poniedziałek, 17 marca 2014

Szmaragdowe Serce - Rozdział 6_epizod 1



Kursse rzucił obgryzioną kość na stół.
– Mówię wam coś tu śmierdzi – mruknął, łapiąc w dłoń kufel piwa.
– Pewnikiem ty – zarechotał Karis.
Złoto-brązowy smok roześmiał się głośno.
– Chyba mówisz o sobie, bracie. Mnie Furmia dokładnie wyszorowała.
Quinkel od niechcenia przysłuchiwał się rozmowie swoich towarzyszy. Jego myśli i tak kręciły się wokół pewnej niewiasty, tak cholernie irytującej i niepokojącej. Czemu na wszystkie demony piekieł, przyjechała do miasta?  Jakoś nie chciało się mu wierzyć, że zjawiła się tu przypadkiem. Musiała za nim jechać, śledzić go. Celowo podążać jego tropem. Tylko dlaczego? Nie miał przy sobie nic, co byłoby warte jej uwagi. Klejnotów nie nosił, zresztą większość smoków tego nie robiła. Czego więc od niego chciała?
Nie potrafił jej rozgryźć, tak samo jak nie potrafił odmówić sobie przyjemności dotknięcia jej. O szlachetni przodkowie, jakaż to była kobieta, co za temperament!
Arogancka, nieznająca umiaru, pokory, pełna buty i gniewu. Jak to możliwe, że wszyscy drżeli na jego widok, a ona jedna wpadała w szał już na sam dźwięk jego głosu?  Jaki los pokarał go taką kobietą? W życiu nie namęczył się tak z żadną niewiastą.
 Wczorajszej nocy nie mógł spać, kręcił się w łożu, rozmyślając nad słowami Gawina, snując wizje tego, co działo się w mieście, a co kurellowie i krasnoludy próbowali przed nim ukryć, ale przede wszystkim zastanawiając się, co też powinien dalej uczynić, nim wyruszy w drogę powrotną do Querm. Tęsknił za domem i martwił się jednocześnie, czy pod jego nieobecność nie doszło do jakiegoś nieszczęścia.
Nie mogąc zasnąć wciągnął byle jaki przyodziewek: spodnie i koszulę, buty zostawił pod łóżkiem i tak ubrany wyszedł na dwór, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Spacerował uliczkami, nie przejmując się wcale chłodem i ciemnością, ciesząc swe myśli ciszą i spokojem, jakiego nie czuł od dawna.
A potem usłyszał krzyk. Hałasy dobiegały z domu Lamisa, co w przypadku chciwego kurella mogło oznaczać tylko coś bardzo złego. Złotnik nie był typem, któremu można było ufać, przeciwnie, był raczej jednym z tych, którzy nie cofną się przed niczym, przed największą zbrodnią byleby osiągnąć sukces i powiększyć swój majątek.
Wpadł do domu kurella, spodziewając się, złapać go na gorącym uczynku, w trakcie brudnego procederu sprzedaży robotników, o co wielu go podejrzewało. Nie był przygotowany na ponowne spotkanie z Khariną.
Nie zastanawiał się co czyni, wyciągając ją z domu Lamisa. Nie powinien był tego robić, już na pierwszy rzut oka było widać, że to kurell ją zaatakował, baron jednak nie dowierzał własnym dłoniom i słowom, by puścić ją wolno. Tak wiele przed nim ukrywała: poczynając od tego, kim jest, a skończywszy na prawdziwych powodach przybycia do Lahmar.
Nie powinien jej więzić, nie miał do tego prawa, jednak bał się, że mu ucieknie, a on już nigdy nie pozna prawdy.
Baron pochylił się do przodu, potarł dłońmi zmęczoną twarz. Na przodków jak to możliwe, że ta kobieta stała się dla niego taką obsesją. Jak do tego doszło?
– Ciężka noc, bracie. – Hagar poklepał smoka po ramieniu.
Baron spojrzał na niego spode łba.
– Nawet nie masz pojęcia jak bardzo – westchnął.
– Coś tam słyszałem – mruknął smok. – Jest naprawdę piękna i niebezpieczna.
Quinkel pokręcił głową. Dlaczego miał wrażenie, że wplątuje się w coś, z czego nie będzie umiał się wydostać? Każda chwila spędzona w towarzystwie tej piekielnej niewiasty spychała go w objęcia szaleństwa. A przecież pragnął tylko spokoju i ciszy. Jak miał to osiągnąć, kiedy ktoś tak irytujący nieustannie kręcił mu się przed nosem?
– Dobrze zrobiłeś zamykając kurellów pod kluczem, szkoda tylko, że nie wtrąciłeś ich, tak jak dziewczyny do karceru.
Myślisz, że nie chciałem?! – warknął baron. – Ale bękarty stanowią tutejszą elitę, takich jak oni nie zamyka się w celach.
– Czas to zmienić.
– Mam taki zamiar. – Baron wyprostował się na krześle. – Miałeś mi powiedzieć, co ukrywają krasnoludy?
Hargar uśmiechnął się tajemniczo.
– Sprawa wygląda dość dziwnie, wygląda na to, że odkryli coś zaskakującego w jednej z kopalń.
Baron zmarszczył brwi. Nowe pokłady klejnotów, rudy...? Co innego mogli znaleźć? Cokolwiek to było, zapewne Lamis chciał mieć to dla siebie, a krasnoludy w żaden sposób nie zamierzały się z nim podzielić?
– Kosztowności jak mniemam – powiedział baron.
Hargar pokręcił głową.
– Raczej nie. Ludzie nie chcą tam wchodzić, a krasnoludy tylko za sowitą zapłatą zagłębiają się w mroczne korytarze.
– Co do czorta może się tam znajdować? – Quinkel podrapał się po brodzie. Z każdą chwilą spędzoną w tym miejscu, przestawało się mu tu podobać. Chciał wyjechać, a tymczasem miał wrażenie, że utknął tutaj na dobre. No i jeszcze sprawa tej dziewczyny. Co miał z nią począć? Oprócz tego, że będzie musiał wypuścić ją na wolność?
– Nie podoba mi się ta sprawa – rzucił Quinkel. – Albo krasnoludy kłamią i celowo nie chcą wpuszczać tam ludzi, albo faktycznie dzieje się tam coś niepokojącego. O której kopalni mówimy?
– Lasir.  – Hargar upił łyk piwa.
–  Jedna z najstarszych. – Smok podrapał się po zaroście. Powinien się już ogolić, broda zaczynała go swędzić.
–  Co mamy robić, kiedy wyjedziesz? – smok zdawał sobie sprawę, że Quinkel, choć mianowany namiestnikiem nie będzie tkwił tu wiecznie. Rozpatrzy najistotniejsze sprawy i spory, wyda dyspozycje, a potem zostawiwszy trzy smoki na straży, wróci do swego zamku.
– Rozeznaj się dogłębnie w temacie – baron pochylił się do towarzysza. – Użyj swego czaru, lub jeśli będzie trzeba rozsupłaj sakiewkę, ale dowiedz się, co kryją głębiny Lasir.
– Dobra, ale cokolwiek to jest, boją się tego wszyscy mieszkańcy Lahmar.
Quinkel potrząsnął głową.
– To niemożliwe, nie może być, aż tak źle. Musiałoby to oznaczać, że mamy do czynienia...
– Z czymś złym i mrocznym – Hargar wszedł mu w słowo.
– Sporo ludzi ucieka z miasta – do rozmowy wtrącił się Karis, smok skończył już przekomarzać się z bratem i teraz przysunął się bliżej barona. Kursse zawtórował mu.
– Kobiety wywożą z miasta dzieci, a mężczyźni nie wypuszczają córek po zmroku na dwór.
– To jakiś obłęd! – W baronie obudził się gniew. – Dlaczego nikt wcześniej mi o tym nie powiedział?
Smoki popatrzyły po sobie.
– Dopiero ubiegłej nocy udało się nam wyciągnąć te informacje ze służek – Kursse puścił oko do brata.
– Sporo się napracowaliśmy, by wydusić z dziewek co ciekawsze plotki – zawtórował bratu, Karis.
Baron zmarszczył brwi.
– Domyślam się – bąknął smok. – Kiedy wyjadę musicie mieć oko na wszystko i zrobić dokładne rozeznanie. W razie kłopotów niech jeden z was przyfrunie z wiadomością do Querm. Wrócę jak tylko uporam się ze zbiegiem.
Skinęli głowami.
– Co z kurellami i dziewczyną? – pytanie zadał Hargar, ale cała trójka pilnie wpatrywała się w smoka.
Baron zazgrzytał zębami.
– Przesłucham Lamisa i jego zgraję, a potem skonfrontuję ich zeznania z tym, co powiedziała dziewczyna.
– Wypuścisz ją? – zapytał Karis.
–  Szkoda by było trzymać taką ognistą ślicznotkę pod kluczem – dodał Kursse.
Quinkel zacisnął dłonie w pięści. Korciło go by dać w mordę obu braciom i zetrzeć z ich twarzy pełne pychy uśmieszki. Owszem, kobiety wszelkiej rasy lgnęły do bliźniaczych smoków, same wręcz pchając się im do łoży. Na barona żadna nie spojrzała dobrowolnie, na samo brzmienie jego głosu, większość niewiast uciekała, gdzie je oczy poniosły. Tylko Kharina się go nie bała. Ogień zaczynał w nim kipieć. Jak to możliwe, że jedyna kobieta, która miała odwagę odezwać się do niego wywoływała w nim taką irytację? Zdecydowanie został przeklęty.



Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka

6 komentarzy:

  1. Widzę ze smok troche sie uspokoił mam nadzieję ze to jednak on rozwiąże tajemnicę kopalni i wreszcie zacznie wspólpracowac z dziewczyną dziękuję blanka

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedobry smok, dziewczynę bardziej ukarał jak innych. Trochę irytacji mu nie zaszkodzi. Ciekawa jestem co takiego ukrywa najstarsza część kopalni. Bardzo dziękuję za kolejny fragmect. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
  3. Mysle, ze Krasnoludy znalazly ukryte skarby ukradzione kiedys na polnocy w tym szmaragdowe serce ;) Dziekuje Emi za kolejny fragment i pozdrawiam serdecznie, Slawek

    OdpowiedzUsuń
  4. To baron ma teraz nie jeden problem ale dwa. Nie wie co ma zrobić z dziewczyną i co ona tu robi, to teraz jeszcze kopalnia w której nie wiadomo co może być skarby czy jakieś zło ? Pozdrawiam serdecznie Elka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za nowy fragment.Mam nadzieję że baron dogada się z dziewczyną i że razem znajdą szmaragdowe serce:)Cieplutko pozdrawiam -Dana abcdglogowek

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za kolejny fragment ;) Nieźle się porobiło... Teraz baron ma dwa problemy.. Ciekawe jak sobie z nimi poradzi.. Pozdrawiam - Bella1232

    OdpowiedzUsuń