poniedziałek, 22 grudnia 2014

Twierdza Wspomnień - Rozdział 8_epizod 1



– Wasza Wysokość... – powiedział, kłaniając się przed monarchą. Niezbyt się mu podobało, że Ariel ponownie wezwał go do siebie, trzymał jednak grzecznie nerwy na wodzy, licząc że być może król chciał się i tylko pożegnać i życzyć mu dobrej podróży. Dużo bardziej jednak obawiał się, że otrzyma rozkaz pozostania do dyspozycji namiestnika kel Warez.
Monarcha siedział na tronie. Ciemne spodnie, koszula i kaftan ciasno opinały jego ciało. Król włosy miał zaplecione w warkocz, ale i tak niesforne kosmyki powiewały wokół jego poważnej twarzy.
 – Widzę, że wielce dziś jesteś niespokojny – odparł Ariel, lustrując swojego podwładnego. Cedric przełknął ślinę.
 – Chciałbym już udać się w podróż powrotną do Gelar – powiedział, starając się nadać swemu głosowi spokojny ton.
– Do ojca? – dociekał Ariel.
– Między innymi. – Nie nawykł kłamać, nie widział więc powodu robić tego teraz. Owszem, chciał ujrzeć ojca, ale pragnął również dokończyć rozpoczęte prace i znaleźć się jak najdalej od dworskich intryg.
– Tak, słyszałem o rozbudowie warowni. Jak ci idzie?
Smok skrzywił się w odpowiedzi. Po plecach przeszły go ciarki, gdyż wiedział, że monarcha nie pyta z czystej ciekawości, a jego zainteresowanie ma jakieś konkretne podłoże.
– Jeszcze sporo pracy przede mną – odparł wymijająco. Dawniej ze szczegółami zrelacjonowałby Arielowi wszystkie nowe udogodnienia i utarczki z robotnikami. Teraz był lordem Galar, a przed sobą miał władcę smoków, dla którego spokój na ognistej ziemi był zdecydowanie ważniejszy niż umacnianie murów w małym zamku.
 – Wiem, że chcesz wrócić do domu i dokończyć prace – zaczął król, przesuwając szczupłymi palcami po rzeźbionej poręczy tronu. Na palcu wskazującym błyszczał pierścień, symbolizujący władzę nad wszystkimi istotami Kirragonii, w tym również władzę nad Cedricem. – Umożliwię ci to – powiedział w końcu.
Smok zamrugał zaskoczony. W końcu, nieco rozluźniony, skinął głową.
– Dziękuję ci, Arielu – powiedział, oddychając już nieco spokojniej.
Król uśmiechnął się lekko. Od dnia kiedy został monarchą, niewielu z jego przyjaciół zwracało się do niego po imieniu. Większość zachowywała się jakby zapomniała jakie to słowo, nieliczni pozwalali sobie w ten sposób mówić, kiedy czuli się bezpieczni i zrelaksowani.
– Jednakże, pozwolę ci odlecieć na wschód pod warunkiem, że zabierzesz do Gelar jeszcze jedną osobą – ciągnął władca, wypatrując reakcji przyjaciela.
Smok zamrugał zaskoczony. Tego się nie spodziewał.
– Kogo? – zapytał, a czujność wkradła się do jego głosu.
– Dziewczynę – odparł najzupełniej spokojnie król. Pozwolił sobie nawet na uśmiech.
– Nie! – smok cofnął się o krok. Minę miał jakby ktoś oblał go fekaliami. – To jakiś żart?! – warknął przez zęby.
Ariel pokręcił głową, przez co czerwone włosy jeszcze mocniej zatańczyły wokół jego drobnej twarzy. W zielonych oczach króla nie płonął ogień, co świadczyło, że władca doskonale panuje nad sobą, może nawet wyśmienicie się bawi, obdarzając Cedrica tak wielkim ciężarem.
– Dlaczego? – wydukał w końcu smok. – Jest twoim więźniem. Może sporo wiedzieć? – W myślach szukał argumentów, każących władcy zatrzymać dziewkę tutaj.
– Jestem o tym absolutnie przekonany. – Monarcha nie dał zbić się z pantałyku. – Zdaję sobie sprawę, że to co ona wie, może znacznie zmienić naszą sytuację. Dlatego podjąłem taką a nie inną decyzję.
– Nadal nic nie rozumiem? – Smok kręcił głową. Jego poukładany świat właśnie rozsypywał się w proch, a król doskonale się bawił. Co gorsza, nic nie mógł poradzić, by to zmienić.
– Zrozum Cedricu, stoimy w obliczu poważnego kryzysu – kontynuował monarcha.
– Tak, ale... – Mężczyzna przeczesał nerwowo włosy.
– Zdaniem druidów, dziewka jest siostrą kurella którego szukamy. Rozumiesz, co to dla nas oznacza?
Smok skrzywił się. Rozumiał a jakże. Kobieta prawdopodobnie wiedziała, co planował jej brat, gdzie się ukrył i jakie konszachty łączyły go ze smokami.
– Jeśli jest tak ważna, czy nie powinno się jej dobitnie przesłuchać? – zapytał, choć tak naprawdę miał ochotę wrzasnąć: torturować!
Teraz to władca się skrzywił.
