sobota, 24 stycznia 2015

Twierdza Wspomnień - Rozdział 10_epizod 2



Przemierzała komnatę od ładnych kilku chwil, wściekając się na wredne gady. Ze złością spojrzała na drzwi, mimowolnie pogrodziła im palcem. Rozpierała ją bezsilna furia i złość. Wszystko za sprawą rudowłosego mężczyzny. Zdawała sobie sprawę, że jest jego więźniem, ale za kogo on się miał?
Gdyby wiedziała, co robi w piwnicy, nigdy w życiu nie zeszłaby do niego. Ale stary smok tak ładnie ją prosił. I uległa. Było coś nader sympatycznego w zdziecinniałym lordzie Gelar. Patrzył na nią tylko i wyłącznie przez pryzmat jej płci. Nie interesowało go kim jest, ani z jakiej rodziny się wywodzi. Cieszył się, że Cedric ją przywiózł i tylko to się dla niego liczyło.
„Biedny starzec” – przeszło jej przez myśl. Gdyby wiedział, w jakim charakterze się tu zjawiła, nie prawiłby jej czułych słówek. Zapewne nie powiedziałby jej nawet „dzień dobry”, nie wspominając o zdradzeniu kilku interesujących szczegółów z życia Cedrica.
– Głupia – skarciła samą siebie. Co ją podkusiło by opuścić komnatę i zejść na dół? Starty smok przyczynił się do tego opowieściami o zamku i swoim synu. Spodobało jej się to co usłyszała, a potem wiedziona ciekawością poszła do piwnic.
Tak jak mówił stary lord, zastała mężczyznę podczas pracy. Smok oczyszczał jedno z pomieszczeń. Musiał się sporo napocić, gdyż zdjął koszulę i z nagim torsem, dalej mocował się ze skrzyniami. Przez chwilę zrobiło się jej gorąco, kiedy tak na niego spoglądała. Cedric stał do niej tyłem, oglądając przedmiot trzymany w dłoniach, a ona mogła w spokoju napawać się jego widokiem. Grą mięśni pod złocistą skórą i wizerunkiem smoka, bezsprzecznie świadczącym o jego przynależności do ognistej rasy. Jego bestia miała pomarańczowo-złote łuski i piwne ślepia. Potężne łapy zdawały się wbijać w skórę, zaś oczy z uwagą śledziły każdy jej ruch. Było to złudzenie, wrażenie chwili, na które wielu dawało się nabrać. Ale nie ona. Lamis zdradził jej ten sekret w pewną zimową noc w Lahmar. Powiedział wtedy:
– Kiedy spoglądasz na plecy smoczego wybrańca, masz wrażenie, że jego bestia szykuje się do ataku, że złośliwe ślepia śledzą każdy twój ruch. Ale to tylko iluzja. Pamiętaj o tym, jeśli kiedykolwiek znajdziesz się w pobliżu nagiego gada. Tą sztuczką straszą swoje ofiary.
Zapamiętała a jakże, tak samo jak informację, że najczulszym miejscem tych krwiożerczych mężczyzn były ich plecy, a w zasadzie cienka, ledwie dostrzegalna szczelina. To właśnie z niej wyrastały skrzydła. Ugodzenie w to miejsce, sprawiało ogromny ból, i na długo odbierało im możliwość do przemiany.
Smok jej rudowłosego strażnika był piękny. Ta bestia miała w sobie coś zadziornego i zabawnego.
Zawołała go, a on odwrócił się do niej, posyłając jej wściekłe spojrzenie. Był zły, że tu przyszła, co do tego nie miała żadnych wątpliwości. Pewnie dlatego z taką satysfakcją oznajmił, że porządkuje celę więzienną właśnie dla niej. Chociaż powinna spodziewać się po nim tych słów, to i tak zabolało, kiedy je wypowiedział.
– Ale z ciebie idiotka – po raz kolejny wyrzuciła sobie, że opuściła tarcze ochronne i pozwoliła mężczyźnie się podejść. – Czego się spodziewałaś? Że pozwoli ci mieszkać w tym pięknym zamku i udawać, że jesteś jego narzeczoną? – zaśmiała się z własnej głupoty i płonnych nadziei starca.
Cedric był dokładnie takim samym potworem jak wszystkie inne gady. Nie zapominał krzywd, a urazy długo nosił w sercu. Dla niego była więźniem, w dodatku bardzo kłopotliwym. Musiał ją zabrać, bo taki był rozkaz króla, ale nie musiał jej niańczyć i zabawiać. Zamknie ją w celi, przykuje do ściany i poczeka, aż zmięknie i zacznie mówić o planach brata i smokach z północy.
Jak na ironię losu, naprawdę niewiele wiedziała. Lamis szczędził jej informacji, większość decyzji podejmując samodzielnie. Matce i siostrze zdradzając nieliczne szczegóły. Podobnie czynił Favien. Bardzo się starała podejść go i dowiedzieć czegokolwiek, informacjami wspomagając brata w jego negocjacjach z gadami. Niestety, nic nie zdziałała. Ten smok milczał jak zaklęty. Zresztą w całym cholernym zamku, nikt nie rozmawiał o losach Kirragonii. Dziwiło ją to, wszak ci mężczyźni stanowili nieformalną armię, dążąc do obalenia króla.
„Wredne smoki” – przeszło jej przez myśl. Gdyby nie one, jej obecne życie wyglądałoby zupełnie inaczej. Może nie byłoby sielanką, ale zdecydowanie byłoby łatwiejsze. Raz jeszcze spojrzała na drzwi. Kusiło ją by wyjść na zewnątrz i w ten sposób rozzłościć smoka.
Cedric nie zamknął jej pod kluczem, choć bardzo miał na to ochotę. Widziała to w jego spojrzeniu, słyszała w głosie, kiedy gniewnie mrucząc opuszczał jej izbę. Dał jej pozorną swobodę przemieszczania się po zamku, tylko przez wzgląd na swego ojca. Stary smok nie miał pojęcia kim naprawdę była i jego syn prędzej połknąłby prędzej własny ogon, niż sprawił mu przykrość. Jedna z kilku słabości, którą powinna zapamiętać i wykorzystać w odpowiednim momencie.
