czwartek, 5 czerwca 2014

Szmaragdowe Serce - Rozdział 13_epizod 2




Stary smok przezornie trzymał się kilka kroków za baronem. Quinkel cuchnął coraz bardziej, a śmierdzące strugi ciągnęły się za nim przez cały zamek. Zarządca miał ochotę wytknąć, by smok rozebrał się w sieni, widząc jednak zagniewane oblicze mężczyzny, powstrzymał się od komentarza.
Niestety wątpił, by Esna wykazała się równą delikatnością. Kobieta jak nic zmyje głowę Quinkelowi za zasmradzanie korytarzy. Szkoda, bowiem atmosfera w zamku ostatnio i tak była napięta. Dla większości osób wiadome było, że za ten stan rzeczy odpowiedzialna jest dziewczyna i jej dziwne relacje z baronem.
Co konkretnie było między nimi  – Farel nie miał pojęcia. Mimo to razem z żoną zgodnie uważali, że pojawienie się temperamentnej niewiasty dobrze wpłynie na Quinkela. Smok zbyt długo już był sam, choć w zasadzie należałoby powiedzieć, że tak naprawdę, to nigdy z nikim nie był. Krótkie małżeństwo z Isabell od samego początku było pomyłką. Niestety po jej śmierci i utracie syna, baron uznał, że samotność jest mu pisana.
Nic bardziej błędnego. Zdaniem Farela, żaden smok nie był stworzony do życia w samotności. Od tego można było zgłupieć, a szaleństwo to najgorszy doradca dla ognistego stworzenia.
Kharina mogła to zmienić. Ze swoją urodą i charakterem zmuszała skostniałego Quinkela do większej aktywności. Dawniej pan na Querm każdą wolną chwilę spędzał w otoczeniu ksiąg i zwojów, zamknięty w czterech ścianach, sam na sam ze swoimi myślami.
W ostatnich dniach nikt nie wiedział barona z księgą, za to prawie wszyscy wiedzieli, że kręcił się jak chmura gradowa po korytarzach, wypatrując ponętnej dziewczyny. Nie znaczyło to jednak, że mężczyzna miał zamiar przyznać się do tej słabości.
Zarządca uśmiechnął się pod nosem. Czas grał na ich korzyść. Z jakiś powodów dziewczyna przybyła do Querm i tak się składało, że tylko baron je znał. Musiały być szalenie ważne, w przeciwnym razie już dawno pozbyłby się dziewki, on jednak pozwalał jej tu mieszkać i wodzić się za nos.
Stary smok miał tylko nadzieję, że przypuszczenia Esny, co do Khariny były prawdziwe, bo jeśli tak było, Quinkel prędzej da sobie wyrwać skrzydła, niż pozwoli odejść jej ze swego życia.
Osobiście Farel miał nadzieję, że jego małżonka nie myliła się. W dziewczynie coś było, otaczała ją jakby mgiełka mocy, która powodowała, że nie można było dokładnie określić kim była i jakie sekrety przywiozła ze sobą do Querm.
– To powoli staje się nie do zniesienia – warknął Quinkel, wchodząc do łaźni. Z jego butów i spodni ciągle jeszcze ciekło śmierdzące błoto.
– Nie bardzo wiem o czym mówisz, ale zakładam, że masz rację – bąknął Farel, widząc jednak, że smok chce podejść do ostatniego z basenów, dodał szybko. – Nie lepiej będzie jak zostawisz odzienie tutaj, miast zasmradzać całą łaźnię.
Smok zatrzymał się, a potem posłał Farelowi takie spojrzenie jakby chciał powiedzieć: jeszcze słowo, a sam będziesz turlał się w gnoju.
Starego zarządcę trudno było jednak zastraszyć. W zasadzie potrafiła zrobić to tylko jego Esna. Ta kobieta nie miała sobie równych w musztrowaniu i ustawianiu po kątach.
– Pomyśl o służących, które będą musiały wyszorować całe to pomieszczenie  – powiedział smok, dzielnie znosząc gniewne spojrzenie barona.
– Pracują w zamku, powinny być przyzwyczajone do sprzątania...
– Świńskiego łajna? – wtrącił Farel, uśmiechając się lekko.
Quinkel zazgrzytał zębami, żyły na szyi smoka napięły się niebezpiecznie.
– To wszystko jej wina – warknął, zrzucając z nóg ubłocone buty.
Farel zagryzł wargi, powstrzymując śmiech. Nie musiał nawet pytać o kogo baronowi chodziło. Odpowiedź była aż nazbyt oczywista.
Quinkel tymczasem szamotał się ze spodniami, które jakimś dziwnym trafem przykleiły się do jego długich nóg.
– Niech to szlag! – warknął smok, prawie zrywając z siebie odzienie.
– A więc wepchnęła cię w błoto? – rzucił Farel, ledwie panując nad wesołością. – Nie mogę uwierzyć, że miała czelność zrobić coś tak potwornego.
– Co? – baron wyszarpywał właśnie dłonie z koszuli. – Ona... nie... to znaczy...
– Ach, rozumiem – stary zarządca pokiwał głową. Dawno tak dobrze się nie bawił. – To ty chciałeś ją wepchnąć w kałużę, by odpłacić jej za docinki przy wczorajszej kolacji? Mam rację?
– Nie! – warknął smok, ciskając koszulę na podłogę.
– Czyli nie chciałeś odpłacić się jej za kolację?
– Nie! Tak! – Na czole smoka pojawiła się głęboka bruzda.
– To ja już nic nie rozumiem – Farel potrząsnął głową. – Skoro nie chciałeś ukarać jej za wczorajsze zachowanie przy stole, to po co próbowałeś wepchnąć dziewczynę w świńskie odchody?
– Wcale nie próbowałem! – ryknął smok.
– Czyli ona chciała ciebie wepchnąć? – drążył temat Farel.
