niedziela, 28 lutego 2016

Nie taki wilk straszny, jak go malują _Rozdział 7



– A wy dokąd! – wrzasnęłam nim zdołałam zapanować nad językiem. Niewiele się zastawiając, zbiegłam z ganku. Stanęliśmy po dwóch stronach uliczki, oni po jednej, ja po drugiej. I możecie mi wierzyć, bardzo komicznie to wyglądało. Faceci przyglądali się mi uważnie. Wszyscy bez wyjątku byli cholernie wysocy, mieli długie czarne brody, a ich skórzane kurtki podszyte futrem dodawały im szerokości w ramionach, nie żeby im coś brakowało. Prezentowali się raczej, jak grupa drwaloseksualnych modeli niż banda zakapiorów. Ten, który stał najbliżej furtki zdjął ciemne okulary, przyglądając się mi niebieskimi oczyma. Miał włosy krótko przycięte przy skórze.

– Nie chcieliśmy cię przestraszyć – przemówił niewiarygodnie niskim i zmysłowym głos, który spłynął po moim ciele, przyprawiając mnie o dreszcze i to bynajmniej nie z zimna (...)

Zapraszam na kolejny fragment wilka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz