niedziela, 6 lipca 2014

Nathaniel - Rozdział 14_epizod 2



Wieczór nie był ani uroczy, ani tym bardziej ciekawy, był po prostu nudny. W oczach Thomasa wszystkie noce od czasu masakry wyglądały tak samo, ponure, monotonne i nic poza tym. Żadnej ekstremalnej rozrywki do czego był wcześniej przyzwyczajony, zero przemocy, czy rozlewu krwi. Nie kręciły się wokół niego napalone wampirzyce, czy równie uległe ludzkie ścierwa.
Przez ostatnie pół roku zakosztował więcej samotności, niż przez całe swoje ludzkie życie. Na samą myśl o tym ostatnim wzdrygnął się. Jako człowiek był zdany na łaskę silniejszych od siebie, będąc wampirem mógł władać całym światem.
Niestety to pragnienie zostało brutalnie zniszczone przez anioły. Do tej pory zastanawiał się gdzie popełnił błąd? Czy gdyby oddał Marię Gabrielowi, ten zapomniałby o całej sprawie? Drugiemu pośród archaniołów wszak zależało tylko na kobiecie i jej dziecku. To Michael pałał żądzą krwi. Czy więc miał szansę zapobiec masakrze? Czasami miał wrażenie, że dowódca wojsk anielskich tylko czekał na pretekst by wyciągnąć miecz, a on mu go dostarczył.
Można powiedzieć, że przez własną głupotę stracił dom, gniazdo i miejsce w hierarchii wampirów. Chociaż nie, do tego ostatniego Thomas nigdy by się nie przyznał.
Nie, nie uważał się za skończonego. Jeszcze miał szansę odzyskać utraconą władzę. Czas grał na jego korzyść, a on potrafił być cierpliwy. Żałował tylko, że moc zawarta we krwi Marii już dawno wyparowała z jego ciała. Wcześniej zakładał, że będzie mógł latami rozkoszować się promieniami słońca na twarzy, niestety szybko zrozumiał, że owszem mógł spacerować za dnia, ale by utrzymać ten stan potrzebował ciągłej dawki krwi wybranki. Tego wcześniej nie przewidział, gdyby miał więcej czasu, ukryłby kobietę gdzieś z dala od aniołów, lub przynajmniej zabezpieczyłby jej krew dla siebie na przyszłość.
Dziś wszystko było inaczej. Brak służących zmuszał go do ciągłego szukania pokarmu, a aniołowie deptujący mu po piętach nie pozwalali na bycie sobą. Przeżył tylko dlatego, że nikomu nie ufał. Zdany sam na siebie, czekał na lepsze czasy. A że te nadejdą, nigdy nie wątpił. Szansa pojawiła się kilka dni temu wraz z przyjazdem Sue do Kanady. Nie podejrzewał, że tak bardzo się zmieniła, ale widać nawet ją ciężkie doświadczenia zmusiły do zmiany życiowych priorytetów.
Chciał ją zobaczyć, wręcz desperacko poczuć jej obecność tuż obok siebie. Tak dawno nie przebywał w towarzystwie innego wampira, że pomału popadał w paranoję. Ludzie, którzy nieustannie go otaczali, byli niczym więcej jak tylko pokarmem i namiastką towarzystwa. Nie mieli pojęcia, kim był i co im mógł zrobić. Niestety nie wiedzieli też, że brzydził się nimi i gdyby miał wybór nigdy nie dotknąłby większości z nich. Wystarczyło rozejrzeć się po odwiedzających ten bar, by przekonać się naocznie jak nie wiele byli warci.
Thomas spojrzał na mężczyznę siedzącego po jego prawej stronie. Co z tego że nosił drogie ciuchy i szpanował ekstra furą zaparkowaną przed lokalem. W jego oddechu czuć było nadmiar papierosów, a we krwi oprócz alkoholu krążyły inne toksyczne świństwa. Kobieta, która towarzyszyła młodzikowi, chociaż piękna i idealnie umalowana, sprawiała wrażenie zbyt wiele razy przelecianej kurwy. Takie kobiety Thomas bez trudu rozpoznawał. Za pieniądze, błyskotki, kosztowne prezenty gotowe były sprzedać siebie i własną dumę. Zresztą to ostatnie traciły szybciej niż wianek.
Osobną grupę stanowiły kelnerki. Te wiecznie zapracowane kobiety nie przejmowały się swoim wyglądem, ich głównym celem było utrzymać rodzinę i spłacić kredyt hipoteczny z takim trudem zaciągnięty. Jako kobiety nie pociągały go w ogóle, nosiły proste mundurki, mające wyraźnie podkreślać że należą do kadry pracującej. Nie pachniały francuskimi perfumami tylko tytoniem unoszącym się w powietrzu i potem.
Nikt kto przyszedł tej nocy do pubu Lamplighter nie wzbudził w Thomasie zainteresowania. Kiedy więc koło północy drzwi po raz kolejny otwarły się z lekkim zgrzytem, wampir nie obejrzał się za siebie.
To głos przybysza przyprawił go o gęsią skórkę.
– Gdybym wiedział, że cię tu znajdę przyniósłbym ze sobą jakiś prezent – odezwał się nieznajomy, a Thomas obrócił się gwałtownie, ledwie powstrzymując się przed rzuceniem do gardła obcemu.
Heinrich uśmiechał się szeroko. Staroświecki garnitur ciasno opinał jego pulchne ciało, sprawiając wrażenie, że mężczyzna dusi się pod wykrochmaloną koszulą i fularem.
– Jak mnie tu znalazłeś!? – warknął Thomas, nie bawiąc się w uprzejmości. Znał Heinricha od tak dawna, że o pomyłce nie mogło być mowy. Skoro wampir opuścił Paryż i pofatygował się do Kanady, musiał mieć w tym jakiś cel. Może szukał nowych sług, a może pragnął zająć czyjeś terytorium. Tak czy siak nie przebył oceanu dla kaprysu.
– Och, skąd ta złość, mój barcie krwi – mężczyzna pozdrowił go starym zawołaniem wampirów, dając znać jakoby miał dobre intencje.
Thomas ani trochę nie wierzył w te zapewnienia, jednak użycie starej formuły nakazywało mu przynajmniej wysłuchać wampira, nim wyśle go do wszystkich diabłów.
– Nie mów że za mną tęskniłeś – ciągnął Thomas, a Heinrich w tym czasie zajął miejsce obok niego.
– Czerwone wino – rzucił do barmana, czekającego na zamówienie. Potem spoglądając na Thomasa dodał jeszcze. – Nie masz racji bracie, w trudnych czasach tacy jak my, powinni się wspierać.
– Wybacz, ale nie wierzę w twoje dobre intencje.
Heinrich wzruszył ramionami.
– Zupełnie niepotrzebnie. Wiem, że wcześniej nie mieliśmy zbyt dobrych relacji, ale…
– Dobrych relacji! – wszedł mu w słowo Thomas. – Chciałeś mnie zabić, co ja mówię próbowałeś uczynić ze mnie swego niewolnika!
– Och! – wampir machnął pulchną ręką. – To było tak dawno temu, czas o tym zapomnieć.
– A o tym, że chciałeś zająć moje terytorium, też mam zapomnieć? – W głosie Thomasa pojawiła się złość.
– Stare dzieje – mężczyzn upił łyk wina, krzywiąc się, jakby skosztował octu. – Paskudztwo – syknął, wskazując na kieliszek. – Jak ty możesz to pić?
– Można się przyzwyczaić – mruknął Thomas.
– A właśnie, skoro już mowa o przyzwyczajeniach, to jak się żyje bez rodziny? Do tego też już się przyzwyczaiłeś? – Na ustach wampira ponownie zagościł uśmiech.
Thomas zacisnął dłonie w pięści.
– Nic ci do tego – syknął.
– Wprost przeciwnie – zachichotał wampir. – Głęboko ci współczuję utraty dzieci, dlatego też przyleciałem tutaj, by podzielić się z tobą radosną nowiną, że jedno z twoich pociech ciągle żyje. Odnalazłem ją w Paryżu, a teraz ona jest również tutaj w Vancouver.
Thomas poczuł jak opuszczają go resztki samokontroli. Jeśli Sue wpadła w szpony Heinricha, mógł sobie tylko wyobrazić, co ten potwór chciał z nią wyczyniać.
– Jeśli choć raz jej dotknąłeś, wyrwę twe martwe serce i zjem na twoich oczach! – W ustach Thomasa pojawiły się kły, niszcząc jego idealny wygląd.
Drugi z wampirów jednak ani trochę nie przejął się gniewem towarzysza.
– Nie histeryzuj mój drogi, nie gustuję w tak płochych istotach, a poza tym nie lubię smaku dziwek zadających się z aniołami.
– Co!? – Na twarzy Thomasa odmalowało się zdziwienie pomieszane z niedowierzaniem. – Jak śmiesz obrażać członka mojej rodziny. Sue nigdy by nie zadała się z…
– Aniołami? – zakpił Heinrich. – Jakiś ty naiwny Thomasie. Jak ci się wydaje, po co tłukłem się tysiące mil w ciasnym luku, w samolocie? Zapewniam cię, że nie po to, by wymienić się z tobą ploteczkami przy kwaśnym winie, raczej by ratować naszą rasę w obliczu nowego zagrożenia, które ściągnęła na nas twoja córka sprzedając się aniołom.

