środa, 23 lipca 2014

Szmaragdowe Serce - Rozdział 18_epizod 2





Odgarnął ciemne pasemko włosów za ucho, całując gładką skórę kobiety. Elena westchnęła, mocniej wtulając się w ramiona męża. Południowy wiatr owiewał ich twarze. W ogrodzie poniżej, Lahante bawił się z małym, smoczym księciem. Chłopczyk umykał przed dziadkiem, piszcząc radośnie za każdym razem, gdy królowi udało się go schwytać. Uśmiech nie schodził z twarzy dziecka, a i stary władca Tynaru wyglądał na szczęśliwego.
Lahante był w dobrej formie, mimo iż siwe włosy, będące skutkiem poważnej choroby oraz liczne zmarszczki na trwałe wyryły się w jego twarzy. Stary król sprawiał wrażenie zadowolonego z życia. Zawdzięczał to niewątpliwie wnukom i ciepłej atmosferze, panującej w smoczym zamku.  Elear – syn Eleny i Ariela, był oczkiem w głowie Lahante, a mający się wkrótce urodzić w Tynarze potomek  Marco, jeszcze mocniej napełniał go dumą.
Wiele się zmieniło od czasu wojny na kirragońskiej ziemi. Jeszcze parę lat temu, to on sprawował władzę w Tynarze, a smoki zdawały się mu być największym koszmarem Siódmego Lądu. Dziś jego domem stała się ich ojczyzna, a on sam nie wyobrażał sobie życia poza Farrander. Inna rzecz, że zachowanie króla miało wiele wspólnego z Eleną. Tylko tutaj, w górskiej stolicy, mógł być blisko córki.
– Przybył już może posłaniec z Pallentonium? – zapytał Ariel, nie odrywając ust od szyi żony.
– Nie – westchnęła. – Ale spodziewam się go najdalej jutro – w głosie królowej pojawił się wesoły ton.
– Jesteś tego pewna?
– Oczywiście – potaknęła. – Czuję to. – Nie musiała mówić nic więcej. Ariel wiedział, że chociaż Elena nie posiadała daru jasnowidzenia jak jej brat Marco, to i tak potrafiła przewidzieć pewne zdarzenia. Jednym z nich były narodziny dzieci. Zawsze wiedziała, kiedy to nastąpi.
Ariel chciał jeszcze o coś zapytać, ale pukanie do drzwi, rozproszyło jego myśli.
– Wejść – zawołał, nie odsuwając się od żony.
W progu ukazała się pucołowata twarz dwórki.
– Wasza Wysokość – dygnęła uniżenie. – Polecono mi poinformować cię, że przybył baron kel Warez.
– Dziękuję Alise – król kiwnął głową, a kobieta skłoniła się i wyszła. – Jestem ciekaw jakie wieści przynosi – powiedział monarcha jak tylko zostali sami. – Nie podejrzewam co prawda, by już rozwiązał zagadkę transportów z Lahmar, ale może wie już coś więcej o smoku grasującym na południu. – Ariel ucałował raz jeszcze żonę, odsuwając się od niej nieznacznie, ale ona złapała go za rękę.
– Nie bądź dla niej zbyt surowy – powiedziała szybko.
Władca zmarszczył brwi.
– Dla kogo, najdroższa? – zapytał. – Nie masz chyba na myśli Alise…
Elena uśmiechnęła się lekko.
– Wraz z baronem przybyła na zamek kobieta, nie osądzaj jej zbyt ostro.
– Jaka kobieta? – zaciekawił się król. – Skąd o tym wiesz?
Wzruszyła ramionami, jej spojrzenie ponownie uciekło do ogrodu i bawiącego się w nim synka.
– Od dnia, w którym dotknęłam tamtego kamienia, wiedziałam, że ona się tu zjawi.
Król podrapał się po brodzie.
– Eleno – zaczął ostrożnie. – Wiem, że widzisz więcej niż ja i cała reszta moich doradców, jeśli więc oczekujesz, że coś zrobię, lub jeśli chcesz bym czegoś nie robił – powiedz mi o tym.
– Bądź sobą – odparła. – Pamiętaj jednak, że ja również byłam więziona w górze przez demona.
Mięśnie na twarzy króla stężały, w zielonych oczach pojawił się ogień. Działo się tak zawsze, gdy mężczyzna przypominał sobie widok Eleny, wiszącej w skalnej pieczarze, słabej, bezbronnej, okaleczanej przez Mashinę.
