środa, 16 lipca 2014

Nathaniel - Rozdział 15_epizod 2



Szła ośnieżoną alejką prowadzącą do niewielkiego domku na przedmieściach Vancouver. Wszystko wokół obsypane było białym puchem: drzewa, gipsowe figurki i krzewy. Posiadłość do której kazał przyjechać jej wampir, ze swymi drewnianymi okiennicami i czerwoną klinkierową cegłą, bardziej przypominała chatkę starszej pani, niż dom krwiożerczego potwora. Sue nie dała się zwieść pozorom, znała sposoby jakie stosowali jej pobratymcy, by ukryć się przed wścibski spojrzeniami. Jednym z nich było udawanie przykładnych obywateli: biznesmenów, nauczycieli, bibliotekarzy nawet księży.
Śnieg skrzypiał pod stopami, potęgując jej strach. Miała ochotę obejrzeć się za siebie, by sprawdzić, czy Nathaniel jest blisko. Nie zrobiła tego jednak. Po pierwsze, zdradziłaby w ten sposób, że nie jest sama, a po drugie, Nat był wysoko w górze, kołując nad domem Thomasa. Ustalili, że wyląduje dopiero kiedy Sue wejdzie do środka, a nikt podejrzany nie będzie kręcił się w pobliżu.
Taki przynajmniej był plan. Obawiała się jednak, że mogą nie zrealizować żadnego z ustalonych punktów. Od ubiegłej nocy Nathaniela przepełniała złość, choć w zasadzie trudno było to nazwać gniewem, raczej furią. Sue trochę żałowała, że zdecydowała się na tak szczerą rozmowę z aniołem. Ale po upojnym seksie w salonie, kiedy Nat zaniósł ją do łóżka i tam kochali się jeszcze kilka razy – zebrało się jej na zwierzenia. Nie powinna była zdradzać mu wszystkich sekretów, i zapewne tak właśnie by zrobiła, gdyby wiedziała jak anioł zareaguje na jej słowa.
– Napadli na mnie w zaułku za barem – powiedziała, leżąc w łóżku anioła. Nathaniel spoglądał na nią wsparty na miękkich poduszkach. Spojrzenie miał nieodgadnione, lekko nieobecne, ale może winę za to ponosiła utrata krwi. Na szyi ciągle było widać dwie symetryczne dziurki, pamiątki po ostatnim ugryzieniu. – Byli ode mnie silniejsi, a ja nie byłam w stanie się im przeciwstawić. – Zamilkła, wciągając powietrze. Sama nie wiedziała, po co to zrobiła. Wszak wampiry nie oddychały, ale przecież nie mogła tak po porostu opowiedzieć jak ją zabito.
Anioł milczał, Sue jednak widziała, że uważnie chłonie każde jej słowo.
– Gwałcili mnie na przemian, a potem, kiedy ciągle jeszcze było im mało, zaczęli mnie bić. – Przerwała, głos ugrzązł jej w gardle i pewnie nie powiedziałaby już nic więcej, gdyby Nathaniel nie ścisnął boleśnie jej dłoni. Był to mocny uścisk, niemający w sobie żadnej delikatności, czy czułości, ale za to skutecznie odciągający ją od przykrych wspomnień.
– Kopali mnie, bili pięściami, metalowymi rurami i wszystkim, co znaleźli w zaułku. Pamiętam, że krzyczałam, i wołałam o pomoc, ale nikt nie przyszedł mi na ratunek.
– Zostawili cię umierającą i wykrwawiającą się – powiedział gniewnie, zdradzając po praz pierwszy, że obchodzi go jej historia.
– Tak – szepnęła, niezdolna, by kontynuować opowieść. Miała jeszcze tak wiele do opowiedzenia, a nie była w stanie tego zrobić. Powrót do przeszłości okazał się być trudniejszy niż się jej zdawało.
– Z umierającym dzieckiem w twym brzuchu – ciągnął anioł.
Jęknęła, a gęste łzy potoczyły się po jej policzkach. Nie poruszył się, nie dotknął jej, nie zrobił nic by ją pocieszyć, ale był tu obok niej, słuchając makabrycznej historii o śmierci, bólu i upokorzeniu. Nie przerywał jej, nie osądzał, tylko słuchał.
– Skąd... wiesz? – załkała.
Starł krwistą łzę z jej policzka, a potem oblizał palec.
– Czytałem raport – powiedział. – Napisano, że umarłaś na skutek licznych obrażeń zadanych tępymi narzędziami, ran ciętych i krwotoku wewnętrznego. Do samego końca zasłaniałaś brzuch przed ciosami.
– Chciałam ją chronić. – Nie musiała dodawać, że miała na myśli swą nienarodzoną córeczkę.
– Dlatego tak bardzo przywiązałaś się do dziecka Marii? –zapytał.
Skinęła głową. Nathaniel wiedział, że mała Amelia była dla niej namiastką tego, czego ją pozbawiono.
– Tamtego dnia nie tylko ja umarłam, straciłam również cząstkę siebie, jedyną szansę jaką dał mi los na bycie matką. A Thomas dokonał reszty.
– To on cię znalazł i napoił swoją krwią – w głosie wampira pojawiła się złość. – Potem porzucił twe ciało, by policja mogła je znaleźć i stwierdzić zgon. Pierwszej nocy po pogrzebie udał się na cmentarz, by wykopać cię z grobu i zabrać do siebie.
– Sporo wiesz – jęknęła.
– Żyję już bardzo długo, widziałem tak wiele okropieństw, że nie jesteś w stanie ich sobie nawet wyobrazić.
– Dlatego właśnie taki jesteś? – spytała, a Nathaniel drgnął.
– Zimny i pozbawiony uczuć? To właśnie chciałaś powiedzieć? –zapytał, śmiejąc się gorzko. Widząc jej minę, dodał szybko. – Tak Sue, jestem zimnym draniem, takim mnie ukształtowano.
– Nie sądziłam, że aniołowie są tak bezlitośni.
– Jesteśmy różni. Większość z nas to dobre istoty, ukierunkowane na niesienie pomocy, reszta to twardzi.
– Jak ty.
– Jak ja, mój ojciec i Michael.
– Wojownicy nieba – powiedziała.
Uśmiechnął się ironicznie.
– Michael był... jest wzorem dla wszystkich wojowników.
– A twój ojciec? – spytała, czując, że to on najbardziej wpłynął na Nathaniela.
– Mój ojciec kochał ból i krew na rękach. Im więcej jej było, tym bardziej był zadowolony.
– Dlaczego? – spytała, nie rozumiejąc jak anioł mógł myśleć w ten sposób.
– Bo był kawałkiem skurczybyka, z piórami na plecach. Dla którego nigdy nie było dość bólu i krwi – warknął, siadając na łóżku i chowając twarz w dłoniach. czekała cierpliwie aż się uspokoi, powstrzymując chęć dotknięcia go. To nie był mężczyzna, który życzy sobie gestów współczucia, nawet jeśli podświadomie ich pragnie.
Nathaniel siedział przez chwilę nic nie mówiąc, a potem, kiedy spojrzał na nią dostrzegła w jego oczach żądzę mordu.
– Dopadniemy go i zabijemy – powiedział do niej, a ona nie odważyła się zapytać, czy miał na myśli swego ojca, czy Thomasa.
Teraz stała pod drzwiami domu wampira trzęsąc się ze strachu. Tak wiele zrobiła, by uciec od tego koszmaru i już nigdy nie oglądać jego idealnej acz okrutnej twarzy, a dziś sama pchała się w jego łapy. Nie musiała pukać,  bo drzwi otwarły się nim zdążyła unieść dłoń. W progu stał postawny wampir, z jasnymi jak len włosami i długą bliznę biegnącą przez lewy policzek. Koszulka bez rękawów odsłaniała potężne ramiona pokryte gęstą plątaniną tatuaży. Nie znała tego mężczyzny, nigdy wcześniej go nie spotkała, ale jedno spojrzenie w zimne oczy sprawiło, że zapragnęła odwrócić się na pięcie i uciec, nie oglądając się za siebie.
