czwartek, 11 sierpnia 2016

Twierdza Wspomnień - Rozdział 29_epizod 1



– Kobieto, powtórz głośniej, tak by wszyscy mogli usłyszeć, co tam mamroczesz. – Król machnął ręką na składającą zeznania Bursę. Smoczyca stała pośrodku dużej sali. Otaczali ją dworzanie, goście i rycerze. Jego Wysokość siedział na wyściełanym fotelu. Ubrany w kosztowne szaty, zerkał spode łba na zarządczynię. Twarz władcy była czerwona od nadmiaru trunku i emocji. Ciemne sińce pod oczami świadczyły o nieprzespanej nocy. Obok monarchy na nieco skromniejszym fotelu zasiadał Tanis. On również nie wyglądał najlepiej. Chociaż w porównaniu do Mirraga, ciało lorda było smukłe i umięśnione, zaś żaden zbędny kilogram nie ciążył mu na brzuchu. Hrabia Gelar nie był w dobrym nastroju. Pełne oczekiwania spojrzenie wbijał w smoczycę, wierząc, że oczyści Gerenisse z zarzutów.
– Lady ker Goric spiskowała przeciwko tobie, panie. Chciała strącić cię z tronu, w swoje plany usiłowała mieszać innych.
– Innych?! Kogo?! Nazwiska? – zagrzmiał władca. Jego twarz stała się jeszcze bardziej pochmurna.
– Zamierzała zwerbować barona Lewera. – Bursa spuściła głowę, przywdziewając najskromniejszą minę, na jaką było ją stać. – Nie powinnam o tym mówić, ale lady Gerenisse wszelkimi możliwymi sposobami usiłowała skłonić ku sobie tego mężczyznę.
– Skąd o tym wiesz? Podsłuchiwałaś? – Pytanie padło z ust Tanisa, nie króla. Władca ponownie machnął ręką na kobietę, każąc jej odpowiedzieć.
– Nie, mój panie. Widziałam jak lady szepcze z baronem gdy nikt nie widzi. Słyszałam jak błagała go, by odwiedzał ją w komnacie... – Bursa zawiesiła głos. Zerknęła na Tanisa. Lord twarz miał tak bladą, że każda żyła biegnąca pod skórą była wyraźnie widoczna. – Nie chcę cię ranić, panie, ale tak jest prawda. Twoja żona cię zdradziła.
Tanis nie odpowiedział, za to król uderzył pięścią w poręcz fotela.
– Gówno mnie obchodzi, z kim łajdaczy się pani tego zamku, chcę zobaczyć tego gnojka, Lewera. – Dawać mi go.
W tłumie gapiów zrobił się gwar, dworzanie zerkali na boki, wypatrując tego, który był przyczyną wybuchu gniewu monarchy. Nie minęła chwila, a na środek sali wyszedł ciemnowłosy mężczyzna. Lewer miał tytuł, jednak na tym kończyły się jego dobra. Nie posiadając zamku, czy innych włości, włóczył się po królestwie, uwodząc młode dwórki, flirtując z żonami lordów. Najczęściej jednak hulał na królewskim dworze, gdzie jadła, pięknych kobiet i okazji do bijatyki nigdy nie brakowało.
– Co masz na swoje usprawiedliwienie, zdrajco? – zagrzmiał król. – Powinien cię ściąć, łachudro!
Lewe zgiął się w głębokim ukłonie przed królewskim majestatem. Groźba Mirraga nie zrobiła na nim szczególnego wrażenia.
– Mój panie, nigdy cię nie zdradziłem. Czy gdybym to zrobił, stałbym teraz przed tobą?
– Cholera cię wie – Władca zerkał podejrzliwie na barona. Znał smoka z jego pobytów w Farrander. Niejeden dzban wina wspólnie opróżnili. – Tacy jak ty, najpierw prawią komplementy, a potem wbijają sztylet w plecy.
– Panie, ja nawet nie noszę miecza. – Lewer rozłożył szeroko ręce, po jego ustach błąkał się bezczelny uśmiech.
– Co zatem powiesz na swoją obronę? – naciskał król.
– Wasza Wysokość, jestem tylko mężczyzną, ale lady Gerenisse aż nazbyt chętnie przyjmowała moje umizgi. Powiedz sam, jak mogłem się oprzeć? – Baron uśmiechał się arogancko ani przez chwilę nie spuszczając wzroku z króla i Tanisa. Sytuacja wyraźnie go bawiła.
– Lewer, głupcze, nie obchodzi mnie, w czyim łożu barłożyłeś, chcę wiedzieć, czy lady ker Goric namawiała cię do zdrady?
W izbie zaległa cisza, Lewer udał, że się zastanawia, zaś król i Tanis wpatrywali się w niego z niecierpliwością.
– Tak, mój królu – odrzekł w końcu smok. – Prosiła, namawiała, błagała bym cię zabił, ale... – hrabia wzruszył ramionami. – Czy ja wyglądam na zabójcę?
– Wyglądasz na durnia, a po takich nigdy nie wiadomo czego się spodziewać – ciągnął Mirrag.
– Królu, znudzona małżeństwem kobieta, plotła mi bzdury do ucha, przyznaję, że nie słuchałem jej uważnie.
– Boś głupi! – krzyczał Mirrag. – Zdradę każe się śmiercią, a ty nie zrobiłeś nic, by do niej nie doszło!
Lewel już otwierał usta, by odpowiedzieć, gdy nagłe Tanis podniósł się z miejsca, zszedł z podestu i stanął przed królem.
– O czym my w ogóle mówimy, wszak nie było żadnej zdrady. A jeśli nawet, to nie ty padłeś jej ofiarą.
– Zapominasz się, Tanisie, twoja żona usiłowała mnie zabić? – krzyczał Mirrag.
– Naprawdę? Ja widziałem to trochę inaczej – Odciął się lord po raz pierwszy podnosząc głos. W sali zapanował niesamowity wprost hałas, każdy z obecnych zastanawiał się, co mogło kryć się pod słowami hrabiego ker Goric.
Król widać również pomiarkował, gdyż zacisnął ręce na poręczach fotela i wbijając pochmurne spojrzenie w stojącego przed nim gospodarza, warknął:
– Co było, to było, można o tym zapomnieć, trudno jednak puścić placem oskarżenia pod adresem twojej połowicy.
– Bez namacalnych dowodów to tylko słowa – upierał się hrabia.
– Twoja zarządczyni potwierdziła, że jej pani spiskowała przeciwko koronie i jej kochanek również.
– Wierzysz w słowa tego darmozjada? – Tanis nawet się za siebie nie obejrzał, było jednak jasne, o kim mówił.
