wtorek, 8 kwietnia 2014

Nathaniel - Rozdział 7_epizod 1





Stopy zapadały się w lekkim śniegu, zostawiając głębokie ślady. Z nieba nieprzerwanie padało, wiatr utrudniał kroki, dmuchając zimnym oddechem prosto w twarz. Mimo iż nie miała na sobie płaszcza, nie mogła narzekać na zimno. Stwory takie jak ona nie odczuwały temperatury, nie straszny był im wiatr, czy ulewa. Martwym żadne warunki atmosferyczne nie były straszne. A szkoda. Wiele by dała, za choć jedno ukłucie chłodu na skórze. Niestety, los sobie z niej zadrwił, stawiając jej gatunek gdzieś pomiędzy demonami, a strzygami, czyli istotami pozbawionymi wszelkich uczuć. Nienawidziła siebie i tego, że za jej nieśmiertelność ktoś inny musi zapłacić życiem.
Głos ojca ponownie rozległ się jej głowie, złowrogi, rozkazujący:
- Sue, twoje nieposłuszeństwo bardzo mnie rani. Zmuszony będę ukarać anioła, który sprowadził cię na zdradziecką ścieżkę. Tego właśnie chcesz?
„Nie” – krzyknęła bezgłośnie. Nie chciała, by Thomas krzywdził Nathaniela. Jak na ironię losu, szare pióra, które udało się jej wyszarpnąć ze skrzydeł anioła, nim ten wypchnął ją z okna, zaczęły palić jej palce. Delikatne lotki przypominały jej, co zrobiła i zagłady, jaką ściągnęła na skrzydlatego wojownika.
Nie pragnęła jego śmierci, przynajmniej nie tak dosłownie. Wcześniej zdarzało się jej życzyć mu źle, przeklinać jego nadęte ego i podły charakter, ale nigdy nie chciała jego zagłady. A teraz stało się to faktem i nikt inny jak ona, nie ponosił za to odpowiedzialności.
Nagle zapragnęła wyrzucić pióra i tym samym usunąć mężczyznę ze swych wspomnień. Gdyby to tylko było takie proste. To wszystko był przecież jego pomysł, jego szalona eskapada w bezdroża Kanady. Sama nigdy nie przekroczyłaby granicy państwa, w którym ukrywał się Thomas, ale Nathaniel wiedział lepiej. Chciał wytropić wampira, odnaleźć jego nowy dom, a potem wejść do gniazda krwiopijców razem ze swoimi skrzydlatymi braćmi i wybić wszystkich do nogi.
Niestety wpadli w pułapkę. Thomas czekał na nich, dobrze się bawiąc i planując dla nich specjalne atrakcje.
– Ana, jesteś tutaj? – Michael wyszedł na taras, rozglądając się za swoją małżonką. Siedziała na miękkim fotelu, z laptopem na kolanach. Jej wzrok był lekko zamglony, a palce zawisły się tuż nad klawiaturą. Była w innym świecie, być może w swojej kolejnej wizji, przeżywając na własnej skórze to, co los postanowił zgotować jednemu z archaniołów.
Michael podszedł do żony, miał ochotę ją dotknąć, pogłaskać jej niesforne włosy, ucałować skropioną słońcem skórę, nie zrobił tego  jednak.
Wszystko, co działo się w głowie kobiety miało ogromne znaczenie dla anielskiej rasy. Jej wizje mogły ocalić skrzydlaty lud przed zagładą, lub ściągnąć na nich przekleństwo.
Pierwszy pośród archaniołów usiał na przeciwko dziewczyny i czekał. Korciło go, by zajrzeć do komputera i przeczytać słowa, które wyszyły spod palców ukochanej.
Minęło jeszcze kilka chwil, nim jej spojrzenie nabrało ostrości. Wciągnęła powietrze do płuc, kręcąc nieznacznie głową, rozprostowując ramiona i zesztywniałe mięśnie.
Michael przyglądał się jej z lekkim zatroskaniem, nie lubił takich chwil, momentów, w których Ana opisywała mu obrazy pojawiające się w jej głowie.
– Ano – powtórzył cicho, skupiając jej wzrok na sobie.
Zamknęła komputer i odstawiła go na stolik, potem wstała lekko i usiadła mu na kolanach, wtulając się w jego silne ramiona.
– Tęskniłam za tobą – szepnęła, ledwie zauważając jego zatroskanie.
Zamrugał zaskoczony jej słowami. Nie tego się spodziewał, nie takich słów oczekiwał. Gdzie Sodoma, gdzie Gomora… zniszczenie i zapowiedź apokalipsy?
– Wszystko w porządku? – zapytał głosem sztywnym od emocji.
– Hmm – mruknęła nie podnosząc głowy.
– Ano, wiem, że miałaś wizję – zaczął ostrożnie. – Opowiesz mi co widziałaś?
– Jeszcze nie teraz – szepnęła, całując jego szyję, wyznaczając językiem ścieżkę na skórze anioła.
– Dlaczego? – zapytał, obejmując ją mocniej w pasie, gładząc jej plecy. Włosy dziewczyny przyjemnie łaskotały jego dłonie, a kuszący zapach zdążył już doszczętnie wypełnić mu nozdrza.
– Nic wielkiego się nie stało – bąknęła.
– Co masz na myśli? Przerwałem twoją wizję? – Michael drgnął zaniepokojony.
– Nie – roześmiała się lekko. – To dopiero początek.
– Początek czego? – Tym razem anioł naprawdę się zdenerwował. Jeśli to początek jakiś zdarzeń, to sprawa może być naprawdę poważna.
– Jeszcze nie wiem – szepnęła, przerywając jego rozmyślania – ale mam dobre przeczucia.

Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka

4 komentarze:

  1. Ale przeskok w sytuacji aż spojrzałam czy czegoś nie przegapiłam A najgorsze jest to że przekazałaś tylko garstkę informacji aż mnie skręca żeby poznać co się wydarzylo w gnieździe wampirów i co było w wizji dzięki blanka

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, co się tam wydarzyło. Sue rozpacza, ale Ana jest dobrej myśli, mam nadzieję, że i tym razem jej wizje się sprawdzą. Bardzo dziękuję za nowy rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za nowy rozdział.Co się wydarzyło w gniezdzie wampirów?:)Cieplutko pizdrawiam:)Dana

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego Sue jest tak zmartwiona, co się wydarzyła w domu wampirów ? Ciekawe co zobaczyła Ana w swojej wizji ? Pozdrawiam Elka-el64.

    OdpowiedzUsuń