niedziela, 23 sierpnia 2015

Malos - Rozdział 15_epizod 1



Patrzył jak Ana bierze do ręki bluzę chłopca i sądząc po jej minie, materiał zawierał aż nadto wskazówek dla jasnowidza.
– To na pewno jest T-shirt chłopca – odezwała się po kilku chwilach. Żona pierwszego archanioła minę miała poważną. – Obawiam się również, że krew także jest Willa.
– Oddamy odzienie do analizy – głos zabrał Michael. Archanioł siedział za swoim biurkiem i raczej daleko mu było do spokoju.  Bębnił palcami w blat biurka, a jego szczęki były groźnie zaciśnięte. Raz po raz wbijał pytające spojrzenie w Nathaniela, jednak w obecności żony nie odważył się zadać nurtujących go pytań.
– Tak, to dobry pomysł, chciałabym jednak zostawić sobie kawałek koszulki. Myślę, że to bardzo by mi pomogło.
– Będzie jak zechcesz, kochana. – Michael uśmiechnął się do żony, a ten ludzki gest złagodził jego surowe oblicze. – Pozwolisz, że porozmawiam z Nathanielem na osobności?
Brwi Any podjechały do góry, mimo to kobieta wstała z fotela i ruszyła do drzwi. W progu jednak obróciła się, posyłając mężowi czujne spojrzenie.
– Tym razem dam ci się spławić, ale nich ci się zdaje, że tak będzie zawsze – do Nathaniela zaś powiedziała. – Pozdrów ode mnie nasze aniołki.
Wojownik tylko skinął głową, z trudem zapanowując nad uśmiechem.
– Przestań się szczerzyć i powiedz mi, jak się naprawdę sprawy mają na ziemi? – rzucił Michael, kiedy drzwi zamknęły się za kobietą.
Nathaniel uśmiechnął się jeszcze szerzej.
– W mieście jest nadspodziewanie cicho, a to tylko może oznaczać nadchodzące kłopoty.
– Widziałeś harpie?
– Tylko, kiedy ratowałem Santi z chińskiej dzielnicy.
– Zachowała się głupio idąc tam sama, ale z drugiej strony trzeba jej przyznać, że w ten sposób wywabiła je z kryjówki. Chyba się jej nie spodziewały i straciły panowanie nad sobą.
Nathaniel opróżnił trzymaną w ręku szklaneczkę whisky i dopiero wtedy spojrzał na dowódcę.
– Też tak myślę. Trwaliśmy w jakimś dziwnym impasie, a jej ruch wysunął nas na prowadzenie.
– Pilnujcie jej – zażądał Michael. – Santi nie jest za bardzo świadoma tego, co mogą jej złośliwe bestie zrobić.
– Malos nie spuszcza jej z oka – zauważył z przekorą Nat.
Teraz to Michael wyglądał na zaskoczonego.
– Jest coś, o czym jeszcze powinienem wiedzieć? – zapytał.
Wojownik pokręcił głową.
– Wiemy, że harpie uwzięły się na chłopaka, bo ten ubzdurał sobie, że krwiożercze kobiety w idealny sposób uzupełnią nasze wadliwe DNA. Z tego też powodu porwały Willa, choć jak dla mnie trochę dziwne jest, że nie usiłowały wymienić dzieciaka na Malosa?
– Właśnie to mnie dziwi najbardziej. Podejrzewam, że coś się za tym kryje. Albo nie są jednomyślne, albo chcą sprawę zatuszować i to, co zrobiły w Concorze było impulsem chwili, a nie przemyślanym działaniem.
– Zatem porwanie chłopca mogło nie być decyzją całego zgromadzenia, tylko pojedynczego klanu, albo nawet kilku kobiet.
Michael ponownie zabębnił palcami w stół.
– Sądzę, że to ostatnie. W Nowym Jorku nie ma dużych klanów harpii. Przez lata sukcesywnie je tępiliśmy. Większość uciekła do Europy i Azji.
– Zatem jakaś zbuntowana grupa mogła spróbować oderwać się od stada i działać na własną rękę.
– Uważasz, że jest to możliwe? Czy byłyby na tyle głupie, by przeciwstawić się władzy królowej? – Na twarzy archanioła pokazało się coś na kształt ironicznego uśmiechu. Harpie łączyły się w pomniejsze stada, rodziny. Nad nimi górowały klany, ale to królowa stanowiła władzę absolutną. Każda ważna decyzja, zwłaszcza te związane z prokreacją należała do władczyni. To ona decydowała, kiedy zwiększyć ilość młodych i jakie geny włączyć do rodu.
– Nie zdziwiłoby mnie to za bardzo – stwierdził Nathaniel. – Nie od dziś wiemy, że większość z nich nie grzeszy rozumem. Dlatego mają swoje klany i przywódczynie. Moim zdaniem jest wielce prawdopodobne, że za bardzo zbliżyły się do Malosa i popadły w erotyczny amok.
Michael milczał przez chwilę.
– Chłopak jest młody, ma w sobie dużo energii i magnetyzmu. Z łatwością mógł je oszołomić.
– Jeśli mamy do czynienia z wyskokiem małej grupy, jest wielce prawdopodobne, że kiedy przywódczyni klanu odkryje prawdę, dojdzie do zamieszek.
– Zapomniałeś o królowej – zauważył Michael. Na twarzy archanioła pojawił się okrutny uśmiech.
– Chcesz ją powiadomić? – Nathaniel nie krył zdziwienia. – To może wywołać prawdziwy chaos.
– Zapewne – zgodził się pierwszy. – Może również zakończyć całą sprawę. – Zażądam, by skarciła swoje córki i oddała chłopca żywego.
– A jeśli odmówi, jeśli nie zechce spełnić twoich żądań?
– Wówczas urządzę im prawdziwe piekło na ziemi.

4 komentarze:

  1. Dziekuje podoba mi sie podejscie Michaela zeby harpie zalatwiły to miedzy soba Oczywiscie rozbawilo mnie jak Ana pokazala miejsce meza ale tak to juz jest miłosc bywa slepa i zaborcza milego dnia Emi blanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, Ana ma super podejście do swego związku z archanołem. Tylko jej pozazdrościć dystansu. Dziękuję za odwiedziny.

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po myśli Michaela. Bardzo dziękuję za świetny rozdział. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że Michael nie do końca będzie zadowolony z tego, co się wkrótce wydarzy.

      Usuń