piątek, 16 stycznia 2015

Malos - Rozdział 7_epizod 2



Wspólny wypad do biblioteki okazał się być totalną klapą. Przynajmniej  z punktu widzenia Santi. Malos nudził się w wielkim gmachu, a żadna z książek, którą podtykała mu pod nos, nie była w stanie go zaciekawić. Zamiast szukać informacji, wolał siedzieć na krześle obok i patrzeć jej na ręce. Drażnił ją tym. Miała wrażenie, że nie spuszcza z niej wzroku, że chłonie każde jej skinienie palcem, każdy ruch głową.
Jako że byli w miejscu publicznym prawie nie odzywał się do niej za to irytował ją natrętnym zerkaniem.
– Przestań! – poprosiła go już nie widomo który raz, a on tylko uśmiechnął się szeroko.
– Co w tym złego, że patrzę na ciebie? Wolałbyś widzieć mnie przy którejś ze studentek? – odparł, wskazując głową na tłumy pięknych kobiet. Tym komentarzem oczywiste powalił ją na kolana. Największa biblioteka w mieście pełna była uczniów i studentów. Piękne dziewczęta w krótkich spodenkach, mini sukienkach z dekoltami do pępka aż oblizywały się na widok Malosa. Ten zaś uparcie ignorował wszystkie te ochy i achy.
– Możesz robić co tylko zechcesz! – warknęła. Tak naprawdę to była zła, że sama nalegała na przyjście tu z nim. Rozpraszał ją i zmuszał by koncentrowała się na nim a nie na poszukiwaniach. Jakby tego było mało założył koszulkę bez rękawków, odsłaniającą jego umięśnione ramiona.
– Chciałem tu z tobą przyjść – powiedział.
– Nic nie robisz – w jej głosie zabrzmiał wyrzut.
– Za to ty starasz się za nas oboje – odparł.
– Nic nie znalazłam – jęknęła, przecierając oczy.
– Przeciwnie, wyśledziłaś dwa butiki z markową odzieżą, w których podejrzanie często dochodzi do kradzieży.
– Ten ślad donikąd nas nie zaprowadzi. Kradzieże wszędzie się zdarzają.
– Tak… – Malos uśmiechnął się uwodzicielsko. – Ale to dość ekskluzywne butiki i incydenty miały miejsce zawsze późnym wieczorom.
– Nie rozumiem? – Santi pokręciła głową. Odłożyła przeglądaną przez siebie gazetę na bok, skupiając się na aniele.
– Harpie prowadzą nocny tryb życia. Najbezpieczniej czują się wieczorem. Wtedy też najłatwiej jest im ukryć swoją obecność i nietuzinkowy wygląd. A że kochają piękne przedmioty… – rozłożył ręce. – Reszty sama się domyśl.
– Uważasz, że to one kradną ciuchy.
Skinął głową.
– Jestem tego pewien. Spodziewałem się co prawda znaleźć jeszcze jakiś bar, może restaurację, ale widać nie wszystko od razu.
– Restaurację, ale po co? – zapytała.
– Nie chodzi o zwykłą restaurację, czy też bar. Tylko o taką, w której podaje się surowe jedzenie, a nawet krew.
Wzdrygnęła się na samą myśl o tym.
– Obrzydlistwo.
– A pewnością, ale tym właśnie żywią się harpie. Jeśli więc zlokalizujemy takie miejsce, będziemy w domu.
– Nie sądzę, by tego typu informacje można było znaleźć w bibliotece – odparła.
– Też tak uważam – ponownie uśmiechnął się do niej. – Musimy szukać w Internecie. Ludzie mają to do siebie, że lubią chwalić się różnymi dziwactwami. Zwłaszcza na portalach społecznościowych. To wręcz swego rodzaju moda.  – Wiedział, że go nie rozumiała, ciągnął więc dalej. – Jeśli na przykład zdarzyło się im na jakimś przyjęciu zjeść na oczy małpy, albo wypić psią krew, z pewnością wrzącą to do sieci.
Wzdrygnęła się na samą myśl. Ludzie byli dziwni, ale harpie jeszcze gorsze.
– Nie umiem sobie tego wyobrazić. One naprawdę żywią się krwią?
– I tak i nie. By utrzymać ciało w dobrej kondycji potrzebują zwykłego pożywienia. Jednak moce właściwe ich gatunkowi rozwijają się tylko gdy piją krew.
– A więc szukamy krwi – powiedziała już spokojnie, wracając do komputera. Zaczęła metodycznie przeszukiwać wiadomości prasowe z ostatnich miesięcy.
Malos tymczasem wrócił do obserwowania jej dłoni, czym oczywiście doprowadzał ją do szału. Przetrząsała internetowe wydania nowojorskich gazet, szukając słów kluczowych związanych z posoką. Cofnęła się już prawie rok, gdy nagle jej wzrok zatrzymał się na obszernym artykule w New York Timesie.
„Brutalny ubój zwierząt w centrum miasta”. Wskazała głową na monitor, pokazując aniołowi co wyświetlił jej komputer.
– Dawaj! – zażądał chłopak prawie natychmiast poważniejąc.
Zaczerpnęła tchu i zaczęła czytać.
– We wschodnich dzielnicach, zajmowanych prawie wyłącznie przez przedstawicieli mniejszości narodowych, policja dokonała makabrycznego odkrycia. Zdarzenie to miało miejsce w sklepie z regionalnymi pamiątkami. Funkcjonariusze oprócz ozdób z krajów wschodnich, natknęli się na spreparowane zwierzęce szczątki oraz krew. Śledztwo wykazało, że na specjalne życzenie, kupujący mogli stać się nawet świadkami makabrycznego uboju zwierząt oraz skosztować ich wnętrzności. Podejrzewa się, że za całą tą sprawą stoi znana w USA grupa wyznawców Kościoła Szatana.
Santi przestała czytać.
– Sama nie wiem. To chyba fałszywy trop – rzuciła.
– Przeciwnie – odparł Malos. Harpie lubią śmierć i przemoc. Głodne zadowolą się każdym rodzajem krwi, nawet zwierzęcej. Sporą przyjemność sprawia im również obserwowanie jak ich ofiara umiera.
– Jakie to podłe – sapnęła dziewczyna. W głowie jej się nie mieściło jak takie stwory mogą istnieć. Biedny Will. Sam wśród takich potworów.

4 komentarze:

  1. Malos dobrze poradził Santi z internetem.Zdaje się, że wpadła wreszcie na dobry trop. Ciekawa jestem czy Nat im pomoże przy tych harpiach. Bardzo dziękuję za kolejny fragment. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Malos będzie potrzebował pomocy nie tylko Nathaniela, ale i legionów anielskich.

      Usuń
  2. Biedny ten Malos pedzi prosto w pulapkę mam nadzieje ze Santi mu pomoże bo Nathaniel napewno trzyma reke na pulsie dziekuje i dobranoc Emi blanka

    OdpowiedzUsuń