środa, 22 października 2014

Twierdza Wspomnień - Rozdział 2_epizod 2



– Panie, czy tamte krzesła też mamy wynieść? – Mężczyzna zwrócił się do Cedrica, wskazując ręką na siedziska stojące przed kominkiem. Robotnik nie był ani młody, ani też stary. Miał na sobie ciemne spodnie i zgrzebną koszulę. Chociaż jego odzienie było w miarę całe, niosło ślady tak wielu plam, że smok wolał się nie zastanawiać, w jakich okolicznościach one powstały. Przenosząc wzrok z najemnika, spojrzał na stołki i aż się otrząsnął. Były tak stare, że pewnie pamiętały jeszcze czasy młodości Tanisa, jeśli nie jego ojca. Skóra z obić wisiała w strzępach, poręcze kilka lat temu wymieniono na nowe, choć nie takie same jak poprzednie, toteż straszyły swą brzydotą.
– Zabierzcie i natychmiast porąbcie – zadecydował Cedric. W całym Gelar podobnych mebli było mnóstwo. Zbyt starych, by spełniały już swoje funkcje, a mimo to zalegających w komnatach. Wszystko z powodu miękkiego serca Tanisa. Stary smok przywiązywał się do każdego drobiazgu, zwierzęcia i kawałka drewna. Latami nie pozwalał zmienić nawet ustawienia krzeseł i ław w głównej izbie. Tylko raz, po śmierci ukochanej żony – Gerenisse – rozkazał wynieść z sali gobeliny, złote naczynia i meble, które żona wniosła w wianie. Wszystko to leżało zamknięte w zakamarkach piwnic. Cedric jednak zamierzał dokopać się do pamiątek po rodzicielce. Najpierw jednak musiał oczyścić zamek z rupieci. Wyszoruje go porządnie, uzupełni tynki i braki w cegłach, a potem umebluje go po swojemu.
– Mojego fotela nie dam wyrzucić! – wrzasnął Tanis, wchodząc do izby i przeganiając laską robotników od swego ulubionego miejsca przy głównym stole.
Cedric westchnął, a potem podszedł do rodziciela.
– Ojcze – zaczął spokojnie. – Twój fotel ledwie stoi, tej zimy pewnie i tak nie przetrzyma. – A nawet jeśli byłby w stanie wytrzymać jeszcze kilka lat, nie da mu na to szansy. Każe podpiłować nogi, byle pozbyć się tego śmierdzącego draństwa.
– Nie zgadzam się! – warknął starzec, obejmując swoje ukochane krzesło pomarszczonymi ramionami.
Cedric zaklął w duchu. Wiedział, że będzie ciężko, że rodzic może rozpaczać nad każdym spróchniałym i pożartym przez korniki krzesłem, ławą i komodą. Nie podejrzewał jednak, że uprze się jak dziecko, nie pozwalając wyrwać sobie z rąk ulubionego siedziska.
– Każ go zreperować – zażądał.
– To nie ma sensu. – Smok położył dłoń na plecach ojca. – Popatrz na niego. Drewno pożarte przez robaki, z poręczy wystają ostre szczapy. Wiecznie narzekasz na drzazgi. Nie chciałbyś tak usiąść w nowym, wygodnym fotelu, obitym aksamitem, na grubej, ciepłej poduszce?
Tanis spojrzał na syna krzywo.
– Z pewnością nie będzie tak wygodny.
– Ależ będzie, zobaczysz – zachęcał ojca Cedric. – A jeśli obiecam ci, że będziesz nadzorował jego wykonanie?  Co ty na to?
W spojrzeniu starego gada błysnął ogień.
– Wątpię, czy będą wiedzieli, jak go zrobić – burknął.
– To będziesz musztrował stolarza tak długo, aż wystruga wszystkie elementy zgodnie z twoimi życzeniami.
– Pewnie będzie dla mnie za wysoki – marudził Tanis.
– Każesz obciąć mu nogi i wykonać podnóżek – cierpliwie podpowiadał Cedric.
– Poduszka będzie twarda – nie ustępował starzec.
– Polecę zebrać najdelikatniejszy gęsi puch, byś miał miękkie siedzisko.
Tanis milczał chwilę, rozmyślając nad słowami syna. Kilka chwil później puścił stary fotel, pozwalając robotnikom zabrać go z izby.
– Ale musi mieć czerwone obicie – zdecydował, spoglądając na Cedrica.
– Oczywiście, jak sobie życzysz. – Mężczyzna odetchnął z ulgą. Kolejna potyczka z duchami przeszłości została wygrana. Objął ojca, przytulając do piersi kruche już ciało rodziciela. Dawniej Tanis był mu prawie równy wzrostem, teraz skurczony i zgarbiony, sięgał mu ledwie do piersi.
– Może i masz rację – stwierdził niepewnie starzec. – Być może nadszedł czas na zmiany i to co stare powinno odejść w zapomnienie. – Jakaś nostalgia pojawiła się w głosie smoka i Cedricowi zrobiło się głupio.
