piątek, 4 lipca 2014

Szmaragdowe Serce - Rozdział 16_epizod 2


Obudziło ją wspomnienie odrażającej twarzy smoka, oraz widok długich pazurów, którymi wstrętny gad chciał rozerwać ją na strzępy. Równocześnie ze wspomnieniami, ból przeszył jej bok oraz ramię. Łzy napłynęły jej do oczu i Kharina pożałowała, że się obudziła. Leżała na boku, a jej pierś i brzuch okrywały bandaże. Chciała się poruszyć, ale ból w ramieniu, nie pozwalał jej na to. Nie mogąc nic zrobić rozejrzała się dookoła. Ciemne ściany z gładkiego kamienia, proste drewniane meble i unoszący się wokół zapach ziół.
„Querm” – przeszło jej przez myśl. Tylko to miejsce tak intensywnie pachniało domem, przypominając dziewczynie jej rodzinny zamek w Marrel. Matka Khariny – Pallina podobnie jak Esna, lubiła w każdej komnacie wieszać suszone zioła, by umilić pobyt gościom. Czasami była to lawenda, innym razem rumianek, lub mięta, a jeszcze innym niezapominajki. Kwiatów nigdy nie brakowało w jej rodzinnym domu. Dziś po wspaniałej posiadłości pozostały tylko ruiny, na których być może rumianek kłócił się o miejsce z bluszczem płożącym się po ziemi.
Westchnęła, ponownie krzywiąc się z powodu bólu przeszywającego jej bok. Zastanawiała się ile żeber miała złamanych i jak głębokie bruzdy smok zostawił na jej ciele. Mimowolnie wróciła myślami do tamtej walki. Widziała mord w oczach gada. Furię tak wielką, że gotów był spalić wszystkich w warowni. Wokół niej krzyczeli ludzie, zrozpaczone matki zaganiały dzieci do zamku. Rycerze stali na murach, gotowi oddać życie w obronie Querm. Widziała łuczników mierzących do smoka, ale żadna z ich strzał nie była w stanie przebić skóry gada. Smugi ognia raz po raz wydobywały się z paszczy stwora, paląc pomniejsze budynki i wozy z sianem.
Nie pamiętała, kiedy podjęła decyzję by się przemienić. Może wtedy, gdy zrozumiała, że baron nie zdąży przyfrunąć i ocalić swojego domu, a może gdy dotarło do niej, że już raz przeżyła taką tragedię i nie miała zamiaru dopuścić do niej po raz drugi. Tym razem nie była to jej wina, a smok przybył tu by mścić się na Quinkelu.
Tutaj wszystko było inaczej, mimo iż smok, który zaatakował ją w lesie, a potem przyniósł Querm, tak bardzo przypominał jej Korela. W jego oczach widziała szał i okrucieństwo identyczne jak u swego dawnego kochanka. Tę samą żądzę mordu.
Nie mogła do tego dopuścić. Musiała przybrać smoczą skórę i pokonać napastnika. Pamiętała, że zdziwienie, które odmalowało się na jego ohydnym pysku dało jej przewagę, którą dobrze wykorzystała. Wiedziała też, że Quinkel w końcu nadleciał, a jego potężne smocze ciało zawisło nad zamkiem, niczym chmura gradowa. Pamiętała też, że baron oddał w jej ręce gada, pozwalając by rozerwała go na strzępy. Nie rozumiała dlaczego to zrobił, może wcale tego nie planował, a może po prostu uznał, że miała pierwszeństwo do zemsty na gadzie. Nie mniej jednak zadrżała na myśl o tym jak sunął wzrokiem po jej smoczej sylwetce.
Oszukała go i wszystkich mieszkańców nie mówiąc im prawdy o sobie. Brali ją za zwyczajną, ludzką kobietę, nie zdając sobie sprawy, że jest smoczym wybrańcem. Odpowiadał jej taki układ, dawno wyrzekła się swojej prawdziwej natury. Nic dobrego w życiu nie spotkało jej z powodu tego, że była smokiem. Krew i ogień kroczyły jej śladem, gdziekolwiek postawiła stopę.
Czy Quinkel wybaczy jej to, że nie powiedziała mu prawdy? Wszak wielokrotnie wypytywał ją, kim naprawdę jest, a ona zawsze unikała odpowiedzi. Nie wątpiła, że smok zażąda szczegółowych wyjaśnień, pewnie też będzie miał do niej pretensje o narażenie mieszkańców Querm na przebywanie z obcym gadem pod jednym dachem.
