niedziela, 8 lutego 2015

Twierdza Wspomnień - Rozdział 11_epizod 2



Nie podobało mu się miejsce do którego zmierzał. Co więcej, ledwie miał siłę znieść obecność drzew i krzewów wokół siebie. Denerwowały go i drażniły. Wszędzie słyszał szepty i śmiechy. Zupełnie jakby las drwił sobie z niego.
– Jeszcze wam pokażę – warknął, wygrażając drzewom. W odpowiedzi konary mocniej zakołysały się wokół niego, po raz kolejny, utrudniając mu przejście przez gęstwinę.
Nienawidził tego miejsca równie mocno, jak nienawidził smoki i wszystko inne, co nosiło w sobie choć odrobinę magii. Mamrocząc pod nosem, przeklinając siostrę, wchodził jeszcze głębiej.
Miał świadomość, że błąka się po lesie już ładnych parę godzin. Nie oznaczało to jednak, że choć odrobinę przybliżył się do celu. Przeciwnie, przeklęte drzewa tworzyły zwarty szpaler, skutecznie, utrudniając mu przejście. Krzewy zasłaniały ścieżkę, a szum liści i szczebiot ptaków mieszał mu w głowie.
Nie zamierzał się jednak poddać. Nie był tchórzem, a stawka w tej grze była dużo większa niż się komukolwiek zdawało. Wytężył swoje zmysły, usiłując wyłonić jakieś głosy, jednak nic do niego nie docierało.
– Cholera! – zaklął. Jak tak dalej pójdzie będzie musiał zostać tu na noc. Rozejrzał się wokół, ale prócz smukłych drzew nic nie widział. Las wyraźnie bronił mu dostępu, prowadząc go na oślep, oszukując wzrok, zwodząc fałszywymi ścieżkami.
– Myślicie, że tak łatwo mnie pokonacie? – wycedził. – Ja też mam swoje sposoby. – Co prawda, nie miał wielkiej ochoty tego robić, jeśli jednak był to jednym sposób, zniesie nawet i kontakt z magią.
Marszcząc brwi zakasał rękawy, potem zaś wybrał jedno z drzew i położył na nim obie dłonie. Energia płynąca z rośliny prawie natychmiast zadygotała pod jego placami. Aż się wzdrygnął na tak wielki przejaw mocy. Jego zdolności były przy tym nic nieznaczącymi sztuczkami. Z drugiej strony, wszystkie te dęby buki i sosny żyły w jakiejś przedziwnej więzi z magicznym drzewem, której energia zasilała podwodne źródło. Nic więc dziwnego, że były nasiąknięte magią. Przymknął oczy, zmuszając się by zajrzeć w głąb i poszukać śladów obecności druidów. To był ich las. Palce starców z pewnością nie raz otarły się pień.
Tak jak podejrzewał, obraz postaci odzianej w biały płaszcz odmalował się w jego umyśle, a buk zdradził inne, interesujące szczegóły. Zobaczył nikłe wspomnienie kapłana idącego przez las. Widział jak obchodzi drzewo, którego w tej chwili dotykał, jak idzie do następnego, a potem skręca za smukłą sosną. Ścieżka widoczna w trawie, aż zakuła Lamisa w oczy.
– Mam was – mruknął, odsuwając się od pnia, puszczając się biegiem nim obrazy znikną w jego głowie. Śmiech wypełniał jego płuca. Droga do osady stała przed nim otworem.
W miarę jak przybliżał się do wioski, czuł narastającą ekscytację. Moc wibrowała pod jego palcami, prawie parząc mu stopy. Nie zatrzymał się jednak. Miał cel i musiał go osiągnąć.
Dotarł do ostatniego szpaleru drzew, zatrzymując się przy solidnym dębie. Ukryty w cieniu zerkał do wioski. Kapłani mieszkali w niewielkich chatkach, ustawionych w kręgu wokół magicznego drzewa. To ono przykuło uwagę Lamisa. Dłonie zaczęły mu się pocić na widok tego cudu. Wyglądało niepozornie, nie było ani wysokie ani niskie. Jednak jego liście mieniły się wszystkimi odcieniami bieli i srebra. Nie miał pojęcia dlaczego tak się działo i czy faktycznie wzrok nie płatał mu figli. Wiedział jednak, że oddałby wszystkie swoje skarby, za jeden liść, za choćby kawałek mieniącej się kory.
Szybko otrząsnął się z hipnotyzującego wrażenia. Nie po to tu przybył. Chciał odzyskać siostrę i tylko to się liczyło. Co prawda nie widział jej w osadzie, ale to wcale nie znaczyło, że jej tutaj nie było. Dostrzegł dwie białe postacie, zatem reszta musiała siedzieć w domach, oddając się czarom. Skrzywił się na samą myśl o tym. Darzył wielką nienawiścią wszelkie magiczne stworzenia, głównie z powodu władzy, jaką sprawowali nad resztą istot.
Odczekał jeszcze chwilę nim zdecydował się wejść. Czuł, że jego odzienie elektryzuje się i strzela iskrami, jakby jakaś siła próbowała zatrzymać go w miejscu, lub co najmniej przejrzeć jego zamiary. Nic jednak podejrzanego się nie wydarzyło i już chwilę później całkiem swobodnie wszedł do wioski.
Tak jak podejrzewał, wzbudził zdziwienie wśród druidów. Nie spodziewali się go i ich zaskoczone miny mówiły, że nie mieli żadnego pojęcia jak udało się mu dojść aż tutaj. Pogratulował sobie w duchu zaradności i swego pierwszego zwycięstwa nad kapłanami.
– Chciałbym mówić z głównym druidem – zażądał, zatrzymując się po środku osady. Teraz w pełni mógł przyjrzeć się małym lepiankom i świętemu drzewu. Wszystko było tu proste i skromne. Miało jednak swój urok i nawet on nie mógł zaprzeczyć, że w przedziwny sposób harmonizowało się lasem.
Swoim zawołaniem szybko wygonił pozostałych mędrców z ich chat. Nie minęła nawet chwila, a spora gromadka brodatych dziadków otoczyła go. On zaś opierając dłonie na biodrach, odważnie spoglądał im w oczy. Nie zamierzał pokazywać, że się ich boi, choć moc wibrująca w tym miejscu napawała go przerażeniem. Mędrcy szeptali między sobą, zdziwieni jego wtargnięciem i zapewne bezczelnością.
– Kim jesteś i jak tutaj trafiłeś? – zażądał jeden z kapłanów. Druid wyszedł z swej chaty i raźno krocząc ku centrum osady, dziarsko wymachiwał rękoma. Był wzburzony i wcale się z tym nie krył. Jego szata była całkowicie biała, podobnie jak broda i włosy. Obok mędrca stąpała drobna dziewczyna, ubrana tak samo jak jej towarzysz w powłóczystą szatę. Wiek i płeć wyróżniał ją spośród tłumku białych dziadków.
Lamis starał się jej nie przyglądać, ale nadzieja, że jego siostra również tu jest, rozpaliła się już na dobre w sercu kurella.
– Jestem Lamis .... – zaczął uroczystym tonem.
– Twoje nazwisko nic mi nie mówi poza tym, że wykazałaś się niezwykłą głupotą, przychodząc tutaj. – Druid zatrzymał się przed kurellem, mierząc go od stop do głów: jego elegancki strój, złote włosy i szpiczaste uszy.
– Nie jesteś elfem – stwierdził, a po twarzy Lamisa przemknął cień.
– Nie, nie jestem – odparł cierpkim tonem.
Druid pokręcił głową.
– Bezczelny głupiec z ciebie skoro miałeś odwagę tu przyjść. Zwłaszcza po tym co zrobiłeś. – Kapłan raz jeszcze przyjrzał się przybyszowi, dostrzegając łączące go podobieństwo z dziewczyną, którą przygarnęli jakiś czas temu.
Mięśnie na twarzy kurella zadrgały. Co innego znosić drwiny, ale obarczanie go zbrodnie których nie popełnił, to już obelga ponad jego siły.
– Nic nie zrobiłem! – warknął.
Druid nie dał mu dokończyć.
– Milcz! Wyrządziłeś więcej krzywd, niż ci się wydaje. Zakładam, że ona była twoją krewną – sapnął starzec. A kapłani stojący wokół Lamisa zgodnie potaknęli głowami.
Kurell zacisnął usta w wąską linię.
– Zdajesz sobie sprawę jak traktowały  ją te kreatury? – ciągnął druid. – Wepchnąłeś ją w łapy potworów i nawet nie zainteresowałeś się jej losem.
– A co takiego mogli jej zrobić? – prychnął Lamis. – To tylko kobieta. Ma dwie ręce, dwie nogi, duże cycki i gniazdko między udami dla mężczyzn. Nic więcej. Robili z nią to, do czego została stworzona. –Jeśli chciał zrobić wrażenie na kapłanach, to właśnie mu się udało. Starcze lica mędrców zamarły i tylko szok odbijał się w ich oczach.
– Bezczelność! – Jako pierwsza przerwała ciszę młoda dziewczyna, stojąca obok naczelnego druida. Jej twarz pokrywał ciemny rumieniec zażenowania. Zaciskała kurczowo dłonie, przyciskając je do boków, jakby to mogło powstrzymać ją przed rzuceniem się na mężczyznę. – Jesteś nic nie wartą kreaturą, wyzyskującą innych.
– Nalla – druid położył dłoń na ramieniu dziewczyny, do kurella zaś powiedział:
– Opuść to miejsce.
– Ani mi się śni! – warknął Lamis. – Przyszedłem po siostrę i nie odejdę bez niej. Każcie jej wyjść, w przeciwnym razie sam przeszukam wasze pokraczne chałupy.
Mędrcy poczęli szeptać pomiędzy sobą, nawet długie liście magicznego drzewa silniej kołysały się, reagując na agresję przybysza.