– A twoja zarządczyni, ona również kłamie? – król pochylił się do przodu. Spojrzeniem przeskakiwał pomiędzy grubą smoczycą a lordem. Bursa skubała nerwowo fałdy sukni. Wyraźnie chciała podbiec do Tanisa i wpłynąć na niego, jednak obecność monarchy ją krępowała.
– Ufam wszystkim moim ludziom, ale moja żona to mój kłopot. Sam się nią zajmę.
 Kwestionujesz królewski osąd? – Mirrag skrzywił się. Chwilę przypatrywał się poddanemu, by w końcu machnąć ręką. – Dobrze, zapomnę o tej przykrej sprawie, tobie jednak radzę krócej trzymać małżonkę.
– Masz na to moje słowo – zapewnił skwapliwie Tanis.
– To nie wszystko. – Król uniósł rękę. – Trzymaj swoją lady w domu. Nie chcę słyszeć, że włóczy się po królestwie, a jeśli zobaczę ją w Farrander, źle się to dla niej skończy, czy wyraziłem się jasno? – Zakończył władca podniesionym głosem.
Tanis skinął zaledwie głową, a monarcha już podnosił się z tronu.
– Dość tych bzdur, chodźmy się napić – rzucił jak gdyby nigdy nic do hrabiego ker Goric. – W gardle mi zaschło.
– Zbudź się, idiotko, miałaś nas chronić! – Gwałtowne szarpnięcie wyrwało Gerenisse ze snu na jawie. Dłuższą chwilę mrugała nim zrozumiała, że to nie król na nią wrzeszczy tylko Lamis. Brat ściskał jej rękę, nic sobie nie robiąc z tego, że sprawia jej ból. Wykrzywiona furią twarz wyglądała odrażająco. Dziewczyna z trudem powstrzymała się przed wzdrygnięciem. Nie podobał jej się ten nowy wizerunek.
Lamis zawsze nosił się elegancko i czysto. Codziennie wkładał czyste ubranie i z pewnością posiadał więcej koszul niż Gerenisse sukienek. Teraz miała przed sobą całkiem innego człowieka: ubrudzonego długą podróżą, noszącego od wielu dni to samo czarne odzienie. Nieogolony i nieuczesany przerażał ją dużo bardziej, niż kiedy przesadnie o siebie dbał. Dawnego brata również się bała, ale przynajmniej znała go na wylot. Człowiek, którym się stał, napawał ją wprost niewyobrażalnym lękiem. Coś jej mówiło, że równie mocno, jak zniszczona została jego twarz, uległa degradacji reszta jego człowieczeństwa. Kim, więc był?
– Puść mnie, chyba mam prawo do odpoczynku?! – Usiłowała odciąć się jak dawnej.
– Odpoczniesz, kiedy ja na to pozwolę – huknął na nią. Puścił jednak ramię i zaczął się jej uważnie przyglądać. – Masz pilnować, by siła uroku nie zmalała.
– Zaklęcie działa. – Wzruszyła ramionami. – Nikt nas nie widzi, nie rozumiem, czego tak się lękasz. Jesteśmy daleko.
– Niewystarczająco! – wrzeszczał. – Zapominasz, jak szybko latają smoki. – Beształ ją, raz za razem. – Nie mam ochoty spotkać się z twoim kochankiem.
– A myślisz, że ja mam? – Skłamała bez wahania. Co jak co, ale sztukę naginania prawdy miała opanowaną do perfekcji.
– Nie mam pojęcia, czego chcesz, nie wyglądałaś na zachwyconą, kiedy ratowałem cię z warowni. Nawet mi nie podziękowałaś?
– To dlatego, że stało się to tak szybko, nie dałeś mi okazji się przygotować, zabrać kilka drobiazgów. – Wygięła usta w podkówkę, udając, że ma żal do brata.
Lamis milczał chwilę, przypatrując się siostrze, nim w końcu zaśmiał się gardłowo.
– Zapomniałem, jaka jesteś łasa na klejnoty. Wybacz, nie było czasu na ogołocenie skarbca smoka. Innym razem odbijesz sobie z nawiązką. Znajdę ci majętnego i głupiego kochanka.
Wzmianka o kolejnym mężczyźnie sprawiła, że Gen zrobiło się niedobrze. Wszystko w niej krzyczało, że nie będzie innych kochanków, a ona nie pozwoli się dotknąć nikomu oprócz Cedrica. Głośno jednak powiedziała coś innego:
– Masz rację, nikt nie zna mnie tak dobrze jak ty. Każdego mogę oszukać, ale nie ciebie. – Starała się uśmiechnąć, miała tylko nadzieję, że Lamis nie domyśli się, że kłamała. Szczęściem dla niej, brat pozostał łasy na komplementy.
– Zawsze o tobie pamiętam i martwię się o ciebie. A skoro o tym mowa, zauważyłem, że zabrałaś coś jednak z Gelar? – Słowa kurella brzmiały beztrosko, mimo to jego spojrzenie wprost przewiercało Gerenisse. – Co to jest? Nie rozstajesz się z tym czymś. Tajne zapiski smoków? Ich sekrety? Może powinienem się im przyjrzeć?
Serce dziewczyny zabiło gwałtownie, resztkami sił panowała nad głosem. W myślach zaś wyrzucała sobie, że nie ukryła dokładniej dziennika. Była nieostrożna i dała się przyłapać.
– Bez obaw, to nic wielkiego. Gdybym odkryła jakieś tajemnice, powiedziałbym ci od razu.
– Mam nadzieję, czemu więc tak przywiązałaś się do tej książki? – Lamis pochylił się w kierunku siostry. – Może sam ocenię, czy jest w niej coś użytecznego? – Jego głos stał się niski, przesycony groźbą. Gerenisse znała ten ton. Przez lata ulegała mu, ale nie dziś. Cedric pokazał jej, że potrafi być silna.
– Skoro mi nie ufasz, proszę bardzo. – Sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła z niej oprawioną w skórę małą książeczkę. W myślach prosiła bogów, by nie zadrżała jej ręka. – Jeśli lubisz czytać o hodowli bydła i uprawie zbóż, będziesz zachwycony.
Lamis zacisnął palce na pamiętniku, słysząc jednak słowa siostry, cofnął gwałtownie rękę. Obrzydzenie odmalowało się na jego twarzy.
– Trzoda chlewna? Ohyda. Zmieniłaś się siostro, skoro czytasz o takich głupotach.
Gerenisse wzruszyła ramionami. Starając się ukryć uśmiech zadowolenia, schowała dziennik lady ker Goric w łady sukni.
– Smok był bardzo zajęty rozbudową zamku, a ja nudziłam się. Co miałam robić? Czytałam. Lamis pokręcił z niesmakiem głową.
– Muszę szybko znaleźć ci porządnego kochanka, inaczej całkiem zgłupiejesz.

