wtorek, 14 sierpnia 2012

Mroczny Dotyk - rozdział 8_epizod 2


Na sztywnych nogach, podpierając się ręką ściany, Wiktoria szła ulicami Budapesztu. Kręciło jej się w głowie, a w ustach zaschło tak bardzo, że nie była pewna, czy jakikolwiek dźwięk się z nich wydobędzie. Ale nawet głód krwi nie był tak straszny jak odrętwienie ciała. Nigdy wcześniej nie czuła się bardziej martwa niż teraz. Cudowne mrowienie, które odczuwała na skórze zniknęło pozostawiając gorycz i rozczarowanie.

Ale nade wszystko złość.

Skierowaną na tego, który odpowiadał za jej dzisiejszy stan. Jak śmiał ją dotknąć, demon, Lord świata podziemnego, morderca. Nic nie warty gnojek, którego jedynym celem istnienia jest zadawanie bólu i cierpienia.

Cierpiała, przez niego, przez te jego cholerne dłonie, smukłe palce i kurewsko idealną skórę. Bękart zranił ją bardziej niż Galen, bardziej niż ktokolwiek inny na przestrzeni setek lat.

Dał jej zaznać rozkoszy czucia, by ponownie zepchnąć w ciemność. Najgorsze było jednak, że zrobił to z premedytacją. Widziała złość i gniew w jego oczach, żądzę mordu. Chciał ją zranić, skrzywdzić i zrobił to.

„Pieprzone demony” zaklęła w myślach.

W zasięgu wzroku Wiktorii pojawiła się grupka nastolatków. Wiki przywarła do ściany, wtapiając się w ciemne otoczenie. Normalnie poradziłaby sobie z nimi bez najmniejszego problemu. Ale teraz była zbyt zmęczona i głodna. Od wielu dni nic nie piła. Dobrze, że Zaak i reszta widzieli jej w takim stanie. Szczęściem wymknęła się z klubu nim ktokolwiek zdążył wstać.

Wygłodzona błąkała się po ulicach Budapesztu, poszukując pierwszej samotnej ofiary. Potem, kiedy już zaspokoi pierwszy głód poszuka czegoś konkretniejszego. Na razie będzie musiało wystarczyć jej cokolwiek.

Okazja nadarzyła się kilka metrów dalej. Na kamiennych stopniach jednej z kamienic, siedział mężczyzna zanosząc się płaczem. Ciemność szczelnie zakrywała jego postać, nie tłumiła jednak szlochu.

Wiktoria podeszła cichutko, wspinając się na kamienne schody usiadła tuż obok niego. Początkowo nie zareagował, głowę miał ukrytą w dłoniach. Pachniał potem i wódką. Ogromną ilością wódki. Wiki wzdrygnęła się leciutko, gdyby nie była tak zdesperowana, poszłaby dalej. Nienawidziła odoru alkoholu i kwaśnego posmaku jaki zostawiał we krwi.

Głód jednak domagał się zaspokojenia.

Delikatnie pochyliła się w stronę mężczyzny, głaszcząc go po plecach.

- Już dobrze – powiedziała. – Proszę nie płakać – kojąca melodia jej głosu natychmiast zahipnotyzowała nieznajomego.

Spojrzał na nią mętnymi oczyma. Ani przez sekundę nie zastanowiło go dlaczego samotna kobieta zaczepiła go o tej porze. Liczył się tylko jej głos.

- Będzie dobrze? – wybąkał z trudem nie mogąc oderwać wzroku od jej twarzy.

- Oczywiście – powiedziała, ponownie używając swych mocy. – Obudzisz się jutro wypoczęty i szczęśliwy. Ta noc i wszystko co się w niej wydarzyło przestanie mieć dla ciebie jakiekolwiek znaczenie.

- Taak – potaknął nie mogąc oderwać wzroku od jej twarzy. – Noc nie ma znaczenia…

Uśmiechnęła się leciutko zadowolona, że tak szybko udało się jej wprawić mężczyznę w trans.

- Musisz tylko zasnąć – dodała śpiewnym głosem. – Tylko zasnąć…

Powieki mężczyzny jak na zawołanie zamknęły się, a jego ciało bezwładnie poleciało do tyłu, opierając się o ciężkie, drewniane drzwi.

Wiki rozejrzała się dookoła, sprawdzając, czy w zasięgu wzroku nie plączą się jakieś przypadkowe osoby. Było ciemno i pusto. Dobrze, los jej sprzyjał. Odgarnęła włosy z czoła mężczyzny, odchylając jego głowę na bok.

Szybko pochyliła się nad nim, a ostre kły już wysunęły się z dziąseł. Z bliska jeszcze bardziej cuchnął potem i tanią wódką, ale postanowiła zignorować to. Wgryzła się w jego szyję z większym impetem niż początkowo zamierzała, ale też nie podejrzewała jak bardzo była spragniona. Piła gwałtownie, wielkimi łykami. W miarę jednak jak żołądek się wypełniał, a uczucie sytości zastąpiło palący głód, powrócił również rozsądek. Odsunęła się od mężczyzny, wycierając usta rękawem. Wstała z lekkością motyla, zachwycona przypływem sił. Nie był to jeszcze stan jaki mogła uznać za zadowalający, ale biorąc pod uwagę jej długi post… czuła się bosko.

Mężczyzna jęknął lekko, przekręcając ciało na bok. Usta miał co prawda lekko zsiniałe i przez jedną krótką chwilę Wiki poczuła się winna, że tak wiele wypiła.

Poczucie winy jednak podobnie jak głód szybko minęło.

Znowu czuła się silna, bez przeszkód mogła ruszyć na miasto w poszukiwaniu lepszej zdobyczy i świeższej krwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz