poniedziałek, 14 grudnia 2015

Twierdza Wspomnień - Rozdział 22_epizod 2



Chwycił ją gdy wchodziła do sieni. Bez słowa przyciągnął do siebie i wycisnął na jej ustach gorący pocałunek, a potem nie zważając na jej protesty i uśmiechy strażników, powlókł w głąb zamku.
– Oszalałeś?! – prychnęła, szybko łapiąc powietrze. Nie odpowiedział, nadal szedł przed siebie i pogwizdując pod nosem prowadził ją ku korytarzom. Służący, robotnicy i mieszkańcy zamku, mijali ich, pozdrawiając, dostrzegając tylko dwójkę zauroczonych sobą ludzi. Cedric przystanął przed ciężkimi brązowymi drzwiami, chwycił za klamkę i ledwie przelotnie oglądając się na boki, wepchnął Gerenisse do pomieszczenia. Sam niezwłocznie zatrzasnął za sobą drzwi. Uśmiech zadowolenia natychmiast też zniknął z jego twarzy.
– Co się dzieje? – zapytała. Ciągle jeszcze łapała oddech po szybkim marszu. Nie uszło jednak jej uwadze, że znajdowali się w bibliotece. Jedynym pomieszczeniu, którego dotąd nie oglądała. Cedric zmarszczył brwi. Oparł się plecami o drzwi i w zamyśleniu wpatrywał się w kobietę.
– Chyba mamy duży problem – powoli wypowiadał każde słowo.
– Nie znalazłeś dziennika – jęknęła zawiedziona. Smok pokręcił głową, a rudobrązowe włosy rozsypały się na jego ramionach.
– Nikt z robotników ani tym bardziej strażników nie widział księgi. – Cedric starał się panować nad sobą, ale jego zachrypnięty głos zdradzał jak bardzo był wzburzony. Pamiętnik stanowił jego jedyny łącznik z matką, z przeszłością. Zniknięcie księgi oznaczało pogrzebanie sekretów na zawsze.
– Żadna ze służek również nie natknęła się na dziennik – sapnęła zniechęcona. – Co nam zatem zostaje? – Wbiła spojrzenie w przystojną twarz smoka.
– Bursa – jęknęli równocześnie.
– Już się cieszę – mruknął, otrząsając się z obrzydzeniem.
– Jak to zrobimy? – Zaczęła krążyć po izbie, myśląc gorączkowo jak rozwiązać ich problem, bo to, że stara smoczyca stanowiła ogromny problem, było więcej niż pewne.
– Jest bardzo sprytna – mruknął. – Ma oczy dookoła głowy. Wszystko widzi i wszystko wie. Wielu służących jest na jej usługach.
– Donoszą jej? – Gerenisse drgnęła zaskoczona. Tego się nie spodziewała. Lubiła dziewki pracujące w kuchni. Młode służki i chłopców stajennych. Wszyscy oni zdawali się jej bardzo mili i życzliwi. Nie mogła uwierzyć, że robili za uszy Bursy.
– Trudno jest przetrwać pod rządami Bursy, jeśli nie jesteś jej posłuszny – Cedric nie miał wątpliwości, dlaczego tak wielu donosiło smoczycy.
– Zatem nic nie możemy zrobić – jęknęła, załamując ręce. – Gdziekolwiek pójdziemy, ona się o tym dowie. Pewnie nawet nie zdołamy zbliżyć się do jej komnaty bez wszczynania alarmu.
– Bez obaw. – Na twarzy mężczyzny pojawił się zagadkowy uśmiech. – Nie musimy iść oficjalną drogą.
Zatrzymała się w pół kroku. Mrużąc oczy, oparła dłonie na biodrach. Lord minę miał jak psotny chłopiec.
– Co masz na myśli? Gdzie ona śpi? W skalnej grocie? Jamie pod zamkiem? – Jeśli chodziło o staruchę wszystko było możliwe. Żadna ewentualność by jej nie zdziwiła.
– Kiedyś też tak myślałem – prychnął. – Bursa zajmuje komnatę we wschodnim skrzydle. Mieszka tam większość służących i giermków. Jak już mówiłem, do jej izby można dostać się na kilka sposobów.
– Jest jakieś tajne przejście? – Zaciekawienie odbiło się w oczach dziewczyny.
Lord skinął głową.
– To stare zamczysko, sporo tu kryjówek i zakamarków. Jako dziecko uwielbiłem je wyszukiwać. Zwiedzałem twierdzę, rysowałem plany tajnych korytarzy.
– Do jej komnaty również jakiś prowadzi? – Gerenisse zatarła ręce. Już się cieszyła na myśl o przejrzeniu skarbów, które zgromadziła smoczyca.
– Tak, jest korytarz. Wejście znajduje się w lochu, korytarz ciągnie się przez dwa piętra, ale prowadzi bezpośrednio do niej. – Cedric nie miał tak uradowanej miny jak dziewczyna.
Kurellka podeszła do niego, dotknęła dłońmi jego torsu. Serce mężczyzny natychmiast mocniej zabiło. Uśmiechnęła się leciutko. Potężne ramiona otoczyły ją w pasie i przyciągnęły bliżej. Głuchy warkot wydobył się z piersi lorda.
– Nie wyglądasz na zachwyconego tym pomysłem – mruknęła, dotykając ustami jego warg. Gorący pocałunek sprawił, że ciało Cedrica stanęło w płomieniach. Ogień przesunął się pod skórą, ogrzewając ją. Bestia obudziła się, mrucząc z zadowolenia.
– Rozpraszasz mnie – wychrypiał, z trudem odrywają się od jej warg.
– Nie odpowiedziałeś na moje pytanie – naciskała.
– Tylko raz zakradłem się do jej izby – wzdrygnął się, a na jego twarzy pojawił się wyraz zniesmaczenia. – Możesz mi wierzyć, ale przez długi czas miałem po tym koszmary.
Gerenisse zachichotała.
– Rozumiem, że nie była sama?
– Niestety. Siedziała nago w łożu, ujeżdżając jednego z naszych koniuszych. Facet jęczał, jakby miał wyzionąć ducha. – Smok otrząsnął się. – Tego nie da się zapomnieć.
– Ile miałeś wtedy lat? – śmiała się na całego.
– Coś koło dziesięciu, ale możesz mi wierzyć, od tamtego dnia unikam kobiet jak tylko się da.
Teraz to ona prychnęła.
