wtorek, 19 sierpnia 2014

Szmaragdowe Serce - Rozdział 20_epizod 2



Quinkel nic nie powiedział. Tego, że ktoś próbował zmylić jego czujność, dawno się domyślił. Zresztą jak inaczej wyjaśnić tak głupią zagrywkę. Żaden normalny gad, będący przy zdrowych zmysłach, nie porwałby się w pojedynkę na zamek. I to w dodatku na taki, w którym zamieszkuje co najmniej kilka smoków.
Owszem, Mura nie działał sam. Ze swoim wspólnikiem obmyślił jak wyciągnąć go poza mury. Nie mógł jednak zakładać, że wszystkie gady opuszczą warownię. Jaki więc był jego cel? Spalenie wioski, przestraszenie mieszkańców, uświadomienie mu, że wojna nadal trwa?
Możliwe.
Jeśli jednak tak było, znaczyło się, że na smoczej ziemi ukrywało się o wiele więcej popleczników Tollesto niż się wszystkim zdawało.
– Co dokładnie stało pod Querm? – zapytał Karis, drapiąc się po brodzie.
– Drobne napaści moi łowczy zgłaszali od dawna – odrzekł z lekkim ociąganiem Quinkel.
– Ktoś widział te smoki? – dociekał mężczyzna.
Baron zmarszczył brwi.
– To był jeden gad. Tygodniami ukrywał się w lasach, trzebiąc je ze zwierzyny i strasząc wieśniaków.
– Wobec tego, gdzie był drugi? – Kursse włączył się do dyskusji.
– Tego nie wiem. Nikt o nim nie słyszał, do dnia w którym nie poszła z dymem cała wioska.
– Baron pośpieszył im pomocą – dodała szybko Kharina.
– Wtedy pojawił się drugi gad? – Hargar nie wyglądał na przekonanego. Nie lubił takich zagrywek. Smoki powinny walczyć ze sobą otwarcie, twarzą w twarz, a nie ukrywać się po krzakach, jak pospolici przestępcy.
– Tak – odparł Quinkel. – Nikt wcześniej go nie widział, chociaż mieszkańcy wioski twierdzili, że tamtego dnia kołował nad osadą.
– Czy jest możliwe, że pojawił się dopiero przed napaścią na Querm?
– Sugerujesz Hargarze, że przyfrunął na południe, bo wiedział iż nie będzie mnie w domu? – Baron pochylił się do przodu. To była całkowicie absurdalna myśl, chociaż, gdyby tak się nad nią zastanowić…
– Być może wcale nie przyfrunął, może cały czas był na południu – mina smoka nie pozostawiała wątpliwości, że on w takie zbiegi okoliczności po prostu nie wierzył.
– Nie bardzo rozumiem – Quinkel wstał z fotela, stając teraz przed towarzyszami.
– Cały czas zakładamy, że jeśli przeżył którykolwiek z dawnych wasali Tollesto, to musi on siedzieć na północy – ciągnął Hargar. – Uważam jednak, że się mylimy. Na północy roi się od naszych ludzi. Król przejął wszystkie warownie, a jego wojownicy nieprzerwanie patrolują teren, wypatrując niedobitków nieprzyjaciela.
– Południa nikt nie pilnuje – wszedł mu w słowo Quinkel. Baron przymknął na moment oczy. – Masz rację przyjacielu, sami podaliśmy się im na tacy. Przeczesując północ zapomnieliśmy, że ostatnimi czasy mieszkańcy Kirragonii swobodnie przemieszkają się na południe w poszukiwaniu lepszej przyszłości. Sami ich do tego zachęcaliśmy.
– Mnie tam nikt na południu nie witał z otwartymi rękoma – bąknęła pod nosem Kharina. Dziewczyna miała obrażoną minę sugerującą, że ciągle pamięta wymówki Quinkela związane z jej pochodzeniem.
Baron posłał jej ostre spojrzenie.
– Trudno się dziwić, jeśli miast czekać na zaproszenie gospodarza, włamujesz się do jego zamku – skarcił ją.
– Hej! – warknęła przez zęby. – Nigdzie się nie włamałam. Nie moja wina, że twoi ludzie są takimi idiotami, iż wpuścili mnie na piękne oczy.
„I nie tylko” – przeszło przez myśl mężczyźnie. Głośno jednak tego nie powiedział. Im mniej otaczającego go smoki wiedziały o łączących go relacjach z dziewczyną tym lepiej.
– Jesteś z północy – Karis spojrzał na nią jakby widział ją po raz pierwszy w życiu. – Dlaczego o tym nie wiedziałem? – zapytał.
– Wiedziałeś, tylko nie raczyłeś zapamiętać, głupku – mruknął Kursse.
– Ale twoja rodzina przecież nie… – ciągnął smok lekko zmieszany.
Dziewczyna westchnęła, miała już dość rozmowy na temat swoich bliskich.
– Nie, moja rodzina nie wspierała dążeń hrabiego do władzy. Za to właśnie nieustannie nękano mieszkańców naszych wiosek, a memu ojcu wielokrotnie hrabia groził śmiercią.
– Jak zginęli? – zapytał Hargar, jako jedyny z obecnych tu smoków, nie ulegając czarowi dziewczyny.
– Zabił ich smok należący do gwardii Tollesto – Prawda. Nie dodała jednak, że był on wcześniej jej kochankiem.
– A co z twoim domem? – dociekał Karis. – Ciągle jeszcze stoi?
