Szedł tak szybko, że musiała biec, by dotrzymać mu kroku.
Nie zwracał na nią uwagi. Zignorował nawet Nimrę, który usiłował przekazać swemu panu coś ważnego.
– Cedricu, poczekaj! – wołała, z trudem łapiąc powietrze.
Trzymał kurczowo jej dłoń, jakby od tego miało zależeć jego życie.
Nie zareagował na jej wołanie ani na prośbę, by w spokoju
przedyskutowali wszystko. Nie, Cedric chciał od razu zobaczyć komnatę na drugim
piętrze. Tę, w której rzekomo mieszkała jego siostra. Pół godziny ciskał się i
miotał po komnacie, upierając się, że jest pierworodnym synem Tanisa i
Gerenisse. Kiedy w końcu ochłonął, zaczął myśleć bardziej racjonalnie.
– Czy jej śmierć… – nie był w stanie wypowiedzieć słowa
siostra – mogła przyczynić się do rozpadu małżeństwa moich rodziców?
– Zapewne – odparła zdawkowo. W rzeczywistości nie
wierzyła w tę teorię. Było coś jeszcze, obawiała się jednak, że lord mógłby
tego nie znieść.
W długim korytarzu ich kroki niosły się echem, smok jednak
nie zwolnił. Skręcił w zachodnie skrzydło i dopiero wtedy się zatrzymał. Było
tu zaledwie sześć par drzwi, każde obdrapane i noszące ślady czasu. Ze ścian
sypał się tynk, a podłoga również pozostawiała wiele do życzenia.
– Kiedyś mieszkały tu dwórki mojej matki – wyjaśnił
zachrypniętym głosem.
– Wiem – przytaknęła cicho.
– Które to drzwi – głos mężczyzny był napięty do granic
możliwości i Gerenisse zdała sobie sprawę, że ten nieprzejednany w walce smok i
wierny poddany nowego króla, modli się, by jej wizje okazały się nic nie wartym
kłamstwem. Jakże będzie musiała go rozczarować.
– Ostatnie – wyszeptała. – Za życia twojej matki były
pomalowane na żółto, nosiły również kolorowe ślady odcisków małych rączek.
– Niemożliwe – mruknął Cedric, posłusznie jednak ruszył
naprzód. Jego kroki nie były już tak pewne i pomijając nierówną podłogę, im
bliżej był komnaty, tym wolniej szedł, a siła z jaką ściskał palce Gen rosła. W
końcu dotarli na miejsce i cichy jęk wydobył się z piersi smoka.
Gerenisse nie musiała pytać, co zobaczył lord. Farba już
dawno odpadła od drewna i trzeba było naprawdę dobrze patrzeć, by dostrzec
ślady dziecinnych rączek, kolorowe mazaje zostawione przez pulchne paluszki.
To, co Gerenisse za pierwszym razem sprawiło tyle trudu, dla niego nie było
niczym niemożliwym. Rzadko kto miał tak dobry wzrok, jak smoki. Oddech
mężczyzny natychmiast przyśpieszył.
– Byłaś w środku? – wychrypiał zduszonym głosem.
– Nie – odparła bez wahania.
Cedric położył szeroką dłoń na zniszczonym upływem czasu
drewnie. Po jego twarzy przetoczył się cień.
– Kiedy się urodziłem, dwórki nie mieszkały już w tym
skrzydle. Mnie umieszczono w wieży. Nigdy nie wiedziałem, dlaczego takie dziwne
miejsce wybrali moi rodzice dla swego dziecka. Kamienne stopnie nieźle dawały
się we znaki moim opiekunkom, jednak ojciec upierał się, że tam jest moje
miejsce.
– Myślę, że chciał cię chronić – powiedziała ze ściśniętym
gardłem. Łatwiej strzec wejścia do wieży niż szerokiego korytarza dostępnego
dla wszystkich.
– Tylko przed czym chciał mnie chronić?! – wrzasnął,
uderzając pięścią w drzwi. Obrócił się twarzą do dziewczyny. – Musisz mi
wszystko powiedzieć! – zażądał, grożąc jej palcem.
Otwarła usta, by odpowiedzieć, ale on już zdążył złapać za
klamkę i szarpnąć drzwi. Ich oczom ukazała się obszerna izba, na pozór
nieróżniąca się od innych zniszczonych pomieszczeń w Gelar. Cedric od razu
ruszył ku okiennicom, jednak dopiero kiedy światło wpadło do środka, okazało
się, że ta komnata faktycznie należała do dziecka. Łoże stojące pośrodku izby
było zbyt małe, by mógł na nim spać dorosły, a na podłodze walały się drewniane
zabawki.
