sobota, 9 stycznia 2016

Twierdza Wspomnień - Rozdział 23_epizod 1



Gerenisse zeszła do lochów tuż przed zapadnięciem zmroku. Zdaniem Cedrica była to najodpowiedniejsza pora na złożenie wizyty Bursie. Zarządczyni o tej porze zwykła brać kąpiel w zamkowej łaźni. Nie miała pojęcia skąd o tym wiedział, podejrzewała jednak, że starucha miała swoje przyzwyczajenia i mieszkańcy Gelar przez lata nauczyli się jej nawyków, by jak tylko się da schodzić jej z drogi. Śmieszyło ją to i irytowało. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego wredne babsko tak długo terroryzowało służbę i samego lorda Tanisa?
Cedric czekał na nią na końcu długiego korytarza. Minę miał nietęgą i Gen podejrzewała, że dręczyła go zgaga po niedawno odbytej rozmowie ze smoczycą.
– Jak poszło? – zapytała, podchodząc do kochanka.
– Zgodnie z moimi przewidywaniami. – Lord wzdrygnął się z odrazą. – Zerkała na mnie tymi swoimi wyłupiastymi oczami, w palcach obracając kawałek pieczeni.
Gerenisse zachichotała.
– Pozwoliła ci wejść do komnaty?
– Nie czekałem na pozwolenie, sam się wepchnąłem. – Cedric ponownie się skrzywił.
To nie była miła wizyta. Jednak by móc zrealizować plan, musieli uciec się do podstępu. Bursa była prawdziwą smoczycą. Ze swoim doskonałym węchem bez trudu wyczułaby zapach Cedrica i Gerenisse w swojej komnacie. Z tego też powodu postanowili, że on pójdzie do staruchy i pod pretekstem ewentualnej przebudowy tej części zamku obejrzy jej izbę. By być bardziej wiarygodnym, smok wciągnął na plecy koszulę, którą Gerenisse nosiła po ich igraszkach. Tym sposobem zapach dziewczyny również został w pokoju.
– Jak zareagowała? Wyczula coś?
– Masz na myśli twój ślad na mnie? – Mężczyzna uśmiechnął się szeroko jak samiec zadowolony z oznaczenia partnerki. Gerenisse stała wystarczająco blisko, by chwycić ją w ramiona, co też natychmiast uczynił. – Jeśli chcesz wiedzieć, krzywiła się jak po wypiciu spleśniałego piwa – zamruczał jej do ucha. – Ledwie panowała nad wściekłością. Nawet warknęła na mnie, że nie podoba jej się, iż dopuściłem cię do siebie.
– Nie wątpię. – Gen nawet nie próbowała udawać, że się nie złości. – Podła starucha, mam nadzieję, że uda się nam udowodnić wszystkie jej zbrodnie.
Cedric przesunął dłońmi po plecach dziewczyny. Jej ponętne kształty działały na niego bardzo mobilizująco.
– Wszystko w swoim czasie, moja mała wojowniczko – szepnął, szukając jej ust, ale Gen odepchnęła go od siebie. Z udawaną powagą pogroziła mu placem.
– Zagalopowuje się pan, lordzie.
Wzruszył ramionami.
– Zawsze warto spróbować. – Wcale nie wyglądał na skruszonego, raczej na mężczyznę chętnego do igraszek w lochach zamkowych.
– Gdzie to wejście? – zapytała, usiłując ostudzić jego zapędy.
Wzdychając z rozżaleniem, wskazał na ciemny korytarz.
– Tam, jakieś dwadzieścia kroków przed tobą. Widzisz uchwyt na pochodnię? Jeśli go pociągniesz, kamienie zaczną się przesuwać, tworząc nowy tunel.
– Sprytne – mruknęła, kierując się we wskazanym kierunku. Cedric szedł za nią lekko pogwizdując i zapewne gapiąc się na jej tyłek. Złościło ją to, ale też bardzo schlebiało. Dotąd żaden mężczyzna tak na nią nie działał. Żaden też nie okazywał jej takiej atencji i czułości, jak to robił Cedric.
Zatrzymała się w miejscu, które jej wskazał. Kamienna ściana wyglądała jak wszystkie inne dookoła, żadnych załamań, czy linii wskazujących na ukryte drzwi. Już myślała, że smok z niej żartuje, gdy ten sięgnął ponad jej głową, łapiąc za uchwyt, w którym powinna być pochodnia i pociągnął go mocno. Kamienie skrzypnęły ostrzegawczo, a potem z lekkim zgrzytem zaczęły odsuwać się na bok. Zgodnie ze słowami Cedrica zobaczyła kolejny tunel.
– Pozwól, że ja pójdę pierwszy. – Chwycił w dłoń płonącą pochodnię i ruszył do środka.
– Chyba nie natkniemy się tu na nic obrzydliwego? – zapytała, odruchowo unosząc wyżej suknię. Podłoga była śliska, a ciemne kąty sprawiały, że miała wrażenie, iż czają się w nich potwory.
– W tym zamku nie ma chyba nic gorszego niż Bursa – mruknął, nie przerywając marszu.
Coś małego i oślizgłego przemknęło pod stopami dziewczyny i Gen pisnęła przeraźliwie, odruchowo łapiąc mężczyznę za tył koszuli. Wolała być blisko niego, gdyby nagle coś nich wyskoczyło.
Szli zadziwiająco długo, a może tak tylko się jej zdawało. Wszędzie pełno było pajęczyn, szczurów i robactwa. Z prawdziwą ulgą powitała schody. Dwie kondygnacje wyżej, Cedric zatrzymał się przed kolejną ścianą. Tak jak poprzednio złapał za metalowy uchwyt pochodni. Nim pociągnął, zerknął przez ramię na dziewczynę.
– Kiedy znajdziemy się w środku, postaraj się niczego zbytnio nie dotykać, a jeśli już będziesz chciała, rób to przez skrawki płótna, które ci dałem. Lepiej by nie wyczuła cię na swoich rzeczach.
Skinęła głową. Domyśliła się tego już wcześniej, kiedy Cedric mówił jej jak wrażliwe powonienie mają smoki. Kamienie ponownie rozsunęły się z cichym zgrzytem. Doliczywszy do pięciu i nie doczekawszy się ataku zarządczyni, weszli do środka.
Spora komnata mieściła iście bogate wnętrze. Gerenisse zerknęła w prawo i lewo i aż jęknęła ze zdziwienia. Na ścianach wisiały kobierce wyszywane złotymi nićmi, wielkie kufry z ozdobnymi okuciami stały w każdym kącie. Cały stół zastawiony był srebrnymi naczyniami, a łoże z bordowym baldachimem wprost onieśmielało.
– To wszystko jest jej, czy to ukradła? – zapytała szeptem.
– Jej – mruknął Cedric. – Przez lata gromadziła swoje skarby.
– Jest gorsza niż mój brat. – Gerenisse pokręciła głową. Gdzie nie spojrzała napotykała przedmioty ociekające złotem. Na ciemnej komodzie stały dwa całkiem spore kuferki na biżuterię. Jeden z nich był niedomknięty, pozwalając dostrzec wysypujące się z niego kosztowności.
– Po co jej to wszystko? Wszak ona nie używa żadnego z tych przedmiotów?
– Ale są w jej posiadaniu i to się liczy – powiedział. – Nie dotykaj biżuterii, ją przegląda codziennie.
– To gdzie mam szukać? – Rozejrzała się po izbie. – Nie widzę tu żadnych schowków.
– Kufry z ubraniami, łoże i komody. – Smok nie wahał się. Podszedł do posłania smoczycy i zajrzał pod przykrycie. Ostrożnie obmacał pościel i zerknął pod materac.
Gerenisse zajęła się kuframi stojącymi przed łożem, a pamiętając o słowach Cedrica, owinęła dłonie skrawkami jego koszuli. Uniosła wieko i aż sapnęła z zaskoczenia. Wewnątrz były suknie. Przepiękne, uszyte z najdroższych materiałów, w kolorach, o jakich kobiety mogły tylko marzyć. Wszystkie bez wyjątku zdobione delikatnymi kamieniami, krojem pasujące na drobne dziewczę.
Uniosła jedną z sukien, w kolorze morskiej bryzy.
– Przecież ona się w to nie zmieści – szepnęła do smoka. – Po co jej te suknie?
Smok odłożył trzymaną w ręku poduszkę i spojrzał na dziewczynę. Na jego czole pojawiła się pionowa bruzda.
– Gdzie to znalazłaś? – zapytał ze złością.
– Była w kufrze. – Zamrugała zaskoczona jego reakcją.
– Powinienem był się tego domyślić! – warknął przez zęby. – To suknie mojej matki. Po jej śmierci wszystkie zniknęły. Sądziłem, że ojciec je gdzieś ukrył, ale widać myliłem się.
– Ukradła odzienie swojej pani? – Gerenisse pokręciła głową. Suknia była piękna i zapewne sporo warta, ale nie widziała sensu w tym, co zrobiła zarządczyni.
– Bursa gardziła moją matką, nie traktowała jej jak pani tego zamku. Uważała się za lepszą od niej.
– A twój ojciec? Dlaczego jej na to pozwalał? – Cała ta sytuacja była co najmniej dziwna. Na miejscu lorda Tanisa nie pozwoliłaby żadnej zarządczyni panoszyć się po swojej ziemi. Z tą sprawą musiało wiązać się coś więcej.
– Wtedy byłem zbyt mały by to odkryć. – Mężczyzna podrapał się po głowie. – Wiem, że nie pojmujesz, czemu ciągle ją tu trzymam, ale musisz zrozumieć, że mój ojciec jest do niej przywiązany.
– Nie zamierzam cię krytykować, wiem co to znaczy mieć w swoim otoczeniu kogoś,  kto potrafi sterroryzować wszystkich.
– Mnie nigdy nie terroryzowała – mruknął nieco urażony, wracając do przeszukiwania pokoju. Gerenisse machnęła ręką. Swoje wiedziała i jej zdaniem Cedric przymykał oczy na rządy Bursy, bo tak było mu wygodniej. Odłożyła suknie do kufra, pilnując, by były ułożone jak wcześniej. Nie wiedziała jak często zarządczyni tu zaglądała. Zajęła się następnymi kuframi. W pierwszym była osobista bielizna staruchy i dziewczyna szybko zatrzasnęła wieko. Nie było tu nic wartościowego do oglądania, chyba że lubi się macać pożółknięte koszule i stare gacie. Drugi kufer mieścił suknie kobiety. Te, podobnie jak bielizna, były sprane i wielokrotnie łatane. Przejrzała wszystko dokładnie, ale nie znalazła dziennika. Cedric tymczasem zabrał się za przetrząsanie komody. Ostrożnie wysunął jedną z szuflad i aż mlasnął.
– A to ci niespodzianka – mruknął.
– Znalazłeś pamiętnik? – Podbiegła do niego i zajrzała mu przez ramię, ale nic prócz kolekcji sztyletów, łańcuchów, sznurów i pejczy nie dostrzegła. – Ona jest jakaś nienormalna – szepnęła.
Cedric roześmiał się.
– Mówiłem ci, że ma dziwne zwyczaje.
– Rozumiem, że lubi bić i krępować swoich kochanków? Aż dziw, że w ogóle ich znajduje.
Na twarzy smoka pokazało się zmieszanie.
– Zdziwiłabyś się, na co można się zgodzić za miskę ciepłej strawy.
– Mówisz poważnie? – Pokręciła głową. Nie miała pojęcia, że Bursą kierują aż tak niskie pobudki. By zaznać przyjemności gotowa była wykorzystywać ubogich.
– Czasem słyszy się to i owo – wzruszył ramionami. – Nie mogę zakazać jej spotkań, nikogo siłą nie ciągnie do swojego łoża.
Gerenisse nie zgadzała się ze słowami smoka. Zbyt dobrze wiedziała, co się czuje, kiedy musisz oddawać się innym z przymusu, przytomnie jednak ugryzła się w język. Lepiej skoncentrować się na rzeczywistości niż rozkopywać bolesne wspomnienia.
– Obawiam się, że nic tu nie znajdziemy – powiedziała dziesięć minut później. – Przejrzeliśmy, co się dało.
Cedric zamknął ostatnią szafę i z cichym jękiem oparł się o ścianę.
– Chyba masz rację. Tu go nie ma. Bursa ukryła go gdzieś indziej.
– Będziemy musieli ją śledzić – ciągnęła dziewczyna. Placem stukała się w brodę, snując dalsze plany. – Mnie raczej nie uda się do niej zbliżyć, ale ty... – spojrzała znacząco na Cedrica.
Zgodnie z jej podejrzeniami smok pokazał jej język.
– Prędzej dam się wykastrować zardzewiałą łyżką, niż pozwolę tej babie się dotknąć.
– Och nie bądź taki skromny – żartowała dalej – mógłbyś poświęcić się dla sprawy.
– Nigdy w życiu – mruknął, kierując się do ukrytego tunelu. – Jeśli jednak masz taką potrzebę, mogę dać ci parę namiętnych klapsów, albo przywiązać cię do mojego łoża.

6 komentarzy:

  1. No, no ale Bursa sobie lokum obrała i jakie skarby tam przechowuje, swoje i nieswoje. Jak widać nie dość, że zdrajczyni to jeszcze złodziejka.

    Bardzo trudno jest się dostać do lokum zarządczyni, wejście tylko dla wtajemniczonych. Widać jedno ukryte przejście dla takiej zołzy - coby swoje niecności ukryć przed światem - nie wystarczy.[Na marginesie bardzo mi się te tajemne przejścia podobały. Super pomysł!] A powszechnie wiadomo, że najgłębiej się ukrywają ci, co mają najwięcej na sumieniu, a jej sumienie musi być już okrutnie ciężkie.

    Cały czas stawiam na to, że Bursa spiknie się z Lamisem i stworzą tę mieszankę wybuchową.

    No i wydaje mi się, że nasza para głównych bohaterów szuka pamiętnika nie tam gdzie trzeba.

    Ściskam Emiś i dziękuję za piękny fragment :***
    koralgol

    PS. Przemilczę to, co mi podsunęła moja nieokiełznana wyobraźnia w związku z Bursą, Lamisem i szufladą z niezwykłym znaleziskiem :D:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bursa z Lamisem w łóżku? Ha, ha, ha, to nawet zabawne, ale dużo bardziej przerażające.

      Usuń
  2. Szkoda, że nie znaleźli pamiętnika. Moim zdaniem Cedric powinien porozmawiać z ojcem. Może wcale Tanis jej nie lubi, tylko po prostu toleruje. Bardzo dziękuję za ciekawy rozdział. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że Tanis coś wie? Ciekawa koncepcja. Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Pamiętnik ma Tanis i u niego powinni szukać :D I tez mnie ciekawi czy Bursa Lamisa biczykiem wybiczuje :D dziękuję Emiś I buziolki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sławku, nie wiedziałam, że masz takie apetyty. Biczykiem...

      Usuń