Przyrzekła sobie w duchu, że jak tylko mężczyzna zjawi się w komnacie, spróbuje wyjaśnić mu sytuację. Do tego czasu musi ułożyć jakąś zgrabną historyjkę. Kiedy tak gryzła się z myślami, ktoś tuż za jej plecami zakasłał i dla Khariny stało się jasne, że smok przez cały ten czas był w komnacie.
Próbowała odwrócić się w jego stronę, ale poranione żebra nie pozwoliły jej na to.
– Nie wierć się – mruknął mężczyzna za jej plecami. – Esna powiedziała, że nie wolno ci się ruszać. – Powiedziała również, że Kharina ma złamane dwa żebra i cztery głębokie rany ciągnące się od ramienia poprzez pierś do samego pępka.
Dziewczyna leżała na boku, a jej ramię, brzuch i piersi spowijały opatrunki. Tylko plecy pozostały nietknięte i teraz mężczyzna bez przeszkód mógł cieszyć oko cudnym wizerunkiem smoka.
Był czarny, z szeroko rozpostartymi ramionami i szponami uszykowanymi do ataku. Smukłe ciało, gładkie łuski i cudne szmaragdowe oczy gada, sprawiały, że baron ledwie miał siłę oddychać. Teraz kiedy wiedział już kim była, fascynowała go jeszcze mocniej.
– Długo tu jesteś? – spytała. Trochę irytowało ją, że baron siedzi za jej plecami i nie może dostrzec jego twarzy, przez co nie miała pojęcia, czy gniewał się na nią, czy nie.
– Wystarczająco długo, by odkryć kilka ciekawych rzeczy.
Drgnęła.
–Jakich? – w jej głowie zagościły złe przeczucia.
Smok poruszył się na krześle, coś zaszeleściło na jego kolanach, jakby przewracał stronice książki. Potem zaczął czytać na głos.
– Wer Sahmar – ród smoczych wybrańców, wywodzący się od Sawarra – ósmego pośród ocalałych. Siedziba rodowa – warownia Marrel na północy Kirragonii, w okolicach lasu druidów, najprawdopodobniej zbudowana około 2000r. II ery. Narodziny ostatniego męskiego potomka   – Targora odnotowano około 1523r. III ery. W 3528r. Targor poślubia kalzedonkę Pallinę es Killes, spokrewnioną w czwartym stopniu z rodem tel Unikle. W Marrel przychodzą na świat dwie córki: Kharina urodzona latem 4827r. w czasie bezkrólewia, nosząca smocze dziedzictwo, oraz Rilla urodzona w 5039r.
Smok przestał czytać, a Kharina poczuła, że łzy płyną po jej policzkach. Cieszyła się, że mężczyzna nie widzi w tej chwili jej twarzy i wstydu, który odmalował się na jej licu.
– Skąd to wszystko wiesz? – jęknęła.
Smok zamknął wolumin, a potem odłożył ją na stół.
– W zbiorach Querm znajdują się księgi genealogiczne wszystkich smoczych rodów. Tych trzynaście smoków, które uratowały się przed szaleństwem, Marrisa obdarowała duszą i ludzkim ciałem. Imię każdego z nich dało początek wielu rodom. Dzieje ich życia spisywano w księgach. Niektóre z nich znajdują się w Querm, pozostałe w Farrander.
Wiedziała o tym, a jakże. Wszyscy na północy wiedzieli, że ród ker Warez był spokrewniony z poprzednim władcą Kirragonii oraz, że wywodził się od drugiego z ocalałych – Worgana. Nie wiedziała tylko, że część historii Kirragonii na trwałe była ukryta w Querm.
– Czyli wiedziałeś już wcześniej? – odważyła się zapytać.
Westchnął.
– Nie. Nie sprawdzałem w księgach twego pochodzenia, bo nie podejrzewałem, że jesteś smokiem. Dopiero dziś zajrzałem, odnajdując twoje imię na stronicach.
– To teraz już wiesz – mruknęła.
Quinkel wstał, obszedł łoże, stając przed dziewczyną. Po dłuższej chwili milczenia kucnął, zrównując swoją twarz z jej.
– A czy ty wiesz kim jesteś? – zapytał, odgarniając kosmyk z jej twarzy. Zamrugała zaskoczona. Nie tylko jego słowami, ale też muśnięciem jego palców.
– Wiem kim byli moi rodzice i z jakiego rodu się wywodzę – powiedziała, próbując usiąść, ale baron położył dłoń na jej ramieniu, uniemożliwiając zmianę pozycji.
– Powiedziałem, byś się nie ruszała – mruknął.
– Nie rozumiem o co ci chodzi? – warknęła.
