środa, 19 sierpnia 2015

Zdrada niejedno ma imię - Rozdział 14_epizod 2



Cierpliwość zawsze należała do jego mocnych stron. Nie od dziś było wiadomo, że potrafił czekać godziny, dni, tygodnie. W końcu, gdy nikt się tego nie spodziewał, atakował.
Mrużąc oczy, przyglądał się kobiecie z blizną na twarzy. Nie zakrywała już policzka, jak to miało miejsce jeszcze kilka dni temu. Teraz Helena z dumnie zadartą głową szła naprzód. Była w tej smoczycy jakaś chłodna elegancja, powab subtelności i erotyzmu. Idąc, stawiała długie kroki, a jej spojrzenie zawsze było pełne wyniosłości. W oczach kobiety nie można było dostrzec nawet cienia strachu i już samo to sprawiało, że Irmin zgrzytał zębami. Źle ją ocenił. Sądził, że ma przed sobą wylęknioną smoczą sukę, którą łatwo kierować i manipulować. Przysłaną do brudnej pracy przez jego przyjaciół z północy. Tymczasem ona okazała się kimś zupełnie innym. Dni mijały i tak samo jak sińce znikały z jej ciała, znikał również strach z jej oczu. Patrząc na nią, nie wiedział już, czy przeżycia ostatnich dni tak ją zmieniły, czy może zawsze była silna i tylko doskonale udawała. Osobiście stawiał na ostatnią możliwość. Północ nie przysłałaby wszak bojaźliwej kobiety do zabicia króla.
Zatem, skoro była tak przebiegła i z taką łatwością weszła w łaski największego ze szpiegów monarchy, bez trudu poradzi sobie z zadaniem, a przynajmniej nie będzie mu przeszkadzać.
Irmin odepchnął się od ściany i ruszył za nią, upewniwszy się wcześniej, że nikt jej nie śledzi. Nie miał jeszcze pojęcia, dlaczego hrabia Melir nieustannie kręcił się przy Helenie, biorąc jednak pod uwagę krążące o lordzie plotki, zwłaszcza te na temat jego podejścia do kobiet, raczej nie chodziło o nic romantycznego; prędzej czynił to z wojskowego obowiązku.
Tym razem smoczyca była sama. Szła zatłoczoną ulicą Farrander, zmierzając wprost ku targowisku. Poszedł za nią. Nie spieszył się – im dalej będą od zamku, im mocniej wtopią się w tłum mieszkańców, tym trudniej będzie powiązać go ze spiskowcami, nawet jeśli zobaczy go któryś z wartowników siedzący na murach.
Irmin przelotnie uniósł głowę i prawie natychmiast ją opuścił. Dziś wartę na południowym murze pełnił Turiel. Smok ten miał wzrok tak bystry, że potrafił dojrzeć w tłumie ludzi mysz biegnącą chodnikiem. Zatem bez trudu wypatrzy każdego smoczego wybrańca kręcącego się po uliczkach. Wypatrzy i będzie obserwował. Po ostatnich wydarzeniach wszyscy gwardziści otrzymali rozkaz śledzenia smoków przemieszczających się uliczkami Farrader. Wiedział o tym, bo sam był jednym z nich. Po każdej służbie żądano od niego przedstawienia raportu. Musiał podać imiona widzianych w mieście smoków i określić, co robili na ulicach, z kim rozmawiali i dokąd się udawali. Oczywiście kłamał jak tylko potrafił. Zazwyczaj skupiał się na kilkorgu smoczych wybrańcach, którzy byli dobrze znani dowódcom, swoich ludzi zaś skwapliwie pomijał w zeznaniach.
Idąc za Heleną, mocniej naciągnął na głowę kaptur. Wolał, by jego jasne włosy nie błyszczały w słońcu i nie skupiały tym samym na sobie wzroku Turiela. Niestety, kobieta stojąca przed nim nie robiła nic, by ukryć swoje istnienie. Jasna skóra, smukła kibić i błyszczące oczy zwracały uwagę każdego przechodnia. Irmin najchętniej kazałby jej owinąć się workiem. Obawiał się jednak, że nawet to nie byłoby w stanie przykryć jej powabu. Niektóre kobiety po prostu już tak miały. Smok siedzący na murach oczywiście bez trudu ją wypatrzył. Przesunął się nawet kilka metrów bliżej, by móc się jej uważniej przyjrzeć. Irmin zazgrzytał zębami. Nie zrobił jednak nic. Wmieszany w kolorowy tłum, przygarbiony, szedł za nią, powłócząc nogami. Kobieta zatrzymywała się przy każdym straganie, oglądając kolorowe jedwabie, wyroby ze skóry, korale. Zagadywała nawet papugi trzymane w klatkach. Turiel zaś przyglądał się każdemu jej krokowi, przyglądał i zapamiętywał, z kim rozmawiała i czego dotykała.
