niedziela, 7 kwietnia 2013

Mroczny Dotyk - Rozdział 14_epizod 1



Wstawiła do zlewu pustą szklankę, by chwile później wejść do niewielkiego salonu. W kuchni ciągle jeszcze unosił się słaby zapach ciepłej krwi, dla zwykłego człowieka zupełnie niewyczuwalny, jednak dla wampira drażniący i kuszący.
Wiki nie była głodna, to że wypiła przed chwilą sporą porcję życiodajnej mikstury, zrobiła bardziej z przyzwyczajenia niż z konieczności. Zaskakujący był fakt, iż krew która jeszcze kilka dni temu smakowała wybornie, teraz wydawała się jej być dziwnie rozcieńczona i kiepskiej jakości.
Czy krew Lordów mogła tak namieszać w jej kubkach smakowych?
Mogła.
Świadczył o tym, chociażby fakt, że na dworze ciągle jeszcze królowało słońce, a ona od ponad godziny była przytomna. Nigdy wcześniej się to nie zdarzyło. Zapadała w sen wraz ze wschodem słońca i budziła się tuż po zmroku.
Dlaczego tym razem było inaczej? Wampiry zazwyczaj żywią się ludzką krwią, choć zdarzają się i takie, które tkwią w stałych związkach z nieśmiertelnymi. Nigdy jednak nie słyszała, by któryś z jej pobratymców był przytomny w ciągu dnia.
Czy to krew nieśmiertelnych wojowników tak bardzo namieszała w jej martwym ciele? Kusiło ją, by uchylić okiennice i spojrzeć na okalający jej dom sad w świetle dnia. Zagryzła wargi, czym prędzej odsuwając się od okna, besztając siebie ostro za głupie myśli. Jeszcze tego brakowało, by próbowała spacerować w pełnym słońcu.
Kręcąc głową sięgnęła po telefon. Usiadła na kanapie i odsunęła klapkę komórki. Wiedziała, że coś się zmieniło, czuła się inaczej. Przepełniała ją energia oraz moc jakiej nie czuła w sobie od dawna, a być może nawet nigdy. Moc demonów zmieszana z krwią nieśmiertelnych - nigdy dotąd nie kosztowała takiej mieszanki. Ale też nigdy dotąd nie była w siedzibie Lordów.
Twarz jasnowłosego mężczyzny natychmiast stanęła jej przed oczyma. Mimowolnie jęknęła. Do tej pory , żaden mężczyzna, tak na nią nie działał. Ten wojownik wprawiał ją w totalnie oszołomienie. Elektryzował ją spojrzeniem i zaskakiwał inteligencją. Wybuchowa mieszanka jak na wojownika nawykłego do machania mieczem. Instynktownie chciała dowiedzieć się o nim czegoś więcej, znaleźć się bliżej niego, dokładnie przyjrzeć się jego twarzy, mięśniom. Poznać go. Zrozumieć dlaczego tylko jego dotyk budził jej ciało do życia?
Westchnęła ściskając mocniej telefon. Kiedy rzuciła się na niego, myślała tylko o tym, by napić się krwi, nieważne kim był. Jej głód był silniejszy niż wszystko dookoła. A potem on przekręcił głowę i zamiast w szyję, wgryzła się w jego usta. Na przestrzeni setek lat, nie zrobiła czegoś równie erotycznego. Nigdy też nie poczuła takiej ekstazy, jak wtedy, kiedy ssała jego miękkie wargi.
- Argh – warknęła sfrustrowana. Takie głupie myśli do niczego dobrego jej nie zaprowadzą. Przeciwnie, mogą znacznie utrudnić realizację jej planów. – Galen – powiedziała na głos, wzdrygając się nieznacznie na dźwięk jego imienia. To na nim powinna się skupić. Im szybciej wyrówna rachunki tym lepiej.
Drobnymi palcami szybko wstukała numer telefonu jaki otrzymała od Stefano. Co prawda nie wierzyła, że należał on bezpośrednio do Galena, kiedy więc dozorca Nadziei odebrał już po drugim dzwonku, prawie podskoczyła ze strachu.
- Czego? – warknął mężczyzna. – Niczego nie sprzedaję. Niczego nie kupuję. Nie wiem kim jesteś i skąd masz ten numer, radzę ci jednak rozłączyć się i spierdalać gdzie pieprz rośnie…
- Wiktoria Vegan z tej strony i wcale nie zamierzam przed tobą spierdzielać.
Cisza. Potem:
- Wiki – mężczyzna wyraźnie się odprężył. – Jak miło cię słyszeć moja krwawa przyjaciółko – rozśmiał się głośno.
- Wzajemnie – nie skomentowała sposobu w jaki ją określił. Prawdopodobnie odkrył już, że ma do czynienia z wampirem.
- Czym mogę ci służyć? – zaczął ostrożnie, przerzucając na nią ciężar rozmowy.
- Przemyślałam twoją propozycję – i zamierzam cię zabić, dodała w myślach.
- Tak? – wyraźnie się niecierpliwił, czy może tylko tak się jej zdawało?
- Jestem gotowa na nią przystać. Mam jednak parę wrunków – niech nie myśli, że pójdzie mu z nią tak łatwo.
- Zanim zapytam jakie to warunki, mogę wiedzieć dlaczego się zgodziłaś? – szczebiotał słodko, przyprawiając ją o mdłości.
- Powiedzmy, że mamy wspólnych wrogów.
Roześmiał się dźwięcznie.
- A to bardzo ciekawe. Chętnie posłucham szczegółów… - jak nic chciał ją sprawdzić.
- To porachunki natury osobistej – powiedziała, co zresztą było prawdą. Teraz już tak, po tym jak ją uwięzili. – Dawno temu bardzo skomplikowali mi życie, a ja nigdy nie zapominam krzywd – taa, niech sobie gnojek myśli co chce.
Milczał przez chwilę nim odpowiedział:
- Jakie stawiasz warunki?
Tak łatwo uwierzył w jej słowa? Jego bezwarunkowa akceptacja zaskoczyła ją. Spodziewała się oporu, podejrzliwości, a co najmniej tego, że zażąda od niej szczegółów znajomości z Lordami.
- O tym, chciałabym porozmawiać już w cztery oczy.
Jeszcze raz się roześmiał, a jej zrobiło się niedobrze. Dopiero co wypita krew podeszła jej do gardła.
- Liczyłem że to powiesz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz