czwartek, 12 kwietnia 2012

Mroczny Dotyk - Rozdział 7_epizod 2


Galen spacerował po kryształowej komnacie. Jego śnieżnobiałe skrzydła ciągnęły się za nim, sunąc bezgłośnie po złotej podłodze. Słońce wpadające przez szklaną kopułę ogrzewało jego twarz.
Po środku ogromnej Sali, na wyściełanej delikatnym adamaszkiem sofie, wsparta na stosie poduszek odpoczywała Rhea. Królowa bogów zajadała się truskawkami, maczając je w miseczce z bitą śmietaną.
- Przestań już krążyć po komnacie głupcze, bo każę cię przykuć do ściany – rzuciła słodkim głosem, ale jej mina wskazywała, że z chęcią spełniłaby swoją groźbę.
Galen przystanął tuż przed nią. W środku aż gotował się z emocji i frustracji. Co gorsza, jego królowa zupełnie nie przejęła się rewelacjami, które jej przyniósł.
Fotel pojawił się nie wiadomo skąd, Galen marszcząc brwi usiadł na miękkim obiciu.
Rhea westchnęła teatralnie, maczając kolejną truskawkę w miseczce i z zapałem wkładając ją sobie do ust.
- Zupełnie nie rozumiem, o co robisz tyle szumu? – powiedziała, oblizując usta.
- Moja królowo, ta dziewczyna  coś przed nami ukrywa? Czuję to.
Rhea spojrzała na niego karcąco. Przez ostatnią godzinę Galen zadręczał ją opowiadając, o tym co dzieje się w Budapeszcie, o Lordach, którzy nagle zaczęli interesować się nocnym klubem i wampirzycy – będącej jednocześnie właścicielką Destiny. Rhea nie miała ochoty dłużej wysłuchiwać jęków Galena na temat wampirzycy.
- Masz tam swoich ludzi, prawda? – zazgrzytała zębami. – A… ona  - słowo wampir nigdy nie przeszłoby przez usta królowej. Takimi jak ona, bogowie gardzili. – Ona podobno jest po naszej stronie, wyciśnij więc z niej kim jest i co może nam zaoferować.
- Nie ufam jej, moja pani – powiedział zakładając nogę na nogę. – I chociaż zgodziła się przystać do nas, udostępnić pokoje na zapleczu, a potem pomóc nam przygotować zasadzkę na Lordów, to czuję, że nie robi tego bezinteresownie. Obawiam się, że może grać na dwa fronty.
- Chce nas wykiwać? – królowa bogów pstryknęła palcami, wszystko dookoła niej natychmiast wyparowało: jedzenie, kwiaty, sofa i fotel na którym siedział Galen.
Suknia królowej bogów przybrała odcień czerwieni, sugerując gniewny nastrój swej pani. Galen w ostatniej chwili zdążył poderwać się na nogi, ratując się przed upadkiem na podłogę.
Królowa spojrzała na niego groźnie.
- Nie pozwolę, by jakiś czarci pomiot… jakieś martwe truchło udaremniło moje plany. Zabij ją i nie zawracaj mi więcej głowy – wrzasnęła.
Galen przełknął ostrożnie ślinę. Rozgniewanie Rhei nie było dobrym pomysłem. Wściekła królowa potrafiła karać nawet za najdrobniejsze uchybienia.
- Oczywiście, że ją zabiję moja pani, ale najpierw chciałbym się dowiedzieć, co też ona przed nami ukrywa? Może zna lordów? Może wie, gdzie gnojki schowały artefakty?
Rhea wciągnęła powietrze, furia w jej oczach odrobinę przygasła.
- Skąd pomysł, że może coś wiedzieć o artefaktach? – spytała obchodząc Łowcę dookoła, celowo przydeptując obcasami butów skrzydła wojownika.
Galen zagryzł wargi, sprawiała mu ból i doskonale się przy tym bawiła. Gdyby chciała mogłaby jednym ruchem pozbawić go głowy i posłać w Zaświaty. Nie zrobiła tego jednak, bo był jej potrzebny, bez pomocy Łowców Rhea nie byłaby w stanie odszukać Puszki.
- Nie zdziwiła się kiedy wspomniałem o tym z kim walczymy – powiedział starając się zapanować nad bólem rozlewającym się po poranionych skrzydłach.
- Żyje od dawna, mogła słyszeć o Lordach – prychnęła Rhea.
Galen zamilkł na chwilę. W gruncie rzeczy dziewczyna nie wspomniała słowem o Lordach, zupełnie jakby nigdy wcześniej nie miała do czynienia z demonami. Co było zaskakujące biorąc pod uwagę długowieczność wampirów. Jednak nie to najbardziej zaintrygowało go w Wiktorii. Jej reakcja, kiedy chciał uścisnąć jej dłoń – zimna i obojętna - i tatuaż na ramieniu, który choć to niewiarygodne rozbłysnął na jej skórze, w chwili kiedy Galen dotknął jej dłoni. Twarz dziewczyny pozostała jednak niewzruszona i obojętna.
Rhea nie doczekawszy się odpowiedzi, tupnęła gniewnie nogą.
- Masz mi coś jeszcze do powiedzenia na jej temat, czy już teraz mam wyrzucić cię z Olimpu? – warknęła.
- Jestem pewien, że dziewczyna może coś wiedzieć na temat Puszki – powiedział szybko, zdając sobie sprawę, że Rhea może wyczytać kłamstwo z jego głosu. Wolał jednak powiedzieć cokolwiek niż pozwolić, by kapryśna królowa kazała zgładzić mu dziewczynę, nim zdąży odkryć prawdziwe powodowy, dla których wampirzyca przystała do Łowców. No i był jeszcze ten miecz na jej ramieniu. Jego kształt wydawał się Galenowi dziwnie znajomy, może już gdzieś go widział? Przez tysiące lat trzymał setki mieczy w swoich dłoniach.
- Jeśli dziewczyna wie coś o Puszce, przyprowadź ją do mnie – powiedziała z wyraźną odrazą w głosie. – Mam swoje sposoby, by wycisnąć z niej prawdę. Jeśli nie, nie zawracaj mi więcej głowy i zabij ją! – machnęła ręką w powietrzu i nagle złota podłoga rozstąpiła się tuż pod Galenem, wyrzucając go z boskiego królestwa.
Łowca szybko rozwinął skrzydła, pozwalając by podmuchy wiatru uniosły go do góry. „Przeklęta baba” warknął w myślach. Najchętniej sam skręciłby jej kark, nie mógł jednak tego zrobić, tak jak reszta Łowców, Lordów i ludzkości był  zdany na jej łaskę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz