poniedziałek, 12 stycznia 2015

Twierdza Wspomnień - Rozdział 9_epizod 2



Zbiegł po schodach z takim impetem, że prawie zmiótł robotnika dźwigającego wiadro z zaprawą. Chwycił mężczyznę w ostatniej chwili, cudem ratując podłogę przed wylaniem lepkiej masy. Nie przeprosił za swoje zachowanie, zupełnie nic nie powiedział, tylko mrucząc wściekle pod nosem od razu udał się do piwnic. Schodząc na najniższe kondygnacje Gelar, do miejsc w których od lat nikt nie gościł, miał już konkretny plan co zrobić z dziewką.
Jak tylko sytuacja odrobinę się uspokoi i ojciec przestanie się ekscytować, spokojnie wytłumaczy mu, że kobieta wcale nie jest narzeczoną jego syna i przyszłą panią zamku, tylko szpiegiem na usługach Tollesto. Zadziwiające, ale ten nieżyjący już parę lat smok, ciągle terroryzował mieszkańców Kirragonii. I robił to doskonale nawet zza grobu.
Wszedł do pierwszego z pomieszczeń i od razu poczuł ogarniającą go złość. Spora izba w której powinni mieć swoje lokum strażnicy, pełne było mebli i gobelinów. Kolejne prezentowały się jeszcze gorzej: skrzynie, kufry, pakunki i kosze. W kilku celach przedmioty porzucano na tyle niefrasobliwie, że swoim wyglądem przedstawiały jeden wielki śmietnik.
 – Pięknie, po prostu wspaniale! – warknął przez zaciśnięte zęby. Stał pośrodku korytarza, patrząc na wszechobecny bałagan i miast pryczy do spania widział stosy skrzyń, dywanów i malowideł. – Cholera by to wzięła! – syknął. Nie miał pojęcia jak długo wszystkie te przedmioty tutaj leżały, ale spora warstwa kurzu świadczyła, że były to setki lat. Być może nawet od czasów śmierci matki.
 – Tu jesteś – lekko zachrypnięty głos Tanisa dobiegł z głębi korytarza. – Szukałem ciebie, sądziłem, że jesteś na górze i zabawiasz Gen – zaczął starzec, ubawiony znaczeniem słów, które właśnie wypowiedział.
Cedric puścił pod nosem przekleństwo. Zabawiać? Też coś! Co najwyżej może pobawić się w rzucanie sztyletem w czaszkę zdrajczyni.
 – Mam sporo spraw na głowie – odparł, usiłując zachować spokój.
– Tak, tak, wy młodzi i wasze sprawy. Ciągle gdzieś was goni. – Tanis puścił mimo uszu słowa syna. Potem wskazując ręką na skrzynie, zapytał. – Co tu właściwie robisz?
 – Przyszedłem sprawdzić co kryją nasze lochy – odparł, w myślach zaś dodał: i poszukać odpowiedniego miejsca do umieszczenia swojego więźnia.
Niestety zamiast lochów był jeden wielki, magazyn rzeczy niczyich. Zaczął żałować, że wcześniej nie zainteresował się zawartością piwnic. Dotąd prowadził wielce beztroskie życie, w dzień ćwicząc się w walce, wieczorem zaś oddając się rozkoszom pijaństwa i uciech cielesnych. Gospodarskich czynności unikał jak ognia. Poza tym Gelar było zbyt małe i nigdy dotąd żaden więzień tutaj nie przebywał, zaś waśnie i kłótnie Tanis rozstrzygał na bieżąco. Teraz wszystko to spadło na barki Cedrica.
– Szukasz prezentu dla ukochanej? – Na twarzy starca pojawiło się zrozumienie.
– Że co? – Smok zamrugał zaskoczony. Zmusił się do skupienia na twarzy ojca. Starzec żadną miarą nie wyglądał na szalonego, raczej na podekscytowanego. – Jaki prezent?
– Na powitanie – ciągnął niezrażony głupotą syna Tanis. – Pełno tu rzeczy twojej matki, myślałem, że chciałeś wyszukać wśród tych bibelotów jakiś drobiazg dla Gen?
