czwartek, 23 kwietnia 2015

Twierdza Wspomnień - Rozdział 15_epizod 1



Gerenisse jeszcze dłuższą chwilę rozmawiała ze starym smokiem, gdy nagle drzwi komnaty otwarły się i w progu stanął Cedric. Smok minę miał zagniewaną, brwi zmarszczone, dłonie zaciśnięte w pięści.
– Widzę, że dobrze się bawicie – powiedział z wyrzutem w głosie. – Zamiast zająć się czymś pożytecznym, mielicie ozorami, roznosząc plotki.
Tanis w żaden sposób nie zareagował na złośliwy przytyk syna, widać spodziewał się tego. Uśmiechnął się tylko szelmowsko, potwierdzając, że oczekiwał po nim takiej reakcji. Dziewczyna była zupełnie innego zdania.
– My przynajmniej rozmawiamy otwarcie. Ty zaś bezczelnie podsłuchujesz pod drzwiami. – Odcięła się ostro.
Prychnął, lekceważąc jej słowa.
– Jestem u siebie, mogę robić, co tylko zechcę! – warknął, opierając dłonie na biodrach. Ogień ciągle jeszcze szumiał w jego ciele, a bestia bynajmniej nie ułatwiała mu zadania, podsyłając obrazy gorącego ciała dziewczyny. Niestety, im dłużej się jej przyglądał, tym bardziej był pewien, że spodobałyby mu się igraszki z nią w łóżku.
– Ach tak?! – Gerenisse z głośnym sykiem zerwała się na nogi. Stare gobeliny posypały się na podłogę, ale ona zdawała się już tego nie dostrzegać. Podobnie jak nie zauważyła roześmianej miny Tanisa. Liczył się tylko smok, który wszedł do komnaty i pusząc się niczym paw, usiłował rozstawiać ją po kontach. – Zatem jako lord Gelar robisz, co ci się żywnie podoba? Szpiegujesz, podglądasz i podsłuchujesz? – wrzasnęła ile sił w płucach.
Przez chwilę wyglądało, jakby Cedric miał potaknąć, ale on w ostatniej chwili wyczuł złośliwą nutę w słowach kobiety.
– Nie muszę podglądać, kobiety same się przede mną rozbierają, a szpiegowanie to nie moja działka – stwierdził cierpko. Zauważył, że z wrażenia zabrakło jej tchu, nie zamierzała jednak mu odpuścić. Przebiegła przez izbę, dopadając do niego. Bez trudu złapał jej nadgarstki, nim zdołała go spoliczkować i unieruchomił na swojej piersi.
– Jeśli chcesz mnie uderzyć, musisz się bardziej postarać!? – rzucił, ale w jego głosie nie było gniewu, raczej rozbawienie. Powinien się złościć, wszak okazała mu brak szacunku, ale jemu bardzo podał się jej temperament. Gwałtowne reakcje podsycały w nim ogień, smok zaś coraz intensywniej pomrukiwał, szukając bliższego kontaktu.
– Wredny gad! – szepnęła cicho, ale Tanis siedzący pośrodku sterty gobelinów i tak usłyszał jej słowa. Trzeba było jednak oddać, że staruszek starał się jak mógł udawać, że wcale go nie obchodzą miłosne przepychanki między młodymi.
– Uważaj, bo powiem coś znacznie gorszego – zagroził jej Cedric. Smok pochylił głowę, tak, że ich twarze znalazły się zaskakująco blisko siebie. Ciepły oddech smoka owionął wzburzone lico Gerenisse.
– Nie odważysz się – sapnęła, ale w jej głosie nie było słychać pewności.
– Czyżby? – rzucił wesoło. Powoli stawał się panem sytuacji i bardzo mu to odpowiadało. – Ja wiem, kim jesteś, wiem, do czego jesteś zdolna i że nie można ci ufać. – Nigdy dotąd nie odpowiadała na jego zaczepki odnośnie do jej pochodzenia i powiązań ze zdrajcami. Zakładał, że i tym razem nie sprowokuje jej do szczerego wyznania. Jakże się mylił.
– A skąd niby to wszystko wiesz? – wrzasnęła, zupełnie zapominając, że nie są w izbie sami.  – Nie masz pojęcia, jakie było moje życie i zapewniam cię, że nie zamieniłbyś się ze mną nawet na jedną sekundę. Może i należę do rasy, którą wszyscy pogardzają, ale pamiętaj, że ja nie miałam wyboru. Urodziłam się w takiej, a nie innej rodzinie. Od małego wpajano mi kogo mam kochać a kogo nienawidzić. – Jej monolog skończył się równie nagle, jak się rozpoczął. Ona zaś sprawiała wrażenie, zszokowanej tym, co powiedziała. Słowa wyrwały się jej z ust, nim zdołała nad nimi zapanować. Teraz zaś nie była już w stanie ich cofnąć. Ukradkiem obejrzała się przez ramię, sprawdzając, czy stary lord nie usłyszał zbyt wiele. Ten jednak nadal siedział na podłodze, przypatrując się im z zaciekawieniem.
