sobota, 12 kwietnia 2014

Nathaniel - Rozdział 7_epizod 2




Otworzył puszkę piwa i pociągnął z niej spory łyk. Smakowało wybornie, idealnie schłodzone i czekające tylko na niego. Tak, krzątanie się po domu wampira miało również swoje plusy. Nikt nie zapierdzieli ci piwa, nie mówiąc już o wyjedzeniu kebabu, czy chipsów. Cóż, nie pytał się właścicielki, czy mu wolno, po prostu zagarnął jej lodówkę dla siebie.
Słońce powoli kryło się za horyzontem, co oznaczało, że jeszcze kilka minut i dziewczyna przebudzi się ze śmiertelnego snu. Nie potrafiąc odmówić sobie przyjemności dręczenia jej, przeszedł przez salon, kierując się do sypialni Sue.
Pamiętał jak za pierwszym razem wszedł do jej sekretnego miejsca i jakie wywarło ono na nim wrażenie. Każdy wampir posiadał swój azyl, takie specyficzne schronienie przed słońcem, nie wspominając już o wrogach i aniołach.
Zazwyczaj była to zamykana na klucz skrytka, schowek w piwnicy, lub bunkier w podziemnych willach wampirów. Jednak w przeciwieństwie do tego, co wyobrażało sobie większość śmiertelników nie była to trumna.
Z Sue było podobnie, jej azylem była sypialnia, ze specjalnie skonstruowanym łóżkiem i żaluzjami regulowanymi elektronicznie, które unosiły się dopiero wtedy, gdy przebudzona właścicielka wstukała odpowiedni kod. Zamek w drzwiach również posiadał zabezpieczenia, ale Nat już pierwszego dnia, ot tak dla zabawy, rozbroił mechanizm, nie mógł jednak odmówić dziewczynie pomysłowości i sprytu.
Stanął w progu i popijając chłodne piwo, przyjrzał się śpiącej kobiecie. Leżała na plecach, dłonie kurczowo zaciskając na kołdrze. Aniołowi przeszło przez myśl, że być może w ten sposób naiwne dziewczę broni mu dostępu do swego ciała. Było oczywiste, że wiedziała, iż wchodził do jej sypialni, podczas, gdy ona leżała spętana okowami śmierci.
Anioł podszedł do łóżka, a potem, uśmiechając się chytrze, uniósł rąbek kołdry. Szeroki uśmiech wpłynął na jego wargi. Wampirzyca była ubrana we flanelową piżamkę, okrywającą jej szczupłe ciało od szyi, aż po same stopy, które tak na marginesie również nie były nagie, tylko obleczone w różowe skarpetki.
– Bardzo pociągający strój – mruknął cicho, opuszczając kołdrę. Przysiadł na brzegu łóżka, przyglądając się z bliska śpiącej dziewczynie. – Całkiem ładny z ciebie kłamczuszek – zachichotał, pochylając się nad śpiącą. Usta mężczyzny zawisły ledwie centymetr od jej warg. Ciepły oddech anioła owionął blade policzki i lekko posiniałe usta. – Wiem, że cała ta maskarada jest tylko dla mnie – zachichotał, wcale niezrażony faktem, że mówi sam do siebie. – Przeglądałem twoją szafę, wiele cudnych w niej fatałaszków i zdecydowanie kilka innych, bardziej odpowiednich wdzianek do spania.
Dziewczyna poruszyła się lekko i prawie natychmiast zegar w salonie wybił dziewiątą. Anioł wyprostował się, odsuwając nieznacznie od Sue. Korciło go, by położyć się obok i poczekać na jej reakcję, zdecydował jednak, że zachowa ten pomysł na później.
Pociągnął kolejny łyk piwa i poczekał, aż w pełni świadoma otworzy oczy.
Faktycznie, nie zdążył nawet policzyć do dziesięciu, a czujne spojrzenie, zirytowanych oczy wbiło się w niego.
Spoglądała na niego z niepokojem i złością wypisaną na pięknej twarzy. Przez chwilę myślał, że zacznie krzyczeć, szybko jednak się opanowała, wyraźnie miarkując, że tego właśnie po niej oczekiwał.
– Wyjdź! – powiedziała głośno i zdecydowanie.
– Dzień dobry, królewno – zakpił. – Chciałem obudzić cię pocałunkiem, jak rycerz wybawca swą księżniczkę, ale potem zdałem sobie sprawę, że nie lubię całować trupów.
Nie odpowiedziała, choć jego słowa musiały ją zranić, zamiast tego wyrzuciła przed siebie ręce, odpychając go energicznie i zrzucając z łóżka.
– Wynoś się! – warknęła, siadając. – To moja sypialnia i nie toleruję w niej trzech rzeczy: wścibskich aniołów, pierza i pcheł.
O dziwo posłuchał, zatrzymał się jednak w progu, posyłając jej zdawkowy uśmiech.
– Skąd pewność, że mam pchły? – jego twarz ozdobił głupkowaty uśmiech.
– Zgaduję – syknęła. – Wszystko mnie swędzi, ilekroć jesteś w pobliżu – w głosie dziewczyny pojawiło się zniecierpliwienie.
– Ciekawe – mruknął, uśmiechając się jeszcze szerzej. – Zazwyczaj nieco inaczej działam na kobiety. Większość sprzedałby duszę, za możliwość pogrzebania w moich piórkach.
– Bez obaw, tak nisko nie upadnę – odcięła się, odrzucając kołdrę i spuszczając nogi na podłogę. Sama nie wiedziała, skąd znalazła w sobie siłę, by nakrzyczeć na niego. Może sprawił to wczorajszy posiłek, może nieprzyjemne spotkanie z drugim wampirem, tak czy siak, nie miała zamiaru pozwolić temu mężczyźnie mącić w swoim życiu.
Nat roześmiał się głośno, w końcu jednak opuścił jej sypialnię. Sue szybko wyskoczyła z łóżka, chwyciła naprędce przygotowane ubranie: dżinsy i T-shirt w czarno-białe paski, po czym pognała do łazienki. Przekręciła klucz w zamku i dopiero wtedy, poczuła się na nowo panią swego życia.
Nathaniel rozsiadł się w salonie dziewczyny, zajmując jej ulubiony fotel, racząc się piwem z jej lodówki. Na pozór wszystko układało się idealnie – dziewczyna zaczynała z nim współpracować, istniała też spora szansa na odnalezienie Thomasa. Dlaczego więc czuł niepokój? Może to z powodu dziwnego zachowania Sue? Nie mógł powiedzieć, że nie podobała mu się nowa twarz wampirzycy, wcześniej nie podejrzewał jej o taką hardość. Tylko, co się za tym kryło? Czy to on sam obudził w niej tę drapieżność? A może to ktoś zupełnie inny przyczynił się do wybuchu jej złości?
Nat zmarszczył brwi. Nic, z tego co wiedział o dziewczynie, nie tłumaczyło jej wczorajszego zachowania i sposobu w jaki dziś wyrzuciła go ze swej sypialni. Gdzie do kurwy nędzy podziała się przestraszona i wiecznie zlękniona wampirzyca?
Anioł przeczesał włosy, po raz kolejny zastanawiając się, jaką powinien obrać taktykę wobec dziewczyny. Bo tego, że już jej nie zastraszy, był absolutnie pewien.
Weszła do kuchni, ubrana w ciemne dżinsy, podkreślające jej szczupłe nogi i obcisłą bluzeczkę. Gniewnym wzrokiem zmierzyła mężczyznę szarogęszącego się w jej mieszkaniu.
– Zająłeś moje miejsce – powiedziała.
Uśmiechnął się szeroko.
– Co z tego? – prowokował ją.
– Nic. – Wzruszyła ramionami.
– Nie każesz mi zejść? – zakpił, upijając kolejny łyk piwa.
– Niby dlaczego? Uważasz, że warto zaczynać sprzeczkę, o coś tak nieistotnego jak fotel?
Przekrzywił lekko głowę.
– Raczej nie – zgodził się niechętnie.
Usiadła naprzeciwko niego, zakładając nogę na nogę.
– To od czego zaczynamy? – zapytała.
Anioł odstawił puszkę na blat stolika do kawy.
– Powiedz mi, co wiesz o Thomasie: przyjaciele, słudzy, kochanki, potencjalne kryjówki?
Sięgnęła do kieszeni, wyciągając z niej gumkę do włosów. Szybko związała niesforne loki.
– O nim samym niewiele wiem – zaczęła, ostrożnie ważąc słowa. – Jestem jednak pewna, że jego noga nigdy nie postanie w Niemczech, dlatego też wnioskuję, że to tam właśnie przyszedł na świat.
– Skąd to przypuszczenie? – zaciekawił się anioł.
– Kiedy Thomas wpadał w gniew, jego akcent zmieniał się odrobinę, tracił swą, zwykłą płynność, stawał się twardszy, bardziej toporny. Poza tym, do naszego dawnego domu, ojciec zwykł zapraszać wielu znamienitych gości, nigdy jednak nie były to wampiry z Niemiec.
– Brawo! – Nathaniel pokiwał z uznaniem głową. – Bystra jesteś. Co jeszcze?
– Ma bliskich przyjaciół w Kolumbii, Brazylii i Kanadzie. – Szczęściem dla niej, nie słyszała o żadnych znajomych z Paryża.
– Jakie jest prawdopodobieństwo, że uciekł do ameryki Południowej? – Anioł chciał wiedzieć.
Zamyśliła się, jej spojrzenie stało się odległe, jakby próbowała zrozumieć pokręcony sposób myślenia swego ojca.
– Jest to możliwe…
– Ale nie jesteś tego pewna? – wszedł jej w słowo. Mężczyzna wyciągnął długie nogi przed siebie, krzyżując je nieznacznie w kostkach. – Dlaczego?
– On… – zawahała się – lubi ciepło, roznegliżowane kobiety, i wszystko inne z tym związane. Jednak… – pokręciła głową – noce tam są bardzo krótkie.
– A to znacznie wpływa na jego działania – dokończył za nią anioł. – A ty? – spojrzał na nią lekko mrużąc oczy. – Noce w Paryżu nie należą do najdłuższych.
– To nie ma dla mnie żadnego znaczenia – bąknęła, uciekając wzrokiem w bok.
– Liczy się tylko magia „miasta miłości” – zakpił.
Potrząsnęła głową.
– Nie zrozumiesz tego – w jej głosie zagościł smutek. – Tu miał być mój dom, moja przystań, mój świat. Thomas odebrał mi go, zniszczył moje marzenia i plany na przyszłość.
– Wszystko jeszcze można naprawić – rzucił, wiedząc że kłamie.
– Sam w to nie wierzysz – prychnęła. – Nawet jeśli zabijesz Thomasa, nie spowoduje to, że znowu stanę się człowiekiem, tak samo jak nie sprawi, że wszystkie inne wampiry znikną z powierzchni ziemi.
– Być może – mruknął. – Będziesz jednak znowu panią swego życia i nikt nie będzie ci rozkazywał.
Zaśmiała się gorzko.
– Jesteś w błędzie. Myślisz, że w Paryżu nie ma innych wampirów, które tylko czekają, by przyjąć mnie do swych rodzin? 
 

Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka

7 komentarzy:

  1. Coś tu nie rozumiem, jak się ma poprzedni fragment do tego. Na jej miejscu powiedziałabym Natowi o tym francuskim wampirze do którego ma się zgłosić. Bardzo dziękuję za info i nowy rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda to na przeskok czasowy , cofnięcie pokazanie przyczyn tamtego wydarzenia Tak czy owak Nathaniel jest bezczelny wchodzi bez zaproszenia do sypialni :) dziękuję blanka

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziekuje za kolejna dawke Nathaniela :) Pozdrawiam (zakewa)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochani, poprzedni fragment, nie licząc sceny z Aną i Michaelem, zakończył się "ugodą", jaką zawarła Sue z Nathanielem. Nasza wampirzyca zgodziła się pomóc schwytać Thomasa, w zamian za wolność. Dziś prezentuję wam pierwszy etap ich współpracy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się że Sue już tak nie boi się Nathaniela i potrafi mu się odgryżć.Cieplutko pozdrawiam i gorąco dziękuję za nowy fragment i czekam na więcej.Dana

    OdpowiedzUsuń
  6. Sue nie boi się Nathaniela , ale teraz on nie bardzo wie jak ma z nią postępować. I dlaczego Sue nie chce powiedzieć Nathanielowi że i w Paryżu jest wampir który jej zagraża ? Pozdrawiam serdecznie Elka-el64.

    OdpowiedzUsuń
  7. Sue jest między młotem a kowadłem. Nie jest zła wampirzycą a mimo to nie ma spokoju. Nat chce wiedzieć gdzie jest T. i pewnie nie da jej od siebie odpocząć. Dziękuję i pozdrawiam cieplutko. beatatarn;)

    OdpowiedzUsuń