poniedziałek, 16 lutego 2015

Zdrada niejedno ma imię - Rozdział 7_epizod 1



Przyniesienie rannej kobiety do Farrander wprowadziło o wiele większe zamieszanie niż Melir przewidywał. Planował dyskretnie zanieść dziewkę do infirmerii i tam oddać ją pod opiekę uzdrowicieli, samemu zaś udać się do szambelana, zdając mu raport z wypadu poza murami, tymczasem nie zdołał dojść do potężnych drzwi, za którymi mieściły się sale chorych, gdy na spotkanie wybiegło mu dwóch medyków i dwa razy tyle służek. Jakby tego było mało, Jej Wysokość także zaszczyciła ich swoją obecnością. Ciemne włosy monarchini przypominały smokowi kobietę, którą trzymał w ramionach i musiał mocno zaciskać wargi, by nie zerkać raz po raz na ranną niewiastę.
Zrobiło się głośno, kobiety przekrzykiwały jedna drugą, a uzdrowiciele wydawali gorączkowe polecenia. W końcu, nim zdołał cokolwiek powiedzieć, ranną smoczycę wyrwano z jego ramion i zaniesiono do sali. Jego zaś pozostawiono samemu sobie z rozdziawionymi ustami.
Jej Wysokość nie weszła do infirmerii, lecz została na korytarzu. Wolno stąpając, podeszła do mężczyzny i, kładąc drobną dłoń na jego ramieniu, przemówiła do niego.
– Lordzie Kiral…
Spojrzał na władczynię nie mniej zaskoczony tym, że go dotknęła, jak myślą, że nikt nie zapytał, co się stało.
– Pani... – Skłonił lekko głowę.
– Idź do króla – powiedziała. Jej spojrzenie było chmurne, a brwi ściągnięte. Wiedział, że chciała go wypytać, jednak nie zrobiła tego z sobie tylko wiadomych powodów. – Powiedz mu, co się stało. – Powiedziawszy to, oddaliła się do izby chorych, szeleszcząc długą suknią.
Melir stał jeszcze chwilę, bijąc się z myślami. Zastanawiał się, czy nie powinien wejść i zobaczyć, co z dziewczyną, zaraz jednak dotarło do niego, że kobieta i tak dziś mu nic nie powie… Zresztą wcale by się też nie zdziwił, gdyby władczyni nie dopuściła go do rannej.
Rozzłoszczony tą myślą skierował swe kroki do komnat króla. Nie zdołał jednak przejść nawet połowy drogi, a skóra zaczęła palić go od nadmiaru spojrzeń. Mężczyźni, kobiety, zbrojni, wszyscy oni szeptali po kątach i, myśląc, że tego nie widzi, wskazywali na niego palcami. Nie mogąc nic na to poradzić, Melir zacisnął tylko dłonie w pięści, starając się utrzymać bestię na wodzy i nie dać się sprowokować.
– Och, tu jesteś! – Głos, który dobiegł go z tyłu, rozproszył ponure myśli. Zatrzymał się, obserwując jak lord szambelan, głośno sapiąc, usiłuje go dogonić. Urlis miał czerwoną z wysiłku twarz i spocone czoło. Oddychał chrapliwie i już na pierwszy rzut oka widać było, że stary smok musiał biec całą drogę. Melir jeszcze mocniej zmarszczył brwi.
– Nie ręczę za siebie, jeśli zapytasz mnie, czy skatowałem tę kobietę! – warknął groźnie.
Szambelan tylko machnął rękę.
– Bez obaw – wychrypiał, zrównując krok z przyjacielem. – Nie jestem dworskim głupcem, by uwierzyć byle plotce.
Ulga odmalowała się poważnej twarzy lorda.
– Martwi mnie, dlaczego tak szybko obiegała warownię – stwierdził cierpkim tonem Melir. Idąc, groźnie zerkał na boki, wprawiając w zakłopotanie mijane osoby. Urlis ciężko stąpał obok niego.
