czwartek, 10 kwietnia 2014

Szmaragdowe Serce - Rozdział 8_epizod 1



Smok okrążył potężne mury zamku w Querm, z zadowoleniem stwierdzając, że przynajmniej z zewnątrz wszystko prezentowało się dobrze. Widok ten dawał mu nadzieję, że w środku również nie czekały na niego przykre niespodzianki.
Querm było zamkiem jakich wiele na smoczym lądzie. Warownią ani dużą, ani małą. Zbudowaną na planie czworokąta, z grubymi murami zewnętrznymi i wieżami zdobiącymi każdy narożnik twierdzy. Sam zamek znajdował się na niewielkim wzniesieniu, górując znacznie nad okolicznymi lasami i dolinami.
Wewnętrzne mury skrywały kilka budynków. W największym z nich mieszkali przedstawiciele rodu kel Warez. To tutaj rodzili się i sprawowali swe rządy kolejni baronowie, w przestronnych sypialniach smocze pary oddawały się czułościom, a po korytarzach biegali przyszli smoczy wojownicy. Dziś w tym szlachetnym rodzie pozostał już tylko jeden smok – Quinkel.
Dawniej w Querm nie brakowało dzieci, a przyszłe pokolenia, mimo trudnej sytuacji, z nadzieją patrzyły w przyszłość. Po cichu licząc, że wraz z upadkiem hrabiego Tollesto jeden z rodu kel Warez zasiądzie na tronie Kirragonii.
Lata mijały, kolejni przodkowie Quinkela przechodzili do krainy przodków, a Tollesto nieprzerwanie trwał w swym uporze i dążeniu do władzy.
Baron zaś nigdy nie odczuwał pociągu do władzy, w swoim maleńkim zamku znajdując aż nadto spraw do przypilnowania. Pojawienie się Ariela, dało mu szansę na uwolnienie się od ciążącego nad nim obowiązku. W końcu był wolny, a niechciane obowiązki stały się brzemieniem kogoś bardziej odpowiedniego.
Wylądował lekko na kamiennym dziedzińcu, wzbijając tumany kurzu i  źdźbła słomy w powietrze, czujnym okiem raz jeszcze lustrując wszelkie zakamarki, wnęki i ludzi zajmujących się swoimi sprawami. Pojawienie się czarnego smoka, nie wzbudziło żadnego zainteresowania, zresztą Kirragonia była chyba jedynym takim miejscem na Siódmym Lądzie, gdzie widok ognistego gada nie budził przerażenia w mieszkańcach.
Baron porzucił smocze wcielenie na powrót stając się człowiekiem i panem zamku. Poprawił płaszcz na plecach, skinął głową wojownikom na murach i ruszył ku wejściu do rodowej siedziby. W głównej izbie jak zawsze panował ruch. Mężczyźni raczyli się posiłkiem, głośno rozmawiając i gestykulując dłońmi. Służki krzątały się pomiędzy nimi, roznosząc strawę oraz napitek, pozwalając co poniektórym rycerzom na pieszczoty. Psy biegały pomiędzy stołami, szukając resztek jedzenia, żebrząc o ochłapy ze stołu.
Wszelkie głosy i śmiechy umilkły jak tylko masywna postać pana zamku ukazała się w drzwiach. Baron był sprawiedliwym panem, za dobrą służbę nagradzał, leni i chłystków przepędzał. Większość przerwała posiłek, służki dygały potulnie, a nieliczne spośród nich – te bardziej strachliwe – szybko pouciekały do zamkowej kuchni.
Pan wrócił, ściągnięte brwi i zaciśnięte usta nie zapowiadały dobrego humoru. Jako pierwszy z ławy podniósł się Farel. Główny zarządca Querm nie obawiał się barona. Podobnie jak Quinkel, sam był smokiem, choć dni jego sławy przeminęły równie szybko jak młodość.
Stary smok podszedł do barona, witając się z nim.
– Wróciłeś mój panie, już zaczynaliśmy się martwić – zaczął lekko.
Brwi czarnego smoka zmarszczyły się jeszcze bardziej.
– Wiem, że długo mnie nie było, ale chyba nie miałeś kłopotów?
Zarządca skrzywił się lekko, co miało być jego wersją uśmiechu.
– Trochę się działo, ale ty panie pewnikiem przynosisz znacznie ciekawsze wieści? – powiedział, mierząc Quinkela czujnym wzrokiem. – Coś mi się zdaje, że nie za wiele załatwiłeś w Farrander.
Baron raz jeszcze powiódł wzrokiem po sali. Wszyscy, których znał, siedzieli albo przy stołach, albo krzątali się po izbie. Pokrzepiony myślą, że nikomu nic się nie stało, spojrzał na swego zarządcę.
– Król przyjął mnie bardzo życzliwie – burknął.
– A jednak, nie wyglądasz na zadowolonego.
– Napijmy się, to wszystko ci opowiem.
Farel pokiwał głową. Miał niejasne przeczucie, że będzie to długa historia. Usiedli przy stole, a służące natychmiast postawiły przed panem zamku czyste nakrycie i dzban piwa. Quinkel nałożył sobie spory kawał mięsa, służka usłużnie podała mu pajdę chleba. Baron skinął jej tylko głową. Odłamał spory kawał i umoczywszy go najpierw w gęstym sosie, włożył sobie do ust. Przymknął oczy z zadowoleniem.
Tak, wreszcie poczuł, że jest w domu. Nigdzie na smoczej ziemi jedzenie nie smakowało tak wybornie jak w Querm. Smak pieczonego mięsa i delikatnych ziół rozpoznałby wszędzie.
