niedziela, 1 czerwca 2014

Szmaragdowe Serce - Rozdział 13_epizod 1


– Ależ mój panie, ona wyglądała tak niewinnie – rzucił pierwszy z rycerzy. Gładko ogolone policzki mężczyzny pokryły się krwistym rumieńcem. Plątał się w zeznaniach, w gruncie rzeczy nie potrafiąc wytłumaczyć, dlaczego wpuścił dziewczynę na teren zamku.
Baron stal kilka metrów dalej. Spojrzenie miał chmurne, brwi ściągnięte. Smok nie był jednak rozzłoszczony, raczej poirytowany głupotą swoich ludzi. Kharina była w Querm i na razie nie mógł nic na to poradzić, nie znaczyło to jednak, że nie chciał rozmówić się rycerzami, którzy w ostatnich dniach nie wykazali się zbytnią czujnością.
Bura należała się, zarówno wartownikom przy bramie, kucharzowi, który zbytnio pobłażał nowej podopiecznej i smokom za wybryk w sypialni. Niestety do tej ostatniej grupy mógł zaliczyć również siebie.
Bruzda na czole smoka pogłębiła się jeszcze bardziej. Jakoś trudno mu było przyznać się przed samym sobą, że tak po prostu uległ słodkiej twarzy Khariny i jej pięknym krągłościom. A jednak to nie ciało dziewczyny tak go zafascynowało, choć nie potrafił zaprzeczyć, że widok jej nagich piersi głęboko wrył się mu w pamięć. Jednak to gorący temperament najbardziej go podniecał. Nigdy dotąd nie spotkał tak gwałtownej i hardej niewiasty.
Nie bała się go, gdy smocza natura dochodziła w nim do głosu. Większość kobiet uciekała na sam jego widok, Kharina nie drżała, gdy mówił, nie kuliła ramion, kiedy marszczył brwi. Przeciwnie, zdawała się wyczuwać smoka wewnątrz niego i doskonale bawiła się spustoszeniem jakie bestia siała w głowie i myślach barona.
– Waszym obowiązkiem jest sprawdzanie każdego, kto próbuje przekroczyć bramę! – warknął na rycerzy.
– Mój panie, ona… ona... – Drugi z mężczyzn miotał się, nie bardzo wiedząc, co jeszcze mógłby powiedzieć, by udobruchać barona. – Nie wiedzieliśmy, że nie chcesz jej panie widzieć. Ona ładna, więc...
– Siedź cicho, głupcze – syknął pierwszy z rycerzy, szturchając kompana łokciem w bok. – Nie nasza sprawa, kiedy baron ostatni raz miał dziewkę w łożu.
„Cholera!” – Quinkel zaklął w myślach, miał ochotę palnąć ich w te głupie gęby. Czy wszyscy w tym zamku poszaleli? Od kiedy Kharina się zjawiła, ludziska nic tylko szeptali po kątach snując intrygi. Powoli zaczynał mieć tego dość.
– Jeszcze jedna taka wpadka i wyrzucę was z zamku na zbity pysk! –warknął na rycerzy, ani słowem nie komentując ich ostatnich słów.
Skulili ramiona zmieszani naganą pana. Próbowali coś jeszcze dodać, ale smok już ich nie słuchał. Ruszył dziedzińcem zastanawiając się, co też powinien dalej zrobić. Z jakiś dziwnych powodów wszyscy zaczynali głupieć z powodu tej dziewki. Warmara i Tamara już ukarał. Pobudliwe smoki przez najbliższe tygodnie wyręczą chłopców stajennych w sprzątaniu końskich boksów. Ale przecież nie mógł chodzić po zamku i karać każdego, kto dopuści się głupich myśli pod adresem Khariny.
Najprostszym rozwiązaniem było oddać jej kamień, a potem kazać wynosić się jej z Querm. Zacisnął dłonie w pięści, nie podobała mu się żadna część tego planu. Przysiągł królowej, że kamień pozostanie przy nim, zresztą lubił ten klejnot. I jakoś nie potrafił sobie wyobrazić jego utraty. A Kharina? Jak będzie wyglądał zamek, kiedy jej w nim zabraknie? Pokręcił głową. Tego również nie potrafił sobie wyobrazić.
 – Cholera – zaklął. Przez dziewczynę zapominał o swoich obowiązkach. Powinien złapać zdradzieckiego smoka, odstawić go do Farrander, a potem wrócić do Lahmar i ostatecznie rozwiązać zagadkę znikających klejnotów, o podejrzanej ścianie nie wspominając.
Tak, powrót do codziennych zajęć będzie dla niego najlepszym rozwiązaniem. Dziewczynę pozostawi samą sobie. Prędzej czy później mężczyźni się nią znudzą i wszystko wróci do normy.
Pokrzepiony tą myślą przyspieszył kroku. Może powinien zrobić przegląd budynków? Farel wspominał, że dach nad kuźnią zaczynał przeciekać i przed zimą będzie trzeba go wymieniać. Bednarz też podobno potrzebował pomocy.
Zmarszczył brwi, w takim bądź razie zacznie od kowala. Stary Angus sam nie naprawi dachu, a jeśli Quinkela pamięć nie myliła, jego dwaj synowie opuścili Querm ubiegłej zimy. Miał co prawda ucznia, ale był to młody chłopak, ledwie wprawiający się w kowalskim rzemiośle. Kowal z pewnością nie pozwoli młodzieńcowi chodzić po dachu i narażać się na skręcenie karku.
„Może trzeba będzie jeszcze kogoś Angusowi podesłać” – przeszło przez myśl baronowi. Kowal był dobrym człowiekiem i należała się mu pomoc.
Podwórze  o tej porze dnia pełne było krzątających się osób. Z kuchni służący wynosili resztki dla świń. Kosze ze świeżymi ziołami i ziemniakami czekały na przeniesienie. Obok barona przebiegła gromadka dzieci dźwigając kobiałki  pełne jajek. Nieco dalej młody chłopak zabijał kury na obiad.