– To czarodziejskie miejsce – ciągnął kapłan, niezrażony opryskliwością przybysza.
– Nie wpuścimy cię do naszym domostw – dodał inny.
– Grozicie mi? – Kurell zmierzył wściekłym spojrzeniem otaczających go mędrców.
– Nie musimy – w głosie głównego kapłana nie było złości tylko smutne stwierdzenie faktów. – Przyniosłeś ze sobą do tego miejsca wiele gniewu i złej energii. To, co w tobie drzemie, wróci do ciebie ze zdwojoną mocą.
Kurell prychnął, choć jego ton stracił nieco ze swej pewności.
– Chcę odzyskać siostrę. Wiem, że była w tym lesie. Oddajcie mi ją, a odejdę.
– Nie ma jej tutaj – odparł najspokojniej w świecie druid.
Lamis wciągnął głęboko powietrze. Miał ochotę krzyknąć, że kłamią. Ugryzł się jednak w język. Zamiast tego powiedział:
– Wiem, że była w lesie, smoki zaś twierdzą, że zabraliście ją do osady.
Druidzi spojrzeli po sobie. Coś magicznego przepłynęło w powietrzu i kurell miał wrażenie, że mędrcy bezgłośnie wymieniają się myślami.
– Była – odparł w końcu jeden z kapłanów. Nie był to ten, który zdawał się przewodzić grupie. Broda tego starca nie była biała, tylko szara i wiele liści mieszkało w jej splotach. – Była w potrzebie, udzieliliśmy jej więc pomocy.
Kurell skinął głową. Lepsza taka wiadomość niż żadna.
– Gdzie teraz jest?
– Odeszła – odparł druid. – Otrzymała pomoc i opuściła osadę.
Lamis nie wyglądał na przekonanego.
– Dlaczego pozwoliliście jej odejść? – naciskał. Korciło go by jednak zajrzeć do chatek i sprawdzić czy go nie oszukują. I chyba tylko obawa przed magią, czającą się w tym miejscu, go powstrzymywała.
– Nie należała do tego świata, nie jest jedną z nas – odparł kapłan. Inny zaś dodał:
– Nie prosiła o azyl.
Kurell skrzywił się. Porażka boleśnie paliła go w gardle, nie nawykł przegrywać, a na to właśnie się zanosiło.
– Dokąd poszła? – zadał ostatnie pytanie.
– Wyruszyła na południe – usłyszał w odpowiedzi, a reszta starców zgodnie potaknęła głowami.
Lamis zaklął szpetnie. W końcu nie mając już nic więcej do powiedzenia, ruszył ku drzewom. Mędrcy bez słowa rozsunęli się przed nim. Szurał stopami, w głowie zaś gorączkowo szukał sposobu na odszukanie siostry, czy też wyśledzenie jej dalszych kroków. Magiczna puszcza zajmowała spory obszar. Okrążenie jej zajmie mu wiele dni, jeśli nie tygodni.
– Mistrzu... – Nalla stojąca obok Pademefisa, chwyciła go za ramię, ale kapłan uciszył ją.
– Jeszcze nie teraz, moje dziecko. Poczekaj, aż wejdzie między drzewa.
– To zły człowiek – rzuciła, nie zważając na słowa opiekuna.
Druid westchnął.
– Tak, masz rację. Nie ma w nim krztyny litości, o miłości nie wspominając. Tylko egoizm i wyrachowanie.
Starcy patrzyli jeszcze chwilę za oddalającym się mężczyzną i dopiero kiedy zniknął wśród drzew, zabierając swoją gorycz i złość, stłoczyli się wokół Pademefisa.
– Powinniśmy powiadomić króla – zaczął Bonikles, ale naczelny kapłan kręcił głową.
–Ten człowiek nie stanowi zagrożenia dla naszego monarchy.
– Jeśli odnajdzie dziewczynę, skrzywdzi ją – ostre słowa wyszły z ust mędrca o siwych włosach. On to jako pierwszy natknął się na kurellkę i zapałał do niej szczerą sympatią.
– Nie obawiaj się, Faramidasie. Nic jej nie grozi. Jest bezpieczna na dworze króla, w otoczeniu jego smoków.
– Może i tak – wtrąciła się Nalla. Dziewczyna spojrzała w oczy sędziwym starcom. – Zapominacie jednak, że nie jest przyjacielem władcy. Jeśli choć odrobinę przypomina swego brata, może spróbować go skrzywdzić – słowo zabić nie mogło przejść jej przez gardło. Pamiętała Ariela z czasów, kiedy jeszcze swobodnie odwiedzał magiczny las, kiedy nie był królem. Nie spotkała dotąd drugiego tak opanowanego smoczego wybrańca i byłoby jej bardzo smutno, gdyby coś mu się stało.
– Monarcha nie odniesie z jej rąk żadnego uszczerbku – odezwał się ponownie Bonikles. Leciwy druid na co dzień zajmował się odczytywaniem przepowiedni i jego mina świadczyła, że wiedział coś o czym pozostali nie mieli pojęcia.
– Bracie, co usiłujesz nam powiedzieć? – Pademefis zmarszczył krzaczaste brwi.
– Miałem wizję – odparł zagadkowo Bonikles. – Widziałem króla oraz krew i śmierć wokół niego. A także kobietę ze sztyletem. Nie była to jednak dziewczyna, którą przyprowadził Faramides. Włosy tamtej były czarne jak noc, a oczy przepełnione bólem. Życie Ariela niebawem spocznie w jej rękach.