– Taki urok mieszkania w zamku – odparł. – Tu wszyscy wszystkich obserwują. Pewnikiem jeszcze nim zdołałeś wylądować, już co gorliwszy gaduła pędził co sił w nogach, klepiąc na lewo i prawo, że widział lorda Kirala z pokrwawioną kobietą w ramionach. Pod drodze dodał to i owo.
– Darmozjady! – Z piersi mężczyzny wydobył się warkot. – Takie chwile przypominają mi, dlaczego nie znoszę dworskiego życia.
Urlis nie skomentował słów przyjaciela. Podobnie jak wiele osób ciągle mieszkających na dworze, pamiętał historię tragicznego małżeństwa lorda z Karez. Wielu nie popierało sposobu, w jaki Melir ukarał żonę za zdradę. A byli też tacy, którzy jawnie twierdzili, że hrabia czerpał radość ze znęcania się nad wiarołomną kobietą. Z tego też powodu niechętnie znosili jego obecność w zamku. Urlis zdecydowanie nie podzielał tej opinii. Osobiście uważał, że kara dla Agatte była zbyt łagodna. Gdyby była jego żoną, zabiłby ją bez chwili wahania.
– Król już wie – powiedział zamiast tego. W odpowiedzi usłyszał tylko warkot. – Nie rozmawiałem z nim jeszcze – ciągnął niezrażony. – Obawiam się jednak, że zaniepokoiło go to zdarzenie.
– Mnie również – rzekł w końcu Melir. – To nie był przypadek. Ktoś celowo podrzucił ją na trakt prowadzący do Farrander.
– Tak też myślałem – stwierdził szambelan. – Złe rzeczy zawsze się zdarzają, ale w obecnych czasach trudno nie doszukiwać się ukrytej treści w tym, co odkryłeś.
– Co sugerujesz? – zapytał smok.
– Nic. Sam wiesz, że dopóki dziewczyna nie wyzdrowieje, nie będziemy mieli szansy dowiedzieć się prawdy.
– Do tego czasu plotki będą mnożyć się w nieskończoność – stwierdził cierpko smok. Nie przejmował się tym, że to on stanie się ich celem. Cokolwiek zaczną o nim szeptać, sprawi tylko, że będą się go bać. W pewnym sensie było mu to nawet na rękę. Jedynie świadomość, że nie miał nic wspólnego ze stanem zdrowia smoczycy, burzyła mu krew.
Zatrzymali się przed strażnikami pilnującymi komnat króla.
– Jego Wysokość czeka na nas – powiedział szambelan, a wartownicy bez słowa zeszli im z drogi.
Władca stał przy oknie, spoglądając na kirragoński krajobraz. Ubrany w ciemne szaty z czerwonym warkoczem na plecach, sprawiał wrażenie niesłychanie spiętego.
– Mów, Melirze – zażądał, gdy tylko mężczyźni znaleźli się w środku.
Smok spojrzał na szambelana, ale ten tylko uśmiechnął się powątpiewająco. Głos króla był poważny, a jego sztywne ruchy świadczyły, że władca wzburzony ogarnęło wzburzenie.
– Mój panie, nie wiem, co już słyszałeś – zaczął Melir, ale król przerwał mu  ze zniecierpliwieniem.
– Nieważne, co usłyszałem, chcę poznać twoją wersję zdarzeń. – Gniew wypływał falami z ciała monarchy.
– Moją wersję? – Zaskoczenie odbiło się na twarzy hrabiego Karez, nim zrozumiał, w jakim kierunku podążają myśli Ariela. – Czy mój król sugeruje, że skrzywdziłem tę kobietę?
– Nic nie sugeruję! – huknął władca. Monarcha obrócił się do przybyłych, mierząc ich uważnym spojrzeniem. Rysy jego twarzy były ściągnięte, jednak w zielonych oczach nie płonął gniew. – Chcę poznać prawdę! Jestem królem wszystkich smoków, nawet tych z północy. Nie podoba mi się znęcanie nad moimi poddanymi.
