piątek, 17 października 2014

Twierdza Wspomnień - Rozdział 2_epizod 1




Dwa razy okrążył potężne mury zamku królewskiego, nim wylądował na kamiennym dziedzińcu. Wartownicy w smoczych wcieleniach pełniący straż na murach, skinęli mu głowami, puszczając go bez zbędnych pytań. Stwór stanął na tylnych łapach, potrząsnął raz i drugi łbem, a potem przymykając oczy, zaczął zmieniać się w człowieka.
Ledwie dwa uderzenia serca wystarczyły, by w miejsce czarnego, ziejącego ogniem stwora, stał mężczyzna z krwi i kości. W ludzkiej skórze baron prezentował się równie groźnie, co w smoczym wcieleniu. Wyższy od większości mężczyzn, z ciemnymi krótkimi włosami i przeszywającym spojrzeniem. Namiestnik smoczych gór rzadko kiedy się uśmiechał i raczej stronił od ludzi, choć jeśli wierzyć plotkom krążącym po Kirragonii, to ostatnie miało wiele wspólnego z młodą żoną wygrzewającą łoże mężczyzny.
Wielu zazdrościło baronowi pięknej połowicy, ale jeszcze więcej współczuło mu tak hardej i zadziornej kobiety. Kharina kel Warez nie należała do łagodnych niewiast i jak przystało na smoczycę z krwi i kości, nie miała w zwyczaju podporządkowywać się mężowi. Oj, tak, wielu spośród dworzan zakładało się, kto komu w tym małżeństwie daje klapsy.
Baron, poprawiwszy na sobie ubranie, skierował się do zamku. Minę miał niewesołą, a jego myśli w równym stopniu zaprzątała niedokończona sprawa kurella imieniem Lamis, co Khariny pozostawionej w Querm. Dziewczyna bardzo chciała polecieć razem z nim do stolicy, ale on uważał, że w jej stanie podobna podróż byłaby zbyt dużym obciążeniem. Oczywiście, wpadła w szał, kiedy oznajmił jej swoją decyzję. Miała ochotę spotkać się z Rillą, a on jej to uniemożliwił.
Rozumiał jej tęsknotę za siostrą, ale życie ich dziecka było dla niego ważniejsze. Obiecał sobie jednak, że kiedy już pomówi z królem, znajdzie też chwilę czasu, by spotkać się ze swoją szwagierką. Rilla od kilku miesięcy mieszkała w Farrander. Lata, które spędziła jako więzień w Lasir, odcisnęły na niej większe piętno niż się początkowo wydawało. Dziewczynę nękały koszmary, uniemożliwiając jej zaadaptowanie się do nowej rzeczywistości. Kharina wielce się natrudziła, pragnąc zapewnić siostrze spokojne życie, próbując wynagrodzić jej lata cierpienia. Niestety, jej wysiłki nie przyniosły upragnionych rezultatów.
Wtedy z pomocą przyszła królowa Elena. Władczyni smoków najlepiej ze wszystkich istot na smoczej ziemi rozumiała stan ducha młodej kobiety, wszak sama przeżyła podobną historię. A potem, będąc jeszcze księżniczką Tynaru, została porwana przez swego kuzyna i podstępem wywieziona z rodzinnego domu.
Jej Wysokość poradziła sobie z przykrymi wspomnieniami i Quinkel miał nadzieję, że Rilla również upora się z demonami przeszłości. Jeśli choć odrobinę przypominała swoją siostrę, niedługo odnajdzie spokój i ciszę. Myśląc o żonie, smok znowu zmarszczył brwi. Gdyby mógł, założyłby się o cały swój majątek, że jego połowica biegała właśnie po zamkowych korytarzach, wrzeszcząc i miotając pod jego adresem przekleństwa. A wszystko dlatego, że wymknął się z domu jeszcze przed świtem, kiedy ona smacznie spała i w ten sposób uniknął konieczności spierania się z nią o podróż do Farrander. Kharina twierdziła, że ciąża nie przeszkodzi jej w locie do stolicy i jakby tego było mało, Esna popierała jej decyzję. On jednak wiedział lepiej. Zbyt długo czekał na potomka, by teraz ryzykować jego życie. Gdyby to od niego zależało, przykułby ją do łoża i wypuścił z komnaty dopiero, gdy maleństwo bezpiecznie pojawi się na świecie. Nie odważył się jednak na głos wypowiedzieć swoich myśli. Baronowa miała ogromne wsparcie w zarządczyni i gdyby tylko jego pobożne życzenia dotarły do uszu kobiet, zapewne to on musiałby szukać sobie schronienia w stajni.