– Nie wszystko co stare jest do niczego – zapewnił skwapliwie. – Twoje rady zawsze były i będą dla mnie cenne, niezależnie od tego, ile będziesz miał lat.
Stare wargi smoka wygięły się w pokracznym uśmiechu.
– Dobry z ciebie chłopak, ale jesteś jeszcze młody i głupi – stwierdził lekko. – Wiele musisz się nauczyć.
– Och – obruszył się smok. – Wyobraź sobie, że się z tobą nie zgadzam.
Starzec wzruszył ramionami.
– Boś głupi – mruknął, a potem wskazując ręką na robotników krążących po głównej izbie, wynoszących stare meble, ławy, stoły, zeskrobujących poszarzały tynk, łatających dziury w ścianach i podłodze, dodał:
– Zadanie, które wziąłeś na swoje barki, przerośnie cię, wspomnisz moje słowa. Jeszcze będziesz szukał pomocy.
– Ani mi się śni! – warknął mężczyzna, nerwowo przeczesując rude włosy. – Nie rozumiem, dlaczego tak uważasz?
– Co innego podwyższenie i umocnienie murów, ale remont zamku… – Tanis kręcił głową. – Zgubisz się w natłoku prac i problemów. Jesteś mężczyzną, nie poradzisz sobie z kompletowaniem mebli, zastaw, gobelinów i innych podobnych drobiazgów.
– Och – w głosie smoka pojawiła się frustracja. – Jaka jest więc twoja rada?
– To proste, znajdź sobie żonę. Nikt tak jak kobieta nie potrafi ogarnąć chaosu w zamku.
Cedric zagryzł wargi. Miał ochotę powiedzieć ojcu, co myśli na temat kobiet i ich roli w zamku, ugryzł się jednak w język. Droczenie się z zapominającym się starcem to jedno, a sprawianie przykrości rodzicielowi to już zupełnie inna sprawa.
– Nie myślę o tym – zakończył szybko dyskusję. – Powiedz mi jak wyglądała sala biesiadna za czasów matki? – zapytał, zmieniając temat na taki, w którym ojciec poczuje się doceniony. Tak jak podejrzewał, twarz staruszka rozjaśniła się w jednej chwili.
– Och, było tu pięknie, wesoło, głośno – wyrzucał z siebie Tanis. – Często gościliśmy wędrownych bardów, siadywali zazwyczaj koło kominka i grali do białego rana.
– A ściany i sklepienie? Jakiego były koloru? – Cedric z obawą spojrzał na kruchy sufit wiszący nad nimi. Od miesięcy tynk sypał się im na głowę, nie wspominając już o kamiennych odłamkach, którymi można było oberwać w trakcie posiłku.
– Były jasne – odparł szybko. Zaraz potem dodał: – Nie białe, ale takie słoneczne. – Stary smok podrapał się po brodzie. Kolory nie były jego mocną stroną. – Pamiętam, że pod sufitem i wokół drzwi biegł kolorowy szlaczek.
– Szlaczek? – Cedric spojrzał na sufit. Choćby nie wiem, jak wytężał wzrok, nic takiego nie widział.
– No takie mazgaje, linie, kreski… A może to były płomienie? – Starzec był wyraźnie skonfundowany.
– Jesteś pewny, ojcze? Nie przypominam sobie nic podobnego?
– Wiem, co mówię – zirytował się smok. – Spójrz tam – pomarszczoną ręką wskazał na poszarzałe piaskowce wieńczące wejście do izby.
Cedric zmarszczył brwi. Nic takiego nie dostrzegał. Jasne kiedyś kamienie straciły już swój pierwotny kolor. Na skutek upływu czasu stały się szare, miejscami wręcz czarne.
Zaintrygowany słowami ojca, podszedł sklepienia, przyglądając się mu z uwagą. Mimo swego wzrostu, ledwie był w stanie dotknąć kamieni. Obmacał palcami brudne skały. Zaprawa łącząca poszczególne bloki natychmiast posypała się mu na głowę. Smok poczuł jednak coś dziwnego przy jednym z kamieni. Zaparł się stopami, szarpiąc rękoma cegłę. Blok był obluzowany i sprawiał wrażenie przypadkowo wciśniętego pomiędzy inne.
Cedric szarpnął, wyciągając kamień ze ściany. Kurz i zaprawa natychmiast spadły na niego. Mężczyzna otrząsnął się, strzepując z długich włosów pył. Ze zdziwieniem spojrzał na skałę trzymaną w dłoni. Z zewnątrz wyglądała normalnie, miała jednak zaledwie palec szerokości, choć powinna mieć co najmniej dziesięć razy tyle.
– Na mój smoczy ogon, co to ma znaczyć? – mruknął, ponownie podchodząc do ściany i sięgając po omacku do zagłębienia w którym mieściła się cegła.
– Cedricu, co tam masz? – dociekał starzec.