Cedric jęknął, szybko zakrywając sobie usta dłonią.
Przerażenie odmalowało się w jego spojrzeniu.
Gerenisse stała w progu, widząc komnatę tak, jak wyglądała
kiedyś.
– Na tej ścianie twoja matka namalowała ciemnorudego
smoka. Jego skrzydła zachodziły nad łóżeczko – powiedziała bez zastanowienia.
Ten smok miał chronić Cecylię przed niebezpieczeństwem. Stało się inaczej.
Cedric spojrzał na dziewczynę pociemniałymi z bólu oczyma.
– Dlaczego nikt mi nie powiedział? – zapytał ze ściśniętym
gardłem. – Dlaczego wszyscy milczeli, oszukując mnie i trzymając w przekonaniu,
że jestem jedynym dzieckiem moich rodziców?
– W pewnym sensie jest to prawda – stwierdziła,
uśmiechając się słabo. – Jesteś jedynym dzieckiem Gerenisse i Tanisa, które
przeżyło.
Smok kręcił głową, nie zgadzał się ze słowami dziewczyny.
– W jaki sposób umarła? Ile mogła mieć lat? – zapytał w
końcu.
– Cztery może pięć. Nie wiem, jak zginęła – odrzekła
zgodnie z prawdą. – Jestem jednak pewna, że stało się to w tej komnacie. To
tutaj ją znaleziono.
Cedric przesunął wzrokiem po zniszczonym wnętrzu. Dłonie
mężczyzny zacisnęły się w pięści.
– Dlaczego?
Gerenisse zagryzła wargi. Odpowiedź na to pytanie mogła
bardzo zaboleć stojącego przed nią mężczyznę. On jednak nie dał się zwieść jej
milczeniu. Spojrzał na nią i pogroził jej palcem.
– Ty wiesz, kto to zrobił i wiesz dlaczego – wycedził. –
Mów!
Westchnęła, jakże żałowała, że się tu znalazła, że musiała
poznać tych wszystkich ludzi i ich sekrety.
– Mów! – wrzasnął tak głośno, że podskoczyła.
– Nie jestem pewna, czy będziesz w stanie to zrozumieć...
– zaczęła, ale przerwał jej, unosząc rękę.
– Powiedz wszystko, co wiesz, nic nie pomijaj. Sam ocenię,
czy jest w tym jakiś sens.
Skinęła głową. Może już czas oczyścić umysł, może to, co
odkryła dla niego będzie coś znaczyć.
– Twoją siostrę zabito, by ukarać matkę za
nieposłuszeństwo.
– Już to mówiłaś, co jeszcze? Kogo nie posłuchała, że
odebrano jej dziecko?
– Sądzę, że hrabinę Gelar wplątano w jakiś konflikt, lub
spisek. Brało w nim udział wielu wpływowych ludzi.
– Twierdzisz, że moja matka była spiskowcem? – zapytał o
wiele ostrzej niż powinien.
Gerenisse pokręciła głową.
– Szantażem próbowano zmusić ją do współpracy, ale ona
odmawiała. W końcu jednak i tak zapłaciła najwyższą cenę.
– Co ty możesz o tym wiedzieć? – stwierdził cierpko
Cedric. – Ojciec opowiedział mi, co zrobiła jego ukochana żona.
– Nie wątpię, myślę jednak, że powiedział ci tylko to, co
pozwolono mu dojrzeć. Prawda została pochowana razem z twoją matką i siostrą.
Cedric zmarszczył brwi, nic jednak nie powiedział, czekał
na dalsze słowa dziewczyny.
– Nie wiem co miał na celu spisek i jak szeroki miał
zasięg. Widziałam tylko kilka twarzy, które miały z nim coś wspólnego.
Szczególnie często pojawiał się pewien ciemnowłosy lord. To on wielokrotnie
groził twojej matce. Próbował tez ją zdobyć, ale ona nie chciała mieć z nim nic
wspólnego.
– Czy dawał jej prezenty? – dociekał lord.
Gerenisse zamrugała zaskoczona.
– Skąd wiesz? – zapytała. Zaraz jednak przypomniało się
jej, że nadal trzymała sztylet w dłoni. Wyszli tak szybko, że nie zdołała go
odłożyć. Miał jej pomóc w ucieczce i zapewnić lepszą przyszłość, teraz parzył
jej palce. – Tak, dostała to od niego – powiedziała, podając smokowi ostrze.
Cedric bez wahania wziął broń, jedno spojrzenie na sztylet
i furia wypełniała źrenice smoka.
– Wiesz, czyj to herb?! – zapytał ostro.