– Idź już – ponagliła go. – I nie oczekuj, że poznasz dziś wszystkie odpowiedzi.
Ariel pokręcił głową, chciał jeszcze o coś zapytać, ale wiedział, że Elena już nic więcej mu nie powie. Ruszył więc do drzwi, po drodze zastanawiając się kim jest kobieta, o której mówiła ukochana.
Doradca czekający w korytarzu, skłonił się nisko na widok monarchy.
– Panie, baron kel Warez przybył.
– Już mnie poinformowano – odparł król. – Kim jest kobieta, która mu towarzyszy? – zapytał.
– Kobieta?... To znaczy, że król wie… – na twarzy mężczyzny odbiło się rozczarowanie. Iger był starym dworzaninem, służył jako doradca jeszcze za czasów poprzedniego króla. Nie był smoczym wybrańcem, ale jego nieoceniona znajomość sytuacji politycznej, był wielce pomocna. Niestety, mężczyzna miał też jedną wadę – kochał plotki. Zawsze doskonale poinformowany, skwapliwie dzielił się pozyskanymi wieściami. Teraz zapewne, miał nadzieję, jako pierwszy poinformować króla o niecodziennych odwiedzinach.
– Kim ona jest? – zapytał ponownie władca z lekkim rozbawieniem.
Iger zaczerpnął powietrza, a potem jednym tchem wyrzucił z siebie.
– Oskarżono ją kiedyś o kradzież, ale król kazał ją uwolnić, chociaż wielu upierało się, że jest winna, a baron chyba był najbardziej przekonany o jej przewinieniach. Dziś za to przybył do Farrander w jej towarzystwie, i niech mi Wasza Wysokość uwierzy, już nie wygląda jakby chciał ją zamordować.
Ariel zmarszczył brwi, próbował przypomnieć sobie, kogo Iger mógł mieć na myśli. Quinkel zawsze był sam. Ariel nigdy nie widział w jego otoczeniu żadnej kobiety. Chyba, że chodziło o tę rozkrzyczaną dziewczynę, schwytaną przez strażników, jakiś czas temu.
– Piękna, wysoka, ciemne włosy, zielone oczy.
Doradca skinął głową.
– Ta sama, panie.
– I jest tu razem z baronem? – zdziwił się król.
– Tak, panie. Czekają w komnacie pamięci. Podobno zamieszkała w Querm.
– Robi się ciekawie – mruknął pod nosem król. Nie do końca był przekonany, czy cieszyła go ta wizyta. Doskonale pamiętał dziewczynę. Był wtedy absolutnie przekonany, że jest niewinna, czy było inaczej? Quinkel nie podzielał jego zdania, dla niego kobieta była córką zdrajcy z północy.
– Panie jest coś jeszcze. Baron… – ciągnął Iger ale król uniósł dłoń do góry, przerywając mu.
– Cokolwiek to jest, baron sam mi o tym opowie – powiedział władca, zatrzymując się przed komnatą pamięci, czekając aż jeden z wojowników otworzy przed nim drzwi.
Wewnątrz faktycznie czekał baron. Quinkel na widok monarchy natychmiast zgiął się w ukłonie. Ale wzrok Ariela skupił się na dziewczynie. Stała nieco za smokiem, pod jednym z obrazów. Podobnie jak jej towarzysz przyklękła przed władcą. Miała rozpuszczone włosy i czyste ubranie na sobie. Jednak nie to przykuło uwagę Ariela. Tylko jej zapach. W oczach władcy zapłonął ogień.
– Jesteś smokiem – powiedział dobitnym głosem.
Dziewczyna drgnęła, nie podniosła jednak wzroku.
– Mój panie – zaczął baron, pragnąc załagodzić sytuację, ale Ariel nie dał mu dojść do słowa.
– Milcz Quinkelu –skarcił go król. Potem zwrócił się do dziewczyny. – Przypominam sobie, że kiedy ostatnim razem stałaś przede mną oskarżano cię o kradzież.
– Tak panie – potaknęła.
– Uwolniłem cię od zarzutów, źle rozbiłem?
– Nie, Wasza Wysokość – odparła szybko.
– Już wtedy miałem pewne podejrzenia, co do tego kim jesteś, twój wygląd… nazwisko… Jednak nie pachniałaś jak smok. – Władca pokręcił głową. – Wprowadziłaś mnie w błąd.
– Przepraszam – szepnęła, kolana już jej ścierpły od klęczenia, ale Ariel nadal nie pozwolił jej wstać. – Nie chciałam by ktokolwiek wiedział kim jestem, bo sama wstydziłam się tego.
Król mlasnął, a potem pokręcił głową.
– Potrafię zrozumieć, że jako smoki nie zawsze czujemy dumę ze swych czynów, ale to, co wygadujesz dziewczyno, to największa bzdura, jaką słyszałem. A teraz wstańcie, bo już męczy mnie patrzenie na was z góry.
Kharina podniosła się, zerkając niepewnie na barona, ale ten milczał jak zaklęty. Król tymczasem usiadł na tronie, skinął na nich dłonią, każąc podejść im bliżej.
– Wiesz od kogo wywodzi się twój ród? – zapytał władca.
Skinęła głową.
– Baron kel Warez powiedział mi – odparła.
– Baron? – król podrapał się po brodzie. – To twój ojciec nie opowiedział ci, kto jest twoim przodkiem?
Zarumieniała się.
– Myślę, że mówił, ale nie słuchałam zbyt pilnie.
Ariel roześmiał się lekko, a dziewczyna poczuła jak opuszcza ją napięcie. Władca, który żartuje, rzadko kiedy karze.
– Dobrze Quinkelu, opowiedz mi co wiesz, o tej młodej damie – władca zwrócił się do smoka.
– Niewiele więcej niż ty, mój panie – zaczął baron. – Raptem tyle, że jest smokiem i wywodzi się z tego samego rodu co ty, królu. Podejrzewam też, że Tollesto ze swymi ludźmi zabił jej rodzinę, a ona obwinia się o to. Dlatego też próbowała ukryć swą prawdziwą naturę.
Ciemny rumieniec pokrył twarz dziewczyny. Miała ochotę powiedzieć obu mężczyznom, że jest tu i nie życzy sobie, by rozmawiali o niej tak bezosobowo. Poza tym, co do cholery obchodziło ich z jakiego powodu ukrywała swą odmienność. Zagryzła jednak wargi, wszak stała przed obliczem władcy. Nie znaczyło to jednak, że z Quinkelem nie policzy się jak tylko zostaną sami.
– Ciekawe, nawet bardzo – władca ponownie przyjrzał się Kharinie. – Powiedz mi jednak, czy przyprowadziłeś ją tu tylko po to, by powiedzieć, że zrobiła z nas głupców?
– Nie, mój panie. – Przylecieliśmy tutaj, by powiedzieć ci, że na południu, wokół mojego zamku pokazały się dwa obce smoki, a nie jeden jak pierwotnie zakładałem.
– To nie jest dobra wiadomość – Ariel wyglądał na zmartwionego. – Skoro gad nie działa w pojedynkę, trudniej będzie go złapać.
– Ten problem już został rozwiązany.
– Jak mam to rozumieć? – król przekrzywił głowę. – Złapaliście oba gady i przywlekliście je do Farrander?
– Nie, mój królu. – Quinkel zaczerpnął tchu. – Próbuję ci tylko powiedzieć, że oba smoki nie żyją. – Jeden z nich spalił wieś leżącą na mojej ziemi, drugi zaś napadł na Querm. Pierwszego odszukałem w lesie i zabiłem. Drugiego zabiła Kharina, broniąc Querm i mieszkańców.
Ariel milczał chwilę. Nie wyglądał na rozłoszczonego, nie wyglądał nawet na zirytowanego. Chociaż powinien, wszak zabronił podobnych praktyk.
– Głupio postąpiliście – powiedział w końcu król. – Lepiej było pojmać kreatury, a potem wydusić z nich wszystko, co wiedziały. Teraz możemy się tylko domyślać, ile jeszcze zdradzieckich bestii, krąży po Kirragonii.
– Nie gniewasz się na nas, panie? – Kharina zrobiła krok do przodu, ignorując gniewne syknięcie barona.
Ariel westchnął.
– Nie jestem ślepy, dziewczyno. Wiem, że na smoczej ziemi pełno jeszcze zwolenników Tollesto, tych dwoje to dopiero początek. Zabroniłem samowolnie wymierzać sprawiedliwość, zakładam jednak, że okoliczności zmusiły was do pewnych działań. Pozostało pytanie, gdzie ukryła się reszta?
– Znajdziemy ich wszystkich – zapewnił skwapliwie Quinkel, a król pokiwał tylko głową.
– Sytuacja wygląda gorzej niż ci się wydaje, mój przyjacielu. Wrogów nam przybywa, a euforia jaką odczuwaliśmy po wygranej, zaczyna opadać. Tylko wypatrywać oznak buntu.