Nim dzień dobiegnie końca, o wszystkim dowie się lord z Karez, pomyślał Irmin.
Helena odłożyła trzymane w ręku spodenki i sięgnęła po sukienkę. Była biała, uszyta z mocnego materiału, wyszywana na rękawkach i pasie. Drobne kwiatuszki nadawały jej wręcz bajkowy wygląd. Idealna sukienka dla małej dziewczynki.
Z westchnieniem odłożyła oglądaną rzez na stos innych. Smutek ścisnął jej serce. Jej życie zmieniło się tak bardzo. Jeszcze kilka miesięcy temu odliczałaby czas do kolejnych urodzin swoich pociech, teraz nie była nawet pewna, czy kiedykolwiek jeszcze je zobaczy. Miała tylko nadzieję, że Agatte dobrze się nimi zajmie. Poza starą smoczycą jej maluchy nie miały nikogo bliskiego. Żadna ze służących nie zaryzykuje i nie przygarnie smoczych bękartów, zwłaszcza że w jamie przebywało tylu wojowników chętnych spłodzić kolejne.
– Piękne, prawda? – rzuciła straganiarka, w mig oceniając stojącą przed nią kobietę.  Sprzedawczyni była chudą kobietą w średnim wieku. Wysuszonymi dłońmi sprawnie przebierała w stosach ubrań, wygrzebując coraz to ładniejsze. – A może to? – zaproponowała, podając Helenie kolejne sztuki. – Koszulinka dla maleństwa, jak się patrzy. Dotnij, z jakiego delikatnego płótna ją uszyto. Twoja córka z pewnością nie będzie płakać, gdy ją włoży. Nie podrapie jej ciała, nie będzie ograniczać ruchów.
– Dziękuję, ale nie... – Ból ściskał gardło Heleny tak mocno, że ledwie miała siłę mówić. Jej córeczka była daleko stąd, pozbawiona matki i miłości.
Straganiarka nie zamierzała jednak tak łatwo odpuścić. Ponownie chwyciła Helenę za rękę, wciągając za swój kramik w podcienia domu.
– Mam tego więcej, słowo daję, cudne, kolorowe. Wszystko uszyte z największą starannością – kobieta wyrzucała z siebie słowa ze zdwojoną szybkością. Gdy mówiła, żyły na jej chudej szyi napinały się niebezpiecznie.
Helena wyrwała rękę z uścisku kobiety. Nie chciała nic kupować, jedynie popatrzeć, nacieszyć oczy i ponownie zranić duszę, wiedząc, że nic z tego, co tu zobaczy, nie będzie w stanie sprezentować swoim dzieciom. Marszcząc brwi, otworzyła usta, by przystopować handlarkę i zgasić rosnący entuzjazm kobiety, nim jednak zdołała wypowiedzieć choć jedno słowo, za sprzedawczynią pojawił się mężczyzna. Wyszedł z cienia i niczym zjawa zbliżył się do niewiast.
– Przestań nagabywać moją kobietę – zagrzmiał ostro, łapiąc jednocześnie Heleną za ramię i ciągnąc jeszcze mocniej w stronę cienia. Ciało przybysza skrywał długi płaszcz, zaś twarz i głowę zasłaniał kaptur. Zaledwie kontury wyrazistej szczeki były widoczne, ale dziewczyna i tak wiedziała, z kim miała do czynienia – z jednym ze spiskowców. To był zbrojny, który groził jej w zamku i którego już kilka razy widziała na mieście. Usiłowała wyrwać rękę, ale przybysz nie pozwolił jej na to.
– Ja... – zaczęła, on jednak przerwał jej zdecydowanym tonem.
– Musimy jeszcze przemyśleć temat – wtrącił się, dając znać handlarce, by wróciła do innych klientów. – Zawołamy cię, kiedy będziesz potrzebna.
Straganiarka przez chwilę mierzyła wzrokiem Helenę i jej towarzysza. W końcu najwyraźniej uznała, że nic nie wskóra i, wzruszając ramionami, odwróciła się, wracając do nagabywania innych przechodniów.
Irmin zaś spojrzał na Helenę. Zauważył, że jej twarz nie była nawet odrobinę blada, co oznaczało, że nie wystraszył jej i prawdopodobnie nawet oczekiwała spotkania z nim.
– Bywasz bardzo zajęta, pani – zaczął ostro.
– Nie twoja sprawa – odcięła się, tym razem bez trudu wyszarpując ramię. – Nie znam cię i niech tak zostanie.
Mężczyzna zaśmiał się krótko.
– W sumie to masz rację. Im mniej będziesz o mnie wiedziała, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że mnie wydasz. Liczy się tylko to, byś wykonała swoje zadanie.