– Jeszcze nie wiem – zawołał. Macał palcami szczelinę, zastanawiając się dlaczego wąski kamień zakrywał tak sporą dziurę, gdy nagle natrafił na coś dziwnego. – Cholera! – zaklął pod nosem. – Tam coś jest! – krzyknął do ojca. – To chyba jakaś skrytka.
– Skrytka? Niemożliwe! – obruszył się Tanis, podchodząc do syna. – Nigdy nic tam nie chowałem.
– Tu naprawdę coś jest. Nie mogę tego dosięgnąć – sapał smok, nadal próbując chwycić palcami tajemnicze znalezisko.
– No wyciągnij to wreszcie! – niecierpliwił się starzec.
– Już prawie… – wyszeptał, spinając się jeszcze mocniej. – Mam! – krzyknął w końcu. Ostrożnie, nie mając pojęcia, z czym ma do czynienia, wyciągnął zawiniątko z dziury. Przyjrzał się mu krytycznie. W worku z surowego płótna, znajdował się jakiś przedmiot.
– Co to jest? – zapytał Tanis, zerkając na ręce syna. – Zajrzyj wreszcie do środka – poganiał go smok.
– Spokojnie – odparł ze śmiechem Cedric. – Zachowujesz się jak dziecko.       Chwycił mocniej zawiniątko, ściskając je lekko w palcach. Prawie natychmiast rozpoznał, co trzyma w dłoni. Ostrożnie rozsunął sznureczki, zerkając do środka. Tak jak podejrzewał, wewnątrz znajdował się kielich. Wyciągnął naczynie i aż zagwizdał z zachwytu. – Ale cudo – powiedział, oglądając puchar.
Kielich był złoty i bogato wysadzany kamieniami. Idealnie leżał w jego dłoni i Cedricowi przyszło na myśl, że został stworzony specjalnie z myślą o smoku. Nie miał pojęcia, ile naczynie przeleżało w skrytce ani kto je tam umieścił.
– Na przodków! – zawołał Tanis. Twarz starego lorda przybrała purpurowy kolor. Dłonie drżały mu tak bardzo, że nie był w stanie dotknąć pucharu.
– Ojcze, dobrze się czujesz? – zapytał młodzieniec. – Może chciałbyś usiąść, odpocząć?
Starzec pokręcił głową.
– Nie… Ja… To znaczy… To tylko ten kielich. – Dwie samotne łzy potoczyły się po policzkach smoka. – Nie sądziłem, że jeszcze kiedyś go zobaczę.
– Widziałeś go wcześniej? – Cedric zamrugał zaskoczony. – Gdzie?
– Och, to nie ważne, gdzie – bąknął Tanis, dotykając w końcu pucharu. – Ten sam, to naprawdę on – zaśmiał się głośno.
Młody hrabia zmarszczył brwi. Nie bardzo rozumiał rozgorączkowanie rodziciela.
– Co ty mówisz? – szepnął zakłopotany, ale Tanis wyciągnął już z jego dłoni puchar.
– Wiedziałem, że to jej sprawka. Nie chciała się przyznać, kręciła, ale ja wiedziałem.
– Jej? – Cedric przeczesał nerwowo włosy, ze zdziwieniem stwierdzając, że pełno jeszcze w nich pyłu. Bardziej jednak niż tynk na głowie martwił go stan ojca. Tanis zachowywał się jakby zupełnie postradał rozum. Śmiał się szaleńczo, przyciskając do piersi puchar. – Ojcze? – Zaczął, ale starzec przerwał mu.
– Lubiła robić psikusy. Zabierała rzeczy, które bardzo lubiłem, a potem chowała je przede mną – zachichotał. – Czasem nawet kilka dni zajmowało mi odnalezienie zguby. Niektórych rzeczy nigdy nie odnalazłem.
– O kim ty mówisz? – niecierpliwił się młody smok.
– O twojej matce, oczywiście – odparł Tanis. – Zabrała kielich, bo wiedziała, że bardzo go lubiłem, a potem schowała go przede mną. – Nagle zamilkł, a jego twarz posmutniała. – Zazwyczaj dawała mi wskazówki, gdzie szukać, ale…
Cedric nic nie powiedział. Wiedział, o czym myślał rodziciel. Gerenisse nie zdążyła podpowiedzieć mężowi, gdzie ukryła puchar, bo umarła. Nagle zrobiło się mu żal ojca. Minęło tyle lat od śmierci pani Gelar, a on ciągle rozpaczał. Rozumiał ból ojca, ale nie dzielił z nim jego smutku. Matkę pamiętał jak przez mgłę, zaledwie jej śmiech i głos, kiedy śpiewała mu kołysanki. Umarła zbyt wcześnie, by pozostawić w jego umyśle trwalsze wspomnienia.
Tanis jednak rozpaczał, żałobę w sercu i myślach nosił do dzisiaj. Rzadko kiedy rozmawiali o matce i Cedric zastanawiał się czy wynikało to z bólu ojca, czy może z faktu, że wielu podejrzewało, iż poprzednia pani Gelar zdradziła swego męża, a jej dziwna śmierć była w rzeczywistości niczym innym jak samobójstwem.