8 komentarzy:

  1. Dobrze wiedzieć, że Lahante żyje i świetnie się miewa. Elena coś zagadkami mówi o Kharinie, ciekawe co takiego ta dziewczyna ukrywa. Cieszę się, że Ariel nie robił in żadnych uwag odnośnie zabitych smoków. Bardzo dziękuję za cudowny rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lahante miewa się świetnie, mimo iż jego życie wisiało na włosku. Ariel jak na prawdziwego władcę przystało woli skupić się na większym problemie ze zbuntowanymi smokami, niż karać wiernych poddanych.

      Usuń
  2. Heh czyli tak jak wczoraj napisalem na czacie, rodzina Khariny jest uwięziona przez demona w kopalni za tą tajemniczą ścianą i za pomocą serca może ich uratować...a że Elena sama była 400 lat uwięziona to pewnie dlatego też dotykając kamień wyczuła i zobaczyła co i jak....pytanie tylko czy to ten sam demon Machina uwieził rodzine Khariny....jak tak to lepiej bo juz nie żyje to może i wiekszych problemów przy uwolnieniu nie powinno być. ...ciekawe też co takiego uczyniła Kharina w przeszłości ze skazala rodzine na takie cierpienie i co wspolnego ma z tym kamień. Dziękuję Emiś i buziole nocne :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Elena potrafi wiele wyczuć, a to czym jest kamień okaże się już wkrótce. Tu faktycznie nie mamy do czynienia z Mashiną, raczej z bandą małych demonów...
      A nasza dziewczynka... cóż. Trochę nabroiła, trochę za bardzo próbowała naprawić sytuację.

      Usuń
  3. Elena wie więcej niż mówi, wiadomo, ale też wie że nie może ingerować by przyszłość się dopełniła. Jakakolwiek by była. Czym jest kamień? Kluczem? Więzieniem? Okupem? Duszą zaklętą w kamień? Pozdrawiam Lena

    OdpowiedzUsuń
  4. Ariel bardzo łaskawy dla barona i Khariny..Elena nie mówi wszystkiego ale naprowadza na szlak. Bardzo dziękuję za rozdział Pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
  5. Coraz bliżej do końca, a tu wciąż wiele niewiadomych. Ariel potraktował ich bardzo łagodnie, w sumie dobrze :( ale liczyłam na coś innego, ot chociażby na jakąś publiczną chłostę za niesubordynację czy cosik tego typu :( a tu tylko: niedobrze żeście zrobili i koniec, buuuu :(

    Gdzie krwiożerczość i bezwzględność szanownej Autorki ja się pytam, no gdzie :(

    No dobra narzekać nie będę, ale przez swoją Emiś łagodność pióra pozbawiłaś nas czytelniczki widoku umięśnionych pleców Quinkelusia a może nawet i złotego kolczyka zdobiącego jego sutek, który niechcący błysnąłby w słońcu :P bo kto wie jak taka chłosta by się potoczyła :P:P Kharinie chłostę mogłabyś darować, ale na przykład w dyby zakuć ją już śmiało mogłaś, niech by w nich pobyła, tak z dzień czy dwa hihhihihi

    dziękuję bardzo za cudny fragment, w sumie nic się w nim nie wyjaśniło, ale miło było poczytać o Elenie i Arielu.

    ps. ostatnia kwestia Ariela zapowiada burzliwą przyszłość. Pytanie tylko czy tyczy się to Szmaragdowego Serca czy może następnej historii, którą dla nas planujesz?

    buziole Emiś ślę :***

    koralgol

    OdpowiedzUsuń
  6. Król nie był zbyt surowy dla Barona i Khariny. A Elena podsuwa kilka wskazówek, które trzeba umiejętnie wykorzystać :) Teraz pytanie brzmi do czego Kharina potrzebuje kamienia i jak na to Baron zareaguje.
    Pozdrawiam i dzięki piękne za fragment K.

    OdpowiedzUsuń