Cierpliwość zawsze należała
do jego mocnych stron. Nie od dziś było wiadomo, że potrafił czekać godziny,
dni, tygodnie. W końcu, gdy nikt się tego nie spodziewał, atakował.
Mrużąc oczy, przyglądał
się kobiecie z blizną na twarzy. Nie zakrywała już policzka, jak to miało
miejsce jeszcze kilka dni temu. Teraz Helena z dumnie zadartą głową szła
naprzód. Była w tej smoczycy jakaś chłodna elegancja, powab subtelności i
erotyzmu. Idąc, stawiała długie kroki, a jej spojrzenie zawsze było pełne
wyniosłości. W oczach kobiety nie można było dostrzec nawet cienia strachu i już
samo to sprawiało, że Irmin zgrzytał zębami. Źle ją ocenił. Sądził, że ma przed
sobą wylęknioną smoczą sukę, którą łatwo kierować i manipulować. Przysłaną do
brudnej pracy przez jego przyjaciół z północy. Tymczasem ona okazała się kimś
zupełnie innym. Dni mijały i tak samo jak sińce znikały z jej ciała, znikał
również strach z jej oczu. Patrząc na nią, nie wiedział już, czy przeżycia
ostatnich dni tak ją zmieniły, czy może zawsze była silna i tylko doskonale
udawała. Osobiście stawiał na ostatnią możliwość. Północ nie przysłałaby wszak
bojaźliwej kobiety do zabicia króla.
Zatem,
skoro była tak przebiegła i z taką łatwością weszła w łaski największego ze
szpiegów monarchy, bez trudu poradzi sobie z zadaniem, a przynajmniej nie
będzie mu przeszkadzać.
Irmin odepchnął się od
ściany i ruszył za nią, upewniwszy się wcześniej, że nikt jej nie śledzi. Nie
miał jeszcze pojęcia, dlaczego hrabia Melir nieustannie kręcił się przy
Helenie, biorąc jednak pod uwagę krążące o lordzie plotki, zwłaszcza te na
temat jego podejścia do kobiet, raczej nie chodziło o nic romantycznego;
prędzej czynił to z wojskowego obowiązku.
Tym razem smoczyca była
sama. Szła zatłoczoną ulicą Farrander, zmierzając wprost ku targowisku. Poszedł
za nią. Nie spieszył się – im dalej będą od zamku, im mocniej wtopią się w tłum
mieszkańców, tym trudniej będzie powiązać go ze spiskowcami, nawet jeśli
zobaczy go któryś z wartowników siedzący na murach.
Irmin przelotnie uniósł
głowę i prawie natychmiast ją opuścił. Dziś wartę na południowym murze pełnił
Turiel. Smok ten miał wzrok tak bystry, że potrafił dojrzeć w tłumie ludzi mysz
biegnącą chodnikiem. Zatem bez trudu wypatrzy każdego smoczego wybrańca
kręcącego się po uliczkach. Wypatrzy i będzie obserwował. Po ostatnich
wydarzeniach wszyscy gwardziści otrzymali rozkaz śledzenia smoków
przemieszczających się uliczkami Farrader. Wiedział o tym, bo sam był jednym z
nich. Po każdej służbie żądano od niego przedstawienia raportu. Musiał podać
imiona widzianych w mieście smoków i określić, co robili na ulicach, z kim
rozmawiali i dokąd się udawali. Oczywiście kłamał jak tylko potrafił. Zazwyczaj
skupiał się na kilkorgu smoczych wybrańcach, którzy byli dobrze znani dowódcom,
swoich ludzi zaś skwapliwie pomijał w zeznaniach.