Farel przyglądał się mu z zaciekawieniem, popijając swoje piwo, półgłosem odpowiadając na ciche zaczepki ze strony otaczających ich rycerzy.
Baron wytarł usta, upił łyk piwa i dopiero wtedy, spojrzał na otaczających go mężczyzn. Większość przestała jeść, bacznie obserwując go i czekając na jego słowa.
– Co powiedział król? – Farel zagadnął jako pierwszy.
– To, co oczekiwałem. Władca udzielił mi swojej zgody na schwytanie zbiega – ciężki głos barona niósł się echem po kamiennych podłogach.
– To chyba dobrze? – rzucił jeden z rycerzy. – Urządzimy sobie polowanie na zdrajcę – mężczyzna dla podkreślenia wagi swych słów, wbił nóż w stół.
Quinkel pokiwał tylko głową. Tamar był jednym z najodważniejszych rycerzy służących w Querm. Był też smokiem i podobnie jak w przypadku Warmara, smoczego wybrańca siedzącego naprzeciwko niego – ciężko było zapanować nad jego gniewnym temperamentem.
– Masz rację, ułożymy plan i zapolujemy na gada – baron potwierdził. Przy stole rozgorzała wrzawa, rozochoconych wojowników, którym myśl o polowaniu wielce przypadła do serca.
– Co wydarzyło się, kiedy mnie nie było? – zapytał Quinkel, kierując swe słowa do Farela.
Zarządca podrapał się po nieogolonym policzku. Mógłby przysiąc, że władca Querm nie tylko tę nowinę przywiózł z Farrander, jednak znając skryty charakter smoka, nieprędko dane będzie im ją poznać. Chyba, że okoliczności były tak niezwykłe, iż smok będzie zmuszony wyjawić im swój sekret wcześniej.
– Nikomu z zamku nic się nie stało – odparł zarządca. – Zgodnie z twoimi rozkazami, pilnowaliśmy, by nikt nie zapuszczał się samotnie poza mury zamku, ani tym bardziej nie wchodził do lasu. Na polowanie udawał się tylko Tamar i Warmar – lepiej było nie dodawać, że cała reszta cholernie się nudziła, siedząc bezczynnie za murami.
– Dobrze – pochwalił baron. – Czy znaleźliście jakieś nowe ślady?
Farel przesunął językiem po zębach. Wiedział, że baron o to zapyta, a jakże, pozostali wojownicy stracili nieco ze swego animuszu, zerkając niepewnie po sobie.
– Dwa dni temu, w zakolu rzeki natknęliśmy się na dwa ciała.
Baron odstawił trzymany w dłoniach kufel, w źrenicach smoka zapłonął gniew.
– Ciała? – warknął. – Ciała! Twierdziłeś, że nikomu z mieszkańców nic się nie stało – gniewny ton smoka, skutecznie uciszył wszelkie rozmowy, służki umknęły do kuchni, nawet psy zwykle bezkarnie baraszkujące w głównej sali, teraz z podkulonymi ogonami, umykały na dwór.
– Nie straciliśmy nikogo z zamku – zarządca próbował uspokoić barona, szybko opowiadając całe zdarzenie. – Smok zapolował na dwóch mieszkańców Birel. Chłopi poszli zastawić wnyki na zające.
– Czy wiedzieli, że nie wolno wchodzić im do lasu? – Baron ani odrobinę nie wyglądał na uspokojonego wyjaśnieniami mężczyzny. – Czy strzegliście ich? – Birel było niewielką wioską, ledwie kwadrans drogi od Querm.
Farel skinął głową.
– Wiedzieli o zakazie, ale jeść coś trzeba. Samym tylko słowem nie nakarmi się głodnych gęb.
Baron zagryzł wargi. W głowie mu szumiało, bestia mieszkająca w jego wnętrzu, wyrywała się na wolność, żądna zemsty i krwi zdrajcy.
– Trzeba było zostawiać w wiosce ludzi – mruknął gniewnie smok.
– Z pewnością – zgodził się Farel. – Teraz w każdej osadzie czuwa po dwóch rycerzy. Jednak niewiele oni mogą zdziałać, ludziska wychodzą do lasu, głód nie oszczędza nikogo.
– Być może, nie wolno jednak pozwolić, by gad panoszył się bezkarnie. Wyruszymy jutro skoro świt. Im szybciej uporamy się ze zbiegiem, tym szybciej zdrajca znajdzie się w Farrander przed obliczem króla.
– Bardzo ci spieszno, mój panie – rzucił lekko Farel.
Baron skrzywił się jak po wypiciu szklanki octu.
– Mam swoje powody – mruknął.
– Dopiero wróciłeś, panie, a już myślisz o wyjeździe? – nie dodał, iż nawykły do siedzenia w swoim zamku smok, coś nader chętnie szykował się do ponownego odwiedzenia stolicy.
– W najbliższym czasie nie będę  zbyt często przebywał w Querm.
– Dlaczego? – zdziwił się zarządca. Wojownicy siedzący przy stole wlepili czujne spojrzenie w swego pana.
Baron westchnął.
– Król wydał mi pewne dyspozycje – w głosie smoka nie było nawet cienia entuzjazmu.
–Jakie? – zaciekawił się Warmar.
– Władca postanowił rozwiązać problem smoczych kopalń i waśni, które nieustannie w nich wybuchają.
– Znasz góry lepiej niż ktokolwiek inny – wtrącił się Farel.
Baron tylko skinął głową.
– Niestety, właśnie dlatego król ustanowił mnie namiestnikiem smoczych gór.


Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka

8 komentarzy:

  1. Pieknie :D no to jedziemy na polowanie ;) ciekawe czy Kharina sie w to wmiesza :D Dziekuje Emi za kolejny cudny rozdzial :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział 8 epizod 1... czyli zbliżamy się wielkimi krokami do rozdziału 9 epizodu 2 :D :D

    Odliczam już do tego fragmentu minutki i niestety szanowna Autorka może się spodziewać napastliwości z mojej strony! :D:D I przyznam się bez bicia, że nie będę przebierała w środkach :P ale brutalna też nie będę :P a może jednak będę :P

    Baron wrócił do siebie i teraz będzie się rozprawiał z jakimś złym smokiem, i się teraz pytam, czy to kurna o tym smoku Emiś rzekłaś, że zginie?

    Teraz czuję że o niego właśnie chodziło, a ja niemądra dałam się wkręcić i głupia przeżywałam, myśląc o najgorszym :( foch :(

    Dziękuję za fragmencik, zafochana Paskuda :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za nowy fragment.Jestem ciekawa czy Kharina wpląta się w to polowanie.Cieplutko pozdrawiam:)Dana

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzisiejszy fragment jest bardzo krótki pozostawia pewien niedosyt brakuje mi agresywnej bohaterki która niestety nie porusza się tak szybko jak smok dziękuję blanka

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba za długo nie posiedzi baron w domu, czyżby tęsknił za Khariną i dlatego już myśli o wyjeździe. Ciekawa jestem czy polowanie na obcego smoka będzie udane. Bardzo dziękuję za info i świetny rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
  6. Baron jeszcze się zdziwi, kiedy pojawi się Kharina. Dziękuję bardzo za kolejny fragment Twojej historii. Pozdrawiam cieplutko. beatatarn;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szykuje sie polowanie i raczej Kharina sie w nie wkreci (tak mi sie wydaje)
    Pozdrawiam serdecznie Ewa (zakewa)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe co to za gad ?. Baron nie dosyć że musi złapać gada-zbiega który atakuje ludzi to jeszcze musi znowu opuścić Querm i rozwiązać problem kopalń w których dzieje się coś dziwnego . Jak to się mówi król każe sługa musi.Pozdrawiam serdecznie Elka-el64.

    OdpowiedzUsuń