Z trudem szła korytarzem. W głowie szumiało jej od
nadmiaru wrażeń, a nogi ledwie miały siłę ją nieść. Dłonie przyciskała kurczowo
do ciała, uważając, by przypadkiem nie dotknąć którejś ze ścian. Zdawała sobie
sprawę, że mijani ludzie przyglądają się jej ze zdziwieniem, ale w obecnej
chwili mało ją to obchodziło. Ostatnia noc uświadomiła jej, że Gelar jest
bardziej nawiedzone, niż jej się zdawało i za śmiercią matki Cedrica kryją się
o wiele gorsze zbrodnie.
Bała się dotknąć ręką czegokolwiek, by nie odkryć
kolejnego sekretu. Najgorsze było jednak to, że Cedric był świadkiem jej
kontaktów z duchami. W jego spojrzeniu widziała ból i przerażenie. Ale była też
ciekawość i niedowierzanie. Ubiegłej nocy długo kręcił się po jej komnacie.
Męczył ją pytaniami i swymi wątpliwościami. Twarde rysy jego twarzy stały się
wtedy dziwnie miękkie i złamane wątpliwościami. Dopiero wtedy zrozumiała, że
pod płaszczykiem wesołka i lekkoducha, krył się mężczyzna pozbawiony miłości
matki. Mogła go pocieszyć, powiedzieć cokolwiek, co poprawiłoby mu humor. Nie
zrobiła tego jednak. Zażądałby od niej więcej, a ona nie potrafiła mu tego dać.
Jeszcze nie teraz i nie wiedziała, czy kiedykolwiek będzie w stanie ukoić jego
ból.
Zamiast tego, postanowiła podwoić swoje wysiłki w
rozwikłaniu zagadki tajemniczej śmierci Gerenisse ker Goric. Dziwnym trafem
nosiła to samo imię co matka Cedrica i już, chociażby to, zmuszało ją do
interwencji. Jeśli przy okazji rozniesie w pył sielski obraz Gelar i zamieni życie
jego mieszkańców w koszmar, trudno. Postanowiła przestać udawać i uciekać przed
wizjami, które pchały się do jej głowy. Istniała co prawda całkiem spora
możliwość, że oszaleje od nadmiaru cieni kręcących się wokół niej, ale nawet to
nie bardzo ją odstraszało. Głód w oczach rudowłosego smoka wystarczająco mocno
pobudził ją do działania, by miała się teraz wycofać.
Idąc korytarzem, uświadomiła sobie, że chociaż miała
rodzinę, brata, matkę i wiele innych osób z klanu, nigdy tak naprawdę nie
doświadczyła uczucia bliskości. Nigdy nie czuła się bezwarunkowo kochana i
akceptowana. Troskę okazywano jej tylko i wyłącznie, gdy oczekiwano od niej
konkretnego zachowania lub wypełnienia kolejnej, uwłaczającej jej czci misji.
Do tej pory sądziła, że Amalis dbała o nią, wszak zawsze pilnowała, by miała
najlepsze stroje, jej włosy były lśniące i wyszczotkowane, a ciało natarte
wonnościami. Ostatnie dni uświadomiły jej, w jakim kłamstwie żyła. Matka dbała
jedynie, by ciało córki prezentowało się idealne, bo tylko wtedy można było je
wartościowo sprzedać. To, że Lamis ją wykorzystywał do zawierania nowych
interesów, wiedziała od zawsze, ale świadomość, że nawet rodzicielka traktowała
ją jak przedmiot, bardzo bolała.
Z trudem odpędziła łzy cisnące się pod powieki. Jej
rodzina nie była nic warta. Oddałaby wszystkie skarby za jedno kochające
spojrzenie, jakim zjawa Gerenisse ker Goric obdarzała swoją córeczkę.
– Czego tu szukasz, darmozjadzie?! – piskliwy wrzask
sprawił, że Gen zatrzymała się i zaczęła rozglądać po wielkiej sali. Kręcący
się w niej robotnicy, zaprzestali swoich czynności i teraz z niekłamaną
ciekawością zaczęli przyglądać się kurellce. Pośrodku izby stała Bursa. Stara
zarządczyni ubrana w znoszoną suknię, tak cisną, że grożącą w każdej chwili
pęknięciem na szwach, zerkała groźnie na Gen.
W młodej kobiecie zagotowała się krew. Wszystkie
wspomnienia związane z tą kobietą i to krzywdy, jakie wyrządziła poprzedniej
hrabinie, powróciły ze zdwojoną siłą. Miała ochotę nawrzeszczeć na stare
babsko, albo jeszcze lepiej, powyrywać rzadkie włosy z jej głowy. W porę się
powstrzymała. Rzucając się na smoczycę, dałaby pretekst do plotek i z pewnością
sprawiłaby przykrość Tanisowi. Wygładziła więc spódnicę i unosząc dumnie głowę,
minęła kobietę i skierowała się do małej sali, gdzie spożywano posiłki.
Tak jak podejrzewała, mężczyźni stwierdziwszy, że ominęła
ich awantura, wrócili do pracy. Nie założyła jednak, że zarządczyni pobiegnie
za nią. Tymczasem starucha wpadła do jadali i korzystając z faktu, że tylko
dwie służki spożywały śniadanie, dopadła do Gerenisse.
– Wynoście się! – wrzasnęła do dziewcząt, do Gen zaś
syknęła: – Myślisz, że możesz mnie ignorować w obecności moich ludzi?!
– Oczywiście – odcięła się błyskawicznie dziewczyna. –
Traktowanie ciebie jak powietrze, sprawia mi wręcz dziecinną radość, a poza
tym, od kiedy robotnicy Cedrica są twoimi ludźmi?
– Uważaj! – Gniew pojawił się w głosie zarządczyni. – Nie
pozwolę byle szmacie sobą pomiatać?
– Pomiatać? – Gen zmusiła się, by puścić mimo uszu resztę
obelg pod swoim adresem. Coś jednak w tonie kobiety zaczęło ją niepokoić. Nigdy
dotąd nie mówiła do niej w taki sposób. Aż do dziś. – Sama robisz to
najskuteczniej.
– Drażnisz mnie! – ciągnęła podniesionym głosem Bursa. –
Takie osoby nie kończą dobrze. – Groźba zawisła między kobietami niczym ciężkie
ołowiane chmury na kilka chwil przed burzą.
– Cedric...
– Cedric już cię nie ochroni, kurellska suko! – wrzasnęła
kobieta. – Podskocz mi raz jeszcze, a wszyscy w zamku dowiedzą się, kim jesteś.
Z twarzy Gerenisse odpłynęły wszelkie kolory, a
zarządczyni uśmiechnęła się triumfalnie.
– Tak, tak, lepiej mi się nie stawiaj. Wiem jak temperować
takie dziwki jak ty. Myślisz, że ściągając Cedrcia do łoża, coś zyskasz? Że
zaspokojony, będzie cię bronił?
Gerenisse już otwierała usta, by odpowiedzieć, ale Bursa
nie dała jej dojść do słowa.
– Wszyscy mężczyźni są tacy sami. Wystarczy zapewnić im
kurwę, którą będą mogli do woli ruchać. Zamotani i owładnięci chucią, nie myślą
trzeźwo i łatwo nimi sterować.
– W taki sposób zniszczyłaś małżeństwo Tanisa? Manipulując
jego uczuciami, a w końcu pozbywając się jego żony? – wydusiła w końcu z siebie
Gerenisse. Nie było sensu ukrywać dłużej prawdy. Skoro zarządczyni już
wiedziała kim była, mogła przestać udawać, że nie wie o roli kobiety w śmierci
poprzedniej hrabiny Gelar.
Zarządczyni wyglądała na zaskoczoną i chyba po raz
pierwszy od wielu lat z trwogą obejrzała się za siebie, sprawdzając, czy nikt
nie usłyszał słów dziewki.
– Głupia suka! – warknęła, kiedy już nieco ochłonęła.
Zmierzyła stojąca przed nią młodą kobietę i widocznie stwierdziwszy, że ona nic
nie wie i tym bardziej nie stanowi dla niej żadnego zagrożenia, ciągnęła swoją
tyradę. – Sądzisz, że takie mielenie ozorem coś pomoże? Że ktokolwiek da
posłuchanie twoim oszczerstwom? Nikt nie uwierzy w kłamliwe słowa zdradzieckiej
kurwy.