9 komentarzy:

  1. Z tym samobójstwem to chyba lekka przesada, ale musiała być zabawna jego matka, skoro lubiła tak się bawić. Co do żony to Tanis ma rację, dobra żona do remontu by mu się przydała( cwane są te chłopy jak coś trudnego to żona, no pewnie co tam taki "remoncik", ma babę to niech haruje). Cedrik bardzo dobrze radzi sobie ze swoim starym ojcem. Bardzo dziękuję za info i świetny rozdział, pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, Cedric ma co robić z ojcem. Pamięć płata figle starcowi, a młody lord musi się gimnastykować, by zapewnić mu bezpieczeństwo.

      Usuń
  2. Antyki są w cenie :) odrestaurowac i sprzedać a nie wywalac hihihi Dziękuję Emiś i buziole :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś mi się zdaje, że powinnaś zmienić tytuł na "Twierdzę Tajemnic". Już teraz znajdują się pod warstwami skrytki i tajemnice z nimi powiązane. Romans i samobójstwo??? Bardzo oczywiste, zbyt oczywiste wyjaśnienie śmierci matki Cedrika. To większa intryga, a Ty jak zwykle już coś dla nas gorącego pichcisz. Pozdrawiam Lena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, tajemnic w tej części nie zabraknie. Popłynie również sporo krwi, a i trupów będzie też sporo.

      Usuń
  4. Pięknie, Cedrik zabrał się za odnawianie zamku - powodzenia mu życzę. :) Świetnie potrafi poradzić sobie z ojcem, a ten mu świetne rady daje. Ciekawe czy znajdą coś jeszcze. Piękne dzięki za fragment.
    Pozdrawiam N-A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, znajdą wiele ciekawych rzeczy i jeszcze więcej zagadek. Do lorda Gelar dotrze, że tak naprawdę nie ma pojęcia co stało się z jego matką, a historia jej śmierci jest wierutnym kłamstwem.

      Usuń
    2. Oooo Emiś spojlerujesz wlasną powieść :D

      Usuń
  5. Jak się mogliśmy przekonać, remonty są przydatne i niezwykle potrzebne, bo dzięki nim można odnaleźć zaginiony dawno temu kielich, a tak, kielich najprawdopodobniej nigdy by nie został odnaleziony.

    Historia matki Cedrica zaciekawia, nie wierzę tak w zdradę tej kobiety, jak i w późniejsze popełnienie przez nią samobójstwa. Za to teraz jeszcze bardziej mnie intryguje imię Gerenisse.

    dzięki Emiś :*****
    koralgol

    OdpowiedzUsuń