Idąc za Heleną, mocniej
naciągnął na głowę kaptur. Wolał, by jego jasne włosy nie błyszczały w słońcu i
nie skupiały tym samym na sobie wzroku Turiela. Niestety, kobieta stojąca przed
nim nie robiła nic, by ukryć swoje istnienie. Jasna skóra, smukła kibić i
błyszczące oczy zwracały uwagę każdego przechodnia. Irmin najchętniej kazałby
jej owinąć się workiem. Obawiał się jednak, że nawet to nie byłoby w stanie
przykryć jej powabu. Niektóre kobiety po prostu już tak miały. Smok siedzący na
murach oczywiście bez trudu ją wypatrzył. Przesunął się nawet kilka metrów
bliżej, by móc się jej uważniej przyjrzeć. Irmin zazgrzytał zębami. Nie zrobił
jednak nic. Wmieszany w kolorowy tłum, przygarbiony, szedł za nią, powłócząc
nogami. Kobieta zatrzymywała się przy każdym straganie, oglądając kolorowe
jedwabie, wyroby ze skóry, korale. Zagadywała nawet papugi trzymane w klatkach.
Turiel zaś przyglądał się każdemu jej krokowi, przyglądał i zapamiętywał, z kim
rozmawiała i czego dotykała.
Nim
dzień dobiegnie końca, o wszystkim dowie się lord z Karez,
pomyślał Irmin.
Helena odłożyła
trzymane w ręku spodenki i sięgnęła po sukienkę. Była biała, uszyta z mocnego
materiału, wyszywana na rękawkach i pasie. Drobne kwiatuszki nadawały jej wręcz
bajkowy wygląd. Idealna sukienka dla małej dziewczynki.
Z westchnieniem
odłożyła oglądaną rzez na stos innych. Smutek ścisnął jej serce. Jej życie
zmieniło się tak bardzo. Jeszcze kilka miesięcy temu odliczałaby czas do
kolejnych urodzin swoich pociech, teraz nie była nawet pewna, czy kiedykolwiek
jeszcze je zobaczy. Miała tylko nadzieję, że Agatte dobrze się nimi zajmie.
Poza starą smoczycą jej maluchy nie miały nikogo bliskiego. Żadna ze służących
nie zaryzykuje i nie przygarnie smoczych bękartów, zwłaszcza że w jamie
przebywało tylu wojowników chętnych spłodzić kolejne.
– Piękne, prawda? – rzuciła
straganiarka, w mig oceniając stojącą przed nią kobietę. Sprzedawczyni była chudą kobietą w średnim
wieku. Wysuszonymi dłońmi sprawnie przebierała w stosach ubrań, wygrzebując
coraz to ładniejsze. – A może to? – zaproponowała, podając Helenie kolejne
sztuki. – Koszulinka dla maleństwa, jak się patrzy. Dotnij, z jakiego
delikatnego płótna ją uszyto. Twoja córka z pewnością nie będzie płakać, gdy ją
włoży. Nie podrapie jej ciała, nie będzie ograniczać ruchów.
– Dziękuję, ale nie...
– Ból ściskał gardło Heleny tak mocno, że ledwie miała siłę mówić. Jej córeczka
była daleko stąd, pozbawiona matki i miłości.
Straganiarka nie
zamierzała jednak tak łatwo odpuścić. Ponownie chwyciła Helenę za rękę,
wciągając za swój kramik w podcienia domu.
– Mam tego więcej,
słowo daję, cudne, kolorowe. Wszystko uszyte z największą starannością –
kobieta wyrzucała z siebie słowa ze zdwojoną szybkością. Gdy mówiła, żyły na
jej chudej szyi napinały się niebezpiecznie.
Helena wyrwała rękę z
uścisku kobiety. Nie chciała nic kupować, jedynie popatrzeć, nacieszyć oczy i
ponownie zranić duszę, wiedząc, że nic z tego, co tu zobaczy, nie będzie w
stanie sprezentować swoim dzieciom. Marszcząc brwi, otworzyła usta, by
przystopować handlarkę i zgasić rosnący entuzjazm kobiety, nim jednak zdołała
wypowiedzieć choć jedno słowo, za sprzedawczynią pojawił się mężczyzna. Wyszedł
z cienia i niczym zjawa zbliżył się do niewiast.
– Przestań nagabywać
moją kobietę – zagrzmiał ostro, łapiąc jednocześnie Heleną za ramię i ciągnąc
jeszcze mocniej w stronę cienia. Ciało przybysza skrywał długi płaszcz, zaś
twarz i głowę zasłaniał kaptur. Zaledwie kontury wyrazistej szczeki były
widoczne, ale dziewczyna i tak wiedziała, z kim miała do czynienia – z jednym
ze spiskowców. To był zbrojny, który groził jej w zamku i którego już kilka
razy widziała na mieście. Usiłowała wyrwać rękę, ale przybysz nie pozwolił jej
na to.
– Ja... – zaczęła, on
jednak przerwał jej zdecydowanym tonem.
– Musimy jeszcze
przemyśleć temat – wtrącił się, dając znać handlarce, by wróciła do innych
klientów. – Zawołamy cię, kiedy będziesz potrzebna.
Straganiarka przez
chwilę mierzyła wzrokiem Helenę i jej towarzysza. W końcu najwyraźniej uznała,
że nic nie wskóra i, wzruszając ramionami, odwróciła się, wracając do
nagabywania innych przechodniów.
Irmin zaś spojrzał na
Helenę. Zauważył, że jej twarz nie była nawet odrobinę blada, co oznaczało, że
nie wystraszył jej i prawdopodobnie nawet oczekiwała spotkania z nim.
– Bywasz bardzo zajęta,
pani – zaczął ostro.
– Nie twoja sprawa –
odcięła się, tym razem bez trudu wyszarpując ramię. – Nie znam cię i niech tak
zostanie.
Mężczyzna zaśmiał się
krótko.
– W sumie to masz
rację. Im mniej będziesz o mnie wiedziała, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że
mnie wydasz. Liczy się tylko to, byś wykonała swoje zadanie.
– Już ci mówiłam –
szepnęła cicho, ostrożnie zerkając na boki, czy aby nikt ich nie słyszy. – Nie
będę dla ciebie pracować.
– I tu się mylisz. –
Głos Irmina stał się twardy niczym stal. – Przysłali cię z północy, byś zrobiła
to, co masz zrobić, i nie próbuj mnie okłamać, że jest inaczej. A jeśli ci się
zdaje, że dokonasz tego, pomijając mój udział, to jesteś w błędzie. Zbyt długo
pracowałem na obecną sytuację, by teraz pozwolić ci zgarnąć całą chwałę.
Chwałę? Oczy Heleny
zrobiły się okrągłe ze zdziwienia. Nagle dotarło do niej, że stojący przed nią
buntownik nie miał pojęcia, w jakich okolicznościach się tu znalazła. Jeśli
faktycznie tak było, znaczyło to, że zdrajcy nie otrzymywali wieści z północy i
działali po omacku, licząc na jej pomoc. Maleńki cień otuchy wstąpił w serce
kobiety.
– Zrobię, co zechcę –
rzuciła. Zmusiła się, by nadać głosu stanowcze brzmienie. Bała się jednak, że
mężczyzna wyczuje podstęp i jej lęk przed nim.
Irmin zmarszczył
groźnie brwi, zaraz jednak powiedział coś, co ją zupełnie zaskoczyło:
– Nie wyglądasz na
głupią, zakładam więc, że wiesz, iż hrabia Melir szuka spiskowców. Gdyby tak
przypadkiem wspomnieć mu, że masz nimi coś wspólnego... – zawiesił znacząco
głos.
Helena uśmiechnęła się
tylko z politowaniem.
– Myślisz, że o tym nie
wiem? A wiesz, że za każdym razem, kiedy go spotykam, mówię mu, żeby mi nie
ufał?
Jeśli chciała zaskoczyć
mężczyznę, udało jej się to wyśmienicie. Przez dłuższą chwilę gapił się na nią
z rozdziawionymi ustami.
– On wie...? –
wychrypiał.
– Oczywiście –
przytaknęła skwapliwie. Nagle cała ta sytuacja zaczęła ją bawić i gdyby nie
podłe zamiary stojącego przed nią mężczyzny, mogłaby nawet zacząć się śmiać. –
Codziennie mu o tym przypominam. A im częściej to robię, tym bardziej on....
– Utwierdza się w
przekonaniu, że jesteś niewinna – dokończył za nią smok. Triumfalny uśmiech
odmalował się na twarzy wojownika.
Helena skinęła głową.