Przeczesał włosy, marudząc pod nosem na ciężkie czasy. Mijał dworzan i dwórki spacerujących beztrosko po korytarzach. Wszyscy byli radośni i zadowoleni z życia. Quinkel zacisnął usta w wąską linię. Raczej nie podejrzewał, by ktokolwiek z tych wypacykowanych i wymuskanych mieszczan musiał uciekać nad ranem z własnego łoża w obawie przed rozhisteryzowaną, ciężarną żoną.
– Och, życie smoka potrafi być bardzo ciężkie – mruknął pod nosem, zbliżając się do drzwi, za którymi czekał na niego król.
Rycerze pełniący wartę przed salą obrad spojrzeli na niego z niejakim zdziwieniem, nie bardzo rozumiejąc, co namiestnik miał na myśli, gdy mówił o ciężkim losie. Otworzyli jednak drzwi, wpuszczając go do środka.
W sali, prócz króla, przebywał hrabia Melir as Kiral. Quinkel nie miał pojęcia, że lorda z Karez również zaproszono na spotkanie, ale i tak ucieszył się na jego widok. Melir był jednym z niewielu smoków, których mądre rady bardzo sobie cenił.
– Mój panie – powiedział namiestnik, kłaniając się przed władcą.
Ariel siedział na tronie. Władca wyglądał na zmartwionego, a ciemne cienie pod jego oczyma świadczyły, że źle ostatnimi czasy sypiał. Quinkel nie zazdrościł mu ani trochę. Sytuacja w Kirragonii po kilku latach pozornego spokoju znowu zaczęła się zaogniać. Na razie nie było jeszcze wiadomo, kto podburza możnych i smoki, ale szeptano, że kilkoro spośród przybocznych Tollesto ukryło się za granicami smoczej ziemi, czekając na dogodną chwilę, by wrócić i dokończyć dzieło hrabiego.
– Dobrze, że już jesteś, baronie – powiedział władca. – Hrabia Kiral przywiózł ze sobą niepokojące wieści.
Quinkel wyprostował się gwałtownie. Jego spojrzenie natychmiast stało się czujne. Melir był jednym z tych, którym Ariel powierzył pieczę nad warowniami północy.
– Jakie to nowiny? – zapytał ostrożnie. Miał nadzieję, że hrabia natknął się na ludzi Lamisa i wybił ich do nogi. Z drugiej strony, krew burzyła się w nim na sam dźwięk imienia zdrajcy. Obiecał sobie przywlec chude ciało bękarta przed oblicze Ariela i nie uśmiechała się mu myśl, że ktoś mógłby go wyręczyć.
– Odkryłem, że Tollesto miał syna – zakomunikował po prostu smok. Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć, ale zarówno Quinkel jak i Ariel wiedzieli, jak zła jest to wiadomość.
– Skąd pewność, że to nie są tylko plotki? – zapytał baron. – Możliwe, że celowo rozpuszczane, by wzbudzić strach.
Melir spojrzał na władcę, nim zaczął mówić. Białe włosy smoka związane w ciasny węzeł spoczywały na jego ramieniu, nadając twarzy mężczyzny wygląd ducha.
– Już jakiś czas temu odkryłem kryjówkę stronników Tollesto. Przez ostatnie miesiące bacznie się im przyglądałem, a tydzień temu razem z moimi ludźmi wdarłem się do ich gniazda. Niestety, większość ze zdrajców zdążyła zbiec. Pojmaliśmy dwóch: smoka i elfa. Pierwszy mimo tortur nie był skłonny do wyjawienia, kto aktualnie dowodzi spiskowcami.
– Ale elf był bardziej rozmowny? – zakpił Quinkel.  Nie od dzisiaj było wiadomo, jak delikatne potrafiły być leśne istoty. Niby wysportowane, silne, gibkie i doskonale władające bronią, a jednak kruche i co za tym idzie, niezbyt nieodporne na wyrafinowane przejawy siły.
