czwartek, 3 września 2015

Twierdza Wspomnień - Rozdział 19_epizod 2



Przyniesienie dziennika zajęło Cedricowi ledwie chwilkę, ale Gerenisse i tak miała wrażenie, że jej świat wywraca się do góry nogami. Serce waliło jej jak oszalałe, a w głowie wirowała tylko jedna myśl: nic już nie będzie jak dawniej. Jej życie zmieni się całkowicie, a smok nie pozwoli jej odejść.
– Czym się martwisz? – zapytał, jakby czytając w jej myślach. Trzymał w ręku stary dziennik matki, ale jego spojrzenie i tak koncentrowało się na dziewczynie, wolną ręką dotknął jej policzka i pogłaskał zarys szczęki. – Nie musisz go czytać, jeśli nie masz na to ochoty... – zaczął, ale ona potrząsnęła przecząco głową.
– Oboje wiemy, że tylko ja łączę cię, ten dom i dziennik z matką. Tylko ja mogę ocenić, czy to, co w im zawarła, faktycznie się wydarzyło.
– Ty i mój ojciec – dodał z lekką złością. Nie chciał myśleć w tej chwili o rodzicielu, obawiał się jednak, że Tanis wolał obrazić się na żonę i zasłonić dumą jak tarczą, niż posłuchać głosu rozsądku. Taka postawa była aż nadto typowa dla smoków.
– Twój ojciec może być również ofiarą – zauważyła przytomnie.
– Albo nieświadomym sprawcą nieszczęścia – dodał nieco ostrzej. Wyciągnął przed siebie rękę, chcąc podać dziennik dziewczynie, ale ona odsunęła się gwałtownie.
– Wolałabym go nie dotykać, nie wiem co z niego wyjdzie, a zalewu kolejnych wspomnień nie zniosę.
Cedric westchnął, ale nie nalegał, może Gen miała rację. Jej zmysły były zbyt wyczulone.
– Usiądźmy – zadecydował, wskazując dziewczynie miejsce na podłodze przy jednej ze ścian. Tynk był tu w miarę w porządku, a i pajęczyn nie było zbyt wiele. Gerenisse usiadła pierwsza, wyprostowując nogi i przykrywając je dokładnie spódnicą. Smok usiadł tuż obok. Długie nogi wyciągnął przed sobą. Dziennik leżał na jego kolanach.
Chwilę milczał, gładząc skórzaną oprawę, badając brzegi pamiętnika, nim uniósł okładkę.
Pierwszy wpis miał datę:
Trzecia era - 12 dzień, czwartej kwarty, roku 4825
Nie jestem przekonana czy dobrze robię, ale sytuacja w Gelar stała się tak trudna, że tylko te zapiski pozwalają mi stwierdzić, czy nie straciłam zmysłów. Śledzą mnie, każdy mój ruch, każde słowo. Prawie nigdy nie jestem sama, zawsze ktoś wsłuchuje się w mój oddech. Ona jest wszędzie, wiecznie skwaszona, arogancka i żądna krwi. To, co czuję do niej jest tak obrzydliwe, że aż boję się przyznać przed sobą do swoich uczuć. Mam ochotę zadać jej ból i sprawić, że będzie błagać o litość. Nie mogę tego jednak zrobić, bo Tanis jej ufa. Nie widzi tego co ja, nie postrzega jej jako największego zagrożenia w zamku.
Boję się. Tego co ona może zrobić i tego, że nikt nie będzie w stanie jej powstrzymać. Mało obchodzi mnie moje własne życie, jednak troska o córkę wpędza mnie w obłęd.
 Cedric przestał czytać i spojrzał na Gerenisse.
– Zawsze myślałem, że moja matka była szczęśliwa w Gelar, a ona żyła jak więzieniu.
– Zaszczuto ją niczym psa – dodała Gerenisse.
Cedric przewrócił kartkę.
Kolejny wpis datowany był na dziesięć dni później. Już pierwsze zdanie sprawiło, że w smoku rozgorzał ogień.
Wczorajszej nocy hrabia Lewer znowu odwiedził mnie w sypialni. Robi mi się niedobrze na myśl o jego wizytach i jednocześnie gardzę sobą, że nie potrafię bronić się przed nim.
Od pierwszej chwili kiedy go mi przedstawiono, wiedziałam, że nie mogę mu ufać. Jest silny i przystojny, a słuchaczy raczy cudnymi powieściami, jednak moje oczy widzą go jako węża zakradającego się do cudzego ogrodu. Brzydzą mnie jego słowa, a od dotyku boli mnie brzuch. Trzyma mnie jednak w garści, żądając coraz więcej, grożąc i strasząc. Pozwalam mu więc przynosić podarki, choć nawet nie udaję, jak bardzo nimi gardzę.
Wczoraj przyniósł nóż. Piękny podarunek, zdobiony kamieniami i złotem. Nie miałam siły trzymać go w dłoni. Wiem po co mi go dał, i czego ode mnie oczekuje. Nie mogę spełnić jego żądań, nie chcę mieć krwi na rękach, ale wiem też, że on nie przestanie. Nie spocznie, póki nie dostanie czego chce.
Dni mijają, a ja boję się coraz bardziej. Nocnych gości, pytającego wzroku Tanisa, tego co pomyślą sobie o mnie moje służące i rycerze. Dawno przestałam się łudzić, że ludzie mnie otaczający nic nie wiedzą. Już ona o to zadbała. Widzę obrzydzenie w oczach dwórek, czuję na plecach ich karcący wzrok. Nikt nie wie co czuję, nikt też nie rozumie co naprawdę się dzieje, i jaką cenę przyjdzie nam wszystkim zapłacić jeśli zawiodę.
– Był jej kochankiem i wspólnikiem! – złość w głosie Cedrica była wręcz namacalna. Smok zamknął z trzaskiem pamiętnik i odłożył go na podłogę. Sytuacja była dla niego zbyt trudna, całe jego życie waliło się, a on mógł tylko stać i patrzeć jak wszystko, w co wierzył, okazuje się kłamstwem.