Wzruszyła ramionami.
– Nie mam pojęcia, nie znam się na genealogii smoczych
rodów.
– To ostrze należało do lorda Lewera, kochanka mojej
matki. A tak w ogóle, to skąd je masz? Było gdzieś ukryte? W komnacie?
– Tak – westchnęła zmęczona. – Znalazłam je pod gobelinem.
Mogłabym powiedzieć, że twoja matka wskazała mi to miejsce, ale pewnie byś mi
nie uwierzył.
– Dlaczego miałbym ci nie uwierzyć? Znajdujesz w komnacie,
której cię zamknąłem, sztylet kochanka mojej matki i nikomu o tym nic nie
mówisz. Zapewne uznałaś, że ci się on należy, albo że posłuży ci do obrony. – W
głosie Cedrica brzmiała gorycz.
– Zapewniam cię, że on nie był kochankiem twojej matki. –
Złość zakradła się również do głosu Gerenisse.
Resztę słów mężczyzny postanowiła przemilczeć. Zwłaszcza że miał rację.
Celowo zataiła fakt posiadania ostrza. – Hrabina wolałby dotknąć węża niż tego
mężczyznę. Widziałam jak bardzo go nie znosiła.
– Mój ojciec twierdził coś innego.
– A nie przeszło ci przez myśl, że komuś zależało, by tak
właśnie sądził?
– Mój ojciec bardzo kochał swoją żonę, nie uwierzyłby byle
plotce – spojrzenie smoka stało się puste, a on sam zaczął sprawiać wrażenie
zmęczonego.
– Dowody można spreparować, a plotka żyje dłużej niż
niejeden człowiek. Wystarczy, że parę osób zaświadczy i tragedia gotowa.
– Mieszkańcy Gelar oddaliby życie za swoją panią –
stwierdził, ale dziewczyna nie dała mu dokończyć zdania.
– Znam co najmniej jedną osobę, która z rozkoszą wbiłaby
jej nóż w serce. Która pławiła się w jej cierpieniu i bez wahania zabiła jej
córkę.
Z ust smoka wydobył się najpierw jęk, a po nim nieco
głośniejszy warkot. Skóra natychmiast przybrała złotawy odcień, a w źrenicach
pojawił się ogień.
– Na bogów, morderca ciągle mieszka w twierdzy, a ty nic
nie mówisz?! – wrzasnął. – Jak możesz siedzieć cicho, mów zaraz!
– Bursa. – Wypowiedzenie imienia znienawidzonej kobiety
wcale nie było takie trudem, jak się jej początkowo zdawało. Cedric zaś
zareagował tak, jak tego oczekiwała. Głośno rycząc i wyrzucając ramiona do
góry, zaczął nerwowo spacerować po komnacie. Raz po raz zerkał na dziewczynę.
– Jesteś tego pewna? – wychrypiał, kiedy już się nieco
opanował.
– Nie. Wiem jednak, że poniżała twoją matkę i nie wahała
się grozić jej, śmiercią dziecka, jeśli hrabina nie będzie przyjmować
kochanków, których ona jej wybrała.
– Suka! – warknął. – Zabiję ją! – Ogień ponownie ogarnął
ciało mężczyzny. Cedric ruszył ku drzwiom, ale dziewczyna zaszła mu drogę. Nie
wahała się również położyć dłoni na jego torsie. Skóra wojownika była bardzo
gorąca i prawie parzyła jej place, był to jednak inny ogień, niż się
spodziewała.
– Poczekaj! – krzyknęła, usiłując zwrócić na siebie uwagę
lorda. – Nie możesz tak po prostu pójść i ją zabić, choć to bardzo kusząca
myśl.
– Zabiła moją siostrę i kto wie, czy nie moją matkę, a ty
stajesz w jej obronie?
Gerenisse wzdrygnęła się. Gardziła Bursą równie mocno, jak
Cedric, ale nie była głupia. Pochopne działania złagodzą może ból po śmierci
siostry, ale nie rozwiążą zagadek ukrytych w Gelar.
– Gdyby o mnie
chodziło, już dawno wisiałby na pierwszej gałęzi, ale nie to jest najważniejsze
– stwierdziła, wolno cedząc słowa. – Nie mamy silnych dowodów, tylko wizje,
które podsuwa mi martwa od setek lat kobieta. Nim rozprawimy się ze staruchą,
chciałbym dowiedzieć się, w jaki sposób naprawdę umarła twoja matka i dlaczego
twój ojciec uważa, że go zdradziła. Nie wspominając już, że gdzieś pomiędzy tym
wszystkim urodziłeś się ty i nie mam pojęcia jak do tego doszło, skoro twoi
rodzice żyli osobno.