Baron przyśpieszył kroku, minął stajnie, ukradkiem zerkając, czy smoki wypełniają nowe obowiązki. Zaraz potem w zasięgu jego wzroku pojawiły się zagrody świń i wiecznie towarzyszące im błoto oraz specyficzny, trudny do zniesienia dla smoka, zapach odchodów.
Dziś nieczystości było wyjątkowo dużo, musiał więc uważać, by nie poślizgnąć się w cuchnącej kałuży. Tego tylko by mu brakowało, wyłożyć się na oczach połowy mieszkańców Querm. W duchu obiecał sobie, że rozwiąże w końcu ten śmierdzący problem. Prawda była jednak  taka, że nie bardzo wiedział jak to zrobić. Jak świat światem, świnie towarzyszyły ludziom, hodowane przy ich domostwach, racząc się obierkami i wszystkim co pozostało po posiłkach, a czego domownicy nie mieli ochoty zjeść. W zamkach było podobnie.
Baron westchnął i zrobił kilka kolejnych niepewnych kroków, a potem ją zobaczył. Razem z innymi kobietami stała w ogrodzie, zrywając warzywa. A właściwie nie stała, tylko pochylała się, wypinając w jego stronę pupę. Na jedną krótką chwilę zapomniał jak się oddycha. Wszystko inne wokół niego przestało się liczyć. Zapomniał dokąd chciał pójść i po co. Ta jedna chwila sprawiła, że wszystkie jego postanowienia odnośnie niewiasty, poszły w zapomnienie. Niech go demony rozerwą na części, jeśli jej nie pragnął. Smok w jego wnętrzu również się obudził, posyłając gorącą krew w członki mężczyzny, wzmacniając jego odczucia.
A potem się odwróciła, być może towarzyszące jej kobiety pierwsze go dostrzegły, ale to ona bezgłośnie wypowiedziała jego imię.
Zmrużyła oczy, przyglądając się mu z uwagą.
– Witam mój panie – krzyknęła, dygając przed nim komicznie.
– Dzień dobry Kharino, moje panie – rzucił. W ustach brakło mu śliny, a on sam ledwie rozpoznawał swój głos.
– Czy to twoje ulubione zajęcie? – zawołała przysłaniając dłonią oczy, by móc lepiej go widzieć.
– Jakie? – zapytał, a smok wewnątrz niego rozszalał się na dobre. Bestia ewidentnie lubiła być blisko niej.
– Podglądanie, oczywiście – odparła. – Jeśli mnie pamięć nie myli, to całkiem niedawno przyłapałam cię na czymś podobnym.
– Ja… – zrobiło się mu gorąco, zrozumiał o czym ona mówiła. – To nie tak… – zaczął, z przerażeniem stwierdzając, że niewiasty za plecami Khariny uśmiechają się znacząco. – To nie była moja wina! – syknął przez zaciśnięte zęby. Niech ją piekło pochłonie. Dlaczego zawsze wiedziała, co powiedzieć by wprawić go w zakłopotanie.
– A więc to zawsze jest wina kobiety, kiedy nagi mężczyzna goni ją po izbie? – zakpiła, podpierając się pod boki.
– Tak! Nie! – zaprzeczył, dopiero później zdając sobie sprawę jak bardzo się pogrążył. Niektóre spośród niewiast zasłoniły sobie usta, inne spoglądały na niego wielce zniesmaczone. Pan zamku nie powinien na golasa ganiać służek.
– Myślę mój panie, że powinniśmy już zakończyć tę dyskusję – powiedziała, uśmiechając się szeroko. Jej mina świadczyła wyraźnie, że celowo ośmieszyła go przed kobietami.
– Przeklęta kobieta – mruknął pod nosem. Głośno zaś dodał – faktycznie lepiej nic więcej już nie mówić – odwrócił się energicznie, pragnąc jak najszybciej opuścić to miejsce i znaleźć się w zaciszu swego gabinetu. Niestety wyprowadzony z równowagi, zapomniał, że jego stopy nie opierają się wcale na twardym kamieniu, tylko toną w świńskim błocie. Nim zdążył oprzytomnieć, poczuł jak grunt usuwa się mu spod nóg, a on sam lada chwila upadnie w błoto. Zamachał rozpaczliwie ramionami, jednak na niewiele się to zdało. Stopy straciły oparcie, a on runął jak długi w wielce nieprzyjemną mieszaninę odchodów i błota.
Usiadł, otrzepując ręce z nieczystości. Sięgnął do twarzy, ścierając z niej resztki odchodów. Zaklął siarczyście raz i drugi, czując jak całe jego ciało i ubranie zdążyło już przesiąknąć gnojem. Nie to jednak było najgorsze, z każdej strony docierały do niego śmiechy i chichoty.
Uniósł głowę, gromiąc otaczających go mieszkańców morderczym spojrzeniem. Na niewiele się to jednak zdało. Trudno brać na poważnie smoka, siedzącego po pas w świńskim łajnie.
Wstał niezgrabnie na nogi, modląc się w duchu, by nie przewrócił się raz jeszcze, a potem ruszył w stronę zamku. Na Kharinę nie spojrzał, nie miał odwagi, ale jej śmiech i tak ścigał go prawie pod same drzwi.
– Musisz się jej pozbyć! – warknął do siebie przekraczając próg. – Oszalejesz jeśli tego nie zrobisz.
– Wielkie nieba, co się stało?! – Farel, który właśnie wszedł do sieni, zatrzymał się w pół kroku. – Były jakieś manewry, o których nie wiem? – zapytał uśmiechając się lekko.
– Przewróciłem się – warknął smok. – Mówiłem, że trzeba zrobić coś z tymi świniami.
– Ale po co? – Farel wzruszył ramionami. – Trzoda zawsze jest blisko zamku – zarządca mrucząc wesoło pod nosem, podreptał za wkurzonym smokiem do łaźni.
 







Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka

16 komentarzy:

  1. Biedny baron, najpierw znieważony przez Kharinę a później wytaplany w świńskim g.wnie. Nic tylko boki zrywać. Bardzo dziękuję za świetny rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za kolejny rozdział.Przezabawna sytuacja z paplającym się w świńskim błocie baronem, myślałam, że inaczej się zachowa bardziej przewrotnie. Mógłby wytarzać w tym błotku Kharinę. Ona się doigra jak nic. Mam nadzieję, że baron wymyśli jaką zemstę za tą zniewagę. Pozdrawiam. Beata Thunder1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra myśl: Kharina i Quinkel w błotnych zapasach. Aż strach do czego to może doprowadzić.Pozdrawiam

      Usuń
  3. Grabi sobie Kharina oj grabi...zemsta bedzie slodka (ale co sie usmialam to moje) Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za info :) :) zakewa

    OdpowiedzUsuń
  4. Qinkuś jest już na amen pogrążony w Kharinie hihi, a Kharina w Qinkusiu ale oboje tego jeszcze nie wiedzą.....coś mi się wydaje, że jak znajdą się razem koło serducha to sobie to uświadomią tak już do końca bo kamyczek ten nie może być zwykłym kamyczkiem....Baron w gownie hahaha i to na oczach niewiast i samej Khariny... Emiś ale z Ciebie sadystka ;) tak się znecac nad biednym Qinkusiem a ro taki dobry i prawy Smokuś hihi. ..Dziękuję i Buziole:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka tam sadystka, gdyby tak spodnie pękły mu na pupie, to może i czułabym sadystyczną rozkosz, ale powiedzmy sobie szczerze jeszcze wszystko przede mną.