– Co wy tam szepczecie? – zawołał jakby w odpowiedzi na jej wynurzenia.
– Nic ważnego, ojcze – odrzekł szybko Cedric. Smok nie wyglądał już na zadowolonego. Jego spojrzenie stało się czujne, a palce silniej zacisnęły się na nadgarstkach kurellki. – Nie mam zamiaru żałować cię, bo urodziłaś się w rodzinie kłamców.
– Moja rodzina jest, jaka jest! – odparła ostro. – Twoja również nie jest idealna, ale ja nie robię ci z tego tytułu wyrzutów. Myśl sobie o mnie, co chcesz, ale wiedz, że nigdy nie wiodłam życia takiego, o jakim marzyłam i nie mam tu wcale na myśli bogactw i zaszczytów. Chciałam być zwykłą dziewczyną, ale nikogo to nie obchodziło. Odkąd pamiętam, traktowano mnie jak kukiełkę, którą można sterować i która potulnie zgodzi się na każdą niegodziwość. Nikt nigdy nie zapytał, czy mam ochotę kłamać i oszukiwać. Liczył się tylko interes mojego brata i jego przyjaciół. Ja jestem i byłam zaledwie środkiem, za pomocą którego realizowali swoje spiski i intrygi
– Do czego potrzebował cię twój brat? – Cedric nie zamierzał przerywać jej wywodu, ale chciał wiedzieć więcej. Jego głos był niski i pobrzmiewała w nim jakaś tajemnicza nuta, którą Gerenisse bez trudu wyłapała.
– A jak ci się wydaje? – rzuciła hardo. – Mężczyźni zawsze wysługują się kobietami. Tak było kiedyś, tak jest teraz i tak będzie za sto lat. Ani twój, ani żaden inny król tego nie zmieni.
– Sugerujesz, że... – szept smoka przeszedł w warkot, kiedy mężczyzna zrozumiał, o czym mówiła.
– Nic nie sugeruję, stwierdzam tylko fakty – przerwała mu. – Cały świat krzywdzi kobiety i tylko mężczyźni nie potrafią tego dostrzec.
– Ja cię nie skrzywdziłem! – policzki Cedrica zapłonęły ciemnym rumieńcem.
– Akurat! – prychnęła. – Trzymasz mnie wbrew mojej woli.
– Jesteś jeńcem króla, a ja twoim dozorcą – dodał z przekąsem. – Nie trzymam cię jednak w lochu, nie karmię wodą i chlebem, nie skułem kajdanami.
– Ale chciałbyś! – odszczeknęła się ostro.
– Wiele chciałbym z tobą zrobić – stwierdził tajemniczo. Kąciki ust smoka uniosły się nieznacznie do góry.
– Niedoczekanie twoje! – wychrypiała, jednak ciemny rumieniec pokrył również jej twarz.
– Tak łatwo było ci rozmawiać o mnie z moim ojcem, a teraz się wycofujesz? – zakpił z niej, wiedząc, że ona odpowie na zaczepkę. Zgodnie z jego podejrzeniami chwyciła przynętę. Tupnęła nogą, próbując jednocześnie uwolnić się z jego ramion. Nie pozwoli jej na to, przeciwnie, posyłając ojcu szeroki uśmiech, szarpnął ją do tyłu, ciągnąc ku drzwiom.
– Zostaw mnie! – wrzasnęła, kiedy już znaleźli się na korytarzu.
– Ścisz głos, kobieto – zbeształ ją. Stali między oknami, które kilka dni temu wystawiono, by w ich miejsce wstawić nowe, ozdobione pięknymi witrażami. – Jeszcze ktoś pomyśli, że się kłócimy.
Zamilkła natychmiast. Uwaga mężczyzny była celna. Przechodzący korytarzem służący obrzucali ich ciekawym wzrokiem. Zbrojni kręcący się na dziedzińcu również zerkali ku oknom. Kręcący się po dziedzińcu ludzie, bez trudu mogli usłyszeć ich sprzeczkę.
– Nie wiem, o co ci chodzi? – wychrypiała.
– O ciebie, tylko i wyłącznie, moja piękna – głos mężczyzny stał się niski i chrapliwy. – Czas zacieśnić nasze relacje. Może wtedy będziesz bardziej rozmowna.
Z wrażenia zapomniała jak się oddycha. Nie była nawet pewna, czy smok zasugerował, to co jej się zdawało.
– Nie masz prawa mnie dotykać! – syknęła. – Wydrapię ci oczy, jeśli to zrobisz.
Mężczyzna roześmiał się głośno, co tylko spowodowało, że jeszcze więcej osób zaczęło się im przeglądać: zbrojni chodzący po podwórzu, mieszkańcy, dzieci i robotnicy. Wszyscy oni zadzierali głowy do góry, usiłując zobaczyć co też się dzieje między lordem a jego panią.
– Czyżby? Teoretycznie jesteś moją narzeczoną, mógłbym więc skosztować co nieco...