– Nie! – Quinkel kopnął but leżący najbliżej niego, ten zaś poleciał przez izbę, przeganiając śpiącą na ławie Paskudę. Kotka prychnęła wściekle, cudem unikając uderzenia. Prężąc grzbiet przebiegła przez izbę, zatrzymując się u stóp zarządcy. Nozdrza zwierzątka poruszyły się nieznacznie, rejestrując przykrą woń unoszącą się wokół barona. Kotka przysiadła na piętach, ani myśląc podchodzić do pana i brudzić jasne futerko.
– Nie rozumiem. – Farel wydął usta, analizując słowa barona. – Ty panie jej nie wepchnąłeś, ona ciebie nie wrzuciła... znaczy się sam wpadłeś?
Głośny syk wydobył się z ust smoka.
–To wszystko jej wina – powtórzył Quinkel, wygrażając pięścią niewieście, której przecież wcale nie było w tym pomieszczeniu.
– Skoro tak twierdzisz. – Farel wzruszył ramionami. – Musi mieć wielką moc, skoro potrafiła zmusić cię do utaplania się błocie.
– Nie przeginaj! – warknął baron, a potem obrócił się na pięcie i wskoczył do basenu, rozchlapując wodę na boki.
Farel spojrzał pod nogi, na siedzącą u jego stóp kotkę.
– Coś mi się zdaje Paskudo, że twój pan wpadł po same uszy i nie mam tu na myśli wyłącznie błota. Szkoda tylko, że jeszcze sam o tym nie wie – szepnął cicho do stworzenia. Ta w odpowiedzi prychnęła gniewnie.
Baron tym czasem skrupulatnie namydlał całe ciało. Jego usta poruszały się lekko, jakby smok mruczał coś zawzięcie pod nosem i Farel mógłby się założyć, że Quinkel psioczył na dziewczynę.
– Ciekawe dokąd nas to doprowadzi – bąknął stary smok do kotki, ta jednak zignorowała jego uwagę, uważnie obserwując barona, patrząc jak kostka mydła sunie po ramionach i torsie mężczyzny.
Quinkel skończył pocierać ciało, zanurzył się pod wodą, spłukując z siebie pianę i resztę nieczystości. Dopiero wtedy mężczyzna wyszedł z basenu. Krople spływały po jego ciele: owłosionym torsie, brzuchu i nogach.  Smok jednak nie przejmował się swoją nagością, ani faktem, że Farel widzi go nagiego. Przeszedł przez izbę, z kamiennej ławy chwycił czyste płótno, by następnie owinąć się nim w pasie.
– Muszę jakoś rozwiązać ten problem – powiedział, podchodząc do Farela.
Stary smok uniósł brwi do góry.
– A naprawdę musisz coś robić? Może poczekasz, aż sytuacja sama się wyklaruje?
– Nim to się stanie, osiwieję z jej powodu.
Farel zaśmiał się gardłowo.
– W sumie nie wiem, czy to byłoby takie straszne. Przez głowę przechodzą mi znacznie gorsze wizje.
– Jest zuchwała i nikt nie ma nad nią kontroli – warknął Quinkel. – Robi co chce i przed nikim się nie tłumaczy. Stanowi zagrożenie...
– Dla ciebie – wszedł mu w słowo Farel.
– Dla wszystkich – syknął baron. Przeczesał dłońmi mokre włosy, zastanawiając się jak doszło do tego, że pytał zarządcę w jaki sposób pozbyć się dziewki. Prawda była jednak taka, że sam nie potrafił podjąć decyzji. Z jednej strony chciał ją mieć przy sobie, pachnącą i gorącą, taką jaką widział ją w łaźni, a z drugiej obsesyjnie wręcz chciał o niej zapomnieć.
– Jesteś pewien, że tego właśnie chcesz? – stary smok szepnął powątpiewająco. Było oczywiste, że nie zgadzał się z Quinkelem.
Paskuda tupała niespokojnie, w końcu uznała, że pan jest już na tyle czysty, że może przypomnieć mu o swojej obecności. Przystanęła koło mokrych nóg smoka, mrucząc głośno. Mężczyzna schylił się, biorąc kotkę na ręce. Wczepiła się w jego ramiona, moszcząc się wygodnie na potężnych bicepsach.
– Muszę się jej pozbyć – mruknął smok, w jego głosie nie było już jednak tyle pewności, co kilka chwil wcześniej.
– Nie powiem bym się z tobą zgadzał, ale to twój dom, ty tu rządzisz.
– Właśnie – potaknął Quinkel. – Kharina nie jest jedną z nas, jest z północy.
– Co z tego? Wojna się skończyła, czas zapomnieć o niesnaskach.
– Nic o niej nie wiem, równie dobrze może być córką zdrajcy – warknął smok. – Chciał coś jeszcze dodać, ale stukot butów za plecami Farela sprawił, że smok zamilkł.
W progu łaźni stała Esna z koszem pełnym brudnej bielizny. Tuż obok niej z zaciśniętymi ustami, dźwigając drugi kosz przystanęła Kharina. Obie kobiety wyglądały na co najmniej zdziwione, nie dało się jednak zaprzeczyć, że słyszały sporą część z rozmowy mężczyzn.
– Kharina... – Zaczął, ale nie dała mu dojść do słowa.
– Tak właśnie mnie postrzegasz? – Gniew odmalował się na jej twarzy. – Jestem twoim wrogiem?
– Wiem tylko jak masz na imię i po co przybyłaś do Querm. Wszystko inne to jedna wielka tajemnica. Tak, uważam, że możesz stanowić zagrożenie dla moich ludzi.
– Quinkelu kel Warez – Esna zmierzyła smoka ostrym wzrokiem. – Zważaj na swoje słowa.
– Nikomu się nie zwierzasz  – ciągnął baron, ignorując słowa zarządczyni. – Wszystko w tobie jest zagadką: twój wygląd, zachowanie, nawet zapach.
– Nic ci do tego kim naprawdę jestem – syknęła, a potem rzucając kosz z praniem pod nogi mężczyzn dodała jeszcze – zawsze myślałam, że najwredniejsze gady spotkałam na północy, myliłam się.
Otworzył usta, by odpowiedzieć, ale po dziewczynie nie było już śladu, tylko stukot butów na korytarzu zdradzał jak bardzo była wzburzona.






Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka


Kochani, rozdział zaczął się wesoło, a skończył małym spięciem. To jednak nic w porównaniu do katastrofy, która rozpęta się w kolejnych epizodach.

22 komentarze:

  1. kochana nie pozostaje nam nic innego jak czekac na kolejne rozdział ja chyba tylko tym na razie zyje po prostu ja ich uwielbiam. dorka

    OdpowiedzUsuń
  2. kochana nie pozostaje nam nic innego jak czekac na kolejne rozdział ja chyba tylko tym na razie zyje po prostu ja ich uwielbiam. dorka

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze trochę Dorko. Zapewniam, że nie będziesz rozczarowana.
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  4. uch już się nie mogę doczekać kolejnych epizodów, ma być jeszcze ciekawiej?? Super!! Fragment rozpoczął się wesoło biedny Baron, wpaść w takie ... łajno :D:D:D ale Kharina wraz z służkami miała dobre widoki i kabaret. Szkoda, że baron ciągle tak mocno ją odpycha, kiedy zacznie ją przyciagac, a przynajmniej zainteresuje sie nia konkretnie? Już się nie moge doczekać na pewno będzie ciekawie. Dzięki za fragment i czekam na więcej. Pozdrawiam Misia1090

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, nie mogę się już doczekać co szykujesz :D :D Małe spięcie... Wielka wojna się z tego zrobi :D :D Ale może będzie ona w pewien sposób... hm... przyjemna ^^ :D :D Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję, Bella1232 :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Padłem Emiś przy rozmowie smoków, a w robocie jestem i patrzą na mnie jak na glupka co się cieszy do telefonu :) Paskuda jak zawsze pelna klasa :) chociaż myślałem, że ją wykąpiesz ze Qinkusiem hihihi Dziękuję i buziole :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki Sławku i uważaj na siebie, co by faktycznie nie pomyśleli, że jakieś zbereźne coś oglądasz w komórce. Mówisz że powinnam wykąpać Paskudę w basenie? Ha, ha, też tak myślałam, ale zrezygnowałam - w końcu koty boją się wody i jeszcze podrapałaby cudny tors barona, chociaż z drugiej strony obiecałam sobie, że jak jeszcze raz zniknie mi na kilka dni bez słowa - zrobię to. Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedny Baron,wpadł po same uszy:)Gorące dzięki za nowy fragment:)Cieplutko pozdrawiam Dana