 – Cholera – zaklął Cedric. Potem widząc zdziwiony wzrok ojca, dodał szybko: – Tak, masz rację, szukam dla niej stosownego drobiazgu. Myślałem o bransoletach.
 „Takie z żelaza, z długim łańcuchem, który łatwo przytwierdzić do ściany byłyby wyśmienite” – pomyślał, nie powiedział tego jednak na głos.
– Biżuterii tu raczej nie znajdziesz, ale inne damskie bibeloty, owszem.
 – Czemu właściwie kazałeś tu złożyć rzeczy mamy? – zapytał, wskazując na stosy mebli i skrzyń. – Wiem, że zabolała cię jej śmierć, ale tak wiele dla ciebie znaczyła, że nie mogłeś patrzeć na pozostawione przez nią przedmioty? – Wiedział, że pytanie sprawi ojcu przykrość i być może rozgrzebie stare rany.
Tak jak podejrzewał po twarzy Tanisa przemknął cień bólu, może nawet słaby ogień zapłonął w jego starczych oczach. Był on jednak zbyt mizerny, by Cedric mógł uznać go za przejaw smoczej natury.
– To nie jest temat na który chciałbym rozmawiać – odparł wymijająco smok. – Jesteś...
 – Zbyt młody? – Cedric wszedł rodzicielowi w słowo. – Ojcze, jestem dorosły, matki prawie wcale nie pamiętam, a ty ani nikt inny nie chcecie o niej mówić. Zrobiła coś strasznego?
– Nie! – Tanis zaprzeczył tak gwałtownie, że w młodym mężczyźnie obudziła się iskra podejrzliwości. – To co się wydarzyło pomiędzy mną a Gerenisse to tylko i wyłącznie nasza sprawa. Ty bądź łaskaw mieć baczenie na swoją kobietę. Troszcz się o nią i pilnuj jej, inaczej odejdzie, a ty pozostaniesz sam ze swoim bólem i żalem – wygłosił smok doniosłym tonem, a potem ciągle jeszcze mrucząc na młodych, szurając nogami, ruszył na górę.
Cedric stał z rozdziawionymi ustami, patrząc w ślad za ojcem. Głos rodziciela ciągle jeszcze docierało jego uszu: tacy młodzi, tacy głupi... głupi.
– Cóż – mruknął sam do siebie opierając dłonie na biodrach. – Czyli wróciłem do punktu wyjścia. – Krytycznym spojrzeniem omiótł przedmioty w celi. Miał dwa wyjścia, odpuścić i zostawić dziewkę tam gdzie była lub też wziąć się do pracy i oczyścić piwnice. Pewnie, że mógł zlecić to komuś innemu, ale prawda była taka, że większość jego ludzi pracowała przy budowie, zaś dziewczyna była wyłącznie jego problemem.
– Cholera! – zaklął. Wiedział co wybierze, w zasadzie od samego początku ta kwestia nie podlegała żadnej dyskusji. Zdjął kaftan i położył go na jednej ze skrzyń. Potem podwijając rękawy koszuli, zaczął się zastanawiać od czego powinien zacząć. Szybko doszedł do wniosku, że musi upchać rupiecie z jednej z celi do pozostałych. Przy odrobinie szczęścia może się to udać.
Najwięcej miejsca zajmowały skrzynie. Sięgnął po pierwszą z brzegu, unosząc ją dla próby. Nie była ciężka, z łatwością przeniósł ją do sąsiedniego pomieszczenia, układając na innej, stojącej już pod ścianą. Kolejne skrzynie spotkał ten sam los. Kusiło go by zajrzeć do środka, szybko jednak porzucił ten pomysł. Na to zawsze przyjdzie czas.