– Nie – Gerenisse starała się załagodzić sytuację. – Z jej słów wynika, jedynie to, że odwiedzał ją w komnacie i przynosił jej podarki.
– Właśnie – rzucił z wyrzutem Cedric. – Podarki! Jaki mężczyzna odwiedza kobietę w sypialni, nie chcąc jej ciała? Po co w ogóle go wpuszczała, czemu przyjmowała prezenty? – Smok sięgnął za pasek, gdzie wsunął ów nieszczęsny sztylet i pomachał nim przed oczami kurellki. – Masz dowód, czego chcesz więcej?
– A jeśli nie miała wyboru? Jeśli musiała przyjąć ostrze, by chronić swoich bliskich? – Dziewczyna wyszarpnęła ostrze z ręki smoka i rzuciła je na podłogę. Podobnie jak matka Cedrica nie cierpiała tego sztyletu.
– A kogo ty chciałaś chronić, ukrywając przede mną sztylet? – zawołał kpiąco.
Przewróciła oczyma.
– Och, aleś ty małostkowy. Myślisz, że zamierzałam się nim bronić przed tobą?
– Zatem po co ci on był? – zażądał.
– Chciałam go sprzedać, kiedy już się stąd wydostanę, ale przyznaję, że moją pierwszą myślą było wbicie go tobie w pierś.
– Nie wątpię – coś z jej wypowiedzi go rozbawiło i Cedric, zaniósł się głośnym śmiechem.
– Widzisz, ty również traktujesz mnie tak jak Bursa i jej poplecznicy traktowali twoją matkę. Jak zakładniczkę, więźnia, decydując za nią co powinna zrobić, a co nie. Musiała chronić siebie i swoje dziecko. Twarz Cedrica spoważniała w jednej chwili.
– Chcesz mi wmówić, że zdradzała męża dla jego dobra? – zakpił.
Potrząsnęła głową.
– Mówię tylko, że mogli otaczać ją ludzie, którzy nie liczyli się z jej zdaniem, którzy potrafili zmusić ją do robienia ohydnych rzeczy, a ona nie mogła się temu przeciwstawić.
– Nie wierzę! – warknął. – Jeśli była niewinna, dlaczego pozwalała sobą sterować?
– Myślisz, że to takie proste? – W głosie dziewczyny pojawiła się złość. – Jesteś mężczyzną, smokiem w dodatku lordem. Możesz robić co chcesz, kiedy chcesz i z kim chcesz. Siła, którą dysponujesz stawia cię wyżej od innych. To ty ich miażdżysz i decydujesz o ich życiu, nie oni o twoim – mówiła tak głośno, że z trudem wciągała powietrze, aż płuca zaczynały ją palić. – Kobiet nikt nie pyta o zdanie. To co myślimy i czego chcemy się nie liczy! – Skończyła swoją tyradę ciężko dysząc. Miała ochotę uciec z tej izby, ale Cedric przewidział jej zamiar i chwycił ją za rękę.
– On tak cię traktował? – zapytał, splatając jej palce ze swoimi. Gest ten sprawił, że łzy napłynęły jej do oczu. Nikt nigdy nie dotknął jej w taki sposób, jakby chciał powiedzieć, łączy nas coś wielkiego. Wiedziała, że to kłamstwo, ale chciała by ono trwało.
– Zawsze byłam marionetką w jego rękach. Może gdyby nasza matka się zbuntowała, byłoby inaczej. Ale ona pozwalała Lamisowi na bardzo wiele. Nie zauważyła, nawet kiedy stał się panem jej życia.
– Nie próbowałaś się buntować, uwolnić? – zapytał ściśniętym głosem. Dziwnym trafem myśl, że ktoś mógłby narzucać Gerenisse swoją wolę i nakłaniać ją do podłych czynów sprawiała, że burzyła się w nim krew.
– Wiele razy – zaśmiała się gorzko. Cedric nieprzerwanie głaskał jej dłoń, wprawiając ciało w jeszcze większe drżenie. – Ale on potrafił zmusić mnie do posłuszeństwa... – urwała, nie mogąc dokończyć.
Cedric mocniej ścisnął palce dziewczyny, a chwilę później bez słowa uniósł ją i posadził sobie na kolanach. Ich twarze znalazły się naprzeciwko siebie, usta przy ustach. Nie protestowała, choć widział napięcie malujące się na jej twarzy i łzy w oczach. Zbyt wiele bolesnych wspomnień kryła w sobie ta drobna dziewczyna.
Milczał, przyglądając się jej uważnie, badając palcami skórę jej policzków.
– Ty również byłaś ofiarą ambicji innych. Dlatego cię wybrała, bo tylko ty mogłaś ją zrozumieć – powiedział, zbliżając usta do jej ust, całując ją najpierw powoli, delikatnie, w końcu odważniej, zachłanniej. Kiedy zadrżała, a z jej ust wydobył się jęk rozkoszy, ramiona mężczyzny otoczyły drobne ciało kobiety, przygarniając ją mocniej do siebie.
Wczepiła palce we włosy Cedrcia, delektując się ich miękkością, wdychając razem z pocałunkami zapach ognia buzującego pod jego skórą. Nigdy wcześniej nie sądziła, że mogłaby pokochać ten zapach, aż do dziś. Nikt wcześniej też tak jej nie całował, jakby zależało mu na jej uczuciach, na jej pragnieniach.
Smok niespodziewanie oderwał się od jej ust i choć spojrzenie miał lekko zamglone, a usta nabrzmiałe, jego głos był bardzo wyrazisty.
– Pozwolę ci odejść, tylko błagam, pomóż mi odkryć, co naprawdę wydarzyło się w Gelar?
Minęła chwila, nim do Gerenisse dotarł sens wypowiedzianych słów.
– Po…pozwolisz mi odejść? Tak po prostu? – wychrypiała, mrugając gwałtownie.
Skinął głową.
– Przysięgam, na krew i ogień. – Głos Cedrica stał się niski i chrapliwy. – Będziesz wolna.

