wtorek, 24 czerwca 2014

Szmaragdowe Serce - Rozdział 15_epizod 2



Poderwał się do lotu, zapominając o zabitym smoku i o tym, że powinien spalić jego truchło. W tej chwili interesowała go tylko Kharina i świadomość, że dopadł ją drugi z gadów. Była gdzieś tam, głęboko w lesie, zdana na łaskę bestii.
To on ponosił za to winę, wyczuwał w wiosce zapach jeszcze jednego smoka, delikatny, doskonale tłumiony, ale jakże charakterystyczny. Zakładał jednak, że się mylił, wszak dwa gady pętające się po okolicy wzbudziłby jeszcze większe przerażenie niż jeden.
Ale tak właśnie było, co gorsza, tylko jeden ze stworów był widywany w okolicy, a to oznaczało, że drugi siedział cicho, by nie wzbudzić podejrzeń. Tym samym wersję z oszalałym potworem mógł spokojnie włożyć między bajki. Smoki współpracowały ze sobą, planując każdy kolejny krok, postępując zgodnie z jakimś pokręconym planem. Quinkel mógł się tylko domyślać, że mścili się za porażkę w Dolinie Ciszy i śmierć Tollesto. Dlaczego jednak wybrali jego sobie za cel – nie miał pojęcia. Możliwe, że kierowali się więzami krwi łączącymi ród ker Warez z poprzednim władcą smoczej krainy. A może po prostu zdecydował o tym przypadek.
Jedno było pewne, jeśli się nie pospieszy do listy swoich przewinień będzie mógł doliczyć życie Khariny. Mimo iż czuł jak jego mięśnie napinają się do granic możliwości, walcząc z ograniczeniami ciała, nie zwolnił tempa. Farel z Tamarem ledwie za nim nadążali, ale baron nie przejmował się tym.
Miał świadomość, że ogień, który kilka chwil wcześniej pofrunął w przestworza, został wypuszczony przez drugiego smoka. Smoczy płomień oznaczał zaś, że gad stracił nad sobą panowanie, porzucając ludzką skórę. Dla Khariny taka sytuacja oznaczać mogła tylko śmierć.
Krzyczała długo i donośnie. Obiecała sobie co prawda, że już nigdy więcej nie pozwoli zastraszyć się smokowi, ale znowu przegrała.
Wiedziała kim był i czego od niej chciał, zresztą sam jej to powiedział, ale i tak ją zaskoczył swoją brutalnością. W gruncie rzeczy myślała, że uda się jej go zagadać, odciągnąć uwagę, postraszyć obecnością wojowników z Querm w lesie. Nie podejrzewała, że rozszyfrował jej plany i nie uwierzył w żadne jej słowo, co gorsza uznał ją za kłamczuchę – choć to akurat nie było żadną nowością, dla Quinkela zawsze nią była –  i popleczniczkę smoków z południa.
Próbowała wykrzyczeć mu, że wojna już dawno się skończyła i nie ma smoków z południa i północy. Teraz wszyscy stanowili jedność, jednak nie chciał jej słuchać, a ona nie miała argumentów, by przekonać go do prawdziwości wypowiadanych słów. Zresztą sama w nie, nie wierzyła.
A potem rzucił się na nią. Zrobił to tak szybko, że ledwie miała siłę złapać oddech. Ciężarem ciała przygwoździł ją do ziemi, zaciskając ręce na jej nadgarstkach, biodrami przygniatając ją do zimnej trawy.
Wrzasnęła, ale jej krzyk nie zrobił na nim żadnego wrażenia. Chciała zepchnąć go z siebie, ale był cięższy niż kamienie leżące wokół nich. Szarpała się więc i wiła, odsuwając od jego gorących warg i języka sunącego po skórze.
– Dalej, nie przerywaj – smok charczał, jeszcze bardziej podniecony jej oporem. – Lubię gorące kobiety. Wybornie smakują.
– Zejdź ze mnie! – wrzasnęła.
– Jesteś moja! – ryknął, zatapiając zęby w jej szyi. Krew trysnęła równie gwałtownie jak jej krzyk rozlewając się po okolicy. Smok spijał krople, pojękując głośno. Ostrymi pazurami próbując zerwać z niej odzienie.