8 komentarzy:

  1. Tego się po Lamisie nie spodziewałam, żeby iść do druidów. Natomiast to jak opisywał siostrę zupełnie do niego pasowało. Nie podoba mi się przepowiednia Boniklesa, mam nadzieję że nikt nie zginie z rąk Heleny. Bardzo dziękuję za świetny rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że Lamis jeszcze nie raz nas zaskoczy, a jego plany względem siostry są o wiele straszniejsze niż się wszystkim zdaje.

      Usuń
  2. Lamis łatwo dostał się do wioski druidów, aż za łatwo, powinni jakieś dodatkowe zabezpieczenia wprowadzić, bo może kiedyś wrócić z jakimiś łotrami i dopiero się narobi ;/

    A co do wizji Boniklesa, zapewne widział Helenę. Druidzi powinni ostrzec Ariela, i to czym prędzej!

    Dzięki Emiś za piękny fragment :* w którym poznajemy dość ciekawą moc, jaką posiada Lamis. Nie spodziewałam się tego, że tak wparuje do wioski, a tym bardziej jak gdyby nigdy nic z niej wyjdzie, jakąś wiązkę energii druidzi powinni mu puścić, coby mu przysmalić co nieco, ot choćby dyndołka między nogami.

    Buziole Emiś :*
    koralgolka

    ps. Definicja kobiety, według Lamisa... przednia, ciekawe z jakiej encyklopedii ją wytrzasnął? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak większość facetów zapatrzonych w samych siebie, postrzega kobiety jako narzędzie, środek do celu. Ich uczucia nie mają dla niego żadnego znaczenia, ciało zaś służy wyłącznie do dawania rozkoszy.

      Usuń
  3. A wiec los Ariela jednak w rekach Heleny....a druidzi....druidzi mnie wkurzyli bo mieli Lamisa nie wypuszczac zywego tym bardziej, ze wyczuli od niego samo zlo...mam nadzieje, ze mu sie nie uda opuscic lasu, a przynajmniej nie tak szybko tym razem.
    Dziekuje Emis i buzi :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sławku, skąd te nerwy. Wszak to staruszkowie, kapłani. Nie potrafią czynić krzywdy, choć nie oznacza to, że nie mają na to ochoty.

      Usuń
  4. Lamis ma jakas magie ? - ciekawe .Rownie interesujace sa wizje druida - choc raz bardzo jasne z reguly sa tak zagmatwane ze wszystko jest mozliwe . Gniazdko - no tak chyba nie znali depilacji Dziekuje Emi milego dnia blanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, wizje potrafią zarówno wiele zdradzić jak i zagmatwać. Ale tak to już z nimi jest. Gdybym od razu zdradziła wam wszystko, nie mielibyście ochoty czekać na więcej.

      Usuń