10 komentarzy:

  1. No dobrze, kochani. Proszę nie marudzić. Wiem, że rozdział miał być wczoraj, ale szanowna autorka miała lekkiego nygusa. Jest dziś, zatem, pozdrawiam wszystkich czytających.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniale! tylko ja już nie mogę doczekać się następnego :( :(

    OdpowiedzUsuń
  3. No pięknie... Emiś Ty tam nie nygusuj, tylko się za pisanie bierz!!!!

    No pięknie... po raz drugi... na całusy im się zebrało, zamiast pamiętnik czytać. Najlepiej wziąć pannę na kolanka i się migdalić, dzięki czemu tyle wiem, że nic nie wiem :( Tyle dobrego z tego ich tulenia, że Gerenisse się trochę otworzyła i zwierzać Cedricowi zaczęła. Samej końcówki, oczywiście, się nie spodziewałam :D No no no taka przysięga z ust smoka! Później sobie będzie w brodę pluł, ale cóż słowo się rzekło, świadkowie są :P

    A teraz skoro zaczęło im się układać i zaczęli ze sobą współpracować, należy się spodziewać jakiegoś łubudu, bo nie może być przecież za pięknie, dlatego stawiam na pojawienie się, niebawem, szanownego brata Lamisa, bo przecież w końcu musi wytropić Gerenisse i namieszać swoim zwyczajem.

    Emiś, dziękuję za piękny fragment :***
    koralgol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lamis będzie, faktycznie już się szykuje.
      A co do naszej parki, to chyba czas na małe co nieco. A co mi tam. Niech się Bursa ze złości w zadek ugryzie.

      Usuń
  4. Moim zdaniem powinni pamiętnik przeczytać do końca a nie migdalić się( na to zawsze przyjdzie czas). Powinni wiedzieć jak działać z Bursą bo przecież widać, że to nader niebezpieczna smoczyca. Poza tym w tamtej chwili to Gen raczej nie myślała o wolności, ale trzeba brać co dają. Pięknie dziękuję za ten bardzo ciekawy rozdział. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym braniem to może być różnie. Cedric może i gotów puścić ją po dobroci, ale czy ona zechce odejść, jak już przyjdzie co do czego?

      Usuń
  5. Mnie jednak dziwi ze moze ja uwolnic wydawalo mi sie ze jest królewskim wieźniem no i oczywiscie jest tez pytanie czy bohaterka napewno wie czego chce dziekuje Emi blanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy wie, tego nie jestem pewna. A to, że Cedric będzie się gęsto tłumaczył przed Arielem, nie ulega żadnej wątpliwości.

      Usuń
  6. Hahahahaha pozwoli jej odejsc dobre :D:D:D Bedzie wolna i owszem tu sie zgadze ale wszyscy wiemy, ze Gerenisse nigdzie nie pojdzie bo ani ona nie chce isc ani Cedryk jej nie pusci nigdzie :D No chyba, ze Emis cos namiesza i jednak nie beda razem ale nie wydaje mi sie zeby az tak zle ich potraktowala :D:D:D Dziekuje Emis i buziolki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam. Wiadomo, że to romans, chociaż w smoczym wydaniu. Obiecuję, jednak, że będę bardzo przeszkadzać bohaterom.

      Usuń