    OdpowiedzUsuń
  9. To, że Quinkel nie wie czego chce to fakt, jednak skłamał mówiąc, że nie wie po co tu Kharina jest, bardzo dobrze wie, że po kamień. A ona dobrze mu przygadała, że nie widziała wredniejszego gada od niego. Świetny rozdział, za który Ci bardzo dziękuję. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  10. Baron sam się przewrócił ale najłatwiej jest obwinić o to Kharine . Jakby nie zależało mu na niej w ogóle to przecież jest panem zamku i mógłby ją wyrzucić sam. A tak to ją zranił swoimi słowami . Bardzo dziękuję za kolejny epizod i pozdrawiam Elka-el64.

    OdpowiedzUsuń
  11. Baron coraz bardziej nie radzi sobie ze swoimi uczuciami.Kharina staję się niezastąpiona na zamku. Cieszę się już na następny rozdział. Dziękuję i pozdrawiam cieplutko. Beata;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak zwykle świetnie napisany kawałek Dialogi bezbłędne Sama przyjemność czytać Cieszy mnie mozliwości porozmawiania z Tobą i to że czytasz nasze komentarze trochę zdezorientował mnie ten rumianek bardziej spodziewałabym się smoka lub mrocznego rycerza jeszcze raz dziękuję za rozbawienie mnie w sobotni poranek blanka

    OdpowiedzUsuń
  13. Ależ Blanko, wszak wiosna dookoła, kwiatki więc jak bardziej na porządku dziennym. A dlaczego rumianek? To aktualnie ulubiony przysmak mojej, małej królicy.
    Jeśli chodzi o komentarze, to czytam wszystkie bardzo dokładnie. To spora radość i motywacja do dalszej pracy.
    Jeszcze raz dziękuję za odwiedziny.

    OdpowiedzUsuń
  14. Baron boi sie uczuc do Khariny jest zlosliwy i podejrzliwy, chce sie jej pozbyc ale jakos tego nie widze, dziewczyna ma pazur i tak latwo mu nie da! Dziekuje i pozdrawiam serdecznie :) zakewa

    OdpowiedzUsuń
  15. za ten gnój na podłodze to sama bym smoka ubiła :-) Baron niestety jest mało świadomy swoich uczuć do charakternej Khariny a i ona musi troszkę swoje nerwy wziąć pod kontrolę. Z tego co zapowiadasz to będzie się działo oj będzie...cały czas zastanawiam się czym ona jest???. bardzo dziękuję za kolejny fragment pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
  16. Totalnie zawalił. Pozdrawiam Lena

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziękuję za kolejny rozdział:) Faktycznie wesoło było na początku a koniec gorzki, słowa wypowiedziane w gniewie mogą mocno zranić, Baron powinien dostać nauczkę, kąpiel w gównianym błocie to za mało:) Pozdrawiam. Thunder1

    OdpowiedzUsuń
  18. Miłosnych manewrów ciąg dalszy hahahaha wiem że końcówka niewesoła, bo Quinkel klapnął za dużo i zranił Kharinę, ale trochę racji miał, nikt tak naprawdę o niej nic nie wie, nawet my - czytelnicy :P dziewczyna tak naprawdę jest wciąż jedną wielką tajemnicą.

    Farel fajnie go wymęczył :D:D ich rozmowa przednia :D:D:D zapędził barona w kozi róg.

    ps. kąpiel Quinkela skromna w opisie :p na szczęście byłam tam i wszystko dokładnie widziałam :D:D:D

    buziaki i dziękuję za cudny fragment :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak każda kocica lubisz pojawiać się i znikać, ale wybaczam ci to. Nie zmienia to jednak faktu, że przy najbliższej okazji wrzucę cię do basenu.

    OdpowiedzUsuń
  20. P.S. A tak w ogóle, to trudno bym opisywała anatomiczne szczegóły Quinkela, kiedy patrzy na niego Farel. Już sobie to wyobrażam.
    "Woda spływała po cudnym ciele, sunąc po naprężonych gładkich mięśniach i naprężonych sutkach smoka. Ciemne włosy, którymi pokryty był tors mężczyzny i jego podbrzusze, wabiły na pokuszenie, prosząc o chociaż jeden dotyk. Zarządca tymczasem ze stoickim spokojem przyglądał się przyjacielowi, nie wiele sobie robiąc z jego grzesznego ciała."
    I jak się podoba?
    Trąca mi zmianą orientacji seksualnej naszych smoków...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahahahaha super !!!!!!!!! hahahahaha

      oj tam oj tam od razu zmianą orientacji seksualnej hahahaha

      Usuń