– Być może. – Gerenisse wzruszyła niedbale ramionami.
Daleko jej było do spokoju, ale nie zamierzała dać kobiecie satysfakcji. –
Wiem, w jaki sposób pozbyłaś się hrabiny ker Goric, na zniszczeniu jej
małżeństwa kończąc. – Nie była to do końca prawda, miała bowiem tylko strzępy
informacji. Jednak wierzyła, że to co widziała wystarczy, by zdenerwować
kobietę.
Warkot wydobył się z piersi starej smoczycy i nim Gen
zdołała bodaj mrugnąć, zarządczyni uderzyła ją. Cios pchnął ją na ścianę, a
siła ataku wypchnęła powietrze z jej płuc. Bursa nie zamierzała jednak czekać,
aż dziewczyna pozbiera się i zacznie wzywać pomoc. Dopadła do niej i zaciskając
pulchną dłoń na szyi kurellki, syknęła gniewnie:
– Milcz, głupia dziwko! – Głos zarządczyni przesiąknięty
jadem i ogniem parzył skórę Gerenisse. – Nic mi nie możesz zrobić, rozumiesz?
Nic! Jesteś szmatą, suką, która zadziera kieckę przed każdym, który dobrze
zapłaci.
– Przed tobą na pewno jej nie uniosę – wychrypiała
Gerenisse, a zarządczyni jeszcze mocniej zacisnęła rękę, prawie miażdżąc krtań
dziewczyny.
– Na każdego znajdzie się sposób, nawet na ciebie –
warczała, wydmuchując gorące powietrze prosto w usta dziewczyny. – Wystarczy,
że po zamku rozniesie się plotka, kim naprawdę jesteś. Wszyscy cię znienawidzą,
nawet ten zgrzybiały staruch Tanis, a jego synalek cię nie obroni.
***
– Przepraszam, ale mnie podeszła – wyjąkał chłopak. – To
działo się tak szybko, a ona sprawiała wrażenie, że już wszystko wie. Skąd
mogłem wiedzieć, że mnie podpuszczała? – Nimra bezskutecznie próbował się
bronić.
– No właśnie, skąd?! – huknął Cedric. – Bo to Bursa,
głupku. Najwredniejsza smoczyca w okolicy. Sprzedałaby twoją matkę, gdyby mogło
przynieść jej to jakieś korzyści.
Chłopak zarumienił się gwałtownie. Matka zawsze grała
ważną rolę w życiu smoków i bez znaczenia było, czy należała ona do ognistej
rasy, czy była tylko ludzką istotą, jak to było w przypadku rodzicielki Nimry.
– Zapomniałem się – wyjąkał. – Ona mnie przeraża.
– Oczywiście, bo taka już jest. Zastrasza i terroryzuje
wszystkich, którzy jej na to pozwalają. – Ciągnął Cedric. Smok krążył nerwowo w
tę i z powrotem zastanawiając się co teraz począć. Było pewne, że zarządczyni,
na razie zachowa informacje o pochodzeniu Gerenisse dla siebie. W międzyczasie
spróbuje zmusić dziewczynę do posłuszeństwa, a jeśli jej się to nie uda,
zacznie mówić. Skutki takiego działania łatwo było przewidzieć: mieszkańcy
odsuną się od Gen, a jemu będą mieli za złe, że ich oszukał. Będzie miał
szczęście, jeśli nie spróbują zlinczować dziewczyny za zdradę króla. Nie to go
jednak martwiło, tylko myśl, że Bursa mogła faktycznie skrzywdzić dziewczynę i
zniszczyć wątłą nić porozumienia, którą kurellka zaczynała go obdarzać. Tego,
co przeżył ostatniej nocy, nie mógł tak po prostu zapomnieć. Wiedział, że
niektórzy kurellowie nosili w sobie ślady magii, odziedziczone po elfickich
przodkach, nie podejrzewał jednak, że Gerenisse była tak wyjątkowa. Pamiętał,
że potrafiła czynić się niewidzialną i stosować na nim drobne sztuczki. Były
one jednak niczym innym jak kuglarskim wybrykiem błazna, zaś obcowanie z
duchami zmarłych i przeżywanie ich życia to coś już zupełnie innego.
