piątek, 25 kwietnia 2014

Nathaniel - Rozdział 8_epizod 2


Rozsiadł się wygodnie, na skórzanej kanapie, ledwie rejestrując co dzieje się w pokoju, zwanym  przez inne wampiry – czerwonym. Krew tak często płynęła po drewnianej podłodze, że określenie to, zdawało się być wręcz idealne.
Wszystkie meble zgromadzone w pokoju wykonane były z najszlachetniejszych materiałów, począwszy od egzotycznego drewna z którego zrobiono stół oraz krzesła, a skończywszy na naturalnej skórze pokrywającej kanapy i fotele.
Wyjątku nie stanowiły nawet srebrne łańcuchy zwisające ze ścian. Do jednego z nich przykuto turystkę złapaną dziś wieczorem przez sługi Heinricha. Kobieta nie miała na sobie ani jednego skrawka odzieży, a całe jej ciało pokrywała gęsta sieć śladów po wampirzych kłach.
Branka wrzeszczała od chwili, kiedy przywleczono ją do pokoju i przykuto do ściany. Nie zamilkła nawet gdy oddani panu domu słudzy brali ją, gwałcąc i rozdzierając jej ciało ostrymi kłami.
Heinrichowi powoli wrzaski kobiety zaczynały działać na nerwy. Uniósł do ust kryształowy kieliszek, który chwilę wcześniej jedna z wampirzyc napełniła krwią porwanej. Mężczyzna upił łyk, szukając ukojenia zmysłów w gęstej posoce. Jednak to, co miało ugasić jego frustracje przyniosło tylko rozczarowanie. Krew smakowała strachem i łzami kobiety. Fatalna kombinacja i absolutnie psująca nastrój wampira.
Mężczyzna skrzywił się z niesmakiem, a potem rzucił kieliszkiem o podłogę.
– Skończcie z nią! – wrzasnął do mężczyzn ustawionych wokół uwięzionej. Większość spośród zgromadzonych czekała na swoją kolej, do wnętrza kobiety, inni już tylko spijali resztki krwi z jej ciała. – Jej wrzaski działają mi na nerwy – huknął stary wampir.
Nie wiele potrzeba było, by zakończyć ludzkie życie, wystarczył jeden ruch nadgarstka i głowa kobiety opadła na krwawiące piersi.
„Jakże łatwo skręcić kark ludzkim śmieciom” – przemknęło przez głowę wampirowi. Czy Sue dałaby się równie łatwo złamać?
Na samą myśl o tym Heinrich uśmiechnął się szeroko. Nie zamierzał dłużej wypierać się, iż dziewczyna zrobiła na nim piorunujące wrażenie. Była taka krucha, taka niewinna, taka ludzka. Nie potrafił wyjść z podziwu, jak to się stało, że Thomas ocalił od śmierci taki skarb. Bo, że ocalił, było oczywiste. Była zbyt naiwna i krucha, by bez niczyjej pomocy wyjść z domu, gdzie ziarna śmierci rozsiewały anioły.
Wampir poprawił się nieco na kanapie. Poły czarnego szlafroka, który miał na sobie, rozchyliły się, ukazując jedwabną koszulę. Dwie wampirzyce przysiadły się do niego, wdzięcząc się i domagając uwagi. Myśli starego mężczyzny krążyły jednak wokół Sue i planu zniszczenia Thomasa. Jeśli dobrze zakładał, jego dawny przyjaciel, celowo ukrył dziewczynę w Paryżu, byle tylko trzymać ją z dala od węszących aniołów.
Sprytne posunięcie, które z łatwością wprowadziło zamęt w szeregach anielskich dupków. Jednak Heinrich nie zaliczał się do skrzydlatych debili. On wiedział, co planował Thomas, wiedział też w jaki sposób pokrzyżować jego plany i zniszczyć znienawidzonego rywala. Wystarczy zabić ukochane i zarazem jedyne dziecko Thoma. Nim jednak pozbawi życia słodką Sue, zabawi się z jej delikatnym ciałem.
***
Zmarszczył brwi, raz jeszcze przyglądając się równo ułożonemu stosikowi książek na biurku nauczycielki. Leżały jedna na drugiej, czekając na swoją kolej. Jeszcze kilka dni temu niewiele obchodził go porządek w anielskiej szkole, a zwłaszcza na biurku dyrektor Geriny.
Dziś wszytko wyglądało inaczej.
Owszem, nie dało się zaprzeczyć, że stara anielica potrafiła nieźle zaleźć za skórę, ale kiedy po raz trzeci zrzuciła przybory szkolne na podłogę, miast się na nią wściekać, zaczął pilniej słuchać tego, co starała się mu przekazać.
A mówiła sporo, zresztą nie tylko do niego, raczej do całej klasy malutkich aniołków, a on na równi z dziećmi, chciwie chłonął każde słowo wypowiadane przez Gerinę.
Opowiadała o świecie, ładzie i pokoju. O zwierzętach zamieszkujących równoległe wymiary i rasach istot nadprzyrodzonych. Nie pomijała niczego, surowym tonem wyliczając rodzaje demonów, ich moce i powiązania z piekłem oraz ludźmi. To ostatnie szczególnie zaciekawiło Malosa. To tej pory nie zdawał sobie sprawy, ze związków piekielnych istot z ludzką rasą.
Zastanawiał się czy w ogóle kiedykolwiek wcześniej słyszał o czymś podobnym. Za jego czasów nauczyciele nie raczyli uczniów tak trudnymi opowiadaniami. Czyżby świat zmienił się, aż tak bardzo? Czy tylko on inaczej na niego spoglądał? Tak, czy owak, postanowił dowiedzieć się jak najwięcej. Zaczął więc przymilać się Gerinie, spełniając jej wszystkie rozkazy i polecenia.
Przychodził pierwszy do szkoły i wychodził ostatni, pilnował porządku oraz czystości w szkolnej stołówce. W zamian za to anielica rewanżowała się mu opowiastkami o demonach, harpiach, wampirach i garigach zamieszkujących inne wymiary. Nie znaczyło to wcale, że Malos polubił starą jędzę. Przeciwnie darzył ją jeszcze większą niechęcią, niż wcześniej. Dogryzała mu na każdym kroku, drwiąc sobie z niego przed uczniami i personelem szkoły. Nie mógł jednak zaprzeczyć, że kobieta dysponowała wiedzą, która mogła się kiedyś przydać Malosowi. Zwłaszcza, że planował opuścić Concorę i już nigdy więcej do niej nie wracać.
Anioł zmarszczył czoło, zastanawiając się jakimi złośliwościami na dzień dobry poczęstuje go Gerina i jak bardzo będzie musiał się powstrzymywać, przed skręceniem jej karku.
Na korytarzu rozległy się kroki i Malos spiął się, czekając, aż drzwi do klasy skrzypnął, a chwilę potem dyrektorka rozpocznie swą tyradę. Zamiast tego, miast skrzekliwego głosu starej jędzy usłyszał ciche chrząknięcie. Obrócił się szybko, stając twarzą w twarz z młoda kobietą.
W pierwszej chwili nie rozumiał kogo ma przed sobą. Jego umysł co prawda podpowiadał mu, że to wychowawczyni wróciła do pracy, ale jak miał w to uwierzyć, skoro stojąca przed nim anielica zdawała się być od niego sporo młodsza. Nie wspominając już o tym, że z jej pleców nie wystawały skrzydła, skutkiem czego bardziej przypominała ludzką istotę niż niebiańską istotę.
– Kim jesteś? – zażądał, wcale nie przejmując się, że to raczej on był tu intruzem.
– Mogłabym zadać panu to samo pytanie, panie Malos. Jednak w przeciwieństwie do pana, ja wiedziałam, że zastanę tu skazanego anioła – jej głos chociaż delikatny i śpiewny, przepełniony był głęboko skrywanym bólem, a może wrogością? Malos nie potrafił stwierdzić.
– Jesteś Santi – powiedział nieco łagodniej, choć jego uwadze nie uszedł fakt, że Gerina opowiedziała anielicy o jego karze i zapewne również o relacjach łączących go z Gabrielem . Przeklęte babsko.
Skinęła głową, a potem przeszła przez salę, podchodząc do biurka.
– Nie pasujesz tu – stwierdziła cicho, siadając na fotelu. – Nie ma w tobie pokory, ale podobno dzieci cię lubią.
Chciał powiedzieć jej to samo, ale ugryzł się w język. Skoro nie miała skrzydeł, znaczyło, że sam również musiała coś przeskrobać i dokładnie tak samo jak jego, pozbawiono ją anielskich atrybutów. Nic dziwnego że Gerina królowała w szkole, skoro otaczała się popaprańcami, nad którymi mogła górować.
– Długo chorowałaś – rzucił, przyglądając się jej uważnie. Może faktycznie była chora, a może po prostu leczyła rany na plecach po usunięciu skrzydeł.
Zamrugała, zaskoczona jego słowami.
– To nie pański interes, panie Malos – powiedział, gładząc książki leżące przed nią na biurku. Te same, które chwilę wcześniej poukładał anioł.
– Pewnie tak – wzruszył ramionami. – ale póki co, jeszcze trochę się tu pokręcę, więc lepiej byśmy nawiązali jakąś nić porozumienia.
Uniosła kształtne brwi do góry. Musiał jej to przyznać, była śliczna, z tymi niebieskimi oczami i jasnymi włosami, wyglądała jak ucieleśnienie wszelkich cnót anielskich. Jaka szkoda, że była to tylko fałszywa maskarada.
– Tak, słyszałam, że mamy ze sobą pracować – w jej głosie znowu pojawił się gniewny ton. – Nie oznacza to jednak, że musimy się przyjaźnić.

Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka

3 komentarze:

  1. Chyba coś przegapilam albo cofasz się w czasie bo wydawało mi się ze misja Nathaniela się nie powiodla a tu Heinrich mówi o pułapce Będę musiala wrocić do poprzednich częsci Ale sadysta z niego Malos i Santi następni bohaterowie ? dzięki blanka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten H. sobie za dużo pozwala, a jak widać Sue zrobiła na nim duże wrażenie, mam nadzieję, że jej nie dopadnie. Podoba mi się wątek Malosa i Santi, może coś zaiskrzy pomiędzy nimi. Bardzo dziękuję za kolejny wspaniały fragment. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten Heinrich to jakiś sadysta i jak Sue wpadnie w jego łapy to on zgotuje jej piekło przed śmiercią . Nie bardzo rozumiem wątku Malosa i Santi . Bardzo dziękuję za kolejny epizod :) Pozdrawiam Elka-el64.

    OdpowiedzUsuń