Zaczęła krążyć po komnacie, wściekła jak nigdy dotąd. Przepełniona furią kopała przedmioty leżące na podłodze, uderzała pięściami w ściany. Wrzeszczała tak dłuższą chwilę, gdy nagle dotarło do niej, że coś jest nie tak. Głosy wypełniały całą izbę i jej umysł również. Jęknęła, łapiąc się za głowę. Zamglonymi oczyma potoczyła dookoła.
– Kochanie moje, zupełnie nie rozumiem twoich obaw? – Ktoś się odezwał, a ona pisnęła, odruchowo zasłaniając usta ręką. W komnacie stała kobieta. Dokładnie ta sama, którą wcześniej ujrzała w piwnicy. Miała jasne włosy w kolorze dojrzałej pszenicy, i łagodne rysy twarzy. Błękitnymi oczyma wpatrywała się w mężczyznę siedzącego na drewnianej skrzyni. Przepełniał ją strach, a jej emocje wsiąkały w skórę dziewczyny. Duch przeszedł przez izbę, zatrzymując się przed swoim gościem.
– Nie mów do mnie kochanie, wiesz, że nie znoszę kiedy to robisz – rzuciła.
Mężczyzna wzruszył ramionami. Już na pierwszy rzut oka widać było, że jest smoczym wybrańcem. Był zdecydowanie za wysoki jak na zwykłego człowieka, zbyt szeroki w ramionach i zdecydowanie za pociągający. Kobaltowe włosy i oczy w takim samym kolorze tylko potwierdzały jej domysły.
– Ale ja lubię cię tak nazywać – rzucił, uśmiechając się szeroko. Nie spuszczał wzroku z kobiety, wyraźnie bawiąc się z jej zażenowania.
– Nie pozwalaj sobie! – duch wrzasnął i Gerenisse aż podskoczyła, zaskoczona gniewnym tonem kobiety. Mężczyzna jednak nie zareagował na zaczepkę. Ze stoickim spokojem sięgnął do kieszeni kaftana, wyciągając z niej przedmiot owinięty w sukno.
Niewiasta cofnęła się o krok, z jej twarzy odpłynęły wszelkie kolory.
– Co to jest?
– Sama zobacz – powiedział, podchodząc bliżej.
– Nie chcę tego! – warknęła.
– Niestety, nie masz specjalnego wyboru. – Smok uśmiechnął się drwiąco. Zgrubiałymi od miecza palcami rozwinął materiał. Metal błysnął w jego dłoni. Ostrze było krótkie, ale już na pierwszy rzut oka bardzo śmiercionośne. Rękojeść za to bogato zdobiona kamieniami. Cudowna, misterna złotnicza robota.
– Oszalałeś – wychrypiała, z przestrachem zerkając na drzwi .
Zignorował jej strach, wpychając sztylet w kobiecą dłoń, nie przejmując się nawet tym, że wzdrygnęła się jak gdyby ściskała węża. Potem skierował się ku drzwiom.
– To jeszcze nie koniec – powiedział, łapiąc za klamkę. – To dopiero początek. Wiesz co powinnaś zrobić.
– Nie… – wychrypiała.
Mężczyzna obdarzył ją gniewnym spojrzeniem. W jego wzroku nie było nic ciepłego.
– Zrobisz wszystko co ci każę. Jeśli będę miał taki kaprys i zapragnę twego ciała, również mi je dasz. – Zatrzasnął za sobą drzwi, pozostawiając w komnacie roztrzęsiona niewiastę.
Gerenisse stała nie mniej wstrząśnięta, przyglądając się duchowi zmarłej, krążącemu po komnacie. Teraz już była pewna, że jasnowłosa była matką Cedrica. Smok miał jej oczy i uśmiech.
Duch tymczasem przestał się miotać. Kobieta zawinęła zbrodnicze ostrze w sukno i zaczęła rozglądać się za odpowiednim miejscem do ukrycia narzędzia zbrodni.
– Niedoczekanie twoje – bąknęła. Stała jeszcze chwilę, zastanawiając się, gdzie schować sztylet. W końcu podeszła do południowej ściany i odsunęła ciężki gobelin. Smukłymi palcami przesuwała po cegłach, aż trafiła na obluzowany kamień. Bez zastanowienia wysunęła luźny kawałek i schowała niewygodny pakunek do skrytki.
Gerenisse potrząsnęła głową, silą woli zmuszając umysł do przerwania wizji i odsunięcia ducha zmarłej jak najdalej od siebie.
– Co chcesz mi powiedzieć – szepnęła w powietrze. Z doświadczenia wiedziała, że zjawa nie mogła jej odpowiedzieć. Co najwyżej mogła podsunąć wskazówki do rozwiązania zagadki. To, że zobaczyła właśnie tę scenę, znaczyło, że zmarła chciała jej to pokazać.
 Tylko po co? Będzie musiała zapytać Cedrica o jego matkę. Wątpiła jednak by powiedział jej coś interesującego. Możliwe, że w ogóle jej nie odpowie.
Ukradkiem zerknęła na ścianę, gobelin cięgle na niej wisiał.  Przesunęła palcami po gładkim materiale. Nie był zbytnio zakurzony, zatem służące często musiały go czyścić. Prawie poczuła ukłucie rozczarowania. Zdejmując go ze ściany, dziewki powinny dostrzec obluzowany kamień. Mimo to podniosła ciężki materiał. Ściana wyglądała na nietkniętą, idealną, bez żadnych ubytków. Pamiętała który kamień wskazał duch. Ostrożnie dotknęła go i z niedowierzania aż zamrugała. Cegła wyraźnie poruszyła się pod jej palcami.
– Niemożliwe – szepnęła. Ledwo panując nad emocjami, sięgnęła do skrytki. Szeroki uśmiech szybko wpłynął na jej twarz. Gładkie ostrze błysnęło w dłoni dziewczyny.