Wiele wskazywało na to, że więzień, którym tak
niefortunnie obdarzył go król, był w stanie rozwikłać sekrety przeszłości dawno
pogrzebane w murach Gelar. Pewnie nie uwierzyłby dziewczynie, gdyby nie dziwne
zachowanie i przerażenie malujące się na jej twarzy. Wszystko, co usłyszał z
jej ust, spowodowało, że miał ochotę pobiec do ojca i zażądać wyjaśnień. Nie
mieściło mu się w głowie, jak rodzic mógł nie zauważyć, co się działo z jego
ukochaną żoną i pozwolił ją sobie odebrać. Nadmiar myśli sprawił, że nie zasnął
do rana i kręcąc się nerwowo po zamku, wypatrywał świtu. Kiedy więc rano Nimra
przyniósł wieści o kurellach w pobliskim lesie, niczym opętany wyruszył im na
spotkanie. Jednak dopiero w puszczy przypomniał sobie o dzienniku matki. Jakże
żałował, że dotąd go nie otworzył. Był prawie pewien, że musiał zawierać coś
ważnego, skoro rodzicielka ukryła go przed całym światem.
– Nie boję się jej – Nimra starał się jeszcze słabo
protestować, ale Cedric posłał mu tylko drwiące spojrzenie.
– Wszyscy trzęsiecie przed nią tyłkami – zagrzmiał. W tym
właśnie tkwiła moc smoczycy – w zastraszaniu. Nagle przyszło mu na myśl, że
jedną z niewielu osób, które nie czuły lęku przed zarządczynią była Gerenisse.
Zimny pot oblał jego ciało, gdy zrozumiał, co to oznaczało. Bursa nie zawaha
się zniszczyć kurellki i zrobi to chociażby z czystej kobiecej zazdrości. –
Wracamy! – zadecydował i w następnej chwili już był w powietrzu. Nie zadał
sobie nawet trudu, by sprawdzić, czy Nimra leci za nim. Gerenisse była w
poważnym niebezpieczeństwie i miał tylko nadzieję, że dziewczyna nie opuściła
jeszcze swojej komnaty.
Miesiąc urlopowo-remontowy uważam za zakończony. Zatem wracam do pracy i już dziś prezentuję wam nowy fragment. Życzę miłej lektury.
OdpowiedzUsuńEmiś, nareszcie!!! Się już martwić zaczynałam :*
OdpowiedzUsuńA co do tekstu... niestety nadzieje Cedrica płonne, Gerenisse nie tylko opuściła swoją komnatę, ale i natknęła się na złego babsztyla ;/ Swoją drogą nasz smok już dawno powinien się pozbyć Bursy z zamku. Nie mogę się doczekać, kiedy ta smoczyca dostanie za swoje ;/ Przebrzydłe babsko ;/ Coraz bardziej ciekawi mnie los matki Cedrica, co też ta podła baba z nią zrobiła ;/
Dziękuję, Emiś za piękny fragment i czekam na więcej :*
Koralgol
Bez obaw, nie zapomniałam o smokach. Wymęczył mnie remont w domu. Ale już jestem.
UsuńOdnośnie rozdziału, Bursa jeszcze namiesza, a Gerenisse zrobi wszystko, by odkryć prawdę. Jeśli chodzi o Cedrica.... cóż Cedric jak każdy smok będzie uganiał się za swoją kobietą.
Rzeczywiscie już najwyższa pora pozbyc sie tej zastraszaczki . Cedric jest na najlepszej drodze do tego mam tylko nadzieje ze tajemnica smierci hrabiny wyjasni sie w pore aby ukarac winnego Dzieki Emi blanka
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana, czy pójdzie tak łatwo z Bursą, złe kobiety lubią zaciekle walczyć i z pewnością nie grają uczciwie. Starucha jeszcze namiesza. Dziękuję za odwiedziny.
UsuńNie będę oryginalna i też napiszę, że Bursa już dawno powinna oberwać za swoje. Mam nadzieję, że Cedrik zdąży uchronić Gen przed Bursą i jej jadem. Bardzo dziękuję za wspaniały fragment. Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuń