sobota, 26 lipca 2014

Nathaniel - Rozdział 16_epizod 2



Chociaż połamano mu większość kości, ciągle był przytomny. Psy szarpały jego skrzydła, bezceremonialnie wyrywając spore kawałki. On jednak ledwie krzywił się z bólu, chociaż ten był porażający. Nie martwił się o siebie, Michael był w drodze, jeszcze kilka chwil i niebiesko-skrzydły archanioł zjawi się w Vancouver. Bardziej niż własne rany przerażała go wizja maltretowanej Sue i jej nieporadności w obliczu Thomasa. Dopiero widząc ją przyciśniętą do ściany zrozumiał, jak bardzo była krucha i jak łatwo można było ją zabić. Próbowała czołgać się do niego, ale ojciec przydusił ją stopą do podłogi.
– Patrz jak kończą anielskie bękarty – śmiał się w głos.
Nathaniel miał ochotę powiedzieć mu, że to jeszcze nie koniec i fakt, że leży w kałuży krwi, wcale nie znaczy, że został pokonany. Milczał, nie chcąc zdradzać jak niewiele sobie robił z paru ciosów oraz z faktu, że to, co powinno go osłabić, obudziło w nim nowe pokłady energii, o pragnieniu zemsty nie wspominając.
Wampir okładający anioła pałką odrzucił narzędzie na bok, stając nad skatowanym mężczyzną. Nathaniel ledwie go widział, był jednak świadom, że krwiopijca miał prawie dwa metry wzrostu i bary tak szerokie, że spokojnie mógłby grać w drużynie rugby. Gdzie Thomas go znalazł – nie miał pojęcia, ale był pewien, że dryblas nie pochodził z Kanady, wschodnia Europa bardziej do niego pasowała.
– Mam go wykończyć? – zapytał wampir, ale Thomas pokręcił głową.
– Zaciągnij go do piwnicy, przygotowałem tam dla niego specjalne miejsce.
Dryblas chwycił anioła za połamane skrzydła, ciągnąc go stronę schodów. Nasączone krwią pióra, ślizgały się w rękach pijawki, a sam anioł co kilka kroków uderzał głową o podłogę. Mężczyzna jednak nie zatrzymał się ani na chwilę, szarpiąc coraz mocniej i niewiele sobie robiąc z trzeszczących kości, wlókł skatowaną ofiarę do piwnicy.
– Przywiąż go mocno – zawołał jeszcze za nim Thomas. – A potem wróć, kobieta jest twoja – krzyknął, a tamten zaśmiał się głośno.
Jak tylko zostali sami, wampir schylił się do Sue, podnosząc ją do góry za blond kitkę. Krzyknęła, próbując wyrwać się z jego uścisku, ale nie była w stanie oderwać dłoni mężczyzny od swoich włosów.
– Jak myślisz, co teraz będzie? – zapytał, spoglądając w jej przerażone oczy.
– Zabijesz mnie – wychrypiała. Łzy nieprzerwanie ciekły po jej policzkach, mocząc bluzkę, kapiąc na podłogę. Mało ją to w tej chwili obchodziło. Wiedziała, że umrze, a nim to się stanie, będzie musiała patrzeć na śmierć Nathaniela.
– Nie – Thomas wysyczał, zaciskając mocniej dłoń na jej włosach. – Myślisz, że to wszystko jest takie proste? Śmierć albo życie? – w głosie wampira pojawiła się kpina. – Uważasz, że zaszedłbym tak daleko, kierując się tak prostackimi zasadami?
Nie odpowiedziała, mogła tylko tępo wpatrywać się w jego okrutną twarz.
– Są inne możliwości – ciągnął ojciec. – Tortury, okaleczenia, gwałty... Przez lata poznałem dziesiątki sposobów na karanie takich nieposłusznych dziwek jak ty. Jęknęła, a on szarpiąc ją, pociągnął w głąb domu. Potykała się na schodach, ale Thomas niewiele sobie robił z jej protestów. Rzucił ją na kamienną podłogę, sam zaś podszedł do stołu, na którym leżał skrępowany anioł.
Nathaniel nie wyglądał dobrze. Przykuty do stołu, nie mógł w najmniejszym stopniu się poruszyć. Jego skrzydła zwisały bezładnie, powykręcane i połamane, obdarte z piór. Mimo to w oczach mężczyzny płonął gniew, świadcząc że dużo łatwiej złamać jego kości niż ducha.
Thomas chwycił uszkodzone skrzydło i uniósł je do góry. Ten prosty gest sprawił, że anioł skrzywił się, nic jednak nie powiedział. W dłoni wampira błysnął nóż.
– Wydaje ci się – wampir zwrócił się do córki – że zabiję anioła, a potem ciebie i na tym skończy się cała ta sprawa? Mylisz się. Nie na tym polega zemsta doskonała. – Przesunął ostrzem po skrzydle, tnąc kruche lotki.
Sue pisnęła przerażona, zdając sobie sprawę, że ojciec dopiero zaczynał się swój pokaz siły.
– Zrobię co zechcesz, tylko nie krzywdź go więcej – pisnęła.
