niedziela, 8 czerwca 2014

Nathaniel - Rozdział 12 _epizod 1



Wiedziała że był na nią zły, tak samo jak wiedziała, że kiedy wróci do pokoju, nie będzie dla niej miły. Mimo to nie spodziewała się, że zobaczy anioła totalnie zalanego. Wtoczył się do pokoju z trzaskiem zamykając drzwi. W obu dłoniach trzymał do połowy opróżnione butelki whisky. Jego włosy były rozwiane bardziej niż zwykle, a T-shirt pomięty i schlapany alkoholem. Przez chwilę wodził błędnym wzrokiem po małym pomieszczeniu, aż w końcu odnalazł ją, wciśniętą w najciemniejszy kąt.
Spojrzenie anioła natychmiast skupiło się na niej. Piękne wargi Nathaniela ułożyły się w drwiący uśmiech.
– Jesteś, a już myślałem, że spróbujesz uciec i dasz mi pretekst do poznęcania się nad tobą.
– A czy właśnie tego nie robisz? – szepnęła, prawie natychmiast żałując, że otworzyła usta.
– Ty nawet nie wiesz, co to słowo oznacza – warknął, odrzucając jedną z butelek w kąt. Roztrzaskała się o białą ścianę, zalewając ją bursztynowym blaskiem.
Zadrżała, ale mężczyzna nie spuszczał z niej wzroku.
– Wiesz czym dla mnie jesteś? – wychrypiał kołysząc się na piętach. – Niczym. Butelka whisky, którą trzymam w dłoni jest więcej warta niż ty – zarechotał. – Co ja mówię, ona ma w sobie więcej ognia niż twoje martwe ciało. A mimo to, chociaż jesteś tylko trupem masz czelność stawiać mi żądania.
Otwarła usta, by coś powiedzieć, ale nie dopuścił jej do słowa.
– Wszystkie kobiety to dziwki – ciągnął swój bełkot. – Kusicie ciałem i gestami, a potem, kiedy jest już po wszystkim, łaskawie wystawiacie nam rachunek. Wszystkie jesteście takie same, chciwe na podarunki i pieniądze – w jego spojrzeniu pojawiła się pogarda.
– Ja nic od ciebie nie chcę – szepnęła, ledwie mając odwagę mierzyć się z nim wzrokiem. Był w takim nastroju, że nie bardzo wiedziała, co szalonego jeszcze może wpaść mu do głowy.
Nigdy wcześniej nie sądziła, że aniołowie potrafią doprowadzić się do takiego stanu, zresztą w ogóle nie podejrzewała, że piją alkohol. A może tylko Nathaniel był inny? Skrzydlaci których wcześniej widziała, byli silni i nieugięci, a co najważniejsze sprawiali wrażenie odpornych na wszelkie pokusy.
Ten tutaj od dawna kroczył drogą wprost do piekła, a co gorsza chciał pociągnąć ją ze sobą w dół.
– Może porozmawiamy jutro… jak się lepiej poczujesz. – zaczęła nieśmiało.
Usta mężczyzny wygięły się w ironicznym uśmiechu.
– Ale ja czuję się wyśmienicie. Już dawno nie było mi tak dobrze. Do pełni szczęście brakuje mi tylko jednego, maleńkiego ukłucia, twoich słodkich ząbków.
Przełknęła ślinę. Tego się właśnie obawiała.
– Już ci tłumaczyłam, to niebezpieczne…
– A ja ci powiedziałem, że w dupie mam twoje dobre rady.
– To cię zaboli, może nawet zabije.
Odchylił głowę do tyłu, śmiejąc się głośno.
– Czyż nie powinnaś się z tego cieszyć? Przy odrobinie szczęścia pozbędziesz się mnie raz na zawsze.
Pokręciła głową.
– Twoja śmierć ściągnie tu inne anioły, a może nawet samego Michaela.
– Boisz się go – parsknął.
Nie zamierzała zaprzeczać.
– Każdy się go boi.
Wzruszył ramionami.
– To masz problem, bo będziesz musiała zaryzykować gniew pierwszego pośród archaniołów – ruszył do niej, a ona nie miała dość siły, by zmusić go do zmiany planów.
Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, chwycił ją za ramiona, z łatwością unosząc go góry. A potem nie zważając na jej protesty zaniósł na kanapę. Próbowała się bronić, ale była niczym kukiełka w jego dłoniach. Posadził ją sobie na kolanach, jednym ruchem zrywając z siebie koszulkę i odsłaniając idealną szyję.
– Nie mogę – jęknęła, ostatkami sił próbując wyswobodzić się z jego ramion, ale jej wysiłki z góry były skazane na porażkę. Silne ręce mężczyzny bez trudu udaremniały jej ciosy. Spojrzenie Nathaniela chociaż zamglone koncentrowało się tylko na niej, jego oddech znacznie przyśpieszył, a źrenice jeśli to w ogóle możliwe, rozszerzyły się jeszcze bardziej.
– Ugryź mnie – wychrypiał nieswoim głosem. – Wiem że tego chcesz. Jesteś głodna, nie jadłaś od kilku dni. Potrzebujesz krwi, potrzebujesz mnie.
Prawda. Była spragniona. Podróż w ciasnej trumnie kosztowała ją wiele energii, a on nie zadał sobie trudu, by dostarczyć jej krew. Prawdopodobnie zrobił to celowo, głodną i osłabioną wampirzycą, łatwiej manipulować. Mimo to miał rację, czuła głód, bolały ją wszystkie mięśnie, skóra, nawet włosy, a żołądek skręcał się w palący węzeł.
Na domiar złego świt zbliżał się wielkimi krokami.
– Proszę… – jęknęła.
– Zrób to! – warknął, przyciskając ją mocniej do siebie.
To jedno zdanie przeważyło szalę. Rozterki moralne poszły w zapomnienie. Kły przebiły jej dziąsła, szykując się do ataku. Najpierw był cichy trzask, kiedy ostre zęby przebiły gładką skórę, zaraz potem gorąca krew zalała jej usta. Miała lekki posmak alkoholu, ale nie miało to dla niej żadnego znaczenia. Była pożywna i pełna anielskiej mocy. Jęknęła z rozkoszy, a może to nie ona, tylko anioł jęczał. Czuła jak drży, jak pręży się pod nią i napina. Nie krzyczał z bólu – który niewątpliwie mu zadawała – jego ciało falowało, przeszywane kolejnymi falami przyjemności.
Dłonie anioła znalazły się niespodziewanie pod koszulką Sue, sunąc powoli po skórze jej pleców, gładząc ją i pieszcząc.
Ten gest zupełnie ją zaskoczył. Chciała przerwać, odsunąć się od niego – nie potrafiła jednak tego zrobić. Po  pierwsze krew Nathaniela była zbyt smaczna, po drugie słońce nieśmiało usiłowało przebijać się przez gęste zasłony okien. Jej ciało zaczęło wiotczeć i słabnąć w ramionach mężczyzny. Ostatkiem sił, nim osunęła się w ramiona śmierci pomyślała o swoim ojcu, przywołując w umyśle jego obraz, wołając jego imię.


5 komentarzy:

  1. Zupełnie nie podoba mi się dzisiejsze zachowanie Nathaniela, co prawda nakarmił ją, ale miał na pewno z tego niezłą frajdę. Bardzo dziękuję za kolejny fragment. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie sie podobalo ze zmusil ja do tego, oby wiecej takich akcji ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co mi sie nie podoba to to, ze rozdzialy o Nathanielu sa takie krotkie! :-(

      Usuń
  3. Bardzo mi się podobał dzisiejszy fragment Zachowanie Nathaniela aż się prosi o uleczenie Wygląda jak ktoś kto nie może poradzić sobie ze swoim bólem Mam nadzieję ze Sue ukoi jego cierpienia Wiem że fragmenty na blogu a krótkie ale już zaczynam się do tego przyzwyczajać bo albo będę czytała to co twórca mi daje albo nie .a ponieważ bardzo mi się Twoje pisanie podoba biorę to co dajesz i dziękuj e ze chcesz się tym podzielić blanka

    OdpowiedzUsuń
  4. Nathaniel nie potrafi żyć bez bólu. Sue w końcu pożywiła się z żyły. Dziękuję za Twoją twórczość i pozdrawiam cieplutko. Beata;)

    OdpowiedzUsuń