      Usuń
  5. Oj coś mi się wydaje że ten kamyczek przy przekazywaniu go Kharinie może sporo namieszać.Dziękuję za ten fantastyczny rozdział i czekam na więcej:)Cieplutko pozdrawiam:)Dana

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj uśmiałam się Emiś do łez. Oni są dla siebie stworzeni tylko jeszcze muszą do tego dojrzeć....Ten kamień bardzo intryguję ..dziękuję i pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawsze jak czytam te teksty to zazdroszczę Ci poczucia humoru Są świetne a dialogi mogę tylko porównac do tego jak rozmawiasz z Kasią w realu aż skrzą dowcipem No i oczywiscie ten humor sytuacyjny tu wypięta pu.a a tam baron taplający sie w .... Tak poniedzialek zaczyna sie świetnie dzięki blanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam. Zapewniam cię Blanko, że pisząc kolejne fragmenty bawię się równie dobrze jak wy, czytając je. Ja również życzę miłego poniedziałku.

      Usuń
  8. Oj nie zanosi się na to żeby biedny smoczek miał chwilę spokoju. Jak ta Kharina może go tak okrutnie męczyć :) Dziękuję ślicznie i pozdrawiam K.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jednak nie darował swoim rycerzom i dostało się im od niego. To mu namieszała i w zamku i życiu . A tego że to przez jej docinki wywrócił się nie daruje jej na pewno i coś wymyśli aby ją ukarać. Uśmiałam się z tego ich spotkania. Bardzo dziękuję za kolejny rozdział i pozdrawiam Elka-el64.

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedny Baron, daje się pomiatać dziewczynie.. :P W sumie nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się go żal, kiedy wpadł w świńskie błoto.. XD Ma gość pecha.. :D Dziękuję za kolejną część :) Pozdrawiam, Bella1232 ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawy przepis na maseczkę:) Stracił czucie w nogach gdy krew popłynęła w inne rejony. Pozdrawiam Lena

    OdpowiedzUsuń
  12. „Ależ mój panie, ona wyglądała tak niewinnie”... normalnie czytam/patrzę i oczom nie wierzę.

    Rany, chłopaki, szpiedzy, niebezpieczni przestępcy w książkach przeważnie tak wyglądają, coby zmylić przeciwnika. Chyba się tam wybiorę, znaczy do Querm, i zaciągnę na służbę do Quinkelusia, no bo ktoś się nim opiekować musi :D:D A niestety Smokom przebywającym na zamku już nie ufam pod tym względem. Baron potrzebuje kogoś w swoim otoczeniu, kto oprze się urokowi Khariny, wypisz wymaluj JA :D:D

    i ależ oczywiście Farel, że były manewry.... miłosne hahaha , ten fragment był boski, jak dla mnie najśmieszniejszy, chociaż wcześniejszym też niczego nie brakowało.

    Ale normalnie nie wierzę :(:(:(:( Emilio ubabrałaś w łajnie zacnego Quinkela! Smoka nad Smoki! Znanego tu i tam! Bohatera wojennego! Niezrównanego wojownika! Mężczyznę jak się zowie!.... który traci dech i nie tylko na widok pupy Khariny? Buuuu :(

    Tutaj mała prywata... Proszę cię Quinkel, nie rób mi tego, bądź twardy jak stal (bez podtekstów, a wręcz odwrotnie) nie daj się tak łatwo zwieść i omotać pupie Khariny, walcz jak lew albo smok, chociaż zdaje się, że smok jeszcze bardziej się na widok pupy Khariny rozochocił, hmmmm.... co tu by radzić... a wyrzuć ją za mury , albo wyślij, żeby z grasującym smokiem powalczyła hahahaha zadziora jest, poradzi sobie :P

    I a propos konieczności kąpieli, niby się pultam ale fajnie się stało, bo teraz baron kąpać się będzie musiał i może znowu błyśnie mam po oczach przebitym sutkiem i nie tylko...

    Buziolki Emiś :*:***

    OdpowiedzUsuń
  13. Kasieńko, co ja mam ci powiedzieć? To chyba oczywiste, że mężczyźni głupieją przy Kharinie, a Quinkel to już w szczególności.
    Miłosne manewry, tak to faktycznie było zabawne, chociaż dla mnie wizja barona taplającego się w błocie była bezcenna.

    OdpowiedzUsuń