czwartek, 1 maja 2014

Nathaniel - Rozdział 9_epizod 1


Samolot był piękny, wygodny i idealnie odpowiadał planom anioła. Nathaniel rozparł się w fotelu, dziękując przy okazji, stojącej tuż obok niego stewardessie, za poduszkę i drinka. Podróż do Kanady trwa jakieś czternaście godzin, ale w pierwszej klasie warunki zawsze są fantastyczne. Szkoda, że tego samego nie będzie mogła powiedzieć Sue.
Był pewien, że kiedy w końcu wampirzyca wyjdzie z legowiska, które jej przyszykował, nieźle się mu oberwie. Wszak nie co dzień porywa się martwą kobietę, pakuje do trumny, a potem wywozi na inny kontynent. Cóż, może nie był zbyt subtelny, ale pomysł wpadł mu do głowy nagle i nie pytając się jej o zdanie, natychmiast wcielił go w życie.
Tak naprawdę to niecierpliwie czekał na chwilę, kiedy dziewczyna się obudzi. Oczyma wyobraźni już widział furię wypisaną na jej ślicznej twarzy. Prawie słyszał jej wrzaski i krzyki. A może Sue nic nie powie, uzna, że nie miał innego wyboru i musiał tak postąpić? Prawie się roześmiał. Akurat! Mógł zrobić, coś zupełnie innego, jak chociażby pofrunąć do Kanady na własnych skrzydłach, z nią w swoich ramionach. Zamiast tego, dla siebie wybrał samolot, a dla niej trumnę.
Potrzebował co prawda aktu zgonu Sue, ale z tym właściwie był najmniejszy problem. Wystarczyło, poczekać, aż dziewczyna zapadnie w wampirzy sen, a potem zadzwonić po pogotowie. Sanitariusze długo reanimowali ślicznotkę, nim w końcu poddali się, stwierdzając jej śmierć. Oczywiście przez cały ten czas Nathaniel lamentował, udając załamanego brata. Kartę zgonu miał niespełna godzinę później. Potem wystarczyło już tylko załatwić przelot.
Zadziwiające jak ogromnym współczuciem potrafią wykazać się urzędnicy Ambasady i pracownicy lotniska, na widok zalanego łzami mężczyzny. Nim się obejrzał miał już naszykowane wszystkie papiery potrzebne do transportu zwłok i właściwe dokumenty, uznawane przez władze kanadyjskie. Dzięki nim bez trudu odbierze zwłoki na lotnisku w Richmond, położonym jakieś piętnaście km od Vancouver. Owszem załatwienie tego wszystkiego powinno zająć mu jakieś kilka dni, ale kiedy ma się przy sobie trochę gotówki, a do tego potrafi używać anielskiego uroku – każde drzwi stoją przed tobą otworem.
Fakt, że dziwiono się pieczętując trumnę, gdy Nathaniel umieszczał w środku, tuż obok zwłok latarkę, a na piersi siostry kładł kartkę z napisem: „Do zobaczenia w Vancouver”. Nikt jednak nic nie powiedział, widać uznano, to za gest zrozpaczonego brata.
Nathaniel zaś bawił się wyśmienicie. Popijając trzecią już szklankę whisky  zadzwonił do Michaela.
– Czemu tak długo milczałeś?! – usłyszał zamiast powitania. Widać ostatnimi czasy pierwszemu pośród archaniołów humor nie dopisywał.
– Pracowałem – rzucił lekko.
– Co ustaliłeś – naciskał Michael.
– Dziewczyna zgodziła się współpracować.
– Powiedziała, gdzie jest Thomas? – w głosie anioła pojawiło się napięcie.
– Wampir nie zdradził jej swej kryjówki, mamy jednak pewne podejrzenia, gdzie go szukać. Jesteśmy w drodze do Kanady.
– Czyli jednak Vancouver – Michael nie wydawał się być zadowolony z tych rewelacji, przynajmniej jednak już nie warczał w słuchawkę. – Melduj mi o wszystkim.
– Oczywiście – odrzekł anioł.
– Dostaniesz wsparcie jak tylko odnajdziesz kryjówkę wampira.