– Wiesz dobrze, że brzydzę się okrucieństwem, zwłaszcza wobec kobiet. Ale dla dobra ojczyzny kazałbym ją nawet obedrzeć ze skóry, gdyby tylko w ten sposób udało się osiągnąć pokój.
– Dlaczego więc dajesz ją mi? – Desperacja wkradła się do głosu smoka.
– Druidzi twierdzą, że Gerenisse nic nie powie. Prędzej pozwoli się zabić, ale nie zdradzi nam nawet swego imienia.
– To akurat wiemy – mruknął lord Gelar. Imię dziewczyny było kolejnym powodem dla którego nie chciał zabierać jej do swego domu. Wolał nie ryzykować, że bolesne wspomnienia obudzą się w starym lordzie.
– Pademefis sporo mi o niej napisał, choć większość to tylko jego przemyślenia wysnute na podstawie wizji.
– Dlaczego druidzi zajmują sobie głowę kurellką? – zdziwił się wojownik.
– Cedricu, wiele zawdzięczamy ich mądrości.
– Wiem – wycedził smok. Ze zdenerwowania zaczął spacerować po sali. – Nie mógłbyś oddać jej pod opiekę kogoś innego?
Władca pokręcił głową.
– Znasz naszą rasę równie dobrze jak ja. Nie mogę wysłać jej na północ do wyzwolonych zamków.
– Taa, ułatwilibyśmy jej tylko ucieczkę do swoich.
– Właśnie, na południu też nie może zostać. Zdradzieckie smoki nie nawiążą z nią kontaktu z powodu zbyt dużej odległości.
– Zakładasz, że spróbują ją odbić? – Cedric zatrzymał się w miejscu. Oczy smoka wypełniły się gniewem.
– Nie, chociaż nawet taką ewentualność musimy brać pod uwagę. – Król nie wydawał się być zaskoczony tą sugestią. Co tylko potwierdzało jak dokładnie przemyślał cały plan.
– Wszystko zależy od tego jak wiele dla nich znaczy – stwierdził oburzonym głosem Cedric, a król tylko skinął głową.
– Zakładam, że brat będzie jej szukał.
– Każesz rozpuścić plotki, że jest w Gelar? – Cedric przybliżył się do tronu.
– Nie – westchnął monarcha, nagle spokój zniknął z jego twarzy, ustępując miejsca zmęczeniu. – Mimo wysiłków moich gwardzistów, szpiedzy krążą po całym smoczym lądzie. Prędzej czy później, wiadomość o niezwykłym więźniu trzymanym w Gelar dotrze do Lamisa.
– Mam nadzieję, że później – mruknął mężczyzna. Zamek ciągle nie był gotowy, a on wolałby jeszcze nie ryzykować otwartej walki.
– Nim to nastąpi będziesz miał dość czasu, by poobserwować dziewczynę i spróbować zdobyć jej zaufanie.
– Zaufanie?! – Wojownik aż zachłysnął się z wrażenia. – Raczysz żartować, mój panie. To zdradziecka dziwka.
– Niewykluczone, ale może też być najważniejszym ogniwem łączącym Lamisa ze smokami. Nadal nie wiemy jakimi siłami dysponują, gdzie się ukrywają i jaką rolę w tym wszystkim mają odegrać kurellowie.
– Mam w bezbolesny sposób wydusić z niej prawdę? – Mina smoka wyraźnie mówiła, że miał ochotę zrobić coś całkiem przeciwnego.
– Zabierz ją do siebie, pilnuj, nie pozwól uciec i obserwuj. Resztę czas pokaże. – Król zakończył dyskusję, dając znać rycerzom stojącym przy drzwiach, by wprowadzili dziewczynę.
– Rozumiem, że nie wolno mi jej skrzywdzić? – zapytał smok, zerkając podejrzliwie na wejście, zupełnie jakby za chwilę miał stanąć oko w oko z demonem.
– Możesz zrobić z nią co tylko przyjdzie ci do głowy. Nie wolno ci tylko jej zabić.
– To chyba będzie najtrudniejsze – mruknął wojownik, mierząc gniewnym wzrokiem kobietę, będącą przyczyną całego zamieszania.
Weszła do sali z taką gracją jakby była samą królową, a nie więźniem. I nawet poplamiona suknia, oraz skrępowane dłonie nie mogły zmienić tego obrazu.
– Przeklęta suka – mruknął cicho smok. Widział rycerzy idących za nią, widział ich chciwe spojrzenia, połykające każde drgnięcie bioder i falowanie włosów. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że robiła to celowo, że wszystko co pokazywała zbrojnym, było dobrze wyuczoną grą pozorów. Kobieta zbliżyła się już do niego na tyle, że z łatwością mógł złapać za długi warkocz jej blond włosów. Posłała mu kpiące spojrzenie nim skupiła się na królu. Nie skłoniła się przed władcą, nie schyliła nawet głowy.
W Cedricu rozgorzał gniew, za tak jawną bezczelność. Nawet nie zdawał sobie sprawy, kiedy zacisnął dłoń na jej delikatnej szyi, ściskając ją mocno i zmuszając by zgięła kolana. Syknęła wściekle, nie była jednak w stanie się z nim mocować, klapnęła na podłogę, złamana pod naporem jego mocy.