– Twoim praprzodkiem jest Sawarr.
– Wiem o tym – w głosie dziewczyny pojawiło się zniecierpliwienie, nie rozumiała do czego zmierzał baron.
– A wiesz, że twój król, również pochodzi od Sawarra? – uśmiech wpełznął na wargi barona, Kharina natomiast zbladła.
– To nie możliwe – przecież nie mogła być spokrewniona z Jego Wysokością?!
– Jak wydobrzejesz możesz przejrzeć księgi. Na razie powiem ci tylko, że Ósmy ze smoków był protoplastą trzech rodów: en Serrikle, es Sumerr, który wymarł w II erze oraz wer Sahmar.
Przełknęła ślinę.
– Musisz się mylić – jęknęła.
– Nie sądzę – powiedział, nie odrywając wzroku od jej oczu. – Co więcej jestem przekonany, że Ariel rozpoznał cię w Farrander i z tego też powodu nie uwierzył w stawiane ci zarzuty. On wiedział, że jesteś z nim spokrewniona.
– Ale... – próbowała coś powiedzieć, ale smok nie dał dojść jej do głosu. Mężczyzna sięgnął do kieszeni, wyciągając z niej przedmiot zwinięty w aksamit.
–To dla ciebie – powiedział, podając jej zawiniątko.
Łzy zakręciły się z jej oczach, jeszcze nim palce zacisnęły się na podarunku. Wiedziała co to jest i jak wielki dar od niego otrzymała.
– Dziękuję – szepnęła wzruszona. – Nie mogę uwierzyć, że mi go dajesz. Quinkel wstał, a potem przeszedł przez komnatę, stając przy oknie.
– Zrozumiałem, że nie chcę byś zginęła, próbując zdobyć kamień, a to właśnie usiłujesz zrobić każdego dnia.
Nie odpowiedziała, odsunęła sukno, wyciągając klejnot. Szmaragd w jej małej dłoni zdawał się być ogromny. Błyszczał, mieniąc się wszelkimi odcieniami zieleni, jednak dopiero kiedy pogłaskała go palcami, intensywniej zapłonął, w środku zaś żarzyła się maleńka kropelka, niczym łza lub wspomnienie czyjegoś uśmiechu. Po twarzy dziewczyny łzy płynęły nieprzerwanie. Nie próbowała ich nawet ścierać. Wzruszona ściskała kamień jakby był najpotężniejszym skarbem. Quinkel zaś przyglądał się jej w skupieniu. Jeśli dotąd wydawało się mu, że szmaragd ożywał w jego dłoni, to pod dotykiem Khariny wprost rwał się do życia. Teraz dopiero zrozumiał, że nie jest to zwyczajny klejnot, tylko coś dużo bardziej potężniejszego. Dziewczyna płakała i śmiała się jednocześnie.
– Czym on jest? – zapytał, kiedy dziewczyna ochłonęła już odrobinę.
– Szczęściem, radością i przypomnieniem wszystkich moich przewinień.
– Nie wierzę – mruknął, zaskoczony jej słowami. – Nie mogłaś zrobić nic strasznego.
Uśmiechnęła się przez łzy.
– Wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
– Więc mi powiedz.
Pokręciła głową.
– Są sprawy o których lepiej byś nie wiedział.
Mruknął coś niezrozumiale, zirytowany jej pokrętną odpowiedzią.
– Ale masz rację, jestem ci coś winna – kontynuowała. – Ojcu zawdzięczam to, że jestem smokiem, jednak moja matka, pochodząca ze starych elfickich rodów, również przekazała mi pewne dary. Dzięki magii płynącej w moich żyłach potrafię ukryć drapieżny urok smoka przez oczami wszystkich.
Baron wciągnął powietrze do płuc.
– A więc nie byliśmy ślepi, nie dostrzegając w tobie smoka?
– Nie – opadła bezsilnie na poduszkę, kamień ciągle drgał w jej dłoni. – Od tak dawna otaczam się magią, że już nawet zapomniałam jak to jest być smokiem.
– Ale dlaczego to robisz? – mruknął, nie rozumiejąc zachowania dziewczyny. Do wyjaśnienia pozostał jeszcze fakt śmierci rodziców Khariny i zniszczenia ich rodowej posiadłości. Quinkel nie wątpił że kryła się za tym tajemnica. Powoli zdawał sobie sprawę, że wszystko, co otaczało dziewczynę wiązało się z jakąś zagadką.
– Już ci powiedziałam, zrobiłam w życiu coś bardzo podłego, a żywot człowieka to moja kara. Gdybym nie była smoczym wybrańcem nadal miałbym dom i rodzinę. Dziś nie mam już nikogo, a oni wszyscy zginęli przeze mnie.