Ugryzienie było bolesne, ale własna krew, która zachlapała jej twarz podziałała na nią otrzeźwiająco. Jakimś cudem udało się jej wyszarpnąć rękę z uścisku gada i chwycić najbliżej leżący kamień. Nie był duży, ale wystarczająco ostry, by zadać ból napastnikowi.
Uderzyła z całej siły, smok ryknął mamrocząc przekleństwo pod nosem. Musiała jednak uderzyć raz jeszcze nim zdołała zepchnąć go z siebie. Szybko przesunęła się poza zasięg jego dłoni. Szyja paliła ją żywym ogniem, ale gniew buzujący w sercu był dużo potężniejszy.
– Ty podła gadzino – wrzasnęła, opętana szałem. – Zatłukę cię...
Mężczyzna zdążył już jednak podnieść się na nogi, po jego twarzy i włosach ściekały strugi krwi, w oczach zaś ogień płonął czystą furią.
– Nie chcesz po dobroci – syknął – to zginiesz razem z resztą – wrzasnął, prężąc się. Ciało mężczyzny rozciągnęło się i zaczęło rosnąć. Skóra zniknęła, a jej miejsce zajęły szare łuski. Dłonie przeobraziły się potężne łapy, a paznokcie w ostre szpony. Gad stanął na tylnych nogach, pokazując swe prawdziwe oblicze w całej swej okrutnej okazałości. Potem wypuścił w powietrze ogień.
Kiedy ponownie spojrzał na Kharinę, wiedziała że zginie, a jej śmierć będzie długa i bolesna. Ruszył na nią z wyciągniętymi pazurami, a ona przykucnęła zasłaniając głowę ramionami. Smok jednak zamiast pożreć ją na miejscu lub spalić jednym tylko oddechem, zacisnął wokół jej drobnego ciała swe szpony, a potem poderwał się do góry, unosząc przerażoną dziewczynę w przestworza.
Lot był krótki i bardzo nieprzyjemny. Pazury smoka miażdżyły jej żebra, a ostre szpony kaleczyły skórę. Była pewna, że gad niósł ją do swego legowiska, by tam dokończyć dzieła. Nie chciała umierać, miała inne plany na życie. Chciała ocalić Rilly, zamiast tego czekała ją śmierć z rąk smoka. Co za ironia losu.
Zamknięta w uścisku niewiele widziała, czuła zaledwie, że przelatują nad drzewami i skałami, nie potrafiła jednak określić, gdzie stwór ją niesie. Zrozumienie przyszło kilka chwil później, kiedy przyszło się jej zderzyć z twardą powierzchnią brukowanego dziedzińca.
Potoczyła się po kamieniach, boleśnie obdzierając skórę na łokciach i kolanach. Z trudem usiadła, rozglądając się dookoła. Łzy napłynęły jej do oczu, gdy zobaczyła, gdzie się znajduje – Querm. Smok przyniósł ją do zamku. Ludzie biegali dookoła, rycerze w pełnym rynsztunku, kobiety zgarniające dzieci i uciekające z nimi w popłochu. Każdy, kto był w stanie udźwignąć miecz lub bodaj widły, ruszył do odparcia ataku.
Gad unosił się kilka metrów nad dziewczyną, uderzeniami potężnych skrzydeł wzbijając tumany kurzu. Kharina słyszała krzyki i wołania mieszkańców zamku, do jej uszu dobiegał chrapliwy głos Esny i innych wojowników. Nigdzie jednak nie widziała Quinkela ani jego smoków.
„Gdzie byli i dlaczego nie walczyli?” – przemknęło jej przez myśl.
–  Kharino! Uciekaj! – poprzez tumany kurzu i panujący hałas, dał się słyszeć głos zarządczyni.
Ktoś inny również krzyczał.
– Na mury, z lewej i prawej go brać – posypały się rozkazy, a zaraz po nich rozległ się szczęk oręża i szuranie butów.
Smok powarkiwał, uderzając ogonem na boki, rozpędzając ludzi niczym mrówki, nic sobie nie robiąc z ich strzał i ciosów. Smugi ognia raz po raz buchały z twarzy potwora, uderzając w budynki i rycerzy.
Stała osłupiała, na trzęsących się nogach. Z szyi nadal ciekła jej krew, żebra bolały od uścisku łap stwora. Ktoś złapał ją za ramię i próbował odciągnąć na bok.
– Zabieraj się stąd, dziewczyno. – To był Tars. Kucharz ściskał w dłoni potężny nóż, jakby taka broń mogła uchronić go przed smokiem.
– Gdzie baron... pozostali... – krzyknęła, strząsając jego dłoń.
– Polecieli do wioski, którą smok zaatakował.
– O nie – jęknęła. Tylko nie to. W zamku nie było żadnego smoka, poza gadem atakującym mieszkańców. Nie mieli szans w starciu z potworem. Tylko smok mógł pokonać smoka. Myśl ta była przerażająca, ale jakże prawdziwa. – Uciekajcie! – wrzasnęła, ale Tars jej nie słuchał. – On was wszystkich spali – dodała, przekrzykując kamienie spadające z murów, strącane przez kreaturę.
Tars ponownie próbował chwycić ją za ramię, ale wywinęła się mu, ruszając biegiem do smoka.
– Oszalałaś dziewczyno! – krzyczał jeszcze za nią mężczyzna.
„Być może” – przeszło jej przez myśl. Nie sądziła, że jeszcze kiedykolwiek nadejdzie dzień, w którym zamiast przeklinać swe dziedzictwo, będzie dziękować za nie przodkom. Wiedziała, że łzy płyną po jej policzkach, a ciało protestuje przy każdym ruchu, musiała jednak coś zrobić, inaczej gad zabije wszystkich. Jako człowiek nie miała żadnych szans z pokraką, ale jako smok, mogła ich jeszcze uratować.
Płomienie buchały wysoko, przyprawiając lecące smoki o drżenie serca. Wiedzieli, że się spóźnili, a ich dom został podstępem zaatakowany. Napad na wioskę i brutalna rzeź mieszkańców, wszystko to miało odwrócić uwagę od prawdziwego celu – jakim było Querm.
W lesie nic nie znaleźli, lub raczej prócz śladów krwi na trawie i spłoszonego konia nie natrafili na żaden trop Khariny. W każdej innej sytuacji uznałby, że zginęła, dziś jednak był prawie pewien, że była tylko częścią koszmarnego planu, uknutego przez niedobitki Tollesto. Jaką jednak rolę w nim grała – jeszcze nie wiedział. Rozsądniejsza część umysłu podpowiadała mu, że mogła go zdradzić, wszak była z północy, serce jednak nie było już tego takie pewne.
Quinkel zamachnął raz jeszcze skrzydłami, z daleka było już widać mury zamku. Ogień trawił część budynków i spichlerzy. Widział rycerzy na murach atakujących smoka i gada rozrywającego ich ciała bez najmniejszego trudu. Byli bez szans, skazani na śmierć z rąk potwora.
Baron rozpoznał go bez trudu. Nazywał się Murra i należał do gwardii Tollesto. Jakim cudem przeżył bitwę w Dolinie Ciszy, nie miał pojęcia, nie miało to już jednak teraz żadnego znaczenia. Liczył się tylko fakt, że przybył do Querm, by zniszczyć jego mieszkańców i spalić zamek.
Quinkel przyspieszył, zmuszając ciało do jeszcze większego wysiłku. Tak niewiele dzieliło go od warowni, jeszcze kilka uderzeń skrzydłami i dopadnie gada.
I wtedy ją zobaczył. Biegła przez dziedziniec, nieznacznie utykając, jedną rękę przyciskała do boku, drugą wymachiwała, starając się przyciągając uwagę smoka. Nie wyglądała dobrze, ubranie miała podarte, a twarz zlaną krwią. Mimo to krzyczała na gada i rzucała w niego kamieniami.
Smok nie dał na siebie długo czekać, ruszył na dziewczynę, przepędzając wojowników pałętających się pod nogami. Powarkując i szczerząc zębiska pchnął ją na ziemię. Pazury gada z łatwością wbiły się w drobne ciało Khariny, rozrywając jej ramię i bok. Krzyknęła przeszyta bólem, ale smok nie zamierzał ustąpić, rzucił dziewczynę na kamienie. Łapy gada ponownie poszły w ruch, Kharina jednak przetoczyła się na bok. Przez chwilę leżała w bezruchu, z trudem łapiąc powietrze, kiedy w końcu podniosła się na klęczki i spojrzała na stwora w jej oczach płonął już dziki ogień. Usta dziewczyny poruszyły się bezgłośnie wypowiadając niezrozumiałe słowa, a może zaklęcie? Potem ryknęła ile sił w płucach. Wtedy jej ciało zaczęło rosnąć i zmieniać swój wygląd. Ręce, stopy , twarz, wszystko pokryło się łuskami. Długie szpony błyszczały w ostrym słońcu, a piękne skrzydła dumnie uniosły się na wietrze.