Pokręciła głową.
– Nie został kamień na kamieniu. – W ten oto sposób hrabia pokazywał innym, jaka czeka ich kara za nieposłuszeństwo.
Quinkel obserwował twarz dziewczyny, ciekawy tego co raczyła o sobie w końcu zdradzić. Nie było tego wiele, ale każdy skrawek informacji o tej kobiecie, wart był jego uwagi.
– A co tutaj się działo? – zapytał, widząc że dziewczyna nie powie już nic więcej.
– Całkiem sporo – odparł Hargar.
– Odkryliśmy coś ciekawego w kopalniach – dodał szybko Karis.
– Kurellowie prawdopodobnie układają się z krasnoludami – dodał Kursse.
Quinkel uniósł brwi do góry.
– Jak to układają się z krasnoludami, wszak oni się nie znoszą?
– Wygląda na to, że jedni i drudzy kłamią – odparł Hargar.
– Nadal nic z tego nie rozumiem – baron podrapał się po brodzie.
– Zauważyliśmy, że wbrew temu co oficjalnie udają, spotykają się ukradkiem.
– Najczęściej u Lamisa – dodał Karis.
– Łączy ich jakaś umowa? Spisek? – w głosie namiestnika pojawiła się czujność.
– Prawdopodobnie – odparł Hargar. – Ostatnimi czasy krasnoludy stały się wyjątkowo nerwowe.
– Coś się stało? – dopytywał się Quinkel.
Smoki spojrzały po sobie.
– Trudno powiedzieć – bąknął Kursse. – Sporo szperaliśmy w kopalniach i odkryliśmy kilka ciekawych rzeczy.
Baron skrzyżował dłonie na piersi, a cała jego postawa, mówiła: no dalej, zamieniam się w słuch.
Kursse przełknął ślinę, ale to Karis zaczął wyrzucać z siebie informacje.
– Porównaliśmy mapy kopalń z wydrążonymi tunelami i okazało się, że w każdej z nich jest sporo miejsc w ogóle nienaniesionych na zwoje.
– Może nie zdążyli tego zrobić – rzucił Quinkel, ale wszyscy wiedzieli, że co jak co, ale mierzenie korytarzy, ich szkice i opisy, to ulubione zajęcie knypków, oczywiście poza drążeniem skał.
– Raczej celowe zaniechanie – powiedział Hargar. – W każdej górze jest co najmniej kilka takich tuneli. Ich ściany nie są gładkie, tylko dziurawe jak ser, co najprawdopodobniej świadczy, że kamienie wydobywano z nich w wielkim pośpiechu.
– Rozumiem, że próżno szukać spisu tych klejnotów – szepnął Quinkel.
Smoki pokręciły głowami.
– Po tym jak przewróciliśmy dom Lamisa do góry nogami, zarówno kurellowie jak i krasnoludy nabrali wody w usta. Nikt nie zamienia z nami nawet jednego słowa. – Ciągnął Karis.
– Wypadek w Lasir pogorszył jeszcze sytuację – dodał Kursse.
– Co?! – Quinkel opuścił dłonie. – Kazałem zamknąć kopalnię – warknął podirytowany. – Chcecie mi powiedzieć, że nadal wydobywają z niej kruszec? Co z was za głupcy! Zabroniłem wchodzić do wnętrza góry. Jak mogliście pozwolić, by zapuszczano się do środka?!
Kharina również poruszyła się niespokojnie. Policzki jej odrobinę zbladły, a źrenice rozszerzyły się pod wpływem emocji, a może strachu?
– Co się tam stało? – spytała, ignorując wściekły ton Quinkela. – Ktoś zapuścił się do tamtego korytarza?
Smoki spoglądały to na kobietę, to na barona. Namiestnik miotał się po izbie, klnąc pod nosem, dziewczyna zaś wyglądała jakby za chwilę miała zemdleć.
– Od twojego wyjazdu wejście pozostaje zamknięte – Hargar zdecydował się odpowiedzieć, choć nie miał pojęcia, do kogo miał w pierwszej kolejności skierować wypowiadane słowa. W końcu wybrał barona. – O tym, że wchodzą do niej ukradkiem dowiedzieliśmy się, kiedy zgłoszono nam zaginięcie dwóch kopaczy.
– Weszli do tego przeklętego tunelu, czy nie? – wrzasnęła Kharina, podchodząc do Hargara.
Smok tylko skinął głową.
– Poszliśmy ich szukać, ale nie byliśmy w stanie wejść do korytarza – smok zmieszał się odrobinę. – Ten smród… Wibracje… Nie daliśmy rady. Może ich ciała jeszcze tam leżą.
– Nic tam nie znajdziecie – dziewczyna podeszła do biurka, opierając się o nie dłońmi. Przymknęła oczy, zwieszając nisko głowę. – Nic już po nich nie zostało.
– O czym ty mówisz? – Quinkel chwycił ją za ramię, odwracając ku sobie. Pozostałe smoki wyglądały na jeszcze bardziej zaskoczone. – Skąd wiesz o istnieniu tunelu? – spytał.
Kiedy nie odpowiedziała, smok przeklął głośno.
– Wiedziałaś! – warknął.  – Oczywiście że wiedziałaś! Dlaczego miałabyś nie wiedzieć! Wszak byłaś tu już wcześniej!
– Ta góra jest przeklęta – powiedziała tak cicho, że mężczyźni musieli zamilknąć, by móc usłyszeć jej słowa. – Śmierć i zgniliznę, to właśnie czujecie, wchodząc do środka.