– Komnaty króla są
dobrze pilnowane i nie ma już możliwości dostać się tam niezauważonym –
stwierdził gwardzista, lekko ściszając głos. – Jest jednak pewna możliwość…
Dziewczyna poczuła, że
włoski na karku stają jej dęba. Jeśli teraz odejdzie, nie dowie się nic i tym
samym będzie współwinna ataku na króla.
– Mylisz, że mnie
zbrojni przepuszczą bez słowa sprzeciwu? Że nie zapamiętają mojej twarz? –
wyrzuciła z siebie jednym tchem.
– Jesteś blisko
królowej i jej pupilki Rilly, z pewnością możesz wchodzić do komnat królowej.
Przełknęła ślinę.
Faktycznie, kilka dni temu uzyskała pozwolenie na wejście do pokoi władczyni.
– Mój udział w sprawie
byłby aż nazbyt oczywisty – zauważyła, kątem oka rozglądając się, czy nikt nie
podsłuchuje ich rozmowy. Na szczęście stali ukryci w cieniu domu, a kamienny
balkon chronił ich przed niechcianymi spojrzeniami. Handlarka obsługiwała
klientów i nie zerkała już w ich stronę.
– Niekoniecznie, jest
inny sposób – rzucił szeptem Irmin. – Pomożesz nam kogoś wprowadzić do zamku.
Zbladła. Tego się
właśnie obawiała.
– To nie jest dobre miejsce na tego typu
rozmowy – zaczęła, gorączkowo szukając wymówki, by odejść. W głowie jej
szumiało od nadmiaru wrażeń, zaś żołądek ściskał bolesny węzeł.
Jej rozmówca milczał
chwilę, nim skinął głową.
– Zgoda – przytaknął. –
Lepiej porozmawiać bez świadków.
Nic na to nie odpowiedziała,
czekała natomiast, co mężczyzna zaproponuje.
– Gospoda „Smoczy Ząb”,
jutro o świcie – rzucił cicho. Potem obrzucając jej postać świdrującym
wzrokiem, dodał: – Zakryj się szczelnie. Lepiej, by nikt cię nie rozpoznał, zwłaszcza
wartownicy na murach! – upomniał ją ostro.
Helena zamrugała
zaskoczona. Nie zdawała sobie sprawy, że gwardziści ją obserwują. Jak w takim
razie zdoła dowiedzieć się, co szykują zdrajcy?
– Przyjdę –
wychrypiała, nadal nie dowierzając, że mogła przystać na warunki smoka.
Wydaje mi się, że Helena chce tylko wybadać co knują spiskowcy. Mam nadzieję, że zdoła zapamiętać Irmina i wskazać go Melirowi, tym bardziej że tamten ma ciągły dostęp do króla. Bardzo dziękuję za kolejny rozdział. Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuńJa też mam nadzieję, że Irmin prędko trafi za kratki smoczego więzienia. Obawiam się jednak, że sprawy jeszcze bardziej się skomplikują.
UsuńHelena mądra niewiasta jest, czuję że wykiwa tych złych i da im do wiwatu, i dobrze, niech knuje na ich niekorzyść, bo zdrajcom, łotrom, kłamcom i krętaczom, mówimy nie ;) Dobrze że już doszła do siebie, i zdaje się psychicznie też już jest okej, super bo teraz przecież czeka ją nie lada zadanie, musi się zająć spiskiem i rozprawić ze spiskowcami! Już się doczekać nie mogę. Chyba to byłaby pierwsza w historii smoczyca, która by tego dokonała :D
OdpowiedzUsuńEmiś, ściskam i buziole ślę :*
koralgol
Tak, Helena chociaż krucha, ma w sobie wiele hartu ducha. Jestem przekonana, że nawet z Irminem sobie poradzi.
UsuńW końcu zdradę tez nadrobilem :D Sie dzieje tyle ciekawych rzeczy a tu znowu trzeba czekać :D Emiś licze naTwoje turbo przyspieszenie :D Buzi buzi :* :* :*
OdpowiedzUsuńProszę cię bardzo. Mam nadzieje jeszcze dzisiaj wstawić jakiś epizod.
UsuńPozdrawiam.