Po twarzy Melira przemknął cień.
– Znalazłem ją na królewskim trakcie. Zobaczyłem, w jakim jest stanie, i zdecydowałem, że musi znaleźć się w Farrander.
– Jacyś świadkowie? Ślady walki? – dociekał król.
Melir pokręcił głową.
– Żadnych. Znaleźli ją podróżni. Skatowano ją w innym miejscu, a na drogę tylko podrzucono.
Monarcha nie wyglądał na zadowolonego. Być może zakładał, że hrabia wyczuł w pobliżu inne smoki, lub też znalazł bezpośrednich świadków zdarzenia.
– Nie podoba mi się to. – Głos monarchy był napięty do granic możliwości.
 – Nie powinniśmy zakładać, że mamy do czynienia tylko i wyłącznie z podstępem – ciągnął Melir. – Istnieje kilka innych możliwości.
Brwi monarchy podjechały do góry.
– A więc oświeć mnie, co jeszcze oprócz bezpośredniego ostrzeżenia może oznaczać podrzucenie na pół żywej smoczej kobiety?
– Zemsta. Być może dziewczyna stała się ofiarą porachunków między skłóconymi rodzinami – wyrzucił z siebie hrabia Karez.
– Albo była tylko przypadkową ofiarą – wszedł mu w słowo szambelan, a Melir tylko skinął głową.
– Nie miała przy sobie nic drogocennego, możliwe, że napad miał podłoże rabunkowe.
– I dlatego prawie ją zabito? – powątpiewanie zakradło się do głosu króla.
– Nie wiemy, czego chciał napastnik – ciągnął Urlis. – Może zniewolić niewiastę, a ona wzbraniała się przed nim.
Oskarżenie było mocne, ale wcale nie takie niedorzeczne. Król zmarszczył brwi. Ogień przemknął pod jego skórą. Monarcha podszedł do stołu i, opierając ramiona na blacie, wypowiedział słowa, których Melir najbardziej się obawiał.
– Rozkazuję wam złapać winnego. Jeśli dziewczynę napadnięto ze względu na jej urodę, a potem zniewolono i w końcu skatowano, macie odszukać napastnika i zabić go. Sąd nie będzie tu konieczny.
W tej sprawie hrabia podzielał zdanie króla. Agresywne zapędy wśród smoczych wybrańców należało tępić z wielką bezwzględnością, nie bacząc na tytuły, pochodzenie i koneksje.
– Wyślemy wieści na południe. Możliwe, że któraś z rodzin poszukuje córki – powiedział. – Musisz być jednak świadom, panie, że jest też możliwe, iż niewiasta pochodzi z północy, a wtedy nie będziemy w stanie stwierdzić, kim naprawdę jest.
– Obejmując tron, powiedziałem, że nie ma już podziału na dobre i złe smoki! – ryknął wściekle. – Każdemu z moich poddanych należy się odrobina zaufania, nawet tym z północy. Nawet jej. Jeśli okaże się godna pokładanych w niej nadziei, przeżyje. Zawiedzie, zginie ku przestrodze innych.
Mężczyźni spojrzeli po sobie.
– Mój panie – Melir nerwowo przełknął ślinę, nim zdecydował się powiedzieć to, co od samego początku kłębiło się mu w duszy. – We mnie również burzy się ogień na myśl o takim okrucieństwie i raczej trudno jest mi uwierzyć, że dopuściłby się tego smok. Najprawdopodobniej tak się jednak stało. I właśnie dlatego musimy zachować czujność, by ustrzec się podobnych splotów wydarzeń. Jest wielce prawdopodobne, że nie był to przypadek i nasi wrogowie próbują powiedzieć nam, że nikt nie jest bezpieczny. Nawet ty, mój królu.
Betowanie rozdziału -  Wiktoria Filipowska