Czarna smoczyca o szmaragdowych oczach chwiejnie stanęła na nogi, zajmując pozycję na przeciwko gada. Zaskoczenie jakie odbiło się w spojrzeniu smoka, potwierdziło, że nie spodziewał się zastać w Querm żadnego smoka, a już na pewno nie podejrzewał, że ona nim będzie.
Zresztą, czy ktokolwiek mógł się tego spodziewać?  Większość walczących zamarła w miejscu, przyglądając się nowemu smokowi, jeszcze nie do końca pojmując kim on jest.
Kharina tymczasem przystąpiła do ataku, smuga ognia poszybowała w stronę szarego gada. Smok ryknął, nie  zdołał się jednak uchylić, ogień wgryzł się w łuski na ramieniu, topiąc je i paląc. Stwór poderwał się do lotu, mając nadzieję pędem powietrza zgasić ogień. Niestety tuż nad zamkiem zderzył się z baronem.
Quinkel chwycił go szponami, zatapiając pazury w świeżej ranie. Gad ryknął, odpowiadając uderzeniem ogona, kłapiąc paszczą starał się jeszcze dosięgnąć władcę Querm. Nie był jednak w stanie tego zrobić, bo uścisk barona był miażdżący. On sam jednak zdawał się nie dostrzegać Murry uwięzionego w uścisku swoich mięśni. Interesowała go tylko postać czarnego smoka, chwiejnie unosząca się nad dziedzińcem – Kharina. Smoczyca w najprawdziwszej i najpiękniejszej swej postaci.
Próbowała wzbić się w powietrze, ale rany zadane przez gada uniemożliwiły jej to. Z trudem utrzymywała się kilka metrów nad ziemią, mimo to jej oczy ciskały błyskawice, gotowe spalić gada tu na miejscu, jednym tylko oddechem.
Ledwie przez chwilę zaszczyciła Quinkela wzrokiem, tyle wystarczyło by baron pchnął stwora w jej stronę, wpierw jednak częstując go mocnym uderzeniem ogona. Dopadła do Murry, drapiąc jego ciało i rwąc na strzępy. Ostre zębiska raz po raz zaciskały się na szyi gada. Pazurami zrywała z niego łuski odsłaniając delikatną skórę. Smok próbował się bronić, zasłaniał się przed ciosami, wypuszczał kłęby dymu i ognia, nic jednak nie mogło się równać z kobiecym gniewem przyodzianym w smoczą powłokę.
Wszystko to obserwowały trzy smoki, unoszące się nad zamkiem i mieszkańcy Querm. Widok rozwścieczonej kobiety masakrującej smoka był przerażający, ale też zadziwiająco piękny. W każdej chwili mogli to przerwać,  zakończyć ten makabryczny taniec – nie zrobili tego jednak – pozwalając jej rozprawić się z gadem.
Obdarła stwora z łusek, połamała mu skrzydła, a jego ciało naznaczyła tysiącem krwawiących ran. Nie przestawała uderzać i gryźć dopóki głowa gada nie odpadła od ciała i nie potoczyła się po dziedzińcu zamkowym. Dopiero wtedy gniew opuścił  ciało, a wraz z nim uleciała cała jej siła. Runęła bezwładnie na kamienie, tracąc swą smoczą postać, na powrót stając się kobietą.
Quinkel wylądował z takim impetem, że kilka najbliżej stojących osób upadło na ziemię. Niewiele jednak się tym przejął. Pobiegł do dziewczyny, unosząc jej omdlałe ciało. Wszędzie była krew: jej twarz, szyja, ramiona i brzuch. Głębokie rany, mocno krwawiące, odsłaniające mięśnie.
– Pomocy! – ryknął.
U jego boku szybko pojawiła się Esna. Głos zarządczyni drżał podobnie jak jej dłonie.
– Zabierzmy ją stąd – szepnęła. – Szybko.
– Ona nie może umrzeć. Słyszysz! – warknął Quinkel. – Nie może umrzeć!
Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka

18 komentarzy:

  1. wiedziałam normalnie czułam to... smok ? ale bedzie fejnie :D nie ma co mysle ze teraz drogi baron przekonał sie co do khariny. dzieki kochana za nowy rozdział teraz dopiero czekam na kolejne fragmeny . pozdrawiam weny zycze Dorka buziole :*

    OdpowiedzUsuń
  2. NOOOO, dobra . Noszę okulary opraweczka elegancka, równiutko z brwią, a teraz oprawka dużo poniżej brwi. Mam nadzieję że mi tak nie zostanie bo będą koszty. Miałam nadzieję że ma coś w sobie ze smoka lub jakąś magiczną moc. Ale to?!!! O kurcze właśnie sobie wyobraziłam jej pazury..ups paluszki, usteczka pełne biełuchnych ząbków.. zębisk , blisko interesujących części ciała barona. No cóż tylko smok może być na tyle odważny by zbliżyć się do smoczycy. :) Dlaczego czekała i przez to została tak mocno poraniona by ujawnić swoją smoczą postać? Mogła przecież się z nim rozprawić już na polanie?? Jeszcze jedno. Jeśli Baron znów jej podpadnie nie ma co liczyć że uda się na przejażdżkę by ochłonąć, da mu popalić i to dosłownie. Pewnie ten dureń znów coś wymyśli, jakąś aferę, szpiegostwo, lub może (mam nadzieję) do smoczej mózgownicy zastuka rozum i zatrzyma czarną smoczycę jako panią na zamku. Pozdrawiam Lena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze kilka spraw zostało do wyjaśnienia: szmaragd, Rilly, góry i krasnoludy. Całkiem sporo tego i co ciekawe prawie wszystkie te zagadki mają coś wspólnego z Khariną. Prawie... bo jedną zostawię sobie na zaś... Ale to będzie już całkiem inna historia z innymi smokami.

      Usuń
  3. O bozioniu ale się rozemocjonowałam !! Ten epizod był świetny, tyle akcji i e4mocji. Ładną tajemnice trzymała Kharina, dziwie się trochę, że Baron pozwolił jej zabić smoka skoro był taki terytorialny, opiekuńczy i dominujący. A tu mieli widowisko. Ale teraz to dopiero będę sie zastanawiać co się będzie dziać! Baron w końcu coś zrozumiał, wie że musi Kharina żyć więc może w końcu przyjdzie mu rozum do głowy. Ale jak widać to jeszcze nie koniec akcji bo jeszcze kogoś musi dziewczyna uratować. Siostre? Może, zobaczymy. Dzięki za ten kawałek, już się nie mogę doczekać na kolejny!! Misia1090

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja sobie tak myślę, że do Quinkela dotarło w końcu, że jeśli Kharina jest smokiem i ukrywała to aż do tej chwili, to miała ku temu ważny powód. To skromne rozładowanie babskich emocji dobrze jej zrobi, w końcu na miejscu gada przecież mógł być baron.

      Usuń
  4. Cóż za radośc dla mej duszy czytać tyle pięknego tekstu najpierw Nathaniel a teraz smoki i to jakie Czarny ze szmaragdowymi oczami dlaczego zaraz ma skojarzenia ze szmaragdowym sercem ? Walka byla piekna ta furia Khariny mam wrażenie że w zamianie pomogła jej empatia jaką poczuła do mieszkańców zamku Przeczytalam trzy razy ten fragment ciesząc się kazdym zdaniem Casami tak mam a nawet o zgroza łezka mi się pokazała w oku na myśl jak bardzo jest ranna i jaki baron jest nieszczęśliwy i to jest to co lubię że sa jeszcze utwory które mogą wywołać we mnie emocje Dzięki Emi blanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Blanko, że sprawiłam Ci tak wielką radość. Faktycznie sporo wydarzyło się w tym epizodzie. Quinkel już wie, kim jest Kharina. Zapewniam jednak, że to dopiero pierwsza z tajemnic, która ujrzała światło dzienne. Jeszcze kilka ich zostało, ale w końcu mamy przed sobą jeszcze 10 rozdziałów.
      pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.
      Emilia Kaczmarek (dziś jako anonim, ha, ha)