– Jeszcze raz zapomnisz gdzie jesteś, przed kim stoisz, a skręcę ci kark! – syknął wprost do jej ucha. – Nie jesteś godna lizać mu butów, a co dopiero zadzierać głowę.
Skrzywiła się tylko, nie próbowała jednak stawiać oporu.
Ariel tymczasem ze ściągniętymi brwiami przyglądał się tej próbie dominacji smoka nad kobietą. Była dzika i przeświadczona o swojej racji. Taką niewiastę trudno zmusić do mówienia, a jeszcze trudniej zdobyć jej zaufanie. Monarcha zaczął wątpić czy dobrze zrobił, oddając ją Cedricowi. Stojąca przed nim para czuła do siebie tak wielką awersję, że cudem będzie jeśli nie pozabijają się w trakcie lotu do Gelar.
– Nie uznajesz mnie za swego króla, to oczywiste, ale nawet ty musisz wiedzieć, że okazywanie braku szacunku smokom, które są od ciebie silniejsze graniczy z głupotą – przemówił władca.
– Nie jestem głupia! – warknęła, nie podnosząc wzroku. Trudno było się jej poruszyć, rudowłosy mężczyzna ciągle ściskał jej kark, parząc gorącymi dłońmi skórę szyi.
– W takim razie pogódź się ze swoim losem – odparł monarcha.
– Mam biernie czekać aż skażesz mnie na śmierć? Nigdy!
Ariel uśmiechnął się lekko. Zastanawiał się jak Elena zachowałaby się na miejscu Gerenisse i był prawie pewien, że również nie błagałaby o litość. Może byłaby bardziej subtelna i delikatniejsza, ale nie płaszczyłaby się przed mogącym ją zniszczyć katem.
– Jesteś nieostrożna i swoim zachowaniem narażasz siebie na niepotrzebne przykrości – ciągnął król.
Dziewczyna zagryzła wargi. Smok ściskający jej kark poluźnił nieco uchwyt ale nie zdjął ręki. Miała ochotę podnieść się z klęczek, wiedziała jednak, że nie pozwoliłby jej na to. Wygodniej mu było trzymać ją w tej poniżającej pozycji.
– Zdajesz sobie sprawę co możemy ci zrobić? – zapytał Ariel.
Przełknęła ślinę.
– Z pewnością zabić – odparła.
– Zabić? – król zaśmiał się głośno, a stojący za Gerenisse smok również zarechotał.
– Zapewniam cię, że błagałabyś o śmierć, gdybyś wiedziała co mogę z tobą zrobić – ciągnął władca. – Mógłbym oddać cię swoim wyposzczonym rycerzom. Mógłbym kazać cię torturować, zdzierać z twego ciała pasy skóry, łamać ci kości, albo też poobcinać place i wysłać je na północ jako pamiątkę po tobie. Podoba ci się ta myśl? – W głosie monarchy nie było gniewu, tylko chłodna kalkulacja.
Klęcząca kobieta nie wiedziała, że rudowłosy smok uśmiecha się szeroko, świadom wybornego żartu Jego Wysokości.
– Wiem, że masz panie władzę nad moim życiem – przyznała w końcu.
Monarcha postukał palcami w poręcz.
– Wstań! – rozkazał.
Podniosła się z klęczek, po raz pierwszy z obawą spoglądając na Ariela. Monarcha siedział na tronie. Całe jego odzienie było ciemne, począwszy od spodni, poprzez koszulę i wyszywany rubinami kaftan. Twarz króla była poważna, a zielone źrenice nie spuszczały z niej wzroku.
– Wiesz czego od ciebie chcę? – zapytał monarcha.
Przełknęła ślinę. Oczywiście, że wiedziała. Chciał wiedzieć gdzie ukrył się jej brat.
– Nie zdradzę swojej rodziny – odparła bez wahania.
Władca uniósł tylko brwi do góry. Nie wyglądał na zagniewanego, raczej na zwierzę przygotowane do skoku. Myśl ta zaskoczyła ją i przeraziła zarazem. Dotychczas patrzyła na niego jak na kogoś słabego, pozbawionego siły. Teraz zrozumiała, że mężczyzna od którego zależało jej życie być może był najpotężniejszym smokiem jakiego dotąd spotkała. Siła mięśni była niczym w porównaniu z mądrością i opanowaniem gorącej krwi.
– To się jeszcze okaże – odparł spokojnie król. Nie spoczniemy póki nie dowiemy się wszystkiego. – Cedricu możesz ją zabrać – dodał ruchem dłoni odprawiając wojownika i kobietę.
– Ale... – Zaczęła nie wiedząc co teraz z nią będzie. Smok zaś złapał ją już za ramię, wlokąc ku wyjściu.
– Dokąd mnie zabierasz? – jęknęła, szamocząc się.
– Do swego domu. – Smok uśmiechnął się okrutnie. – Król oddał cię w mojej ręce. Teraz należysz do mnie.
Krew odpłynęła z jej twarzy.
– To nie może być prawda.
– Ależ tak. – W brązowych źrenicach błyskał ogień.
– Chyba nie...?
– Co nie?! – warknął smok. – Nie zbiję cię? Nie będę torturował, gwałcił? – Mężczyzna uśmiechnął się szeroko. – Nie masz pojęcia co mogę ci zrobić, ale możesz już zacząć to sobie wyobrażać.