6 komentarzy:

  1. Fajne i jeszcze raz fajne le tylko takie luknięcie miałam nadzieje na postęp w poszukiwaniach:-)
    ale oczywiście zaczekam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, postęp będzie, ale wszystko po kolei. Czas poodmykać pewne wątki i zagęścić akcję wokół Lamisa. Zapewniam, że Cedric już leci.

      Usuń
  2. Jak najbardziej, i proponowałabym jako kochanka Cedrika. Mam nadzieję, że ten ostatni szybko ich dogoni. A ta jędza Bursa dostanie za swoje. Tanis musiał być jednak głupi i zaślepiony. Pięknie dziękuję za kolejny rozdział. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że wszyscy się zgadzamy, że jedyne męskie ciało, jakie Gen może zaakceptować, a my razem z nią, to Cedric. Facet ma w sobie coś i nic dziwnego, że dziewczyna straciła dla niego głowę.
    Tanis postąpił głupio, miłość nie dała mu szczęścia tylko smutek i rozpacz.

    OdpowiedzUsuń
  4. A bylem przekonany ze dziennik zostal u Tanisa, i ze jak go przeczyta to dopadnie sam Burse. Dziekuje Emis i buziolki :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj Lamis, Lamis, nawet nie wiesz co cię uderzy i jak mocno...
    Podziękowała i czeka cierpliwie na finał:)
    szekla_

    OdpowiedzUsuń