Hrabia skinął głową.
– To on powiedział nam, że Tollesto miał syna.
– Nigdy wcześniej o nim nie słyszałem. – Na twarzy barona pojawiło się powątpiewanie.
– Ja również – głos zabrał król. – Nie możemy jednak zlekceważyć plotki. Ten mężczyzna może zagrozić całemu królestwu.
– Ale kim on jest i co o nim wiemy? – Dociekał namiestnik.
– Jest smokiem – skwitował Melir.
– Podobno Tollesto trzymał go w ukryciu na Czerwonych Wyspach.
Quinkel zaniemówił. Wysypy Czerwone leżały na zachód od Kirragonii za Morzem Martwym. Złe rzeczy szeptano o tamtych ziemiach i istotach je zamieszkujących. Mówiono, że mroczne kreatury bardziej kochały noc niż dzień, a krew była ich przysmakiem w równym stopniu, co chleb.
– Czy to aby możliwe? – zapytał po dłuższej chwili. – Nie znam nikogo, kto wróciłby stamtąd żywy.
– Ja tam byłem – odparł Ariel. Władca stukał palcami w poręcz tronu. – To straszne miejsce, zamieszkiwane przez różnego rodzaju maszkary i kreatury, choć większość z nich przywdziewa dla niepoznaki ludzką skórę. Gdybym był hrabią Tollesto i chciał ukryć swego następcę, a jednocześnie wpoić mu nienawiść do mieszkańców Kirragonii oraz zadbać o jego edukację wojenną, wysłałbym go właśnie tam.
– Nadal nie mogę w to uwierzyć. – Quinkel kręcił głową. – To równie nierealne jak to, że paru kurellów mogło uciec przed smoczym spojrzeniem.
– No właśnie. – Ariel zszedł z tronu. Ciemny strój króla uwydatniał jego czerwone włosy. Władca zatrzymał się przed namiestnikiem. – Jakieś nowe ślady?
– Mam kilka tropów, ale na razie nie jest to nic pewnego – odparł Quinkel.
– Przesłuchałeś już wszystkich więźniów? – zapytał monarcha. Jakiś czas temu Quinkel trafił na mały oddział złożony z kurellów. Początkowo sądził, że nie mieli oni nic wspólnego z Lamisem, jednak po dłuższej obserwacji okazało się, że stanowili część zgrai złotnika z Lahmar. Schwytano ich wszystkich, a potem przewieziono do Farrander. Tam, przez wiele dni, baron osobiście przesłuchiwał wszystkich.
– Nie byli zbyt rozmowni – odparł namiestnik. Osobiście brzydził się torturami, ale czasem, kiedy wszystko inne zawodziło, pozostawało tylko siłowe rozwiązanie.
– Może faktycznie nic nie wiedzieli – skwitował Melir. – Jeśli ten Lamis jest tak sprytny, jak zakładasz, raczej nikomu nie ufa. Swoje plany zapewne trzyma dla siebie, ewentualnie dzieli się nimi z rodziną.
– Też tak myślę – odparł Quinkel. – W Lahmar przebywała jego matka oraz siostra. Obie kobiety uciekły razem z kurellem.
– Co o nich wiemy? – zapytał władca. – Ktoś w skalnym mieście musiał je znać.
Quinkel skrzywił się.
– Zapewniam cię, mój panie, że wielu znało tę rodzinę. – I nikt nie miał o nich dobrego zdania, pomyślał smok. Nie powiedział tego jednak głośno. Prawda była taka, że Amelis nie rozmawiała z nikim poza córką i synem. Zaś Gerenisse, młodsza siostra Lamisa gardziła wszystkimi wokół, zwłaszcza zaś smokami. Obie panie lubiły otaczać się bogactwem, nosić drogie stroje i bić służbę. – Elficki ród matki kurella pochodzi z Kalzedonii. Nie wiem tego na pewno, ale wydaje się, że Amelis jest bardzo daleką krewną króla Orsefa.
– To nie wróży nam nic dobrego – mruknął Melir. Ariel zaś tylko pokręcił głową.
– Trzeba popytać o kobietę na królewskim dworze. Może miała tam jakiś przyjaciół.
– Możliwe. – Baron skinął głową. Osobiście jednak nie zakładał, by Lamis przekroczył granice królestwa. Smoczy instynkt podpowiadał mu, że kurell ciągle przebywa w Kirragonii, przyczajony, ukryty, szykujący coś bardzo podłego.