6 komentarzy:

  1. Bardzo dużo informacji w tym rozdziale i o podejrzanych zachowaniach smokow z pólnocy a wlaściwie aktualnie z poludnia bo jak zauwazyl baron podano go im na tacy Potwierdziły się domysly o wspólpracy krasnoludow z kurellami a takze okradanie kopalni poprzez zatajanie informacji a teraz jeszcze mam wrazenie ze Kharina wyjaśni co się dzieje w tej zakazanej kopalni Cóż wiadomości sa ważne czasami potrzeba takiego statycznego rozdzialu dzięki Emi spokojnej nocy blanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, że Kharina zdradziła, iż wie co siedzi w kopalni, wiele wnosi do historii. Obawiam się jednak, że dla barona nawet ta jakże istotna wiadomość, nie będzie równoznaczna z wpuszczeniem dziewczyny do wnętrza góry.

      Usuń
  2. Ciekawe stwierdzenie: śmierć i zgnilizna. To czemu się tak zdenerwowała, gdy usłyszała o wybuchu, coś tam jeszcze musi być. Teraz wiem kto zabił jej rodziców i czemu się tak źle czuła mówiąc o tym. Ciekawi mnie też czy pójdą do tego zamkniętego korytarza. Bardzo dziękuję za rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
  3. No to mamy odpowiedź dlaczego Kharina czuję się winna śmierci rodziny. To smutne że tak została wykorzystana. Śmierć i zgnilizna...? No tak , ale co tam siedzi??? Lub kto?? Pozdrawiam Lena.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ emocjonująca końcówka. Ta tajemnicza góra zaciekawia coraz bardziej, już nie mogę się doczekać, co tam takiego znalazło swoje lokum i sieje śmierć i zgniliznę.

    buziole, koralgol

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaufała kiedyś komuś i on ją oszukał to jej kochanek zabił i dlatego czuje się winna za śmierć rodziców i zniszczenie ich domu. Czyżby Kharina coś podejrzewała co może być w tym zamkniętym tunelu i dlaczego czuć tam śmierć i zgniliznę ?Pozdrawiam Elka-el64.

    OdpowiedzUsuń