      Usuń
  5. Nareszcie wydało się czym jest Kharina, tylko dlaczego od razu nie zmieniła się w smoka jak Murro ją napadł. Mogła tym samym uniknąć zranienia. Ale najważniejsze, że obroniła mieszkańców zamku, nawet Quinkel to docenił oddając jej smoka na "pożarcie". Bardzo dziękuję za ten cudowny fragment. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  6. Od początku miałam pewne podejrzenia że Kharina nie jest taką sobie zwykłą kobietą.Dziękuję ,fantastyczny rozdział.Dana

    OdpowiedzUsuń
  7. Och to ty smoczyca jesteś no no no...jakby powiedział osioł w Shreku:-)...Baron mi bardzo zaimponował że oddał gada w kobiece szpony tu mu chylę czoła. Niech tylko Kharina wydobrzeje szybko. Bardzo dziękuję pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie sądziłam ,że Kathrina jest smokiem. To zrobiłaś mi niespodziankę. Dziękuję i pozdrawiam cieplutko. Beata;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czarna smoczyca, ha, i już po baronie... no już niby wcześniej było po baronie, o czym wszyscy oprócz Khariny wiedzieliśmy, ale teraz kiedy ją zobaczył w pełnej krasie, do tego walczącą, broniącą jego ludzi i domostwa :D:D no cóż zdaje się, że era samotnego pana Querm zbliża się ku schyłkowi hiihihihi

    To że Kharina przetrwała wszystko, co zgotował jej los w postaci złego szarego smoka, to istny cud! Nieźle ją ta gadzina zmaltretowała i sponiewierała, chyba uratowała ją tylko smocza krew. Żaden śmiertelnik nie przeżyłby tego!

    Ps. Po tym co stało się później, wiem że lepiej Kharinie nie wchodzić w drogę, szczególnie wtedy kiedy się wścieknie.

    Ps2. Czyli teraz baron będzie się opiekował ranną Khariną? Liczę, że dziewczyna nie będzie potulną rekonwalescentką i trochę da popalić Quinkelsiowi :D

    Dzięki Emiś za cudny fragment, i oczywiście z niecierpliwością czekam na kolejny!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na miejscu Quinkel też nie wchodziłabym jej w drogę, gdy się wpadnie w szał. Ale z drugiej strony wszak to smoki, dla nich awantury i ataki furii są na porządku dziennym. Myślę więc, że nasz baron jakoś przeżyje z dziewczyną. Oczywiście jak już przekona ją do siebie.
      P.S. JAk już pisałam Sławkowi, rekonwalescencji nie będzie.

      Usuń
  10. Emiś zaskakujesz jak zawsze :) Tylko jakim cudem żaden smok nie był w stanie wyczuć, że Kharina jest smokiem....niby baron coś wyczuwal ale nie wiedział co....no i dlaczego Kharina nienawidzila smoków? Czyżby została poczęta w skutek gwałtu jakiegoś smoka na jej matce? Może nawet samego Tolesto? Tyle niewiadomych a do końca tylko 10 rozdziałów? No i teraz jak ranna Kharina znajdzie się pod opieką Qinkusia zapewne w jego łożu to pewnie już tam zabawi na pare stuleci hihihi.....biedna Paskuda jak ona to przeżyje? Dzieki Emiś za kolejny cudny fragment . Buziole :***

    OdpowiedzUsuń
  11. To, że nikt nie był w stanie wyczuć w dziewczynie smoka, choć wszyscy nieustannie węszyli wokół niej - już wkrótce się wyjaśni.
    A po wylegiwać się w łóżeczku to Kharina nie będzie miała czasu, Quunkel skutecznie ją z niego wygoni.

    OdpowiedzUsuń
  12. No to szczeka mi opadla nasza Kharina to smoczyca !!! cudownie poradzila sobie z obrona zamku:) No i teraz baron sie nia opiekuje...Bardzo dziekuje za swietny rozdzial i info :):) Pozdrawiam zakewa

    OdpowiedzUsuń
  13. Tego się nie spodziewałam Kharina smokiem, myślałam, że będzie jakimś inną magiczną istotą a tu proszę jaka niespodzianka, ale największa dla barona. Błagam dodaj szybciutko kolejny rozdział, czekam z niecierpliwieniem:) Pozdrawiam. Beata thunder1

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiedziałam, że jest smokiem.! Dlatego tak ich do siebie ciągnie. :-D Opis walki po prostu BEZBŁĘDNY! :-D Bardzo dziękuję za kolejną część i pozdrawiam, Bella123 ;-)

    OdpowiedzUsuń