– Już ci mówiłam – szepnęła cicho, ostrożnie zerkając na boki, czy aby nikt ich nie słyszy. – Nie będę dla ciebie pracować.
– I tu się mylisz. – Głos Irmina stał się twardy niczym stal. – Przysłali cię z północy, byś zrobiła to, co masz zrobić, i nie próbuj mnie okłamać, że jest inaczej. A jeśli ci się zdaje, że dokonasz tego, pomijając mój udział, to jesteś w błędzie. Zbyt długo pracowałem na obecną sytuację, by teraz pozwolić ci zgarnąć całą chwałę.
Chwałę? Oczy Heleny zrobiły się okrągłe ze zdziwienia. Nagle dotarło do niej, że stojący przed nią buntownik nie miał pojęcia, w jakich okolicznościach się tu znalazła. Jeśli faktycznie tak było, znaczyło to, że zdrajcy nie otrzymywali wieści z północy i działali po omacku, licząc na jej pomoc. Maleńki cień otuchy wstąpił w serce kobiety.
– Zrobię, co zechcę – rzuciła. Zmusiła się, by nadać głosu stanowcze brzmienie. Bała się jednak, że mężczyzna wyczuje podstęp i jej lęk przed nim.
Irmin zmarszczył groźnie brwi, zaraz jednak powiedział coś, co ją zupełnie zaskoczyło:
– Nie wyglądasz na głupią, zakładam więc, że wiesz, iż hrabia Melir szuka spiskowców. Gdyby tak przypadkiem wspomnieć mu, że masz nimi coś wspólnego... – zawiesił znacząco głos.
Helena uśmiechnęła się tylko z politowaniem.
– Myślisz, że o tym nie wiem? A wiesz, że za każdym razem, kiedy go spotykam, mówię mu, żeby mi nie ufał?
Jeśli chciała zaskoczyć mężczyznę, udało jej się to wyśmienicie. Przez dłuższą chwilę gapił się na nią z rozdziawionymi ustami.
– On wie...? – wychrypiał.
– Oczywiście – przytaknęła skwapliwie. Nagle cała ta sytuacja zaczęła ją bawić i gdyby nie podłe zamiary stojącego przed nią mężczyzny, mogłaby nawet zacząć się śmiać. – Codziennie mu o tym przypominam. A im częściej to robię, tym bardziej on....
– Utwierdza się w przekonaniu, że jesteś niewinna – dokończył za nią smok. Triumfalny uśmiech odmalował się na twarzy wojownika.
Helena skinęła głową.
– Komnaty króla są dobrze pilnowane i nie ma już możliwości dostać się tam niezauważonym – stwierdził gwardzista, lekko ściszając głos. – Jest jednak pewna możliwość…
Dziewczyna poczuła, że włoski na karku stają jej dęba. Jeśli teraz odejdzie, nie dowie się nic i tym samym będzie współwinna ataku na króla.
– Mylisz, że mnie zbrojni przepuszczą bez słowa sprzeciwu? Że nie zapamiętają mojej twarz? – wyrzuciła z siebie jednym tchem.
– Jesteś blisko królowej i jej pupilki Rilly, z pewnością możesz wchodzić do komnat królowej.
Przełknęła ślinę. Faktycznie, kilka dni temu uzyskała pozwolenie na wejście do pokoi władczyni.
– Mój udział w sprawie byłby aż nazbyt oczywisty – zauważyła, kątem oka rozglądając się, czy nikt nie podsłuchuje ich rozmowy. Na szczęście stali ukryci w cieniu domu, a kamienny balkon chronił ich przed niechcianymi spojrzeniami. Handlarka obsługiwała klientów i nie zerkała już w ich stronę.
– Niekoniecznie, jest inny sposób – rzucił szeptem Irmin. – Pomożesz nam kogoś wprowadzić do zamku.
Zbladła. Tego się właśnie obawiała.
 – To nie jest dobre miejsce na tego typu rozmowy – zaczęła, gorączkowo szukając wymówki, by odejść. W głowie jej szumiało od nadmiaru wrażeń, zaś żołądek ściskał bolesny węzeł.
Jej rozmówca milczał chwilę, nim skinął głową.
– Zgoda – przytaknął. – Lepiej porozmawiać bez świadków.
Nic na to nie odpowiedziała, czekała natomiast, co mężczyzna zaproponuje.
– Gospoda „Smoczy Ząb”, jutro o świcie – rzucił cicho. Potem obrzucając jej postać świdrującym wzrokiem, dodał: – Zakryj się szczelnie. Lepiej, by nikt cię nie rozpoznał, zwłaszcza wartownicy na murach! – upomniał ją ostro.
Helena zamrugała zaskoczona. Nie zdawała sobie sprawy, że gwardziści ją obserwują. Jak w takim razie zdoła dowiedzieć się, co szykują zdrajcy?
– Przyjdę – wychrypiała, nadal nie dowierzając, że mogła przystać na warunki smoka.
Betowanie rozdziału -  Wiktoria Filipowska