Dwa kwadranse później pot spływał po jego ciele, a koszula lepiła się do pleców. Bez wahania zdjął ją i odrzucił za siebie. Niestety, mimo jego wysiłków cela wcale nie wyglądała lepiej. Co prawda największe sprzęty już wyniósł, ale całe mnóstwo innych bibelotów wyłaniało się z każdego kąta, lub spadało mu wręcz na głowę. Arrasy, kotary, świeczniki i obrazy. Miał wrażenie, że miast porządkować izbę, coraz bardziej ją zagracał. Przekładał przedmioty z kąta w kąt, ale wcale nie robiło się czyściej. W końcu sapiąc ciężko, chwycił drewniany kuferek ze złotymi okuciami. Miał ochotę cisnąć nim w najdalszy kąt, gdy nagle z zaskoczeniem stwierdził, że coś tak pięknego i misternego, ozdobionego wizerunkami smoka oraz złotymi okuciami nie powinno leżeć w piwnicy, gdzie każdy mógł go ukraść. Szkatuła nie była duża, ale kłódka zamykająca wieko wyglądała na solidną.
– Ciekawe? – mruknął, potrząsając skrzyneczką.
– Zawsze mówisz do siebie? – kobiecy głos dobiegł do niego z tyłu i mężczyzna od razu spiął się w gotowości. W drzwiach celi stała Gerenisse. Kobieta miała na sobie czystą suknię, a jej włosy, lśniące i błyszczące opadały na ramiona niczym złoty szal, zaś szpiczaste końcówki uszu wychylały się spod złotych pukli. Kobieta nie uśmiechała się, ale też nie wyglądała na obrażoną.
– Co tu do cholery robisz?! – wrzasnął, obracając się do niej.
Spoglądała na niego błękitnymi oczyma. Plecami opierała się o kratę, na jej ustach błąkał się figlarny uśmiech.
– Twój ojciec mnie przysłał, czyż to nie oczywiste?
– Kazałem ci siedzieć w komnacie! – Smok odłożył trzymaną w dłoniach szkatułkę, a potem ruszył do kobiety. Zatrzymał się ledwie krok przed nią, gdy dotarło do niego, że był do połowy nagi. Jego koszula leżała na podłodze, tuż obok stóp dziewczyny i by po nią sięgnąć musiałby przed nią klęknąć.
„Niedoczekanie twoje” – przeszło mu przez myśl. Nie będzie się przed nią płaszczył, a już na pewno nie wystawi jej pleców, by mogła zdzielić go czym popadnie, w najgorszym razie wbić mu nóż w najwrażliwsze miejsce. Ta ostatnia myśl zaskoczyła go najbardziej. Nigdy nie zadał sobie trudu, by ją przeszukać. Mogła mieć przy sobie dziesiątki sztyletów lub innych narzędzi tortur.
Wyprostował się przed kobietą, kładąc muskularne ramiona na kratach po obu stornach jej głowy, w zasadzie zamykając ją w swoim uścisku. Miał świadomość, że jest spocony i jego ciało nie pachnie różami, tym bardziej przybliżył się do niej. Chciała mu zatruć życie? Proszę bardzo, on również potrafił bawić się w tę grę.
– Mam nadzieję, że nic nie zrobiłaś mojemu ojcu? – wychrypiał, opuszczając nisko głowę.
Drgnęła słysząc jego słowa, a może to jego bliskość smoka tak na nią podziałała.
– Twój ojciec to taki miły człowiek, czemu miałbym go krzywdzić? – spytała słodko.
– Bo jest smokiem, a ty nas nienawidzisz – wycedził przez zęby.
Prychnęła, wydymając wargi. Nie uszło jej uwagi, że twarz mężczyzny znalazła się niebezpiecznie blisko jej.
– Znam tysiące lepszych powodów dla których warto zabić niż fakt, że ktoś jest smokiem.
– Rozmawiałaś z nim? – naciskał.
– A jeśli nawet, to co? – Uniosła buńczucznie głowę, a ich twarze prawie się ze sobą zetknęły.
– Nie łudź go i nie opowiadaj mu bzdur.
– Bzdur, czy prawdy? – zakpiła z niego, przypominając, że to on pierwszy okłamał rodziciela.
Smok warknął, a pod powierzchnią jego skóry przetoczył się ogień.