– Po moim trupie! – warknęła, odpychając go, biorąc jednocześnie zamach, by mu przyłożyć. Nie przewidziała jednak, że ma do czynienia ze smokiem zaprawionym w walce. Cedric bez trudu uniknął jej drobnych piąstek. Cofnął się co prawda o krok, odruchowo sięgając po nią, łapiąc ją za rękaw sukni. Pisnęła, wpadając na niego. Mężczyzna zachwiał się, zamachał ręką, usiłując złapać równowagę. Uderzył łydką o cegłę, nagle zdając sobie sprawę, że za jego plecami jest tylko powietrze.  Ostatkiem sił, chciał jeszcze odepchnąć od siebie kobietę, ona jednak zdołała już wpaść na niego, czym tylko przyspieszyła ich upadek. Krzyknęli oboje, wyrzucając ramiona na boki, usiłując złapać się ściany. Bezskutecznie, runęli w dół, spadając wprost na dziedziniec i ustawioną pod ścianą kadź na wodę dla koni. Huk był ogłuszający, woda rozprysła się na boki, przepędzając zwierzęta z dala od topielców. Cedric upadł pierwszy, biorąc na siebie impet uderzenia. Gerenisse wylądowała na nim. Woda ochlapała ich jednak po równo.
Na moment zabrakło im tchu. Zbiornik bynajmniej nie należał do najczyściejszych, ciecz zaś śmierdziała zarówno końmi, jak i zgnilizną. Gen ocknęła się pierwsza. Usiłowała się unieść, ale wąskie koryto umożliwiło jej jedynie przyjęcie pozycji siedzącej, mokrymi rękoma odgarniała włosy z twarzy, zęby szczękały o siebie, a suknia przykleiła się do ciała, uwydatniając jej kształty. Wiedziała, że wokół nich zbierają się ludzie, słyszała ich głosy i śmiechy. Wielu całkiem otwarcie pokazywało ich palcami, szeptano o miłosnej utarczce. A ona mogła tylko siedzieć okrakiem na mężczyźnie, którego najchętniej utopiłaby w tej mętnej zupie.
Jakby tego było mało, smok przemoczony równie mocno jak ona, zanosił się gromkim śmiechem. Cedric nie zrobił nic, by wydostać się w koryta. Położył co prawda przedramiona na brzegach kadzi, ale na tym skończyły się jego wysiłki. Całe jego odzienie było mokre, włosy w długich stronkach zwisały wokół twarzy. Zapomniane źdźbła trawy plątały się w gęstwinie rudych włosów.
Najgorsze było jednak to, że wcale nie sprawiał wrażenia zażenowanego, przeciwnie, nieoczekiwana kąpiel wprawiła go w doskonały nastrój.
– Nie wierć się tak najdroższa, bo moi ludzie jeszcze gotów pomyśleć, że robimy coś zdrożnego – zawołał głośno, ku wielkiej uciesze gawiedzi. Ostentacyjnie również poklepał dziewczynę po mokrym pośladku, co wywołało tylko większe salwy śmiechu.
– Ty! – syknęła, oburzona. – Chciała coś jeszcze dodać, ale smok uniósł się błyskawicznie, obejmując ją i przyciskając usta do jej ust.
Jego skóra była chłodna i mokra, on zaś bardziej pachniał rzęsą i końskim potem niż ogniem, ale i tak pozbawił ją tchu. Wargi mężczyzny bez oporów zagarnęły w posiadanie jej, co więcej, jego ramiona oplotły ją, przyciskając do twardej mokrej piersi. Nim zdołała zaprotestować, cała przylgnęła do torsu smoka.
Gwizdy i radosne okrzyki wypełniły podwórze. Robotnicy klaskali, zbrojni ze śmiechem potakiwali głowami, nawet kobiety chichocząc, zerkały na nich.
Nie miała pojęcia, jak długo trwał pocałunek, ale kiedy smok odsunął się od niej, kręciło się jej w głowie, jak po przejażdżce na dzikim rumaku.
Dłuższą chwilę milczeli, przyglądając się sobie. Ich wargi ciągle jeszcze pulsowały, ciała płonęły, rozgrzane niespodziewanym dotykiem. To właśnie ta myśl sprawiła, że Gerenisse postanowiła przerwać intymną chwilę. Nieważne ile osób się im przyglądało, musiała uciec z tego miejsca, zostawić za sobą szepty i śmiechy, zostawić mężczyznę, który budził w niej tak wiele skrajnych uczuć.
– Puść mnie, chcę odejść – szepnęła zachrypniętym głosem. O dziwo, nie protestował. Nawet pomógł jej się podnieść i wyjść z koryta. Stanęła na drżących nogach, poprawiając na sobie odzienie, które mimo wysiłków nie chciało odkleić się od ciała. Wiedziała, że Cedric przypatruje się jej równie uważnie, jak mieszkańcy Gelar.
– Zaprowadzić cię do komnaty? – zapytał niskim głosem i Gerenisse po raz pierwszy zobaczyła w jego spojrzeniu podniecenie. Żar wręcz wylewał się z ciała mężczyzny i nawet zimna woda nie była w stanie go ostudzić.
– Nie trzeba – bąknęła szybko, a potem łapiąc mokrą sukienkę w garść, ruszyła biegiem ku zamkowi. Odprowadzały ją roześmiane twarze mieszkańców i śmiech Cedrica.