6 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że Helena chce tylko wybadać co knują spiskowcy. Mam nadzieję, że zdoła zapamiętać Irmina i wskazać go Melirowi, tym bardziej że tamten ma ciągły dostęp do króla. Bardzo dziękuję za kolejny rozdział. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam nadzieję, że Irmin prędko trafi za kratki smoczego więzienia. Obawiam się jednak, że sprawy jeszcze bardziej się skomplikują.

      Usuń
  2. Helena mądra niewiasta jest, czuję że wykiwa tych złych i da im do wiwatu, i dobrze, niech knuje na ich niekorzyść, bo zdrajcom, łotrom, kłamcom i krętaczom, mówimy nie ;) Dobrze że już doszła do siebie, i zdaje się psychicznie też już jest okej, super bo teraz przecież czeka ją nie lada zadanie, musi się zająć spiskiem i rozprawić ze spiskowcami! Już się doczekać nie mogę. Chyba to byłaby pierwsza w historii smoczyca, która by tego dokonała :D

    Emiś, ściskam i buziole ślę :*
    koralgol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Helena chociaż krucha, ma w sobie wiele hartu ducha. Jestem przekonana, że nawet z Irminem sobie poradzi.

      Usuń
  3. W końcu zdradę tez nadrobilem :D Sie dzieje tyle ciekawych rzeczy a tu znowu trzeba czekać :D Emiś licze naTwoje turbo przyspieszenie :D Buzi buzi :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę cię bardzo. Mam nadzieje jeszcze dzisiaj wstawić jakiś epizod.
      Pozdrawiam.

      Usuń