Thomas uśmiechnął się szeroko.
– Tego właśnie nie mogę zrobić – powiedział, ponownie tnąc skrzydło. Tym razem nóż wbił się w kość, a wampir uśmiechając się szerzej, szarpnął mocniej. Powietrze przeszył głuchy zgrzyt, a potem końcówka skrzydła upadła na podłogę. Sue krzyknęła przerażona, Nathaniel zaś przeklął pod nosem.
Thomas niezrażony brakiem zapału u dziewczyny, ciągnął dalej.
– Niestety obawiam się, że źle wybrałeś sobie pomocnika – wampir zwrócił się tym razem do Nata. – Ona jest tak słaba, że byle dziecko mogłoby ją zastraszyć. Ty, to co innego. Twardy z ciebie zawodnik – w głosie wampira pojawiło się coś na kształt uznania. – Zabawa z tobą przyniesie mi wiele radości.
– Pieprz się – syknął przez zęby Nathaniel, po raz pierwszy zdradzając oznaki zdenerwowania.
– Och z przyjemnością, chłopczyku, z przyjemnością – roześmiał się wampir. – Widzisz wszystko zależy od mojej wiarołomnej córki – wskazał zakrwawionym nożem dziewczynę. – To z jej powodu tu jesteśmy i to ona może to zakończyć.
– Sue, nie rób nic co ci rozkaże – krzyknął anioł, ale dziewczyna nie słuchała jego słów. Wlepiła błagalne spojrzenie w ojca.
– Zrobię co zechcesz – szepnęła.
– Nie! – krzyczał Nathaniel, szarpiąc skutymi nadgarstkami. – On próbuje tobą manipulować, nie widzisz tego. Zostaw mnie, ratuj siebie.
– Och jakie to szlachetne – rechotał Thomas. – Niestety, drogi aniołku, ona tego nie potrafi. Sprowadzi na siebie zagładę, byle ratować ciebie. A wszystko dlatego, że jest zbyt głupia, by dostrzec, że ty już jesteś martwy.
– Nie krzywdź go więcej, proszę – jęknęła błagalnie.
– Wszystko w twoich rękach, Sue – mruknął Thomas. – Powiedz tylko, czy jesteś gotowa to zakończyć.
Skinęła głową.
– Zrobię co zechcesz…
– Nie! – wściekał się Nathaniel.
– Dobrze – spojrzenie wampira stało się mroczne. – Zabij go, a zapomnę o wszystkim, co zrobiłaś.
Z twarzy Sue odpłynęły wszelkie kolory.
– Nie mogę… Ja…
– W takim razie ja to zrobię – syknął Thomas. – Ostrzegam jednak, że będzie długo umierał – mówiąc to ponownie wbił  nóż w skrzydło Nathaniela, ucinając kolejny fragment.
Z ust anioła wydobył się charkot, świadcząc, że ból, zaczynał przerastać jego możliwości.
– Wystarczy, że wlejesz mu swoją krew do gardła – powiedział Thomas.
Pokręciła głową. Krew wampirów zabijała anioły, każdy to wiedział. Z drugiej jednak strony, ugryzienie również mogło je zabić, a Nathaniel uwielbiał, kiedy to robiła.
Spojrzała raz jeszcze na mężczyznę. Irytował ją i doprowadzał do rozpaczy. Jednak wiele mu zawdzięczała. Dzięki niemu odkryła w sobie siłę, a on pokazał jej całkiem inny świat.
Czy mogła to zrobić? Oszukać Thomasa, pokrzyżować jego plany? Nakarmić Nathaniela swoją krwią, a potem ugryźć go, by zneutralizować zabójcze działanie krwi? Anioł milczał, wlepiając w nią czujne spojrzenie. Nic nie mówił, ale ona wiedziała, że myślał o tym samym, co ona. Tak, mogła to zrobić. Tylko, czy da jej to wystarczająco dużo czasu, by go uwolnić?
– Zrobię to – powiedziała, wstając i na chwiejnych nogach podchodząc do Thomasa. – Zrobię to, słyszysz. Nie pozwolę ci go krzywdzić, wolę sama go zabić.


3 komentarze:

  1. Podziwiam Cię, mimo tylu problemów w domu jeszcze masz czas na wstawienie nowego rozdziału. Mam nadzieję, że krew Sue da Natowi tak potrzebną siłę. Bardzo dziękuję za rozdział i życzę dużo zdrowia dla Twojej córeczki. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za kolejny rozdział...Thomas to kawał zwyrodnialca i oby długo cierpiał jak go Michaś,Gabryś czy może jednak Nathaniel go dpoadnie. Ciekawe czy uda się podstęp Sue i czy zadziała. Pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za kolejny fragment choć prawdę mówiąc myślalam że nie dasz rady ale moze to taki wentyl bezpieczeństwa i pomaga naładować akumulatory do walki z rzeczywistością ale wracając do opowiadania Mam nadzieję ze pomoc przyjdzie na czas a przy okazji rykoszetem dostanie ten donosiciel Mam również nadzieję że przeżycia jakich im dostarczyl Thomas pomogą im dojśc do porozumienia między sobą Powodzenia Emi

    OdpowiedzUsuń