12 komentarzy:

  1. Od zawsze lubie Ariela a jako krola jeszcze bardziej chyba :) Podoba mi sie jego podejscie jako wladcy wszystkich smokow i dlatego mam nadzieje, ze Helena w odpowiedim czasie to rozumie a nawet jak zrozumie za pozno to Elena nie pozwoli jej skrzywdzic...nie wiem czemu ale od poczatku lubie Helene i naprawde szkoda mi jej. Dziekuje Emis i buziolki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że lubisz Helenę, to bardzo ciepła i dobra dziewczyna. Inna rzecz, że miała pecha w życiu i urodziła się na północy, wpadając tym samym w łapy ludzi Tollesto i Agatte, a to nie wyszło jej na dobre.
      Przypomnij sobie jednak, że Kharina też była z północy i jej historia zakończyła się bardzo dobrze.

      Usuń
  2. I tak oto szpieg doskonały złych smoków trafił na zamek. Jajo kukułcze czeka na wyklucie się, a jak już się pisklęz niego wykluje, powoli eliminować będzie dobre ptaszki :( bo wszystko mi mówi, że tak właśnie będzie, że zanim Helena zrozumie kto jest jej prawdziwym sprzymierzeńcem, będzie koniec książki :( a my czytelnicy mieć będziemy zszargane nerwy :(

    Emisia, ponawiam prośbę, może jak się Helena ocknie, niech dadzą jej jakieś serum prawdy, żeby wyśpiewała wszystko jak z nut, tak cobyśmy się tak nie stresowali czytając, za to Favien z barciszkiem i mateczką od razu dostaną za swoje.

    Buziole i dziękuję za piękny fragment
    koralgolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zszargane nerwy... To mi się podoba i faktycznie jest w tym jakieś ziarenko prawdy. Jak będzie naprawdę, okaże się niebawem...
      ściskam cię Kasiu.

      Usuń
  3. Zgadzam się z moimi przedmówcami, może tylko dodam to, że być może Helena zaufa np. królowej i wszystko jej powie. Wtedy może i odzyska dzieci i nie tylko. Bardzo dziękuję za kolejny fragment. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Królowa i Helena to mieszanka iście wybuchowa. Obie piękne, ciemnowłose. Każda gotowa do poświęceń i wyrzeczeń w obronie bliskich. Z jednej strony Jej Wysokość, która nie pozwoli skrzywdzić Ariela, z drugiej Helena, walcząca o życie swoich dzieci.
      Rozgrywka będzie trudna, tyle wam powiem.

      Usuń
  4. Jak dla mnie jest zbyt oczywiste ze kobieta jest szpiegiem ale jak zwykle podejrzewam Cie o niecne czyny i mysle ze gdzies tu tkwi haczyk Dzieki Emi milego dnia blanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haczyk będzie i nie to mały. Zresztą nigdzie nie napisałam, że tylko Helena jako jedyny spróbuje zabić Ariela. Chętnych znajdzie się wielu.

      Usuń
  5. Melir nie przebiera w słowach i nie ukrywa swych przeczuć przed królem. Jego podejście może utrudnić mu przekonanie do siebie Heleny a tym samym odnalezienie uśpionych szpiegów i pomoc dzieciom Heleny. Pozdrawiam Lena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślę, że urok osobisty Heleny powali tego smoka na kolana i będzie chodził za nią, śliniąc się jak młodzik.

      Usuń
  6. Melir ma w sumie pecha. Tyle osób wokoło , a to on znajduje smoczycę. Ciekawa jestem kto szpieguje dla smoków z północy. W sumie będzie się działo. Dziękuję i pozdrawiam cieplutko. Beata;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę się z tobą zgodzić, atrakcji czeka nas co niemiara. Najbliższe rozdziały pokażą skalę zagrożeń i spowodują niemały popłoch wśród mieszkańców zamku.

      Usuń