– Twój pan czeka na ciebie – wycedził przez zęby mężczyzna, odsuwając się na bok i wpuszczając ją do środka. Weszła na drżących nogach, nieśmiało zerkając dookoła, szukając ewentualnej drogi ucieczki. Wampir popchnął ją naprzód. – Idź prosto – wskazał jej uchylone drzwi na końcu korytarza.
–Tam jest Thomas? – zapytała, ale nie raczył jej odpowiedzieć. Zmarszczył tylko brwi, gestem nakazując jej, że ma się pospieszyć.
W porównaniu do willi Thomasa na przedmieściach Nowego Jorku, ten dom był niewymownie skromny. Owszem, pełno tu było zabytkowych mebli i gustownych obrazów, nie był to jednak styl jej stwórcy, co tylko potwierdzało słowa Nathaniela, jakoby wampir wypożyczył dom tylko po to, by się w nim z nią spotkać.
Thomas czekał pośrodku ogromnego salonu, ale nie to rzuciło się w oczy Sue. Jej uwagę przykuła naga dziewczyna leżąca na stole. Przybrana była kwiatami, a całe jej ciało lśniło w świetle księżyca. Nie była skrępowana, ale jej spojrzenie też nie było do końca trzeźwe, co tylko oznaczało, że uśpiono jej czujność narkotykami.
 „Biedaczka” – przeszło przez myśl Sue. Zapewne nie podejrzewała, że skończy jako obiad dla wampirów.
– Moje dziecko – powiedział Thomas, podchodząc do Sue. Mężczyzna miał na sobie ciemną koszulę i takież same spodnie. Wszystko w najlepszym gatunku, ale do tego już zdążyła się przyzwyczaić.
– Panie – skłoniła głowę, lekko dygając przez ojcem.
Thomas złapał ją za podbródek, unosząc głowę do góry. Przez chwilę studiował jej twarz, nim w końcu uśmiechnął się szeroko, ukazując końcówki ostrych kłów.
– Dobrze wyglądasz – powiedział. – Pice krwi ci służy – dodał z przekąsem. Spuściła oczy, zmieszana jego słowami.
– Przepraszam ojcze. To był wielki błąd z mojej strony – skłamała. – Dopiero teraz rozumiem jak musiałam obrażać cię swoim zachowaniem, nie akceptując swej prawdziwej natury.
– Rzeczywiście – mruknął. – Przez długie lata rozczarowywałaś mnie. Mam jednak nadzieję, że teraz się to zmieni.
Potaknęła skwapliwie.
– Przepraszam panie, będę już posłuszna.
 To dobrze – Thomas obszedł ją dookoła, uważnie się jej przyglądając. – Musisz szczegółowo opowiedzieć mi, co się z tobą działo przez ten cały czas.
Zagryzła wargi. Tu właśnie był największy problem. Thomas oczekiwał od niej relacji pełnej cierpienia, bólu i samotności. A tymczasem ona rozkoszowała się swobodą w Paryżu.
– Sporo się wydarzyło – zaczęła ostrożnie. – Byłam taka samotna, nie wiedziałam dokąd pójść i komu zaufać. – Jak automat powtarzała wersję ustaloną w Nathanielem. – Błąkałam się od miasta do miasta.
– Jak udało ci się wydostać z willi? – zapytał, ignorując jej wcześniejsze słowa. Tego pytania obawiała się najbardziej, jednak Nat twierdził, że właśnie tę kwestię Thomas będzie chciał najszybciej wyjaśnić. I nie pomylił się.
