchnęła ciężko.
– Mogłabym ci powiedzieć, że byłam tam jako łącznik pomiędzy moim bratem a smokami, że miałam przypilnować, by spiskowcy nie wykiwali Lamisa.
Cedric usiadł w jednej chwili. Ogień błysnął w jego źrenicach, namacalny dowód przebudzenia się smoka.
– To nie byłaby prawda? Domyślałem się, że kurellowie zawarli jakąś umowę ze spiskowcami.
– Umowa była – rzekła pozbawionym emocji tonem. Tamte dni należały już do przeszłości i miała nadzieję, że nigdy nie wrócą. – Nie byłam jej częścią, tylko… – przełknęła ślinę, nie miała odwagi spojrzeć w oczy mężczyźnie, z którym kochała się tak szaleńczo. Bała się, że ją potępi, odrzuci. On jednak chwycił ją za rękę.
– Byłaś zapłatą – dokończył za nią. – Twój brat sprzedał cię dowódcy zbuntowanych oddziałów! – Jego głos był ostry, a słowa drapały po twarzy.
Nie wiedziała, że płacze, dopóki Cedric nie starł łez z jej policzków. Mężczyzna zaciskał groźnie usta, ale i tak słyszała głębokie warczenie wydobywające się z głębi jego ciała.
– Nie miał prawa tego robić – wychrypiał po dłuższej chwili, kiedy już minął pierwszy szok. Gerenisse uciekła spojrzeniem w bok.
– Już ci mówiłam, że kiedy jesteś kobietą, nikt nie liczy się z twoim zdaniem. Mężczyźni traktują cię jak marionetkę, którą można kierować wedle własnej woli i tylko w przypływie dobrego nastroju potrafią dostrzec, że również masz jakieś uczucia. Nie zmienia to jednak faktu, że nie masz prawa do własnego zdania.
– Twój brat to łotr, Gerenisse. Nie wiem, czemu go kryjesz? Powinien zostać pojmany i osądzony.
– Ty masz swój dom i rodzinę, ja mam tylko jego i matkę – wychrypiała głosem pozbawionym emocji.
Nic nie odpowiedział, a ona przełknęła kluchę w gardle. Gdzieś w podświadomości liczyła, że powie, iż tu teraz jest jej miejsce i tu może być jej rodzina. Nie zrobił tego jednak. Zresztą, czemu miałby to zrobić? Nie należała do jego świata. Mogła być jego kobietą, kochanką, ale nie częścią życia.
– Chciałbym móc ci pomóc – powiedział w końcu, a ona prawie rozpłakała się, słysząc te słowa.
– Na to już chyba trochę za późno – wydusiła chłodno. – Lamis będzie mnie szukał. I znajdzie mnie, tego możesz być pewien. On nigdy nie rezygnuje, a jestem dla niego zbyt cenna. Będzie szukał tak długo, aż wpadnie na mój ślad.
– Przyjdzie tu? – zapytał, mrużąc oczy.
Skinęła głową.
– Raczej tak, może wyśle kogoś w swoim zastępstwie, chociaż bardzo w to wątpię. Do tego czasu powinniśmy uporać się z dziennikiem. – Nie dodała, że kiedy już to zrobią, odejdzie, lub raczej ona ucieknie przed Lamisem.
– Nie pozwolę mu ciebie dopaść – zapewnił ją z mocą.
Spojrzała na niego, a w jej oczach zamigotał ból.
– On jest sprytny, jeszcze nikt nigdy go nie przechytrzył.
– To się jeszcze okaże – zawyrokował ostro. Miał swoje plany wobec kurella. Bardzo bolesne plany.
– Zajmijmy się pamiętnikiem. – Wolała zwrócić myśli smoka ku bezpieczniejszym tematom. Chociaż Bursę nigdy nie nazwałaby bezpieczną… I wtedy ją olśniło. – Cedric, gdzie jest pamiętnik? – krzyknęła, łapiąc mężczyznę za rękę, siadając na łożu. Płótno okrywające jej piersi zsunęło się, ale ona nie zwróciła na to uwagi. – Błagam, nie mów, że został w tamtej komnacie.
Smok otrzeźwiał w jednej chwili. Wyskoczył z łoża i w pośpiechu wciągał na siebie spodnie. Zakładaniem butów, czy koszuli nawet się nie kłopotał.
– Cholera! – zaklął. – Został na podłodze! – wybiegł z komnaty, nim Gerenisse zdołała krzyknąć za nim, by uważał na Bursę.
– O nie – jęknęła, opadając ponownie na poduszki. W myślach zmówiła modlitwę do zapomnianych bogów, o wstawiennictwo. Jeśli zarządczyni znajdzie dziennik, będą straceni. Nie udowodnią jej udziału w spisku na życie matki Cedrica. – Mam nadzieję, że gdzieś tam jesteś – zawołała głośno, mając na myśli ducha zmarłej hrabiny. – Lepiej, żebyś była i pilnowała swego pamiętnika. Inaczej nie dowiemy się, kto cię skrzywdził. – Oczywiście nikt jej nie odpowiedział, ale też nie spodziewała się tego. Spojrzała w kierunku drzwi, za którymi zniknął smok i mimowolnie się uśmiechnęła. Musiała przyznać, że wyglądał smakowicie, kiedy tak gnał półnagi z rozczochranymi włosami i opadającymi spodniami.
Tak, Cedric ker Goric był kimś znacznie więcej niż smokiem z nadmiernie rozbudzonym ego.

5 komentarzy:

  1. Pożądanie wzięło górę i o pamiętniku zapomniano, ciekawa jestem czy będzie tam leżał i czekał na Cedricka. A co do Lamisa to Gen dobrze zna swego brata. Bardzo dziękuję za nowy rozdział. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znając moich bohaterów mogę śmiało rzec, że pożądanie jeszcze nie raz przesłoni im cały świat. Lamis wkrótce zawita do Gelar i sporo namiesza.

      Usuń
  2. Emiś czy Ty wawlilas mój komentarz? :P bo na 100% wstawialem.... pamietam. ze pisałem że jak pamiętnika nie będzie to by znaczyło ze Bursa musiała ich szpiegowac skoro do tego pokoju nikt nie wchodził wczesniej calymi latami buziolki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sławku, swój komentarz do twierdzy wstawiłeś pod wilkiem1 i ciągle tam jest. Pozdrawiam

      Usuń
    2. masakra :D to wszystko przez to ze z telefonu :D usun go Emis prosze bo to bez sensu zeby tam byl :D Buzi :*

      Usuń