22 komentarze:

  1. No teraz wszystko jasne, czemu nikt nie rozpoznał w niej smoka.Nareszcie też otrzymała swój kamień od Quinkela. Ciekawa też jestem jaką tragedię spowodowała, czy to przez jej kochanka zginęła jej rodzina . Jak to się mówi im dalej w las tym więcej drzew, tutaj tak samo, coraz więcej mam pytań. Dobrze, że wena Cię nie opuszcza i wkrótce mam nadzieję poznam odpowiedzi. Bardzo dziękuję za wspaniały rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Meg, kamień to dopiero początek kłopotów Khariny i co za tym idzie Quinkela. Reszta zacznie się powolutku wyjaśniać, ale jak to u mnie bywa, minie jeszcze parę rozdziałów nim wszystko się ustabilizuje.

      Usuń
  2. Początek rozpoczął sie spokojnie i bez problemów ale końcówka jakże łapie za serce. Ona się obwinia o śmierć rodziny ciekawe dlaczego i co zrobiła. Baron też widać bardzo się troszczy o nią i nawet dał jej kamień. A do tego jakże się rozkoszował jej plecami i smokiem na nich :) Bardzo ciekawy rozdział czekam na więcej odkryć tajemnicy :) Misia1090

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak plecki Khariny zrobiły wrażenie na smoku. Teraz pewnie nie będzie się już dziwił, czemu jest tak impulsywna.

      Usuń
  3. Teraz przynajmniej wiem czemu nie zobaczyli w niej smoka elfie pochodzenie i wszechobecna magia.Wielkie dzięki za nowy rozdział i serdecznie pozdrawiam Dana

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział, baron okazał wielką wyrozumiałość i dobroć, teraz czekam na c.d. Kharina bardzo obwinia się o śmierć najbliższych, poczucie winy nie pozwala jej na własne szczęście. Ma kamień teraz mogłaby zapragnąć barona:) Pozdrawiam. Beata thunder1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że kwestia pożądania między nimi jest nie tyle oczywista, co wręcz namacalna. A kamień, sporo jeszcze namiesza, zresztą nie tylko między nimi.

      Usuń
  5. Dzięki Emi choć jedna tajemnica wyjaśniona ale zostało ich jeszcze dużo na co nie narzekam Nie wiem do czego to porównać ale jak spadają kolejne zasłony napięcie rośnie zamiast spadać i to jest to Nie jest nudne a chyba o to chodzi żeby czytelnik nie mógł oderwać się od tekstu Patrz ile tu statycznych miejsc / opisów / czasami jak czytam pytam siebie po co gdzie akcja a u Ciebie mało ze przeczytałam nie narzekając to jeszcze wróciłam dwa razy do tej księgi smoków i pewno będę jeszcze musiała się cofnąć bo będzie to chyba potrzebne później Cieszę się że Kharina zdrowieje a najbardziej ze smoka na plecach już sobie go wyobrażam jaki jest piękny uwielbiam patrzeć na piękne tatuaże tak wiem że to nie jest tatuaż ale tak mi się kojarzy Ciekawe ze baron oddał szmaragd bez żadnych warunków ale z drugiej strony skoro jest zakochany ten stan wszystko wyjaśnia :) milego dnia Emi i jeszcze raz dzięki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Księga Blanko bardzo ważne i bardzo się cieszę, że ci nie umknęła ta sprawa. A fakt, że Kharina spokrewniona z Arielem wyjątkowa istotny w tym fragmencie.
      pozdrawiam

      Usuń
  6. No i prosze ...pierwszy raz rozmawiają bez złośliwości i fochow :) chociaż szkoda trochę bo uwielbiam cięty język Khariny hihi i mam nadzieję że jak juz wyzdrowieje i wyjasni wszystko z Quinkusiem to i cietosc jezyka miedzy nimi wroci :) oczywiście tak z miłości zeby podgrzac atmosfere przed robieniem malych Quinkusiow hahaha...no i prosze Kharina jasnie pani z krolewskiego rodu :) to sie nam Quinkus w krolewski ród wzeni hahah ten to ma szczęście hihih Dziękuję Emis i buziole :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tęsknię za ich burzliwymi rozmowami. Zakładam jednak, że jest trochę za słaba na burzliwe dyskusje, a baron zbyt zaaferowany jej smoczym wcieleniem, by droczyć się z nią.
      Jestem jednak głęboko przekonana, że "dowcip" wróci do ich dialogów.