13 komentarzy:

  1. Dla tych, którzy już stęsknili się za Khariną i smokami, mała niespodzianka. Nim nowi bohaterowie się zapoznają, potowarzyszymy jeszcze trochę Quinkelowi i jego żonie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo się cieszę z Twojej niespodzianki. Widzę, że baron z Khariną nie próżnowali skoro już jest w ciąży. Dobrze, że ma Esmę do pomocy, przynajmniej ktoś ją wspiera w kłótniach z mężem. Arielowi nie zazdroszczę zmartwień, do tego jeszcze ten potomek Tollesto. Bardzo dziękuję za wspaniały rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślę, że te sprzeczki to siła napędowa tego małżeństwa. Ze zwykłą dziewczyną, bez ciętego języka, smok zwyczajnie nudziłby się.

      Usuń
  3. A mówiłam że to gryzienie w szyję Khariny przez Quinkela zaowocuje czym zaowocowało hahahahahaha... I baron pod pantoflem żony siedzi.... hmmm nie wiem czy się smucić czy radować. Jeszcze wyjdzie na to, że to Kharina daje mu klapsy hihihihihi

    Naprawdę duża niespodzianka, do tego bardzo fajna, już tęskniłam za baronem, a tu proszę, jest i jak zwykle z marsem na czole :D mars na czole wywołany oczywiście zachowaniem młodej żony, której baron jakoś poskromić nie potrafi :D:D:D

    Tollesto miał syna? A to dopiero... To tego chłopak chowany był na Czerwonych Wyspach. Przy okazji, bardzo ciekawa kraina, szczególnie ciekawe są mroczne kreatury ją zamieszkujące, bardziej kochające noc niż dzień, i do tego uwielbiające krew, która była ich przysmakiem w równym stopniu co chleb... hmmmm czyżby wampiry?

    Oj ciekawie zapowiada się ta część! :D:D

    Dziękuję Emiś za to cudeńko :*****
    koralgol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myśląc o Kharinie i Quinkelu zawsze przychodzi mi do głowy stare powiedzenie: "Mężczyzna może i jest głową domu, ale kobieta jest szyją, co tą głową kręci".
      Tyle w temacie.
      Co do Tollesto, będę milczeć jak grób.

      Usuń
  4. Oj to niech się Quinkel spodziewa miłego powitania po powrocie do domu ;)
    Historia zaczyna się rozkręcać, jestem ciekawa czy to faktycznie syn Tollesta czy jakiś podstęp.
    Dziękuję ślicznie za kolejny fragment. Pozdrawiam N-A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co mogę powiedzieć? Ja znam prawdę i jest ona bardzo niejednoznaczna. Na szczegóły jednak musicie jeszcze poczekać.

      Usuń
  5. Pozdrawiam. A tak z innej beczki. Jakie zachcianki może mieć ciężarna smocza wybranka??? Kiszone ogórki, czekolada, lody, sardynki... dziewice, rycerzyka w srebrnej zbroi??? nie śmiejcie się, to ważne. Środek nocy a tu Kharina budzi biedak, no i co... no właśnie. Już teraz ma przechlapane. Pozdrawiam Lena

    OdpowiedzUsuń
  6. No Emiś hihihi jednak będą małe Quinkusie :D I fajnie, że mamy kontynuację :) ....i Tolesto ma syna to Ci niespodzianka. ... wyobrazilem sobie czmyhających Quinkusia i szalejącą później Kharine :D aż dziw, że jak się obudziła to nie ruszyła za baronem, w końcu jej nie przywiązał do łóżka hihihi Dziękuję Emiś i buziolki :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pognała, bo brzuch ma za duży, ale jak ją znam już się ona się postara, by Quinkel drugi raz czegoś podobnego nie zrobił.

      Usuń
  7. No cóż cieszę się , że Kharina i Baron czekają na narodziny swojego potomka. Ups! Cudownie, że o tym się dowiedziałam. Szkoda mi Baron, żona daje mu wycisk. Ucieczka nad ranem z własnego łóżka.... Emiś , to było rewelacyjne posunięcie. Dziękuję bardzo i pozdrawiam cieplutko. Beata;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję. Jak już wcześniej pisałam, to te małe iskierki furii podsycają miłość w tym związku.

      Usuń
  8. Baron tak długo był sam że nic dziwnego że teraz jak ma żonę i na dodatek potomka w drodze to boi się aby nie stało się im obojgu nic złego. Ale Kharina da mu na pewno porządną awanturę że poleciał bez niej już ona to umie. Czy ten smok którego poszukują to naprawdę syn Tollesta?Bardzo dziękuję za nowy rozdział :) Pozdrawiam Elka-el64.

    OdpowiedzUsuń