wtorek, 13 września 2016

Zdrada niejedno ma imię - Rozdział 26_epizod 2



Lot na północ nie należał do przyjemnych. Może dlatego, że zanadto się spieszył i nie dbał o bezpieczeństwo, skutkiem czego musiał co chwilę zerkać przez ramię i sprawdzać, czy nikt go nie ściga, a może po prostu gnał go jego własny gniew.
Opuszczając Karez przysiągł sobie, że spotka się z matką tylko po to, by rzucić jej w twarz, iż był w zamku ojca. Że widział jego domostwo, rozmawiał z jego ludźmi. Zamierzał powiedzieć rodzicielce, że nigdy nie wybaczy jej, iż była tak samolubna i pozbawiła go rodowego dziedzictwa. Nie planował mścić się na matce za to, co zrobiła, nie mógł jednak zapomnieć, jak bardzo skomplikowała im wszystkim życie.
Chciał zmiażdżyć jej poczucie własnej wartości, mówiąc, że chociaż spędziła całe życie na wmawianiu mu, że powinien nienawidzić Melira es Kiral, oddały duszę za jeden jego uścisk. Wzmianka o mężu zaboli Agatte najbardziej na świecie.
Góra stała się już wyraźnie widoczna. Favien skręcił w prawo, planując okrążyć warownię i wylądować na bocznym dziedzińcu. Miał tylko nadzieję, że strażnicy rozpoznają jego barwy i nie powiadomią zbyt szybko Thargara o przybyciu brata. Po tym jak uciekł z Awer, nie miał tu już przyjaciół i chyba tylko Agatte liczyła, że wróci.
Cóż, miała rację, w pewnym sensie.
Zgodnie z jego podejrzeniami mury były obstawione smokami. Potężne bestie siedziały na skalnych blokach, pazurami wczepiając się w podłoże. W zmrużonych ślepiach buzowała wściekłość i pragnienie krwi. Na widok Faviena wypuściły kłęby pary z nozdrzy. Dwa wydały z siebie gardłowe dźwięki, chcąc przestraszyć nadlatującego intruza. Nie przejął się tym pokazem wrogości. Rozpoznano jego łuski i tylko to się liczyło.
Wylądował na chodniku prowadzącym do bocznego wejścia. Ledwie zdołał zmienić się człowieka, jak dopadli do niego ludzie Thargara. Pierwszego posłał kopniakiem na ścianę. Drugiego zdzielił w zęby, trzeci nadział się swój własny sztylet.
– Spierdalać! – wrzasnął, widząc kolejnych szykujących się do walki. Wyciągnął miecz z pochwy i widok ten podziałał odrobinę trzeźwiąco na opryszków brata.
– Thargar chce wykąpać się w twojej krwi – zawołał któryś za nim.
Nie przejął się zagrożeniem, właściwie to oczekiwał go. Wszedł do Awer i podążając głównym korytarzem, skierował się od razu do komnaty matki.
Zastał ją bawiącą się na podłodze z dziećmi Heleny. Widok maluchów sprawił, że ogarnął go jeszcze większy gniew na swoją rodzinę. Thargar z łatwością wmówił mu, że Helena była niewierna, a on jak skończony głupiec uwierzył w te brednie. Matka zaś nie zrobiła nic, by prawda ujrzała światło dzienne. Niewiele brakowało, a ogarnięty bezpodstawnym szałem, zabiłby młode smoki. Teraz trzęsły się ze strachu na jego widok.
– Favien! – Agatte, zerwała z podłogi i podbiegła do syna. Chciała go uściskać, ale on wyciągnął przed siebie miecz.
– Przestań! Nie oszukasz mnie już ckliwymi tekstami o matczynej miłości.
– Oszalałeś! – Zbeształa go, na dzieci, które nagle rozpłakały się za jej plecami, nawet nie spojrzała. – Jestem twoją matką, kocham cię, a ty straszysz mnie orężem!? – Głos kobiety był podniesiony.
– Nie wiem, czy ty w ogóle potrafisz kogokolwiek kochać, a jeśli już, to z pewnością tylko Thargara.
– Jak śmiesz! – W spojrzeniu smoczycy zapłonął ogień. – Urodziłam cię!
– I tylko za to mogę ci być wdzięczny. Nic więcej dla mnie nie zrobiłaś. Całe życie mnie oszukiwałaś, a karmiąc kłamstwami, pozbawiłaś mnie wszystkiego, co mi się należało.
– Daliśmy ci z Hewarrem tyle, ile mogliśmy! – wrzasnęła. Smoczyca była rozwścieczona, nie zwracała uwagi na płaczące za jej plecami dzieci. Maluchy tuliły się do siebie, szukając pociechy w swoich ramionach.
– Kolejne kłamstwo, matko. – Favien uniósł wyżej miecz, kierując go prosto w pierś rodzicielki.
– Pozbawiłaś mnie należnego mi dziedzictwa.