6 komentarzy:

  1. To musiał być pocałunek, że nawet Gen uciekła. A przecież ona niczego się nie bała. Ba, nawet krzyczała na Cedrica i tak się rozsierdziła, że nawet wypaplała swoje tajemnice. Ale kto się czubi ten się lubi, więc należy tylko poczekać na efekty. Bardzo dziękuję za cudowny rozdział. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietna scena sprzeczki i och te dialogi były znakomite wszystko to potwierdzilo silne przyciaganie miedzy nimi a ukoronowaniem byl pocalunek Dzieki Emi za te chwile radosci blanka

    OdpowiedzUsuń
  3. No to się zaczęło :) teraz już tylko zostały sprawy przeszłości do wyjaśnienia no i planów zdradzieckich brata Gerenisse Dziękuję Emiś I buziolki :***

    OdpowiedzUsuń
  4. No to się zaczęło :) teraz już tylko zostały sprawy przeszłości do wyjaśnienia no i planów zdradzieckich brata Gerenisse Dziękuję Emiś I buziolki :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma to jak orzeźwiająca kąpiel w końskim korycie, Cedrikowi należy się plus że zachował się jak dżentelmen i siłę upadku wziął na siebie. Choć później podgrzał atmosferę ale to i tak w trosce o zdrowie Gerenisse by biedaczka się nie przeziębiła. I chyba mamy w dodatku w smoczym świecie pierwszy konkurs miss mokrego podkoszulka. Pozdrawiam Lena

    OdpowiedzUsuń
  6. Te ich rozmowy są takie burzliwe, a wzajemne przyciąganie coraz mocniejsze.Cedric jednak zachował się jak należy i siłę upadku wziął na siebie. Ale też nie omieszkał wykorzystać sytuacji aby przytulić i pocałować Gerenisse :) Bardzo dziękuję za rozdział :) Pozdrawiam Elka-el64.

    OdpowiedzUsuń