Słowa dziewczyny ostudziły nieco zapędy mężczyzny. Cedric
chwycił drobne place kurellki i delikatnie zdjął je ze swego ciała.
– Czy nikt ci nie mówił, że nie powinno dotykać się
wkurzonego smoka? Mogłaś się poparzyć – powiedział, oglądając jej dłonie.
Szczęściem, nie zauważył żadnych bąbli. Skóra była równie biała i delikatna jak
przedtem.
Przygryzła wargi.
– Nie chciałam, byś zrobił coś głupiego.
– Dziękuję, a teraz powiedz, co chciałabyś dalej zrobić.
Może matka pokazała ci coś jeszcze? Coś ważnego, istotnego?
Pokręciła głową.
– Przychodzi mi na myśl tylko ten sztylet. Sądzę, że był
to nie tylko prezent, twoja matka miała nim kogoś zabić, tylko nie wiem kogo.
– Może swego męża?
– Nie, jestem tego pewna. Żałuję, że nie ma żadnych
zapisów, listów, niczego, co mogłoby posłużyć za wskazówkę.
– Listy? – Brwi smoka podjechały do góry. – Nie mam co
prawda listów, ale mam coś lepszego, pamiętnik mojej matki.
– Skąd go masz? – zapytała zaskoczona.
– A jak myślisz?
– Był w tamtej skrzynce w lochach? – wysapała jednym
tchem. A kiedy mężczyzna skinął głową, dodała nieco ostrzej. – I do tej pory go
nie otworzyłeś? Nie mogę uwierzyć, że leży sobie u ciebie, a ty nawet nie
próbowałeś sprawdzić, co jest w środku? Tam może być rozwiązanie wszystkich
zagadek, wyjaśnienie, dlaczego twoja matka padła ofiarą spisku...
– Albo potwierdzenie, że miała kochanka i porzuciła męża
oraz syna – dodał kwaśno.
Gen ma rację, trzeba dowiedzieć się więcej jak i dlaczego zginęła matka Cedricka. Teraz też wiadomo czemu do tej pory nie przeczytał pamiętnika. Ciekawi mnie co tam jest napisane. Pięknie dziękuję za bardzo interesujący rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg
OdpowiedzUsuńNie przeczytał, bo za bardzo był zajęty ganianiem za dziewczyną.
UsuńA tak na poważnie, myślę, że bał się, jaki potwór z niego wyskoczy.
Dziekuje bardzo lubie te fragmenty dotyczace tej akurat tajemnicy podejrzewam ze nie bez powodu wplatasz ten watek w bieżące wydarzenia Juz nie moge sie doczekac czy ten pamietnik rozjasni czy tez jeszcze bardziej zagmatwa ta sprawe blanka
OdpowiedzUsuńPamiętnik faktycznie sporo wyjaśni. Zastanawiam się tylko, czy starczy Cedricowi cierpliwości by go przeczytać.
UsuńA ja tam mysle ze Bursa do wyjasnienia i tak nie jest potrzebna bo to wyjasnia wizje Gerennise i moze pamietnik czesciowo dlatego spokojnie moze jej od razu leb uwalic :D:D:D albo na tortury zabrac bo sie jeszcze okaze ze stara sucz maczala palce w zabojstwie krola a moze i chcieli zeby to matka Cedrika tym nozem go zabila....dziekuje Emis i buziolki :***
OdpowiedzUsuńZ tymi torturami to w pełni popieram. Stare babsko w pełni zasłużyło na najgorszy los. Oby tylko ją nie ominął.
UsuńHa! Cieszę się z pamiętnika! Bo może się w końcu czegoś konkretnego dowiem i zaspokoję swoją ciekawość, co do losów matki Cedrica! Bo Emiś, muszę Ci powiedzieć, że uchylasz nam tego rąbka tajemnicy bardzo wolno, zdecydowanie za wolno :P
OdpowiedzUsuńO ile ta podła smoczyca nie wywącha czegoś i nie ukradnie podstępnie Cedricowi rzeczony przedmiot ;/ Bo i taka myśl, mimo radości, przebiegła mi przez głowę ;/
Dziękuję za piękny fragment :***
Koralgol
Kasieńko, założenie moje jest takie: im wolniej, tym lepiej. A po drodze tylko dokładać przeszkody. Inaczej szybko się znudzicie.
UsuńKiedy kolejny fragment ? :( jest napisane, że 2 września i nadal nic :<
OdpowiedzUsuńJest dziś, wczoraj było leniuchowanie na kanapie.
OdpowiedzUsuń