wtorek, 27 stycznia 2015

Malos - Rozdział 8_epizod 2



Wyszła z mieszkania ledwie kwadrans po tym jak Malos udał się na patrol z Nathanielem. Mężczyźni mieli swoje tajemnice, i ani im było w głowie dzielić się nimi z dziewczyną. Pewnie by ją to zirytowało, gdyby również nie miała planów na wieczór. Udając, że ma coś ciekawszego do zrobienia, pozwoliła im wyjść. Potem pędząc ile sił w nogach, pognała do sypialni Any, którą chwilowo zagarnęła dla siebie. Szybko przebrała się w świeże dżinsy i czysty podkoszulek. Wyczesała włosy i związała je w koński ogon. Na koniec chwyciła czarną ramoneskę, i tak przyszykowana wyszła na dwór.
Palce ją mrowiły, a po plecach przebiegał dreszcz podekscytowania. Dotąd nie była sama na mieście, a Malos dobrze pilnował by nie miała ku temu okazji. Ona zaś była ciekawa. Chciała zobaczyć atrakcje, poznać ludzi, zaciągnąć się dziwnym zapachem, tego wiecznie żyjącego miejsca.
Na dworze królowała już noc, jednak tu, w Nowym Jorku, tylko gwiazdy migoczące na niebie świadczyły o godzinie. Miasto płonęło tysiącem latarni i neonów. Tłumy przechodniów niestrudzenie krążyły uliczkami, przesiadywały w restauracjach, spacerowały po bulwarach, czy też parkach. Chłonęła to wszystko, z każdą kolejną chwilą coraz bardziej zauroczona. Wcześniejsze doświadczenia ze zgiełkiem ulicznym poszły w niepamięć. Teraz absorbowało ją wszystko wokół.
Zwiedziwszy kilka galerii, parków i kościołów, zrobiła się głodna. Rozliczne mijane restauracje kusiły zapachami i mnogością potraw. Santi jednak nie weszła do żadnej z nich. Nie znała tutejszych zwyczajów na tyle by nie narobić sobie wstydu. Poza tym nie miała przy sobie zbyt wiele pieniędzy. A za jedzenie na ziemi trzeba było płacić. I to czasem całkiem sporo. Kolejna rzecz, która w równym stopniu napawała ją fascynacją co przerażeniem.
Co więc powinna zrobić? Najprościej poprosić kogoś o wskazanie przytulnej knajpki. Zmarszczyła brwi, usiłując sobie przypomnieć co też mówił jej Malos o tym mieście: „Taksówkarze, oni wiedzą wszystko i wszędzie cię zawiozą”.
– Dobrze – mruknęła sama do siebie. – Zobaczmy czy miałeś rację. Podeszła do krawężnika i naśladując anioła uniosła rękę, machając nią w powietrzu. Wątpiła by to podziałało, gdyż auta mijały ją pędząc przed siebie jak oszalałe. Jednak nie minęło pięć minut, a żółty samochód zatrzymał się tuż przed nią z piskiem opon. Zamrugała zaskoczona, z otwartymi ustami wpatrując w pojazd.
– No dalej, wsiadasz paniusiu, czy nie? – zawołał ze środka kierowca. – Inni również czekają na taxi.
Wciągnęła głęboko powietrze. Skoro powiedziało się A trzeba powiedzieć i B. Z bijącym sercem usadowiła się na tylnym siedzeniu. Jednak dopiero kiedy zatrzasnęły się za nią drzwi, zrozumiała, że jest sama w wielkim mieście, z dala od przyjaciół, nawet od irytującego anioła.
– Dokąd? – zapytał taksówkarz. Jej szofer okazał się być mężczyzną w średnim wieku ze sporo łysiną na głowie. Miał pucołowate policzki, i nieprzerwanie żuł gumę. Oczywiście nie czekał aż odpowie, tylko ruszył przed siebie.
– To znaczy? – zapytała cienkim głosem.
– Dokąd chcesz jechać? – dociekał, zerkając na nią w lusterku. Santi przełknęła ślinę. Nie zastanawiała się nad tym. Gorączkowo usiłowała wymyślić coś mądrego. – Nie bardzo wiem... – zaczęła, gubiąc się. – Chciałabym coś zjeść, ale...
– A, już rozumiem. Turystka? – przerwał jej, strzelając gumą.
– Można tak powiedzieć – odparła cicho.
– Zwiedzałaś już miasto? – dociekał, przyglądając się jej uważnie, być może sondując, czy uda się mu namówić klientkę na kosztowny kurs.
– Tak – odparła szybko. – Chciałbym tylko coś zjeść, ale nie mam dużo pieniędzy, więc musi to być jakaś skromne miejsce. – Ostatnie słowa wymówiła z lekkim zmieszaniem.
Mężczyzna jednak skinął głową ze zrozumieniem. Widać niejedno już w życiu widział i słyszał.
– Tradycyjne potrawy, czy coś egzotycznego? – zapytał.
Wahała się tylko chwilę.
– Egzotycznego.
– No to jedziemy – zawołał, a potem skręcił w prawo, prąc nieubłaganie do przodu.
Jadąc opowiadał o mieście, dzieląc się z Santi ciekawostkami i nowinkami. Jednak ona nie słuchała. Bardziej skupiała się na kolorowych neonach i witrynach, niż na słowach mężczyzny. Zauważyła, że kobiety noszą się bardzo wyzywająco. Krótkie spódniczki, topy odkrywające więcej ciała niż powinny. Do tego szpilki i wyzywający makijaż. Santi spojrzała na swoje postrzępione dżinsy i nagle poczuła się szara i niepozorna. W takim stroju nie mogła zrobić na nikim wrażenia. Nic dziwnego, że Malos zerkał na inne kobiety. Złość ponownie zalała jej myśli.
Taksówka tymczasem opuściła już centrum miasta, kierując się ku spokojniejszym dzielnicom. Krajobraz się zmienił. Krzykliwe reklamy zastąpiły orientalne plakaty i szyldy w języku chińskim, nawołujące do wejścia i skosztowania miejscowych specjałów. Tu również pełno było ludzi. Lecz ci nie spieszyli się, tylko wolno spacerując, zaglądali do małych sklepików i knajpek.
– Gdzie jesteśmy? – zapytała, gdy samochód zatrzymał się przed restauracją z napisem „Czerwony smok”.
– W chińskiej dzielnicy – odparł taksówkarz, odwracając się do niej. – Można zjeść tu coś niespotykanego i nie jest drogo.
Skinęła głową, choć nie była pewna, czy to dobry pomysł. Potem zapłaciwszy kilka dolarów za kurs, wysiadła z taksówki. Długo stała na ulicy rozglądając się wokoło, zastanawiając się w którą stronę skierować swe kroki. Ostatecznie postanowiła przejść się wzdłuż sklepików i restauracji, a potem zdecydować co dalej. Wystawy były kolorowe i zupełnie inne niż te w centrum. Santi przystawała co kilka chwil, oglądając wachlarze, kubeczki i gliniane misy. Najbardziej podobały się jej jednak dzwoneczki. Ich delikatne brzmienia uspokajały rozkołatane nerwy i przypominały Concorę.
Mijała właśnie kolejny kram, gdy do jej uszu dotarł dziwny dźwięk, coś jakby odgłos tłuczonej szyby, a zaraz potem ciepły zapach krwi wypełnił jej nozdrza. Zamarła, a jej oczy rozszerzyły się z przerażenia.
Krew, ciepła, świeża, wprost idealna dla służebnic Lucyfera. Dla harpii.

6 komentarzy:

  1. Santi chyba bedzie miala klopoty wprawdzie trafiła na trop harpii ale nie ma wsparcia Narozrabiala a wygladała tak niewinnie dzieki blanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byle dziecko ma więcej instynktu przetrwania niż ta dziewczyna, ale trzeba mieć nadzieję, że do czegoś ją to doprowadzi.

      Usuń
  2. I po co sama się wybierała, teraz będzie miała kłopoty.Ciekawa jestem czy panowie znajdą ją na czas. Bardzo dziękuję za kolejny rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kłopoty to jej specjalność, a chłopcy są daleko od niej.

      Usuń
  3. Pięknie dziękuję za kolejny wspaniały fragment . Mam nadzieję , że nieobecność Santi zostanie szybko odkryta , bo najwyraźniej jest o krok od poważnych kłopotów . Czekam na ciąg dalszy . Pozdrawiam serdecznie , życzę miłego dnia :) . Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Santi może i jest naiwna, ale coś odkryje i bardzo ją to przerazi.

      Usuń