– Awer przynależy się Thargarowi!
– Gówno mnie obchodzi dom Tollesto. To zatęchła dziura w porównaniu do Karez!
Wzmianka o domu Melira spowodowała, że Agatte cofnęła się o krok. Z jej twarzy odpłynęły wszelkie kolory. Nie spodziewała się, że kiedykolwiek jeszcze usłyszy o zamku na południu, a już na pewno, nie z ust syna.
– Tak, matko. Byłem na południu, co więcej odwiedziłem Karez. – Favien uśmiechnął się cynicznie. – Dom ojca jest piękny, czysty zadbany. Wioski bogate, winnice prężnie działające, ludzie syci i szczęśliwi. Pozbawiłaś mnie tego wszystkiego, należnego mi dziedzictwa, odebrałaś mi ojca. Mogłem być jego ulubieńcem, mógł mnie kochać...
– Kochać?! – Agatte z trudem łapała powietrze. – Nie znasz go, to potwór, on nie potrafi kochać.
– A Hewarr potrafił?! – wrzasnął smok. – Uważasz, że twój kochanek mnie kochał? Mnie? Syna swego wroga? Byłaś tak zaślepiona nim i Thargarem, że nie widziałaś, jak mnie traktował. Wykorzystał nas: ciebie byś urodziła mu upragnionego dziedzica i mnie, bo mógł zakpić sobie z Melira i z południa.
– Nieprawa! – krzyczała Agatte, po twarzy kobiety płynęły jednak łzy. – Kocham cię, zrobiłabym dla ciebie wszystko. – Usiłowała wpłynąć na syna, ale on nie słuchał. Schował miecz, minął matkę i podszedł do dzieci. Te przytulone do siebie, usiłowały schować się przed jego wzrokiem.
  Całe życie wykorzystywałaś mnie do swoich celów, tak samo Helenę, ale z tym już koniec.
– Wyciągnął rękę i pogłaskał jedno z dzieci po głowie. Nie miał pojęcia, jak się nimi zająć, zwłaszcza że pamiętały, iż skatował im matkę. – Przyszedłem tylko po maluchy – rzucił za siebie.
Agatte gwałtownie wciągnęła powietrze.
– Nie oddam ci ich!
– Nie pytam cię o zgodę. Zabiorę je tam, gdzie powinny być, do ich matki.
– Nie! – Smoczyca chwyciła go za ramię, ale odepchnął ją. – Nie możesz pójść do Farrander. Zabiją cię.
– To już bez znaczenia, przynajmniej przed śmiercią spłacę swój dług wobec niej. A jeśli będę miał trochę szczęścia, nim umrę, spojrzę w oczy ojcu.
– Nie! Nie zgadzam się! – krzyk kobiety zagłuszył potężny huk, który wstrząsnął murami Awer. Tynk posypał się z sufitu. Chwilę później rozległ się kolejny huk, potem powietrze wypełnił ogłuszający ryk stworów.
Favien nie czekał na nic więcej. Chwycił płaczące dzieci i ruszył biegiem do wyjścia.
– Chciałaś wojny, to ją masz. Obyś była dumna z jej wyniku – zawołał jeszcze do matki.
Agatte nie odpowiedziała, stała w miejscu, patrząc niewidzącym wzrokiem na syna.
Dzieci płakały coraz głośniej, ale on nie zwracał na to uwagi. Przemykał korytarzami, zatrzymując się co kilka chwil i nasłuchując, odgłosów bitwy. Jeśli dopisze mu szczęście, przemknie niezauważony obok walczących.
Szczęk oręża mieszał się z okrzykami bestii. Cały zamek drżał w posadach, wszędzie pełno było dymu, zaś woń spalenizny mocno wgryzała się w nozdrza. Odgłosy walki dobiegające z dziedzińca świadczyły, że gwardia królewska przypuściła atak na włości Tollesto. Odwet za zamordowanie hrabiego Kraw i jego rodziny. Favien uśmiechnął się pod nosem. Ariel byłby kiepskim królem, gdyby nie rozkazał zniszczyć zamku. Ostatnie dni sprawiły, że trochę inaczej spoglądał na obecnie panującego władcę. Kiedyś myślał, jak Hewarr i matka, powtarzając za nimi, że nikt z rodu an Serrikle nie powinien zasiadać na tronie. Dziś uważał, że ktoś, kto tak umiejętnie pokierował bitwą w Dolinie Ciszy i pokonał Tollesto, musiał mieć predyspozycje do sprawowania władzy.
– Favien! – Wśród spadających kamieni i odgłosów walki niski warkot sprawił, że przeszyły go ciarki. Jeszcze nim się odwrócił, wiedział, że szczęście go opuściło. Thargar go znalazł i nie spocznie, póki nie zabije.
Postawił dzieci na podłogę i wepchnął do najbliższej wnęki, gestem nakazał ciszę, następnie sięgnął po miecz i odwrócił się do brata.
Czas rozpocząć taniec śmierci.