– Było spore zamieszanie, wszyscy biegali i krzyczeli. Wyskoczyłam przez okno, a potem biegłam ile sił w nogach.
Mężczyzna uniósł piękne brwi do góry, dając tym samym znać, że nie do końca uwierzył w jej historię.
– Mam coś dla ciebie – powiedział w końcu, biorąc ją pod rękę i prowadząc do stołu, gdzie leżała dziewczyna. Kobieta kręciła się na stole, prężąc i napinając ciało, nie mając pojęcia co ją czekało. – Teraz kiedy już wiesz kim jesteś i wróciłaś na łono rodziny, dołączysz do mnie podczas posiłku – wskazał ręką na kobietę. – Częstuj się, jest cała twoja, ja tymczasem popatrzę i nacieszę oczy się twoim widokiem. – W głosie wampira pojawiła się groźba i Sue zrozumiała, że dziewczyna wcale nie była prezentem dla niej, tylko testem lojalności. Jeśli jej nie ugryzie, Thomas stanie podejrzliwy, lub co grosza uzna że go oszukała. Z drugiej strony wiedziała, czym taka uczta zazwyczaj się kończyła – rozszarpaniem na kawałki.
Zrobiło się jej niedobrze. Nie była tak głupia, by wierzyć że od tego co zrobi zależy życie dziewczyny. Młodej kobiecie już nikt nie mógł pomóc. Wpadła w sidła wampirów i jedne o czym mogła decydować, to czy umrzeć szybko, czy też stawiać opór i tym samym zafundować sobie powolną i bolesną śmierć.
Thomas stanął po drugiej stronie stołu, przyglądając się Sue. Ani jednym spojrzeniem nie zaszczycił wijącej się kobiety. Uśmiech pełen uwielbienia, podsycany przez narkotyczne wizje, nie robił na mężczyźnie żadnego wrażenia. Zresztą, czy ktokolwiek poświęca uwagę szynce na talerzu? Czujny wzrok wampira skupiał się na córce i jej reakcji na otrzymany dar.
Wampir poruszał się bezszelestnie, a jego rozmazana postać przesuwała się od drzewa do drzewa, pozostając niezauważona. Wokół panowała absolutna ciemność, tylko w pobliskim domu paliły się światła.
Mężczyzna wyciągnął telefon i wpisał wiadomość. Rozpierała go radość, że wkrótce pozbędzie się wszystkich swoich wrogów. Nim jednak nacisnął „wyślij” uniósł głowę do góry, upewniając się że ten, którego szukał jest już blisko. Potem wysłał SMS-a, rozpoczynając tym samym taniec zemsty i śmierci.

Anioł czeka na zewnątrz.
H.

5 komentarzy:

  1. Nieciekawa sytuacja, co zrobi Sue, czy Nat zdąży jej pomóc z Thomasem, i najważniejsze kogo informował Heinrich o aniele. Bardzo dziękuję za kolejny , bardzo interesujący rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne do kogokolwiek wysłał wiadomość i tak nie pomoże, a zaszkodzi tylko Sue.

      Usuń
  2. Emi jesteś świetna tak grać na emocjach dwa razy przerywałam aby zaczerpnąć oddechu Tak dawkujesz napięcie i mało tego jeszcze przerwałaś w takim momencie Teraz spojrzałam na kalendarium jak dlugo będę czekać a tam ..... Pogodnego dnia Emi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak w kalendarium pusto, ale zapewniam, że za 4 dni kolejny fragment.
      Nic więcej nie dodam, żebym przypadkiem nie zdradziła zakończenia. A zostały już tylko 3 rozdz., czyli 6 epizodów.

      Usuń
  3. Aż cztery dni !!!!!!!! żadnej litości dla biednych zestresowanych czytelniczek ? Och...... dzięki za info :)

    OdpowiedzUsuń