sobota, 17 maja 2014

Szmaragdowe Serce - Rozdział 11_epizod 2


Przytuliła głowę do końskiego łba, głaszcząc delikatnie ciepłą skórę.
– Ty jeden mnie rozumiesz – powiedziała do zwierzęcia, a ten jakby w odpowiedzi parsknął lekko. Zawsze uważała, że mężczyźni są dziwni. Kiedy była małą dziewczynką, a potem dorastającym podlotkiem, podglądając zachowanie szlachty na balach w zamku rodziców, nie potrafiła zrozumieć, dlaczego to im przysługiwały prawa i przywileje. To mężczyźni zasiadali w większości rad i zgromadzeń, to oni stanowili prawo i ich głosami wybierano przyszłego króla. Owszem, wiele kobiet na smoczym lądzie zarządzało własnymi grodami i warowniami, ale tylko te, którym król nadał prawo głosu, mogły zasiadać w Radzie Królestwa Kirragonii. Większość nigdy nie doczekała się takiego zaszczytu. A przecież kobiety były inteligentniejsze i lepiej zorganizowane. 
– Mężczyźni są głupi – mruknęła do konia. – Nadęci i pewni siebie. – Tacy byli rycerze Querm z baronem na czele?. Wszyscy bez wyjątku przeświadczeni byli o swej wielkości i nieomylności. Korel też taki był. Silny, władczy, pewny siebie. Typowy smoczy wybraniec. Pewnie właśnie to przyciągnęło Kharinę do niego. Mrocznym spojrzeniem budził niepokój, a ona lubiła niebezpieczeństwo. Szybko się zakochała, zapominając o otaczającym ją świecie i rodzinie. Wtedy nie podejrzewała jeszcze, jak perfidnie planował ją oszukać.
Niedługo potem odkryła prawdziwe powody jego zalotów. Miłość do smoka ulotniła się w jednej chwili, a może po prostu nigdy go nie kochała?
Nie wiedziała jednak, że padalec jeden miał plan awaryjny. Tamtego ranka, kiedy odkryła list Rilly i nie znalazła jej w zamku, myślała, że bardziej już nie można cierpieć. Myliła się. Siostra zdradziła ją, uciekając ze smokiem i wcale nie miało znaczenia, że Kharina przegoniła Korela. Gad namówił naiwną Rillę do ucieczki, wywożąc ją w głąb smoczego królestwa.
Oczywiście, że chciała pojechać za siostrą, ale ojciec zabronił jej tego. Ojcowska duma kazała mu udać się do Tollesto i zażądać wydania córki. Na nic zdały się prośby i błagania Khariny, Targor pozostał nieugięty.
– Wszyscy mężczyźni są tacy sami – syknęła głaszcząc konia.
– Pewnie bym się z tobą zgodził, gdybym nie znał paru niezwykłych mężów – w drzwiach  stajni pojawił się  Tars. Postawny kucharz oparł się niedbale o ciężkie wrota, potem sięgając ręką do kieszeni spodni, wydobył długą fajkę. Nie spoglądając nawet na Kharinę napełnił ją dokładnie zielem, w końcu zapalił. Słodki zapach wypełnił powietrze.
– Nie uważam, by były wyjątki – mruknęła, zostawiając konia i podchodząc do mężczyzny.
Tars zaciągnął się zielem, powoli wypuścił z ust kilka białych obłoczków.
– Nasz król jest inny – rzucił w końcu. – Temu chyba nie zaprzeczysz?
Wzruszyła ramionami.
– Być może, ale z powodu Jego Wysokości nie zmienię zdania o reszcie męskiego rodzaju.
Tars uśmiechnął się leciutko.
– Ktoś kiedyś bardzo musiał zaleźć ci za skórę ślicznotko.
Skrzyżowała dłonie na piersi.
– Nie masz o tym pojęcia, zresztą, to nie twoja sprawa.
– Mieszkasz tu, podlegasz mi, więc można powiedzieć, że wszystko, co ciebie dotyczy to moja sprawa – głos mężczyzny stał się poważny, ale z jego oczu nie zniknęły figlarne błyski.
– Co to niby ma znaczyć?! – zacietrzewiła się.
– Nie obchodzi mnie, co robisz po pracy – Tars puścił kolejny kłąb dymu. – Jak najbardziej natomiast zależy mi byś dokładnie wykonywała powierzone ci zadania, a ty jeśli się nie mylę zlekceważyłaś moje polecenie.
– Niczego nie zlekceważyłam! – warknęła.
– Miałaś pomóc służkom w zmianie pościeli, zamiast tego uciekłaś z zamku.
– To nie było tak! – wrzasnęła, prostując się gwałtownie. – Nie mogę uwierzyć, że naskarżył na mnie?! Po tym wszystkim co zrobił i powiedział! A to gbur!
Tars zamrugał zaskoczony.