– Prawdę jak najbardziej możesz mu powiedzieć! – syknął. – Ale przecież nie starczy ci na to odwagi. Łatwiej jest mamić staruszka obietnicami.
– Niczego mu nie obiecywałam – odcięła się. Usiłowała cofnąć się nieco poza zasięg ramion mężczyzny, ale uwięziona przez jego ciało i kraty nie miała jak się wydostać. – Twój ojciec mówił, że robisz tutaj porządki – rzuciła, usiłując za wszelką cenę zmienić temat.
– Hm – smok skinął głową, nie spuszczając wzroku z twarzy kobiety i jej pełnych warg.
Przełknęła ślinę, nagle żałując, że tu przyszła. Chciała mu dokuczyć, dopiec, a tymczasem wpadła w zasadzkę jego gorącego ciała. Wizerunek smoka prężącego się na plecach Cedrica chyba już na zawsze będzie tkwił w jej pamięci. Krople potu, które spływały po jego skórze aż prosiły się by zetrzeć je opuszkami. Silne mięśnie kusiły swym kształtem i gdyby nie myśl, że jest tu niemile widziana, rzuciłaby się mu w ramiona.
– Czemu tutaj sprzątasz? – zmusiła się by zadać to głupie pytanie, ale zrobiłaby wszystko, byle rozproszyć intymną atmosferę, która nie wiedzieć kiedy zrodziła się miedzy nimi.
– A jak myślisz? – odparł pytaniem na pytanie.
– Nie mam pojęcia – stwierdziła, w tej samej chwili decydując się na ucieczkę z pułapki w którą dała się złapać. Schyliła się i prześlizgując pod ramieniem mężczyzny uciekła na środek izby. Smok pozostał za jej plecami.
– Szykuję dla ciebie celę – powiedział przybliżając się do niej, szepcząc wprost do jej uszu.
Skrzywiła się, a zimno spłynęło po jej plecach. Sądziła, że smok robił porządki w zamku, a on tymczasem uprzątał więzienną celę. Tak bardzo się jej brzydził, że nie mógł znieść myśli o przebywaniu z nią na jednym piętrze? To bolało, nawet bardzo.
– Coś kiepsko ci idzie. Dasz radę skończyć przed zimą? – zdobyła się na złośliwą uwagę, choć ból ściskał jej serce. Dlaczego to robił? Wszak nie była groźna, nie była też potworem?
– O to się nie martw – stwierdził cierpko. – Dla ciebie jestem gotów na każde poświęcenie.
Zagryzła wargi. Wyznanie, które w normalnych okolicznościach powinno wzruszyć jej serce, zabolało niczym cios w brzuch.
– Jak wytłumaczysz zmianę swemu ojcu? – zagadnęła słodko. – Powiesz, że na górze jest mi za gorąco?
– Czytasz mi w myślach – odparł.
– Nic ci nie powiem jeśli będziesz mnie tu trzymał – stwierdziła.
– Nie szantażuj mnie! – warknął przez zęby. – Należysz do wrogiego obozu i nie licz, że o tym zapomnę.
Nie odpowiedziała, tylko ostrożnie dotknęła placami szkatułki, którą smok przed chwilą trzymał w dłoniach.
– Piękne, czemu coś tak ładnego i cennego trzymasz w piwnicy?
– Nie twoja sprawa! – powiedział, chciał wyrwać przedmiot z jej rąk, ale wtedy musiałby bezceremonialnie odepchnąć ją na bok. Aż takim gburem nie był. Stał więc i patrzył jak smukłymi palcami sunie po drewnie.
– Co jest w środku? – zapytała.
– Nie wiem – odparł, nim zdołał ugryźć się w język.
Spojrzała na niego, zaskoczona wyznaniem mężczyzny.
– Jak możesz nie wiedzieć, wszak to twój dom?
Westchnął, nagle wielce sfrustrowany, że los pokarał go zsyłając mu tę przeklętą kobietę w darze. Co miał z nią zrobić? Bić? Katować? Przykuć do ściany? Prawie się wzdrygnął. Gardził nią i szczerze nienawidził. Nie umiałby jej jednak zabić. Świadomość tego przeraziła go bardziej niż myśl, że ona mogłaby ściągnąć na jego głowę kłopoty, o gniewie króla nie wspominając.
– To rzeczy należące do mojej matki – odparł w końcu.
– Czemu tu są? – dociekała.
Widział jak sunęła wzrokiem po przedmiotach, a jej spojrzenie rozpalało się coraz bardziej. Jako siostra złotnika przywykła do pięknych przedmiotów, umiała zapewne też ocenić wartość poszczególnych drobiazgów. Podczas gdy on nie miał pojęcia, co było warte zachodu, a co tylko bezwartościowym śmieciem.
– Po śmierci mojej matki, ojciec kazał wszystko spakować i wynieść, by nic nie przypominało mu o jej obecności.
 – Musiał bardzo ją kochać – szepnęła, ponownie skupiając się na szkatułce. Ukucnęła nawet by przyjrzeć się jej dokładnie. Dotknęła kłódki. – Zakładam, że nie masz klucza?
– Nie – wycedził, nie odrywając wzroku od kształtów kobiety. Lśniące włosy dziewczyny wręcz zapraszały by ścisnąć je w garści, zaś ciało... Smok wciągnął głęboko powietrze. Znał mężczyzn, którzy gotowi byliby się pozabijać za jedno spojrzenie takiej kobiety. Za jeden jej uśmiech. Miał tylko nadzieję, że sam wkrótce do nich nie dołączy.
 – To prosty zamek, łatwo go otworzyć – powiedziała, nieświadoma jego myśli. – Wystarczy szpilka. – Uniosła rękę do góry i sięgając do włosów, wyciągnęła zza ucha, maleńką szpilę. Wsunęła ją do kłódki. Tylko chwilę zajęło jej mocowanie się z mechanizmem, nim cichy klik oznajmił, że szkatułka została otwarta. – Gotowe – odparła z zadowoleniem.
– Wspaniale, a teraz się odsuń – zadecydował, przejmując kontrolę nad sytuacją.
– Och, nie bądź takim zrzędą – powiedziała. – Cokolwiek tam jest należy do ciebie, ja chcę tylko po patrzeć. – Starała się mówić spokojnie, ale głos drżał jej z podekscytowania. W myślach wyliczała, co też może mieścić kuferek: klejnoty, złote monety, zapinki, naszyjniki.
Smok pokręcił głową, w końcu jednak machnął ręką.
– Otwórz – rzucił – trzymaj jednak ręce na widoku.
Uśmiechnęła się szeroko, a potem nie wahając się ani chwili, uchyliła wieko. Cedric przysunął się do niej, i patrząc jej ramię z równym zaciekawieniem zaglądał do wnętrza.
W środku mogło być wszystko, wielkie bogactwo, albo przekleństwo. Wszystko… Jednak miast tego była tylko mała księga. Całkiem zwyczajna, oprawiona w skórę i drewniane listewki.
– Co to jest? – powiedziała, kładąc palce na przedmiocie i w tym samym momencie fala bólu i cierpienia przepłynęła przez jej ciało. Powietrze wokół niej zgęstniało, a jakiś cień wyłonił się z pomiędzy stronic. Cień mający kształt kobiety.
Gerenisse jęknęła, zaraz potem cofnęła się, wpadając na mężczyznę stojącego za jej plecami.
– Weź to – wychrypiała, wpychając mu w ręce szkatułę. – To twoje pamiątki, nie moje – paplała bez sensu. Musiałą stąd uciec i to jak najszybciej. Uparcie starała się nie zerkać na ducha niewiasty. Kobieta wyciągała już w jej kierunku dłonie, bezgłośnie wołając o pomoc. Gerenisse ponownie jęknęła, a stojący obok smok skrzywił się.
– Co cię znowu opętało? – syknął.
– Nic! – warknęła – ale powinnam już iść do siebie – wychrypiała, prawie biegiem rzucając się ku drzwiom. Duch kobiety ciągle tkwił w tym samym miejscu. Teraz jednak skupił się na smoku. Wysunął w jego kierunku niewidzialne ramiona, usiłując pogłaskać policzki mężczyzny. Smok nie zareagował. Nie miał takiej mocy, nie był w stanie zobaczyć zmarłej. Zaś jego myśli koncentrowały się na jasnowłosej kurellece uciekającej z celi.
– Kobiety – prychnął w końcu. – Kto was zrozumie.

13 komentarzy:

  1. Tanis coś za bardzo nie chciał mówić o śmierci żony, czyżby tu tkwiła tajemnica, a pamiętnik jest jej rozwiązaniem. Zdaje się, że przyda się tutaj umiejętność kurielki, ciekawe tylko czy przyzna się, że widzi duchy. Zauważyłam też ,że zaczyna iskrzyć pomiędzy Gelarem a Gen , oby to szybko nastąpiło. Po pierwsze jemu przyda się żona, a królowi wiadomości jakie może posiadać. Bardzo dziękuję za cudowny rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
  2. Za zniknieciem / śmiercia / matki Gelara kryje sie tajemnica sadzac po słowach i czynach jego ojca Mam nadzieję ze Gen pomoze nieszczesnej kobiecie bo tylko ona ja widzi Dziekuje Em i zycze milego dnia blanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzi, widzi i wierz mi Blanko, jeszcze będzie żałowała swego daru.

      Usuń
  3. Rzeczywiście zrozumienie kobiet to problem , szczególnie dla mężczyzn. Miedzy Gelarem a Gen zaczyna przyciąganie. Zastanowił mnie ten duch matki Gelara. To nie wróży nic dobrego. Dziękuję Emiś za info i możliwość przeczytania następnego fragmentu Twierdzy Wspomnień. Pozdrawiam cieplutko. Beata;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duchy zawsze oznaczają jakieś niedokończone sprawy. Czasem to dobrze, czasem źle.

      Usuń
  4. podejrzewam że będzie tak: Ona coś zobaczy, zrozumie - On będzie na nią warczał i oskarżał, uważał że stroi fochy. A gdyby na spokojnie pogadali doszli by do porozumienia i łatwiej by im się żyło. A tak czeka nas sporo nerwówki. Pozdrawiam Lena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to nie będzie takie proste, Lenko. Nie mielibyśmy zabawy, gdyby tak szybko się między sobą dogadali.

      Usuń
  5. Dlaczego ojciec nie chce mu powiedzieć co naprawdę stało się z jego matką . Między Cedricem a Gen chociaż nie chciane,ale jest miedzy nimi wzajemne przyciąganie. Czyżby Gen zobaczyła ducha matki Cedrica i dlaczego poczuła ból i cierpienie ? Kto zamknął tego ducha w księdze i dlaczego ? Bardzo dziękuję za info i następny epizod :) Mam pytanie czyżby Cedric miał na plecach tatuaż smoka ? Pozdrawiam serdecznie Elka-el64.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyciąganie to dopiero zacznie na nich oddziaływać. Zwłaszcza, że stary Tanis dorzuci coś od czasu do czasu.

      Usuń
  6. Cos zaczyna byc miedzy Gelarem a Gen zobaczymy co z tego wyjdzie :) No i ten duch matki Galera widzi go tylko Gena co z tym zrobi... czekam na ciag dalszy i pozdrawiam cieplutko zakewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duszek też trochę namiesza, ale o tym w swoim czasie.

      Usuń
  7. No i robi się ciekawie...czyżby duch matki był przez te wszystkie lata uwięziony w tej szkatule? A jeśli tak to kto go tam zamknął? Tanis coś ukrywa pytanie dlaczego? Coraz ciekawiej się robi :) Dz Emiś i buzi :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W szkatułce raczej nie, ale w murach zamku to i owszem. Dawna Gerenisse od dziesiątek lat błąka się po korytarzach Gelar, szukając kogoś, kto rozwikła zagadkę jej śmierci.

      Usuń