      Usuń
  7. Baron jest zafascynowany jej smokiem na plecach. Kharina tak bardzo obwinia się o śmierć najbliższych że zaryzykowała swoje życie w walce że złym smokiem aby nie mógł zniszczyć warowni :)Teraz też już wiemy dlaczego nikt nie mógł zobaczyć w niej smoka . Quinkel oddał jej szmaragd bez żadnych warunków ciekawe dlaczego? Dzięki i pozdrawiam serdecznie Elka-el64.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oddał bez żadnych warunków? Być może. Chociaż bardziej wydaje się mi, że kluczem do jego decyzji jest nazwisko dziewczyny.

      Usuń
    2. Oj tam Emis nie będę się z Tobą kłócić bo to w końcu Ty jesteś autorką hihi ale nazwisko nazwiskiem ale jakby sie nie zakochał i nie martwil o Kharine to tak latwo kamyczka by sie nie pozbył ;)

      Usuń
    3. Miłość miłością Sławku, ale coś mi się zdaje, że Quinkel wie coś jeszcze, czego na razie nie zdradza. Może ma to związek z tym, co powiedziała mu królowa smoków?
      pozdrawiam
      Emilia

      Usuń
    4. No ba Emiś :) przecież mowie, ze to Ty rządzisz wszystkimi smokami na 7 ladzie to i kłócić się nie mam zamiaru hihihi Powinnas podpisywac sie skrotem EKS-Emilia Królowa Smoków :D

      Usuń
  8. Tok rozumowania blondynki... czyli kiedyś doszło do masakry, a Kharina czuje się winna, bo masakry na jej bliskich i zniszczenia jej rodowych włości dokonał Korel, jej narzeczony?

    Baron wpadł po uszy, teraz nie ma bata, żeby zdołał wyrwać się spod uroku Khariny, nie, kiedy widział ją pod postacią smoka, a później cieszył oko cudnym wizerunkiem czarnej smoczycy ulokowanym na jej plecach. No i jak ma biedny walczyć z czymś takim i wygrać? Z góry jest na przegranej pozycji. A może wygranej? Hahahaha zdaje się że małe Quinklusiontka wiszą w powietrzu, tzn. bociek już krąży nad Querm :D:D oby tylko Kharina i Quinkel wraz z szanowną Autorką nie zmuszali biednego ptaka żeby tak krążył i krążył i krążył i... bo ileż to można krążyć :P

    Quinkel oddał jej szmaragd, czym mnie zaskoczył, tego się nie spodziewałam, to znaczy, nie przypuszczałam, że odda go ot tak sobie i zrobi to tak szybko. Hmm, teraz to dopiero mnie zaciekawia, co dalej stanie się z kamieniem.

    ps. przypominam, że baron ma skutecznie wygonić Kharinę z łoża. I to zdaje się już niebawem. Przy tej okazji liczę na lekkie przepychanki słowne między głównymi bohaterami :D

    Dzięki Emiś za cudny fragment, który nieco rozjaśnił mi w głowie, jednocześnie motając jeszcze bardziej. Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumowanie blondynki calkiem logiczne bo pewnie jak sie Kharina dowiedziała, że jej kochas jest po stronie zdrajcy Tolesto to go kantem puściła, no a ten w zemście wymordował jej wszystkich bliskich ....i serce sobie przywlaszczyl do tego....dobrze, że baron w dolinie je odzyskal ...buziole :***

      Usuń
    2. Kasieńko, Kharina nie blondynka i poczucie winy nosi z innego powodu. A na małe smoczusie przyjdzie Ci jeszcze poczekać, jak już mówiłam kamień trafił w ręce dziewczyny i dopiero teraz zaczną się prawdziwe kłopoty.

      Usuń
    3. Sławku EKS Królowa?! Jakoś nie pamiętam bym abdykowała.

      Ściskam was moi kochani.

      Usuń
    4. No ba Emi :D Skoro nie abdykowalas to ciagle krolowa jestes :D

      Usuń
    5. Czyżbyś chciał zostać moim doradcą?

      Usuń