7 komentarzy:

  1. Tyle dobrodziejstw dzisiaj, widać że święta tuż, tuż.Ciekawi mnie co takiego druidzi ujrzeli, że dziewczynę ma zabrać Cedrik. Trochę obawiam się jak to będzie z jego ojcem, gdy usłyszy jej imię. A może Ariel ma rację i tam Gerenise odzyska wiarę i może zacznie myśleć. W końcu jak długo ma być lojalna wobec Lamisa i dlaczego, przecież on tylko się nią wysługiwał. Bardzo dziękuję za wspaniały rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tanis jest może i stary, ale na widok dziewczyny odżyje, ręczę za to. Natomiast dla Cedrica zaczną się prawdziwe kłopoty.

      Usuń
  2. Nastraszyli trochę biedną dziewczynę. Jestem ciekawa Jak wypadnie spotkanie Ger z ojcem Cedrika.
    Dzięki Piękne za kolejny fragmencik K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może i jest inteligentna ale głupia tez....nie wie kiedy powinna ryj trzymac zamknięty a to jej na dobre nie wychodzi...ma szczęście i to potrójne raz ze trafiła na Druidow dwa na Cedrika i trzy na mądrego i sprawiedliwego króla ...inaczej cienko by śpiewała oj cieniutko Dziękuję Emiś i buziole poswiateczne :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu się z tobą zgadzam. Gdyby Quinkel był królem, kazałby obedrzeć ją ze skóry, a tak trafi do Cedrica. Ha, ha, będzie wesoło.

      Usuń
  4. Ciekawe kiedy zda sobie sprawę że król mógł ją torturować i zabić, a jej brat nie zrobiłby nic aby ją ocalić? Czyżby było coś w tym liście od druidów że Ariel przekazał Cedricowi dziewczynę aby zabrał ją do domu i obserwował ? Pozdrawiam serdecznie Elka-el64.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem tylko jedno... lubię tę parę :D

    buziole i pędzę dalej :*
    koralgolka

    OdpowiedzUsuń