poniedziałek, 26 maja 2014

Szmaragdowe Serce - Rozdział 12_epizod 2



– Co się tutaj dzieje? – Twarz Esny stała się kredowo-biała. W izbie zapadła przejmująca cisza, spojrzenia wszystkich biesiadników skupiły się na baronie i dziewczynie. Ci zaś zdawali się nie dostrzegać nikogo wokół siebie. Kharina oparła się dłońmi o stół.
– Od początku podejrzewasz mnie o wszystko co najgorsze – syknęła w stronę mężczyzny.
– Bo to prawda – oburzył się smok. – Wszędzie gdzie się pojawiasz zaczynają się kłopoty.
– Wy naprawdę się znacie – Esna nagle odzyskała mowę. Obejrzała się za siebie stwierdzając, że nikt już nie je, za to wszyscy doskonale bawią się darmowym przedstawieniem.  – Zachowujcie się! – warknęła, besztając barona i Kharinę. – Wszyscy na was patrzą.
– Co z tego, jestem u siebie! – wrzasnął smok, i dla podkreślenia wagi swoich słów uderzył pięścią w stół. Co poniektóre służki szybko uciekły w popłochu do kuchni, reszta biesiadników sprawiała wrażenie, jakby nagle przestali rozumieć co tu robią i czym prędzej powinni wynieść się z sali. Minęło wiele dekad odkąd ostatni raz mieszkańcy Querm mieli okazję oglądać zagniewanego pana domu.
Baron naprawdę był rozłoszczony, w ciemnych oczach mężczyzny płonął już ogień, a ciało falowało nieznacznie, grożąc w każdej chwili przemianą. Taki stan rzeczy zwykle oznaczał, przebudzenie smoka, co stanowiło spore zagrożenie dla zwykłych mieszkańców zamku.
Dziewczyna kimkolwiek była, potrafiła zrobić coś, czego wszyscy starali się unikać – obudzić gniew w smoczym wybrańcu. Nikt nie wiedział, czy robiła to nieświadomie, czy może była tak głupia, że nie wiedziała, iż rozzłoszczony smok, łatwo tracił nad sobą kontrolę, a wtedy o nieszczęście nie było trudno. Ona zaś sprawiała wrażenie jakby doskonale się bawiła, a wzburzony gad nie robił na niej żadnego wrażenia.
– Chyba nie myślisz, że mnie przestraszysz? – powiedziała, pochylając się nad mężczyzną, ich twarze znalazły się tak blisko siebie, że gorący oddech smoka owiewał policzki dziewczyny.
– Nie powinnaś... – zaczęła Esna, ale dziewczyna zignorowała jej ostrzeżenie.
– Nie boję się ciebie – szepnęła do Quinkela. – I nie myśl sobie, że ta groźna mina i błyszcząca skóra, chociaż bardzo seksowna, mnie przestraszy.
– Kharino... – z ust smoka wydobył się warkot, a fala mocy rozlała się po izbie. Spora część gawiedzi zdążyła już wymknąć się chyłkiem, reszta w przestrachu spoglądała po sobie. – Odsuń się, bo nie ręczę za siebie!
– Och dość tego! – ofuknęła smoka dziewczyna. – Wiecznie mi grozisz i oskarżasz. Mam tego powyżej uszu. – Pogroziła mu palcem. – Uspokój się w tej chwili i daj ludziom w spokoju zjeść.
– To niesłychane – szepnęła Esna, siadając na ławie. – Oni nikogo nie słuchają – zarządczyni rozejrzała się po opustoszałej sali. – Zamienili kilka słów i przepędzili prawie wszystkich z izby. Farelu zrób coś – rzuciła do męża siedzącego naprzeciwko, ale ten tylko wzruszył ramionami, wybitnie ubawiony słowną potyczką barona i dziewczyny.
– Och daj spokój, duszko – mruknął stary smok. – Po co miałbym się mieszać. Przecież to jego zamek, jeśli nie potrafi przywołać dziewczyny do porządku i pozwala jej sobą rządzić, to jego sprawa.
– Nikomu na nic nie pozwalam! – wrzasnął Quinkel, skóra smoka przybrała jeszcze intensywniejszy kolor. – Ona tylko...
– Zamknijcie się oboje! – syknęła dziewczyna, mierząc groźnym spojrzeniem Quinkela i Farela. – Powiem wam coś, mości panowie. – To, że jesteście smokami, nie znaczy, że wszystko wam wolno. Szacunek winien jest każdemu, niezależnie do jakiej rasy należy i jaką pracę wykonuje.
Farel zamknął usta, zaskoczony słowami dziewczyny, Quinkel zaś zmieszał się nieznacznie. Skóra smoka przygasła nieco, powoli wracając do swego naturalnego koloru.
– A teraz – ciągnęła Kharina, odkrawając kawałek pieczonej gęsi i maczając go w sosie. – Otwórz ładnie buzię i spróbuj mojego dania.
– A jeśli powiem nie? – wychrypiał, niezdolny oderwać wzrok od jej ust.
– Nie prowokuj mnie – mruknęła, podsuwając mu widelec do twarzy. – Nie chciałbyś wiedzieć do czego jestem zdolna, gdy się mnie wkurzy.
– Może lepiej spróbuj – szepnął cicho Farel, ale dziewczyna posłała mu ostre spojrzenie, jakby chciała powiedzieć: siedź cicho, bo będziesz następny.
Esna jęknęła.
– To wprost nie do uwierzenia – pisnęła.
Baron tymczasem całkowicie już uspokojony, uśmiechnął się lekko.
– Zawsze karmisz smoki?
– Nie, ale nikt dotąd tak mi nie zalazł za skórę – odgryzła się.
– Uważaj, bo ci się spodoba – mruknął, a potem zjadł uszykowany przez nią kawałek.  Chwilę przeżuwał, w końcu przełknął.
– I? – zapytała – zjadliwe?
Skinął głową.
– Wyśmienite, nigdy czegoś takiego nie jadłem. Mogę prosić o jeszcze? Zmarszczyła brwi.
– Mam cię nakarmić? Wolne żarty, na takie pieszczoty musisz sobie bardziej zasłużyć – szepnęła, wbijając nóż w pieczeń, a w końcu odchodząc od stołu, zostawiając osłupiałych mężczyzn, Esnę i tych nielicznych, którzy dotrwali do końca przedstawienia.
Wychodząc z sali gonił ją jeszcze donośny śmiech Farela i wtórujący mu niski głos Quinkela. Nie odwróciła się chociaż miała ochotę, wiedziała jednak, że smok nie spuszcza z niej czujnego wzroku.
***
Quinkel westchnął ciężko, a następnie odłożył czytany przez siebie list na biurko. Wiadomość przywieziona chwilę wcześniej przez posłańca z Lahmar, potwierdzała jego przypuszczenia, nie spodziewał się jednak, że będzie tak źle.
Owszem, zakładał, że transporty wysyłane ze skalnego miasta do królewskiego skarbca docierają tam w uszczuplonym stanie, nie spodziewał się jednak, że jest tak tragicznie. Hurria – główny skarbnik przysłał mu swój protokół z transportów. Hargar dołączył do niego wypisy z ksiąg kurellów. Wszystko to, z dokładnymi datami i ilością wywożonych towarów leżało przed oczyma smoka. Co gorsza nic się nie zgadzało, lub jak na ironię losu, wszystko do siebie pasowało.
Schemat był prosty. Co pięć dni z górskiego miasteczka wyruszał transport cennych kruszców. Dwa dni później odbierał go i odpieczętowywał w skarbcu Hurria. Niestety tylko jeden ładunek na trzy transporty docierał na zamek. Reszta znikała gdzieś po drodze, wraz z końmi, kurellami i krasnoludami. Rycerze wysyłani z Farrander w najlepszym przypadku znajdowali zmasakrowane ciała ludzi.
Quinkel zmarszczył brwi, potem raz jeszcze spojrzał na leżącą przed nim rozpiskę. W głowie mu się nie mieściło, że nikt nie zaczął analizować zniknięć. Owszem, napady w górach były codziennością, ale mówiło się, że król walczył z nimi zaciekle. Z drugiej jednak strony każdy transport, nawet ten, który nie docierał do Farrander posiadał szczegółowy raport z rabunku cennych kruszców, z podaniem dokładnej ilości skradzionego towaru oraz wyliczeniem ofiar. Zaskakujące było jednak to, że na liście zabitych znajdowali się również kurellowie i krasnoludy, mimo iż ciała ofiar należały wyłącznie do ludzi. Napady zaś zdarzały się na wąskich, stromych odcinkach, w miejscach, gdzie kładki graniczyły z przepaściami.
„Sprytne” – przeszło przez myśl baronowi. W przepaść łatwo zrzucić ciała, lub też zasugerować innym, że tak właśnie się stało. Osobiście nie wierzył w żadną z tych ewentualności. Nie można napadać w nieskończoność na transporty klejnotów dla króla, chyba, że masz pewność, iż nie zostaniesz schwytany. To niestety mogło oznaczać, że w sprawę byli zamieszani rycerze króla.
Czy to możliwe, że Ariela otaczali zdrajcy i dlatego władca wybrał osobę z zewnątrz do rozwikłania tej zagadki?
– Niewiarygodne – smok zmarszczył brwi. Hargar pisał, że w Lahmar systematycznie ubywa kurellów i krasnoludów, oraz że oficjalnie uważa się ich za zmarłych, mimo to nie brakuje chętnych do udziału w kolejnych transportach.
Baron sięgnął po dzban z winem, nalewając sobie czerwonego trunku do kielicha. Ktoś oszukiwał króla i robił to całkiem otwarcie. Smok uniósł kielich, wino pachniało przyjemnie, kusząc bogactwem smaków.
– Podstępna kobieta – warknął, odstawiając kielich. – Na każdym kroku tylko ona. – Powinien wypić cały dzban trunku, byle tylko zetrzeć z języka boski smak jej przeklętej pieczeni – ale nie potrafił. Nigdy dotąd nie jadł czegoś tak wybornego i kuszącego, a przecież Tars należał do najlepszych kucharzy w królestwie.  Nie potrafił powiedzieć, co też było w jej potrawach, ale jedno wiedział na pewno, nie będzie umiał się już bez nich obejść.
– Przeklęta niewiasta – syknął. Wprowadzała zamęt nie tylko wśród mieszkańców, ale przede wszystkim w jego myślach. Łapał się na tym, że co kilka chwil zastanawiał się, gdzie była i co też właśnie robiła.
Powinien się jej pozbyć, ale jak miał to uczynić, skoro przekorne dziewczę postanowiło dręczyć go dopóki nie odda jej kamienia.
Westchnął, a potem jak zawsze, kiedy był sam, sięgnął do szuflady biurka, wyciągając z niej małą, drewnianą szkatułkę. Niepozorne pudełko skrywało w swoim wnętrzu ogromny skarb.
Baron ostrożnie uniósł wieczko, wyciągając ze środka zawiniątko. Odwinął sukno i blask kamienia prawie natychmiast wypełnił izbę. Nie potrafił się powstrzymać przed dotknięciem klejnotu. Jak zawsze, zdumiało go ciepło wydobywające się ze szmaragdu i jego kolor: tak intensywny i migoczący, przywodzący na myśl kolor oczu Khariny. Zaskoczyło go to podobieństwo.
Pokręcił głową przypominając sobie chwilę, w której znalazł kamień. Dolina Ciszy – jedno z najdziwniejszych miejsce w jakim miał możliwość się znaleźć. Bitwa trwała w najlepsze, ludzie Edwina dawno rozproszyli się po równinie, szukając drogi ucieczki, ale rycerze Hermagionu i Tynaru skutecznie wyłapywali uciekinierów. Ariel walczący pośrodku, otoczony wiernymi mu smokami, ścinał głowy, wypruwał wnętrzności zdradzieckich gadów.
Quinkel stał nieco dalej, swą potężną sylwetką odgradzając smoki Tollesto od ludzi. Brązowy gad, który ruszył na niego, toczył pianę z ust. Jego wzrok był mętny, a dłonie pociły się na rękojeści miecza. Syczał, kręcąc młynki w powietrzu.
Baron pozwolił mu na ten nędzny popis siły, a potem przystąpił do natarcia. Jego ciosy były pewne, a każdy dosięgał celu, rozcinając kawałek po kawałku pancerz i skórę brązowego gada. Ten jeszcze próbował odparowywać ciosy, ale silniejszy smok nie zamierzał bawić się tak w nieskończoność. Pozbawiwszy przeciwnika miecza i zepchnąwszy go na kolana, ściął mu głowę.
Stał patrząc jak toczy się po zbroczonej krwią i potem ziemi. Ciało gada bezgłośnie upadło w piach. Już miał odejść, gdy jego wzrok przykuł przedmiot zawieszony na szyi pokonanego. Był to kamień owinięty w rzemień, w dodatku całkiem spory, zielony, mieniący się i wabiący swoim blaskiem.
Zdjął go z truchła, przez chwilę ważąc w dłoni, przyglądając się mu z niedowierzaniem, by w końcu schować pod poły pancerza. Zgodnie ze smoczym zwyczajem wszystkie klejnoty i kosztowności odebrane pokonanym przechodziły na rzecz przyszłego króla. Jeśli los będzie im sprzyjał, ten szmaragd zasili skarbiec Farrander.
Kamień rzeczywiście był wyjątkowy, kiedy więc niespełna miesiąc później Elena wręczyła mu go, nie krył swego zdziwienia.
– Nie mogę tego przyjąć – powiedział zmieszany. W obecności królowej nie próbował nawet podnieść wzroku, nie wspominając już o powstaniu z klęczek. Elena była drobnej budowy niewiastą, zdawała się być krucha i delikatna, ale tamtego dnia baron zrozumiał, że kryła się w niej moc i siła zdolna unieść największe nawet brzemię.
– To nie jest zwyczajny kamień. – Monarchini podała mu klejnot. – Jest w nim zaklęta moc i coś jeszcze…
– Pani… – próbował protestować, ale królowa przerwała mu.
– Ten kamień wybrał sobie ciebie, spójrz jak jaśnieje w twoich dłoniach. zupełnie jakby czekał właśnie na ciebie.
– Nie jestem godzien, moja pani – szepnął wzruszony, jednak palce przesunęły już  się po gładkiej tafli klejnotu. Ciepło natychmiast spłynęło na dłoń mężczyzny, przyprawiając serce smoka o drżenie.
– Przez wiele lat służyłeś wiernie Kirragonii, stałeś u boku Ariela, walczyłeś z nim ramię w ramię. Uwierz mi, jesteś godzien, a smocza ziemia winna jest ci chociaż tyle. – Na twarzy królowej pojawił się zagadkowy uśmiech. – Zatrzymaj go, a kto wie, co jeszcze się wydarzy…
 Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka

19 komentarzy:

  1. Świetny kawałek tekstu Pierwsza cześć to bardzo zabawna scena z moimi ulubionymi bohaterami to jest to co najbardziej lubię u Ciebie błyskotliwe dialogi a karmienie smoka bezcenne .Wreszcie tez coś wiadomo o kopalniach i tytułowym szmaragdzie Teraz już mogę spokojnie wyłączyć laptop dostałam swoją dawkę ulubionej lektury dziękuję blanka

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Blanko, nawet mnie zdarza się śmiać z dialogów które wychodzą spod mojej ręki.

    OdpowiedzUsuń
  3. No i wydało się :D I na co baronowi było się trudzić i wymyślać słowa, którymi mógłby Kharinę powitać, tak aby nie zdradzić, że się wcześniej znali? hahaha

    Esna pewnie już ręce zaciera i obmyśla plany, jak tu spiknąć swojego ulubieńca z boską Khariną. A jako że zarządczyni do niecnych i podstępnych aczkolwiek mądrych niewiast należy, trzeba się liczyć z tym, iż plany będą niecne i podstępne!

    Kharina pokazała klasę i nie dała się Smokowi... ich „czuła” pyskówka przednia!... na marginesie... zauważyłam, że pod adresem szanownego Gada z ust wojowniczej Khariny padło słowo na „s”. Ciekawe kiedy szanowny Gad Quinkeluś uświadomi to sobie? Mimo umysłu wyraźnie zajętego dziewczyną i psioczeniem na nią, nieźle sobie radzi z aferą korupcyjną w kopalniach. Ale zdrajca w otoczeniu Ariela? Przykre podejrzenie... Niestety pewnie zapewne Quinkel ma rację, bo Smok ma zawsze rację!

    Rozumiem, że Korel zginął w Dolnie Ciszy i moje przypuszczenia, iż jest grasującym smokiem zmarło śmiercią naturalną, albo raczej dość gwałtowną przez ścięcie głowy mieczem.

    ps. uwaga do szanownej Pani Autorki.... ja bym tam chciała wiedzieć do czego jest zdolna Kharina, gdy się ją wkurzy! hahaha niech się później Quinkel martwi hihihi

    Dziękuję za cudny fragment, buziole Emiś:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kharina i wszystko jasne :D haha twoja błyszcząca, seksowna skóra hihi i paluszkiem pogrozila, a Farel tez fajny :D jeszcze bardziej Qinkusia podpuszczal haha a jak go nakarmila i poszla to rechotal tak jak przed telefonem hihihi No i zaczyna sie wyjaśniać sprawa kradzieży ale zostala jeszcze ta tajemnicza ściana w tej kopalni, którą baron kazał zamknąć do odwołania.Wyjasnilo sie tez jak Baron stal się posiadaczem serducha i ciekawe teraz skoro kamień go wybrał i błyszczy przy nim jak będzie zachowywał się przy prawowitej właścicielce....a najbardziej ciekawi mnie kiedy Kharina dostanie szału hihi cos mi sie wydaje, że to moze sie stać jak smok uciekinier barona zaatakuje znienacka...Dziękuję Emiś za kolejne cudeńko :D buziole :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Do czego jest zdolna Kharina gdy się ją sprowokuje? Przekonacie się już za kilka rozdziałów. Nasza dziewczynka rzeczywiście zostanie doprowadzona do ostateczności. A Quinkel będzie miał minę wielce zadziwioną.
    Ściskam was moi kochani.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział, bardzo mi się podobał. Karmienie Quinkela przez Kharinę bezcenne. , że też jej się wyrwało seksowny w odniesieniu do barona. On na razie nie zwrócił na to uwagi, ale założę się, że nasza swatka Esne tak. Zdaje się, że Elena też miała zdolności jasnowidza i być może przewidziała, że ten kamień przyniesie baronowi miłość. Bardzo dziękuję za info i świetną zabawę, jaką mi zrobiłaś tym rozdziałem. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy Elena ma dar jasnowidzenia? Raczej nie, jednak sporo przeżyła w niewoli u demona, być może więc potrafi wyczuć duszę wołającą o pomoc.

      Usuń
  7. Dziękuję za kolejny rozdział, niebo w gębie, przepyszny. Według mnie każdy kolejny rozdział lepszy od poprzedniego:) Kharina bardzo mi się podoba, pyska dziewucha z charakterkiem. Quinkela okręciła wokół palca i bardzo dobrze trzeba smokowi utrzeć nosa. Już z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały, sprowokowana Kharian brzmi zachęcająco. Pozdrawiam. thunder1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie pyskata z niej dziewucha, ale czy inna niewiasta o łagodnym usposobieniu miałaby szansę zwrócić na siebie uwagę barona? Raczej nie.

      Usuń
  8. Bardzo mi się podoba :) Będę musiała częściej tu wpadać :D
    świetny rozdział na prawdę ! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Od dzisiaj będę stałą czytelniczką Twojego bloga, bo uwielbiam opowiadania fantasy a Twój blog bardzo mi się spodobał, jak również pisane przez Ciebie historie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. boże oni sa zajebisci kobieto poprostu ci lofciam pisz pisz jak najwiecej :P nasza pogromczyni jest tak pyskata ze widze w niej bratnią duszyczke czekam na kolejne rozdziały pozdrawiam Dorka

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję to było fantastyczne :)Cieplutko pozdrawiam-Dana abcdglogowek:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Smok wydał się sam że ją zna. Kharina nie boi się przeciwstawić Baronowi i nawet nakarmi go z ręki aby mu dopiec. Ciekawe kiedy smok jednak przejmie władze nad Baronem bo już mało brakowało. To teraz już wiadomo jak Baron wszedł w posiadanie szmaragdu ,ale czy będzie chętny oddać go Kharinie i czy przy niej szmaragd będzie też lśnił. Bardzo dziękuję za kolejny epizod i pozdrawiam Elka-el64.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojej, Kharina pokazuje pazurki :D :D No ale bez własnie TAKIEJ bohaterki to opowiadanie byłoby zbyt grzeczne :P Cieszę się, że można było dowiedzieć się w jaki sposób kamień dostał się w ręce Barona. Ale czy odda On go dziewczynie..? Coś mi się wydaje, że nie :P Ale nie będę zapeszać :D Z niecierpliwością czekam na kolejną część ;) Pozdrawiam - Bella1232 :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zdanie "Otwórz ładnie buzię i spróbuj mojego dania." naprawdę skłonił mnie do śmiania się. Dziewczyna jest naprawdę nieprzeciętna ciągle coś umie wymyślić:) Orała dobrą taktykę przez żołądek do serce i widać że jak najlepiej działa. Bardzo ciekawy jest ten kamień dlaczego jest taki szczególny?? Jaki ma związek magiczny z Baronem?? Bardzo jestem ciekawa rozwoju dalszych zdarzeń tych związanych ze znajomością barona i Khariny oraz z tym szmaragdem. Czekam na więcej. Powodzenia. Misia1090

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również scena karmienia smoka bardzo się podobała. Pierwotnie nie było jej w konspekcie, ale w toku pisania i waszych komentarzy zdecydowałam się doprawić na ostro ich oficjalne spotkanie.

      Usuń
  15. Zaintrygowal mnie "zagadkowy usmiech krolowej" wydaje sie ze ona o czyms wiedziala... Bardzo dziekuje i czekam na ciag dalszy :) :) Pozdrawiam zakewa

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam Kharinę, jest rzadko spotykanym typem bohaterki która świetnie radzi sobie sama i nie potrzebuje silnego mężczyzny który rozwiąże wszystkie jej problemy.

    OdpowiedzUsuń