– Nie myśl sobie, że ci uwierzę – uderzyła go w pierś. – Nie zachowujesz się jak ktoś, kto nigdy nie obcował z kobietą. Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie. Założę się, że wiele mieszkanek Gelar miało sposobność zapoznać się z twoim ciałem.
Pokręcił głową, a szeroki uśmiech wpełznął na jego wargi.
– Nie z ciałem, tylko z jedną jego konkretną częścią.
– Och ty! – fuknęła, ponownie uderzając go w tors.
Cedric puścił ją w pasie i natychmiast złapał jej twarz w swoje dłonie, składając na jej ustach gorący pocałunek.
– Lubię, kiedy się złościsz, jesteś wtedy jeszcze piękniejsza.
***
Lamis obejrzał się w siodle, zerkając przelotnie na swego towarzysza. W pełnym świetle dnia, Joran zdawał się jeszcze większy, a jego twarz bardziej odpychająca niż ubiegłego wieczoru. Kurell przeklął w duchu, żałując, że zaproponował najemnikowi robotę. Z mordą naznaczoną bliznami, gęstym zarostem i czarnym ubraniem, zakapior zwracał na siebie uwagę każdego przechodnia. Mając go u boku, nie zdoła wtopić się w tłum, o przejściu niezauważonym nie wspominając.
Joran okładał boki konia lejcami, zmuszając biedne zwierzę do jeszcze większego wysiłku, jakby dźwiganie wielkiego draba i jego zbroi nie było wyczynem samym w sobie.
– Las za chwilę się skończy – mruknął najemnik.
– Gelar jest tuż za nim? – Lamis podjął rozmowę.
– Nie, za lasem ciągną się pola i łąki. To wśród nich stoi zamek.
– Żadnej skały, zakola rzeki? – Na twarzy kurella pojawiło się zdumienie.
Joran wzruszył ramionami.
– Nie.
– Nędzna fortyfikacja. Brak naturalnych sprzymierzeńców. Trudno się bronić, kiedy wrogowie z łatwością mogą okrążyć zamek i odciąć drogę ucieczki.
– Nie powiedziałabym – najemnik splunął na ziemię. Drzewa rosły już coraz rzadziej, a leśna ścieżka stopniowo zmieniała się w wiejski trakt. Zatrzymali konie na linii lasu. Przed nimi jak okiem sięgnąć rozpościerały się pola. A pośród nich, pośród morza zieleni i żółci stał zamek. Nie była to ogromna twierdza, zdolna pomieścić armię, ale warownia jakich wiele na smoczej ziemi. Zamieszkiwana w większości przez ludzi, nie smoki. Plony roli stanowiły główny dochód miejscowego lorda.
Lamis skrzywił się. Wysokie mury nie nastrajały go zachęcająco, a strzeliste wieże szeptały, że zamek nie ugnie się tak łatwo przed najeźdźcami.
– Wygląda cholernie solidnie! – warknął.
Joran tylko wzruszył ramionami.
– Mówiłem, że płaski teren nic tu nie znaczy. Lord Cedric rozbudował twierdzę do obecnych rozmiarów, ale ja widziałem ją już wcześniej, kiedy nie prezentowała się tak dobrze. Mówią, że oparła się napaści ludzi Tollesto i że obecny król Ariel osobiście jej bronił.
– Cholera! – zaklął Lamis. – Jak można do niej wejść?
– Od zachodniej strony powstaje wioska. Lord nakazał ją zbudować dla ludności z północy, która uciekła przed batem Tollesto. Prace ciągle jeszcze trwają, choć większość budynków już jest gotowa. Byłem tu kilka tygodni temu.
– Wspominałeś o tym – wycedził Lamis. – Jak również o tym, że cię przepędzili.
– Nie przepędzili! – wrzasnął najemnik – tylko odmówili gościny w murach zamku. Nocowałem we wsi, tam wystarczyło skłamać, że jestem z północy i drzwi każdego z domów stały przede mną otworem.
– Dobrze, w takim razie my również zatrzymamy się we wsi – przytaknął Lamis. – Wynajmiemy jakąś izbę i potem się zobaczy.
– Jeśli chcesz dostać się do warowni, wymyśl jakąś dobrą historyjkę. Za blisko stąd do północnych ziem. Wartownicy są podejrzliwi i w każdym widzą szpiega. Nie wpuszczą cię za mury, jeśli nie wydasz się im godny zaufania.
– Tę kwestię zostaw mnie – kurell uśmiechnął się złośliwie. – Jestem mistrzem w tworzeniu iluzji. Nim się połapią, będą jedli mi z ręki.
Twarz Jorana pozostała niewzruszona, nawet jeśli nie uwierzył w zapewnienia pracodawcy, nie skomentował jego słów.  Zamiast tego cmoknął na konia, zmuszając go do kontynuacji podróży.
Lamis podążył za nim. Ledwie zerkał na boki. Pola i łąki nijak go obchodziły. Swoje spojrzenie skupiał na warowni, w myślach analizując sposoby na dostanie się do środka. Niewątpliwie będzie musiał użyć swego uroku osobistego, a jeśli to nie pomoże skorzysta z jedynego daru, jakim obdarzył go los – zdolności do stwarzania iluzji, do wmawiania ludziom kłamstw. W Lahmar często korzystał ze swych umiejętności, utrzymując innych w przekonaniu, że zawsze ma rację i jego słowa stanowią jedyną prawdę. Był w tym po prostu mistrzem. Kochał swój dar, choć wolałby odziedziczyć po przodkach coś bardziej magicznego. Z drugiej jednak strony, czy doszedłby do takich bogactw nie kłamiąc i nie oszukując. Nie, był jedyny w swoim rodzaju. Na jedno jego skinienie kobiety zdejmowały odzienie, a mężczyźni szli na śmierć. Teraz również tak będzie. Wystarczy, że dotrze pod mury Gelar, a nim minie dzień siostra ponownie stanie u jego boku.
Uśmiechnął się chytrze do siebie. Jeśli dobrze rozegra sytuację, może nakłoni ją do zabicia smoka. To dopiero będzie zwycięstwo. Odjedzie stąd jako ten, co zabił smoczego lorda.

8 komentarzy:

  1. Coś czuję, że Lamis spiknie się z wiedźma Bursą ;/ Bo zły ze złym zawsze się zejdzie, żeby jeszcze większy siać zamęt ;/

    Dziękuję za super fragment!
    Buziole :***
    koralgol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma to sens, wspólnie stworzyliby mieszankę wybuchową. Spróbuję do tego nie dopuścić.

      Usuń
  2. Alez to musial byc wstrzasajacy widok Bursa jako jeździec , biedne dziecko nic dziwnego ze ma alergie na jej komnaty ale nie ma wyjscia Zgadzam sie ze Burasa wykorzysta Lamisa do pozbycia sie G. dzieki Emi miłego dnia blanka

    OdpowiedzUsuń
  3. A moim zdaniem będą próbować ale im się nie uda. A jak będzie zobaczymy w następnych rozdziałach. Pięknie dziękuję za świetny rozdział. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbować zawsze warto. Okaże się, czy ich wysiłki przyniosą rezultat. Obawiam się jednak, że Bursa jest trudnym orzechem do zgryzienia.

      Usuń
  4. Mam nadzieję, że się Lamis zdziwi niezwykle po spotkaniu Gerenisse bo ta go nie tylko nie posłucha ale jeszcze pogna w siła dal i będzie mieć szczęście jak go Cedrik nie dopadnie :D Dziekuje Emiś I buziolki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cedric nogi z tyłka powyrywa Lamisowi jak go dopadnie, tyle ci powiem. A Gen jeszcze od siebie dołoży.

      Usuń
  5. Mam nadzieję, że się Lamis zdziwi niezwykle po spotkaniu Gerenisse bo ta go nie tylko nie posłucha ale jeszcze pogna w siła dal i będzie mieć szczęście jak go Cedrik nie dopadnie :D Dziekuje Emiś I buziolki :***

    OdpowiedzUsuń