7 komentarzy:

  1. Jak ja nie lubię tego wrednego Heinricha Thomas też nie lepszy. Dobrało się dwóch starych wredulców mam nadzieję że Nat i reszta przetrzepią im skórę. Bardzo dziękuję za kolejny fragment. Pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja nie lubię tego wrednego Heinricha Thomas też nie lepszy. Dobrało się dwóch starych wredulców mam nadzieję że Nat i reszta przetrzepią im skórę. Bardzo dziękuję za kolejny fragment. Pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Beatko, te dwa typki jeszcze nieźle namieszają.

      Usuń
  3. Myślałam, że Heinrich chce wykończyć Thomasa, a on informuje go o zdradzie Sue. Widzę, że teraz Sue będzie miała utrudnione zadanie, mam nadzieję, że Nat dobrze jej pilnuje. Bardzo dziękuję za kolejny fragment. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  4. Heinrich zdradził tylko to co mu wygodnie, ale tak naprawdę próbuje wykorzystać sytuację do swoich celów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem jak Ty to robisz ale czytając ten fragment Thomas wzbudzil we mnie sympatie a nie odrazę jak było dotąd Prawie mu wspólczuję ze pewno go zabijesz na koniec dzięki blanka

    OdpowiedzUsuń
  6. Spotkało się dwóch starych wrednych wampirów .Jeden gorszy od drugiego ,Sue nie będzie miała łatwego zadania aby ułatwić Nathanielowi zgładzenie Thomasa. Dzięki i pozdrawiam Elka-el64.

    OdpowiedzUsuń