13 komentarzy:

  1. Nareszcie będzie decydujące starcie. Z kolei żeby brat zabił brata to też źle brzmi, może ktoś za Faviena skończy z Thargarem. Cieszę się , że F. wygarnął matce co o niej myśli. Mam też nadzieję, że dzieci zdrowe i żywe dotrą do Heleny. Ciekawa też jestem czy to Melir atakuje twierdzę. Pięknie dziękuję za nowy rozdział. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następne dwa rozdziały rozstrzygną o wszystkim, o życiu lub śmierci głównych bohaterów i tego czy pojawią się w kolejnych częściach smoczych opowieści.
      pozdrawiam

      Usuń
  2. O matko nie można kończyć w takim momencie to zbrodnia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz naprawdę czekam na książki na beezar wtedy przeczytam sobie wszyściutko naraz i spokojnie:-)

      Usuń
    2. Obawiam się Safirko, że następny rozdział może przyprawić cię o palpitacje serca. Nieuchronnie zbliżamy się do końca i napięcie będzie jeszcze bardziej rosło.
      Na Beezar z pewnością powieść się pojawi, jednak dopiero po betowaniu całości.
      pozdrawiam

      Usuń
    3. To muszę zaczekać na zakończenie. Przeczytam że wszystko ok i wrócę do szokujących rozdziałów. Mam słabe serce:-)

      Usuń
    4. Będę trzymać za rączkę, ale ostrzegam poleje się krew i łzy.

      Safirko, na beezar powieść się pojawi, ale raczej później niż wcześniej, myślę jednak, że dla takiej książkoholiczki jakiś tajny pdf- ik zmajstruję i podrzucę na zakończenie.

      Usuń
    5. E tam poczekam. Nie przejmuj się i tak nie wytrzymam i będę chociaż rzucać okiem.:-)
      Lubię wspierać ulubionych autorów:-)

      Usuń
  3. No właśnie Autorko Kochana, tak się nie godzi... biedne te nasze serca, i oczywiście paznokcie;)
    Dziękuję za kolejny fragment. Pozdrawiam
    szekla_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szeklo, złorzeczyć to ty będziesz na autorkę czytając kolejny fragment. Zwieńczy go dość przerażająca scena.
      Ściskam mocno kochanych czytelników.

      Usuń
    2. To ja już bym chciała złorzeczyć, bardzo, bardzo....
      szekla_

      Usuń
  4. Korzystając z okazji, chciałam wszystkim zainteresowanym przekazać, że szykuje się już kolejna smocza opowieść, okładka i zapowiedź już niebawem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Emis a ja bede jak zawsze upierdliwy i sie zapytam po raz setny: Co z świetlistym mieczem?????!!!!!!! Dwa lata już czekam i się doczekać nie moge....Dzieki za kolejny super rozdzial i jak zawsze buziolki :***

    OdpowiedzUsuń