10 komentarzy:

  1. Czyżby matka Cedrika miała zabić jego ojca, i kim był tamten smok. Mam nadzieję, że Gerenise nie skorzysta ze znalezionej broni. Bardzo dziękuję za świetny rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę zdradzić już teraz rozwiązania zagadki, ale bez obaw. Gerenisse sama odkryje prawdę.

      Usuń
  2. Spodobał jej się Cedric bez koszuli. Mam nadzieję że nigdy nie wykorzysta wiedzy o plecach aby go tam zranić. Duch smoka kim on był i dlaczego jasnowłosa kobieta bała się go ? Kogo smok rozkazał jej zabić ? Gerenisse znalazła sztylet co teraz z nim zrobi ? Czy będzie szukała rozwiązania zagadki? Bardzo dziękuję za epizod . Pozdrawiam Elka-el64.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zagadek jest tu kilka, obawiam się jednak, że bez współpracy, Gerenisse nic nie zdziała.

      Usuń
  3. A więc mamy podwójną intrygę i podwójnych bohaterów tego dramatu. I jak zwykle rozwiązać trzeba zagadkę przeszłości aby móc znaleźć rozwiązanie w teraźniejszości. Choć się nie znoszą (delikatne sformułowanie, ale czują do siebie pociąg, choć myśl o tym napawa ich wstrętem) muszą zjednoczyć siły by obydwoje zamknęli przeszłość i zaczęli myśleć o przyszłości. Pozdrawiam Lena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zjednoczyć siły to dobrze powiedziane. Obawiam się jednak, że będzie trudne do wykonania.

      Usuń
  4. Coraz ciekawiej :D I teraz dzieki mamie Gerenisse ma sztylet, ktorym moze Cedrika dziabnac :D w koncu czekala na okazje zeby sie zemscic :D dziekuje Emis i buzi :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziabnąć? Bardzo podoba mi się to określenie. I kto wie, co faktycznie wpadnie jej do głowy...

      Usuń
  5. No pięknie :( Ależ się narobiło, duch matki Cedrica uzbroił Gerenisse? Ech, biedny smok, mam nadzieję że niebawem zrobi rewizję dziewczynie i odbierze jaj sztylet, zanim ta zdąży go użyć w niecnych celach.

    buziole :*
    koralgolka

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja tam czekam, aż ona spróbuje go użyć.

    OdpowiedzUsuń