środa, 14 maja 2014

Nathaniel - Rozdział 10_epizod 1



Anioł uniósł ciężkie wieko metalowej, podróżnej trumny, zaglądając do środka. Po jego ustach błąkał się kpiący uśmiech, kiedy spoglądał na śpiącą dziewczynę. Wyglądała tak słodko, tak idyllicznie.
„Śpiąca królewna” – przeszło mu przez myśl. Taka słodka, taka niedotykalska. I kiedy tak stał, przyglądając się niewinnej twarzy Sue, ona nagle otwarła oczy, a potem z wściekłym rykiem rzuciła się na niego.
– Ty padalcu! – wrzeszczała drapiąc go po twarzy, okładając pięściami po torsie. – Ty wstrętna, podła kreaturo!
Trzy doby spędzone w zamkniętej skrzyni, zrobiły swoje, pozbawiając ją resztek samokontroli. Nie zamierzała już dłużej płaszczyć się przed nim i pozwalać mu decydować o sobie. Miała sporo czasu na przemyślenie swej sytuacji i zaplanowanie dalszego życia. Jednego była pewna, nie było w nim miejsca dla anioła imieniem Nathaniel.
Gdzieś głęboko w środku, w resztkach duszy łudziła się, że mężczyzna spróbuje przeprosić ją za swoje zachowanie, że będzie kajał się przed nią i tłumaczył, iż nie miał innego wyjścia.
Nic z tych rzeczy. Jej ciosy wielce go bawiły i nawet fakt, że zostawiała na jego twarzy, szyi i torsie głębokie ślady, nie robił na nim wrażenia. Co więcej pozwalał jej na to, czerpiąc z tego przyjemność.
Podczas, gdy ona tkwiła uwięziona w trumnie, na przemian umierając i wracając do życia, on bawił się w najlepsze popijając piwo i relaksując się w samolocie.
Czy zdawał sobie sprawę, że odchodziła od zmysłów, że paznokciami wydrapała całe miękkie poszycie trumny? Wątpliwe. A może jednak? Jeśli tak było, oznaczało to, że celowo trzymał ją tak długo w zamknięciu.
Po raz kolejny przejechała pazurami po twarzy na Nathaniela, a on roześmiał się szyderczo. Nagle nie wiedzieć kiedy, ramiona mężczyzny otoczyły dziewczynę, zamykając ją szczelnym uścisku.
– Gdzie masz pióra, wredny padalcu! – wrzasnęła, szamocząc się z nim. – Powyrywam ci je do cna i wypcham nimi poduszkę.
– Nie sądziłem, że masz w sobie tyle ognia – zaśmiał się głośno. – Gdybym wiedział, że wystarczy zamknąć cię na kilka dni w odosobnieniu, by rozpalić twoje zmysły, dawno bym to zrobił.
– Nie schlebiaj sobie! – krzyknęła. – Jesteś tylko nic nie znaczącym pierzastym śmieciem.
– Być może – mruknął. – Jednak po mnie pozostaną pióra, które w blasku słońca, wiatr rozniesie po świecie. Co zostanie po tobie? Kupka piachu?
Ostatnia uwaga, będąca w rzeczywistości złośliwym przypomnieniem tego kim była, skutecznie pozbawiła ją zapału do dalszej walki. Już nie chciała go bić, nie pragnęła się nad nim znęcać i torturować go, jak to sobie wyobrażała sobie leżąc w zamknięciu. Teraz jedyne czego pragnęła, to obudzić się i stwierdzić, że anioł imieniem Nathaniel był tylko jej złym koszmarem, i już nigdy więcej się jej nie przyśni.
– Puść mnie – powiedziała, siląc się na spokój. Jej dłonie były umazane jego krwią. W normalnych warunkach skręcałoby ją z pragnienia polizania palców, dziś jednak brzydziła się tym i myśl o krwi napawała ją wstrętem. Jego twarz, tak solidnie poznaczona długimi pręgami, zaczynała się już goić i Sue pożałowała, że tak słabo go zraniła. Nim upłynie godzina jedynym dowodem napaści, będzie tylko pokrwawiona koszulka. – Nie zaatakuję cię ponownie – dodała wbrew samej sobie.
– Szkoda – mruknął. – Trochę na to liczyłem. – Puścił ją, a ona odskoczyła od niego na drugi koniec pokoju.
Szybko rozejrzała się po wnętrzu: szerokie łóżko, jakieś szafy, kufry, toaletka. Znajdowali się w tanim hotelu, albo w jeszcze obskurniejszym motelu. Drewno sugerowało, że dotarli już do Kanady. Przez okna nic nie było widać, ale Sue mogłaby się założyć, że śnieg otaczał ich z każdej strony.
– Gdzie jesteśmy? – zapytała, trochę zła na siebie, że tak szybko puściła mu w niepamięć ostatni wybryk.
– W Vancouver, to chyba oczywiste – powiedział, dotykając dłonią mokrego podkoszulka. Przez chwilę przyglądał się mu krytycznie, wyraźnie skonsternowany widokiem krwi. Zadziwiające, ale bardziej przejmował się zniszczonym T-shirtem niż ranami na twarzy i szyi.
– Być może dla ciebie jest to oczywiste, ale dla mnie takie nie jest – syknęła, poprawiając na sobie, ubranie, które jakimś uniosło się do góry. Skutek szarpaniny z aniołem. I nagle zamarła, ostatnie co pamiętała, ze swego paryskiego życia, to fakt, że ustalili iż Thomas znajduje się w Kanadzie i muszą się tam dostać. Potem poszła spać. Jeśli ją pamięć nie myliła, miała na sobie, czerwoną piżamkę w drobne kwiatuszki. Skąd więc się wzięła na niej niebieska sukienka?
– Przebrałeś mnie! – pisnęła równie mocno zaskoczona, co zmieszana. – Ty dupku!
Posłał jej kpiące spojrzenie.
– Chciałaś polecieć na swój pogrzeb w kwiecistej piżamie?
– Pogrzeb? – zachłysnęła się z wrażenia.
– A coś ty myślała, przecież musi być jakiś powód to transportu zwłok.
– Nie mogę uwierzyć, że to wszystko mi zrobiłeś! – Gniew na nowo opanował jej myśli.
– Och nie dramatyzuj księżniczko. Ale jeśli chcesz wiedzieć, to ubrała cię firma pogrzebowa.
– Firma… – zamrugała zaskoczona. – Pozwoliłeś obcym ludziom, dotykać mnie i ubierać?
– Nie jestem nekrofilem – rzucił uśmiechając się kpiąco.
Zacisnęła dłonie w pięści, chciało się jej płakać, ale nie miała zamiaru robić tego przy nim. Jak nikt inny, wiedział co powiedzieć, by sprawić jej przykrość.
– Owszem, jestem martwa, ale cierpię i kocham, czego nie da się powiedzieć o tobie.
Wzruszył ramionami, choć jego spojrzenie stało się czujnie, świadcząc, że uwaga dziewczyny mocno go zabolała.
– Nie wiele mnie obchodzi, co sobie o mnie myślisz – syknął. – Podobnie jak nieistotne jest, czy twoje martwe serce pamięta co to miłość, czy nie. Ważne byś jak najprędzej skontaktowała się z Thomasem, a on zechciał przypomnieć sobie, że ma córkę.

5 komentarzy:

  1. Wydaje mi się ,że tymi ostatnimi słowami Sue dopiekła aniołkowi, ale moim zdaniem należało mu się. A swoją drogą jestem bardzo ciekawa tego pogrzebu. Bardzo dziękuję za kolejny rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzy doby w trumnie, nie dziwię się że Sue była wściekła.Gorące dzięki za kolejny rozdział:)Cieplutko pozdrawiam Dana




    OdpowiedzUsuń
  3. Nathaniel - anioł ? jego zachowanie bardziej pasuje do piekła niż do nieba ale cóż nie są to bezbronne aniołki idące na rzeź tylko wojownicy a Ci muszą mieć w sobie trochę bezwzględności Dialogi jak zwykle bardzo zabawne dzięki blanka

    OdpowiedzUsuń
  4. Z rozdziału na rozdział Nathaniel coraz bardziej wywołuje w Sue wściekłość i ta podróż do Kanady w trumnie skumulowała w niej niezłe pokłady. Ostatnie zdanie mimo wszystko go zabolało. Bardzo dziękuję za rozdział Pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy on chociaż raz pomyślał co ona może poczuć jak obudzi się w zamkniętej trumnie i nie będzie mogła jej otworzyć i to aż przez trzy doby. Wie dobrze że jest mu potrzebna a robi wszystko aby go znienawidziła i jeszcze udaje że go to nic nie obchodzi. Bardzo dziękuję za kolejny rozdział :) Pozdrawiam Elka-el64.

    OdpowiedzUsuń