– Nikt na ciebie nie doniósł – rzucił, przyglądając się uważnie dziewczynie. – Po prostu widziałem jak wybiegałaś.
Sapnęła zirytowana całą tą sytuacją.
– Czepiasz się, że wyszłam z zamku, ale to ty kazałeś mi zacząć pracę od sypialni barona, chociaż dobrze wiedziałeś, że sama nie dam rady zmienić pościeli w tym piekielnym łożu.
Mężczyzna zrobił niewinną minkę, ale Kharina nie dała się zwieść.
– Wrobiłeś mnie! – warknęła.
– Tylko odrobinę – powiedział. – Sądziłem, że potrudzisz się trochę, a potem służki znajdą cię i wspólnie zmienicie pościel.
– Akurat! – warknęła. – Nie wierzę ci, zrobiłeś to celowo, zresztą… – machnęła ręką w powietrzu – wszyscy jesteście tacy sami: ty, rycerze, nawet baron.
– Hej, naszego brona do tego nie mieszaj.
– Dlaczego, to dokładnie taki sam łajdak i kłamca jak wy wszyscy – podeszła do kucharza, grożąc mu palcem.
– On jest inny – spojrzenie Tarsa spoważniało. – To prawy i honorowy smok.
– Łatwo być takim, kiedy się ma tytuł, zamek, pieniądze i koneksje.
– Myślisz, że to wszystko wystarczy by być szczęśliwym? – w głosie mężczyzny pojawiła się kpina.
– A tak nie jest? – Ona kiedyś miała to wszystko i była szczęśliwa. Potem pojawił się Korel i zniszczył całą jej rodzinę.
– Nie, życie nigdy nie rozpieszczało naszego pana.
– Wybacz, ale ci nie uwierzę. Mógł być królem, ale wolał oddać koronę Arielowi.
– Masz mu za złe, że zrezygnował z tronu, bo uważał, że ktoś inny lepiej nadaje się na władcę?
Zamrugała zaskoczona słowami mężczyzny.
– Nie wiedziałam że on… To znaczy…
Tars uśmiechnął się smutno.
– Dla Quinkela sprawy korony zawsze były na pierwszym miejscu. Jak większość smoczych wybrańców poświęcił życie, by walczyć z Tollesto.
– Ale przecież miał swój dom – zamachnęła ręką w powietrzu. – Rodzinę, zawsze mógł tutaj wrócić.
– Rodzinę? – kucharz pokręcił głową. – Baron nie ma rodziny. Jego rodzice pomarli bardzo dawno temu, nie doczekawszy się objęcia tronu. Jedyny brat, zginął w potyczce z hrabią Tollesto. Nie, baron jest sam.
– Jak to możliwe, że mężczyzna taki jak on, do tej pory jeszcze się nie ożenił? – Tak naprawdę wcale nie chciała tego wiedzieć. Możliwe, że gdzieś po Querm przechadzała się kochanka barona.
Tars pykał dłuższą chwilę fajkę nim zdecydował się odpowiedzieć.
– Był żonaty, ale to raczej nie jest historia na leniwe popołudnie.
– Umarła? – spytała szeptem, a mężczyzna pokiwał głową.
– Odeszła krótko po wydaniu na świat swego pierworodnego syna.
– Baron ma dziedzica? – Właściwie nie powinno jej to dziwić. Każdy mężczyzna pragnie mieć syna, no może poza jej ojcem. Jemu do szczęścia wystarczały dwie dokazujące córki. Choć to też nie była prawda. Niepokorna była tylko Kharina, Rilly była zaś delikatna i posłuszna. Zapewne właśnie dlatego, Korel tak łatwo omamił ją obietnicami.
Zmarszczyła brwi. Nie słyszała dziecięcego gwaru dobiegającego z zamkowych korytarzy. Owszem, w kuchni roiło się od dzieciarni, ale były to brzdące służących i stajennych. Nie wiedziała kiedy umarła żona Quinkela, ale jego syn mógł już być dorosły.
– Qemil był jedyną radością naszego pana, jego szczęściem i całym światem – ciągnął kucharz.
– Był…  – zamrugała zaskoczona. – Powiedziałeś był… znaczy się umarł?
Tars westchnął. Rozmowa o życiu barona wyraźnie sprawiała mu przykrość.
– Querm nie ma dziedzica i prawdopodobnie już nigdy nie będzie miało. Nasz pan przedkłada samotność nad bale, górskie wędrówki, nad towarzystwo kobiet. Zresztą niewiasty się go boją, a on swoim zachowaniem jakoś nie stara się przełamać ich niechęć do siebie.
– Może wcale mu nie zależy na ich towarzystwie? – w głosie Khariny pojawiła się złość. Widok Quinkela otoczonego wianuszkiem rozchichotanych niewiast nie napawał jej radością. Przeciwnie, budził w niej irytację.
Wredne smoki!
Trudno było z nimi wytrzymać, ale bez nich świat wydawał się pusty.


Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka

14 komentarzy:

  1. Dziękuję za milą niespodziankę . Jak na niezainteresowana baronem coś za bardzo wypytuje kucharza Przynajmniej Już wiadomo czemu tak nienawidzi smoków Nic nie słychać o kopalniach, smoku rozbójniku dziękuję blanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blanko, twoje komentarze i wpisy zawsze czytam z utęsknieniem.
      pozdrawiam

      Usuń
  2. Czyżby Tars też bawił się w swata. Przynajmniej powiedział jej trochę o baronie, czego była bardzo spragniona. Ciekawi mnie też co stało się z jej siostrą i ojcem. Bardzo dziękuję za ten bardziej rozbudowany rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
  3. Niby nienawidzi smoki ale ciekawi ja wszystko zwiazane z baronem.No i dowiedziala sie troche.Bardzo dziekuje i serdecznie pozdrawiam :) zakewa

    OdpowiedzUsuń
  4. Baron w otoczeniu wianuszka kobiet bardzo irytuje Kharinę to jawne oznaki zazdrości i zauroczenia. Musi sobie tylko zdać sprawę że ten smok nie jest tylko wstrętnym gadem ale bardzo zacnym mężczyzną. Dziękuję i pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
  5. Nasza Kharina zaczyna być zazdrosna,widać że zaczyna trochę inaczej myśleć o naszym bsronie.Gorąco dziękuję i cieplutko pozdrawiam Dana

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś mi się wydaje, że tutaj kilku stronic, co najmniej, brakuje!!!

    Emiś, jak mogłaś nas biednych ich pięknej, choćby słownej potyczki pozbawić, hę? Toż to nie po Bożemu!!! Weto normalnie!!!! Głodówkę zastosuję i będziesz miała mnie na sumieniu :P A tak wyczekiwałam tego fragmentu, tysiące myśli i przypuszczeń przebiegało mi przez głowę.... że baron to, a Kharina tamto, później zaś role się odwrócą i baron zrobi tamto a Kharina to, oczywiście chodzi mi o ścielenie łóżka :P Bo baron dobry chłopina, pomógłby dziewczynie:P A tu co... Kharina na konia wskakuje i galopuje jak szalona... i tutaj... niestety... bez dwuznaczności :P

    Czytałam już jakiś czas temu część pierwszą, ale pamiętałam, że Quinkel stracił syna, tragedia trudna do wyobrażenia, więc tym bardziej baron stał się bliższy memu sercu. Trochę więcej dowiedzieliśmy się też o Kharinie i jej rodzinie. A to czego się dowiedzieliśmy zaciekawia jeszcze bardziej. Przynajmniej mnie.

    O buszującym smoku wciąż cicho.... może to będzie Korel? Wcale bym się nie zdziwiła!

    buziaki i dziękuję za piękny fragment Emiś :*:*:*:*

    koralgol




    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też myślę, ze ten tajemniczy smok to Korel i również domagam się powrotu do sceny w sypialni.
      dziękuję i pozdrawiam
      Ania

      Usuń
  7. To teraz już wiadomo dlaczego Kharinia nienawidzi smoków . Czyżby i kucharz bawił się w swata ? A i Kharinie nie podobała się myśl o baronie w otoczeniu kobiet . Bardzo dziękuję za info i następny epizod pozdrawiam Elka-el64.

    OdpowiedzUsuń
  8. I czemu mnie to nie dziwi...wredne smoki, wredne chlopy bla bla bla typowa kobieta.... a jak przyjdzie co do czego to bedzie mruczec dla smokusia i ogonek mu glaskac hihihihi....no i zazdrosna nawet o wizualizacje wlasne hahahaha Kobiety :* Dziekuje Emis Buziole :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochani, przecież ja wcale nie skończyłam tej sceny. Wiem, że interesuje was, co jeszcze wydarzyło się w sypialni barona. Obiecuję, że poznacie zakończenie, ale będzie ono widziane oczyma Quinkela. Już wkrótce, czyli za kilka dni.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję za nowy fragment :) Kharina nienawidzi smoków, a teraz dodatkowo wiadomo dlaczego.. Mam wrażenie, że ten kucharz coś kombinuje.. Nie wiem dlaczego, ale podobnie jak Elka-el64 uważam, że bawi się w swata XD Ale co z tego wyjdzie, zobaczymy :) Z niecierpliwością czekam na kolejny fragment :) Pozdrawiam, Bella1232 :)

    PS: Cieszę się, że nie skończyłaś tamtej sceny w sypialni :D :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiecham się za każdym razem, gdy czytam to samo pytanie. Nie sądziłam, że moje teksty wywierają na czytelnikach tak wielkie wrażenie i pozostawiają zarazem przeogromny niedosyt. To ciekawe spostrzeżenie. Miło wiedzieć, że stworzeni przeze mnie bohaterowie tak bardzo fascynują i intrygują.

      Usuń
  11. Więcej się dowiedziałam o rodzinie Khariny. Nie mniej chciała bym rzec, co się dalej stało w tej wspomnianej sypialni. Już nie mogę się doczekać następnego fragmentu. Dziękuję i pozdrawiam cieplutko. Beata;)

    OdpowiedzUsuń