Nathaniel zakończył połączenie. By dopaść Thomasa musieli działać ostrożnie, czyli jednym słowem byli zdani sami na siebie. Jeśli coś pójdzie nie tak, nikt im nie pomoże. Chyba, że zdążą wcześniej powiadomić Michaela.
Anioł westchnął, a potem wyjrzał przez niewielkie okno. Samolot pruł do przodu, rozganiając chmury, nic nie robiąc sobie z wiatru szalejącego na tej wysokości. Jak każdy anioł, Nathaniel kochał wiatr i potrafił wykorzystać jego siłę w trakcie lotu. Teraz prawie żałował, że leci samolotem, szybko jednak przypomniał sobie o wampirzycy zamkniętej w metalowej trumnie, uwięzionej gdzieś głęboko pod pokładem, w luku bagażowym i od razu powrócił mu dobry nastrój.
W pierwszej chwili pomyślała, że noc trwa już w najlepsze, a ona ciągle jeszcze śpi. Nigdy wcześniej jej się to nie przytrafiło. Zazwyczaj budziła się tuż po zachodzie, a zasypiała nim pierwsze promienie ogrzały ziemię. Tym razem było zupełnie inaczej. Tak przynajmniej się jej wydawało, dopóki nie spróbowała unieść się na łóżku i zamiast przestronnej sypialni, uderzyła głową w coś twardego i zdecydowanie metalowego.
Syknęła, upadając na satynową poduszkę, która żadną miarą nie należała do niej. Wyciągnęła ręce przed siebie, mocując się twardym sufitem, badając otaczającą ją przestrzeń. A ta była zaskakująco niewielka. Spróbowała unieść stopy i ledwie mogła nimi poruszyć. Wpadła w panikę, rzucając się w tym dziwnym łóżku, gdy nagle namacała ręką jakiś niewielki, podłużny przedmiot. Chwyciła go palcami, dotykając, wciskając przycisk i zaraz potem światło rozjaśniło wnętrze jej nowego lokum.
Leżała na czymś białym i połyskliwym, zresztą sufit nad jej głową, również był ozdobiony lśniącym materiałem i koronką, całym mnóstwem cholernie irytującej koronki.
Nagle zrobiło się jej niedobrze. Zaczęła uderzać dłońmi w sufit, szarpać materiał, ale nic się nie zmieniło. Była w trumnie! W trumnie!
– Nie! Nie! – krzyczała. – Tylko nie trumna! On przecież nie mógł… – zamilkła, gdy jej place natrafiły na coś jeszcze… jakiś fragment kartki. Chwyciła go w dłonie, unosząc przed oczy. Przyświecając sobie latarką, przeczytała na głos: – „Do zobaczenia w Vancouver”. Nathaniel! – wrzasnęła, kopiąc i uderzając pięściami w metalowe wieko. – Ty podła kreaturo!

Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka

5 komentarzy:

  1. no nat nieźle sobie z nią pogrywa ciekawe co mała Sue zrobi kochanemu aniołkowie pewnie piórka z d.. powyrywa :P dzieki za nowy fragment pozdrawiam dorka

    OdpowiedzUsuń
  2. Dowcipniś z tego naszego aniołka.Ciekawe co będzie w następnym rozdziale.Gorące dzięki za nowy rozdział. Dana

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie jest śmieszne, jak widać nawet dla wampira pobudka w trumnie nie należy do najweselszych. Bardzo dziękuję za kolejny rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
  4. O tak Nathaniel to uroczy hultaj przyjemnie posłuchać jego mysli ale nie wiem czy bym chciala być w jego skórze jak Sue go dorwia za ten dowcip z trumną dzięki blanka

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo spaczone poczucie humoru ma nasz aniołek. Sue powinna mu wszystkie piórka po podcinać żeby skubaniec miał problemy z odlotem jak go będzie kijem okładać. Bardzo dziękuję za kolejny fragment. Pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń