niedziela, 4 września 2016

Twierdza Wspomnień - Rozdział 29_epizod 2



Opuścili lochy, zostawiając za sobą Bursę i jej przyznanie się do winy, jednak nawet to nie ostudziło gniewu Cedrica.
– Mów! – zażądał lord, jak tylko postawili stopy na chłodnych kamieniach. – Co za kanalia zakradła się do Gelar.
Nimra wyciągnął przed siebie ręce, chcąc uspokoić pana.
–Tuż po twoim wyjeździe przybył do Gelar kupiec. Zatrzymał się we wsi. Daren gościł go w swojej gospodzie. Gnojek nie był przyjemniaczkiem, a towarzyszył mu jeszcze ohydniejszy opryszek.
– Jak wyglądał? – Cedric niczym dzikie zwierze krążył po dziedzińcu. Ludzie schodzili mu z drogi, przestraszeni rozgniewanym obliczem hrabiego.
– Wysoki blondas, z twarzą tak poharataną, że nawet spod zarostu było widać jego oszpecenie.
– Elfie uszy? Drogie odzienie, wygadany?
Nimra pokręcił głową.
– Ubrany na czarno i raczej nie pachniał świeżością, uszu nie widziałem, długo również z nim nie rozmawiałem. Pewnie Daren będzie więcej wiedział.
– Jak ten skurwiel się nazywał, czego chciał i czemu, kurwa, wpuszczono go do zamku?
Nimra podrapał się po ciemnym zaroście.
– Imię miał jakieś dziwne, nie pamiętam. Powiedział, że jest kupcem i sprowadza białe drewno z Kalzedonii. Powiem szczerze, że rozmawiałem z nim tylko raz, za to Bursie bardzo wpadł w oko. Widywałem ich często razem.
Cedric przerwał swój nerwowy obchód i zatrzymał się przed zarządcą.
– A czy Gerenisse z nim kiedykolwiek rozmawiała?
– Wypytałem dokładnie dwórki, twierdzą, że nie wychodziła sama z głównego budynku i najczęściej czas spędzała z twoim ojcem lub czytając na tarasie. – Nimra wbił wzrok we własne buty. – Panie, jesteś pewien, że nie chciała uciec z Gelar...? – Wyrzucił z siebie szybko, nim zabrakłoby mu odwagi.
Z ust Cedrica wydobył się gniewny warkot.
– Do kurwy nędzy, oczywiście, że nie. Nigdzie nie było jej tak dobrze, jak tu. – Zamilkł, uświadamiając sobie, że chociaż zapewniał dziewczynę, iż będzie wolna, nie załatwił tego u króla. – Nie uciekła ode mnie – powtórzył z mocą.
– Dobrze. – Nimra pokiwał głową. – Jestem przekonany, że to kupiec wywiózł panienkę z warowni. Nie wiem, co prawda, jak to zrobił, że nikt go nie zauważył, ale wierzę, że to on. Nawet jeśli wyszli jakimś tajnym przejściem, z murów powinno być ich widać.
– Niekoniecznie. – Cedric przeczesał rude włosy, które sterczały dziko wokół jego głowy. – Opis nie bardzo pasuje mi do brata Gerenisse, jednak zawsze wiedziałem, że skurwiel będzie jej szukał. Mógł wynająć kogoś do tego zadania, jakichś oprychów za kilka miedziaków.
– Nadal nie wyjaśnia to sposobu, w jaki opuścili Gelar – zauważył Nimra.
– Jeśli wynajął ich kurell, zapewne zdradził im, jakimi zdolnościami dysponuje dziewczyna.
– Miała jakieś ukryte talenty? – zapytał zarządca i natychmiast zarumienił się.
Cedric posłał mu chmurne spojrzenie.
– Gerenisse jest kurellką, już zapomniałeś? – ofuknął smoka lord. – Matka wywodząca się z elfickiego rodu przekazała jej co nieco. Między innymi dar, pozwalający jej otoczyć siebie i wybrane osoby czarem niewidzialności.
Zarządca rozdziawił usta i z tak głupią miną wpatrywał się w swego pana.
– Nie można jej wtedy zobaczyć?
– Nie, a ani nikogo i niczego wokół niej.
– Jeśli porywacz o tym wiedział, mógł ją zmusić do utrzymywania uroku, nie mieliśmy zatem szans jej wypatrzyć, nawet lecąc tuż nad nią! – zawołał po chwili. Nagle Nimra poczuł się nieco usprawiedliwiony z powodu nieudolnych poszukiwań.
– Dokładnie – przytaknął Cedric. – Prawdopodobnie minęliście ją kilka razy i wróciliście z niczym.
– Co teraz?
– Teraz zbierz ludzi i pofruniemy raz jeszcze na północ. Jeśli Gerenisse jest w drodze do Kalzedonii, wytropię ją, jeśli ukryli ją gdzieś na skraju puszczy druidów, również ją znajdę.
– Jak? – Nirma wyraźnie nie dowierzał. – A zaklęcie, myślisz panie, że już je zdjęła?
– Przeciwnie. – Cedric uśmiechnął się po raz pierwszy, odkąd dowiedział się, że Gen zniknęła.
– Porywacze z pewnością zmuszają ją, by je utrzymywała, tylko że na mnie ono nie działa. Urok zwodzi wzrok wszystkich, ale nie mój.
Nimra wyglądał na jeszcze bardziej zszokowanego niż chwilę wcześniej.
– Jakim cudem.
– Nie mam pojęcia. – Cedric wzruszył ramionami. – Już raz ją ścigałem, kiedy okryła się czarem. Wypatrzyłem ją bez trudu, podczas gdy nikt inny jej nie dostrzegał.
– Obyś panie miał rację – stwierdził zarządca. – Inaczej marny nasz wysiłek.
Cedric już jednak go nie słuchał, zawrócił w kierunku domu.
– Rozmówię się z ojcem, ty tymczasem zwołaj najlepszych ludzi, wyruszamy niezwłocznie.
Była już naprawdę zmęczona. Brat gnał nieprzerwanie przed siebie, zmuszając konie do coraz większego wysiłku, nawet Joran – ich mroczny towarzysz – domagał się postoju, twierdząc, że w takim tempie wierzchowce padną trupem przed zachodem słońca, a oni tuż po nich.
Gerenisse z trudem siedziała w siodle. Palce jej drętwiały, szum w uszach nie ustawał. Chwilami miała wrażenie, że nie da rady już utrzymać zaklęcia, albo, że zwyczajnie spadnie z konia. W takich chwilach Lamis groził jej pięścią lub najzwyczajniej w świecie szydził, że odda Joranowi, jeśli nie weźmie się w garść.
Nie brała tych pogróżek na poważnie, owszem druh brata budził w niej obrzydzenie swą ohydną fizjonomią i brakiem manier, jednak była prawie pewna, iż chociaż wodził za nią tęsknym wzrokiem, nie odważyłby się jej dotknąć w obawie, że jednak mógłby zrobić jej krzywdę i rozwścieczyć tym Lamisa.
Dużo bardziej martwiły ją wizje. Sądziła, że opuszczając zamek, pozbędzie się ich ostatecznie, tymczasem krążyły wokół niej, wypatrując momentu, aż przestanie się koncentrować i będą mogły zalać jej umysł nowymi okropnościami.
Zapewne zmęczenie odgrywało tutaj istotną rolę, albo czynił to sam dziennik, nie mniej jednak od wyjazdu z Gelar miała więcej wizji i snów na jawie, niż kiedy tam była. Wspomnienia zmarłej hrabiny dosłownie wdzierały się do jej głowy.
W ostatnich dniach zrozumiała, dlaczego Tanis z taką łatwością odsunął od siebie żonę. To właśnie Bursa zaświadczyła o romansie jej pani z baronem Lewerem. Hrabia ker Goric uwierzył zarządczyni i w efekcie zamknął małżonkę w wieży, zakazując jej kontaktów ze światem.
Z zapisków dziennika wynikało, że Tanis odwiedzał żonę tylko po to, by spłodzić z nią dziedzica. We wspomnieniach zmarłej jawił się jednak, jako czuły kochanek i chociaż nie umiał wybaczyć małżonce zdrady, nigdy nie skrzywdził jej bodaj mocniejszym pchnięciem. Zawsze kochał się z nią żarliwie i chociaż zaraz potem wychodził, było oczywiste, że te krótkie spotkania dawały mu zarówno rozkosz, jak i ból. Wiele lat później, kiedy w końcu hrabina okazała się brzemienna, lord przestał ją odwiedzać. Narodziny Cedrica świętował cały zamek. W wielkim przyjęciu, podczas którego przedstawiono małego dziedzica, uczestniczyło wielu wielmożów i smoczych lordów. Tanis pozwolił żonie zejść do gości, nie zamienił z nią jednak ani jednego słowa.
Gerenisse płakała bezgłośnie, budząc się z tego koszmaru. Strasznie współczuła zmarłej i jednocześnie rosła w niej złość na lorda Gelar. Czy tak mało kochał żonę, że uwierzył pierwszej plotce? A może kochał ją zbyt mocno i lękając się, że ją utraci, postanowił ukryć ją przed całym światem?
Bolał ją brzuch od nadmiaru wizji, mimo to miała wrażenie, że jeśli teraz nie pozna prawdy, już nigdy jej się to nie uda. Z tego też powodu czytała pamiętnik przy każdej nadarzającej się okazji. Lamis nie poświęcał jej już tak wielkiej uwagi. Śmiał się głośno i dużo dyskutował z Joranem, bliskość lasu druidów dodawała mu pewności siebie.
Gerenisse starała się go nie denerwować i chociaż jazda konna przez tak wiele dni i utrzymywanie zaklęcia było wyczerpujące, starała się siedzieć cicho, by móc odczytać ostatnie zapiski hrabiny.
Tuż przed śmiercią Gerenisse napisała:
Całe popołudnie spędziłam z Cedricem. Mój ukochany, mały chłopiec. Jest taki pogodny, taki beztroski i silny. Z trudem powstrzymuję łzy, patrząc, jak się bawi. Tak bardzo przypomina mi Cecylię, ma ten sam uśmiech i psotę w spojrzeniu. Kocham go całym moim sercem, nie wyobrażam sobie życia bez niego, bez dotyku jego maleńkich rączek, bez cudownego uśmiechu, którym obdarza mnie każdego dnia. Z tego też powodu zamierzam chronić go przed nią, przed jej kłamstwami i intrygami. Zabiłaby go bez wahania, tak samo, jak pozbyła się mojej córeczki. Wtedy byłam zbyt nieuważna, nie sądziłam, że się odważy. Tym razem nie popełnię tego błędu. Mój syn dożyje wieku dorosłego, nawet gdybym miała przypłacić to życiem. Nie pozwolę jej położyć na nim swoich brudnych rąk. Nie będzie nim dyrygować i rządzić.
Gerenisse do głębi wstrząsnęło, to co przeczytała. Nie miała pojęcia, że hrabina tak bardzo lękała się o życie Cedrica. Następny wpis był jednak dużo bardziej przerażający.
Dotąd nie wiedziałam, czemu tak bardzo pragnie mnie zniszczyć. Wszystko, co mnie spotkało, składałam krab złośliwego charakteru staruchy. Wczorajszego popołudnia zrozumiałam, że popełniłam błąd, nie doceniając Bursy. Zastałam ją w mojej sypialni, mierzącą rodowe kosztowności ker Goriców, podarunki od Tanisa. Nie sprawiała wrażenia przestraszonej przyłapaniem na gorącym uczynku, przeciwnie, wykrzyczała mi, że to ona powinna być hrabiną tego zamku, że całe życie poświęciła Tanisowi, a on tak jej się odwdzięczył. Przysięgła, że zniszczy mnie i moje potomstwo, a ja jej w tym nie przeszkodzę. Co więcej, śmiejąc się, przyznała, że skoro byłam zbyt głupia, by zabić króla i miałam czelność zniweczyć jej plany, ona odpłaci mi w dwójnasób.
Zawsze wiedziałam, że smoczyca spiskowała przeciwko władcy, nigdy jednak nie mówiła o tym wprost. Dużo bardziej jednak przeraziła mnie jej groźba pod adresem Cedrica. Nie pozwolę jej zabić mojego syna. Ubłagałam służki, by pozwoliły mi kosztować potrawy syna i mleko, które pijał co wieczór, muszę jeszcze tylko ubłagać Tanisa, by nakazał służącym czuwanie nad naszym chłopcem w dzień i w nocy.
Gerenisse z westchnieniem potrząsnęła głową. Kolejne zdania pełne były chaotycznych zwierzeń hrabiny. Jej lęk o syna przerodził się w obsesję. Na każdym kroku doszukiwała się zdrady, próbowała posiłki, wąchała odzienie, przetrząsała pokoje dziecka.
Mieszkańcy Gelar twierdzili, że ich panią zmogło szaleństwo, a jej serce pękło z rozpaczy. Gerenisse nie była już tego taka pewna. Bardziej obstawiała, że kobieta zmarła na skutek trucizny. Zastanawiało ją tylko, czy była ona przeznaczona dla niej, czy może dla Cedrica?

8 komentarzy:

  1. Cudny odcinek, ale tak bardzo chciałoby się przeczyszczać całość. Znalazłam jeden twój pdf, który nabyłam czy nie masz zamiaru zamieścić pozostałych? Chętnie miałabym wszystkie do kompletu,choć znacznie bardziej lubię portal (bo łatwo sie tam kupuje) beeazar to może być każdy inny:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, to miłe wiedzieć, że są osoby, które tak chętnie czytają moje opowieści. Smocze historie w swoim czasie zamieszczę na beeazar, wpierw jednak muszą przejść redakcję, a to trochę trwa.
      Żeby jednak poprawić ci nastrój zdradzę, że wkrótce na blogu pojawi się nowe opowiadanie z cyklu smoczego.
      pozdrawiam

      Usuń
    2. Super, bardzo się cieszę:-)

      Usuń
  2. I smutno i gorzko...nie mogę się doczekać chwili gdy przeczytam, że winnych ukarano przykładnie, a nasi bohaterowie żyją długo i namiętnie:)
    Dziękuję:*
    szekla_

    OdpowiedzUsuń
  3. Przynajmniej dobre jest to, że czar Gerenise na C. nie działa. Mam nadzieję, że szybko ją znajdzie i odbije. A Bursa powinna być smażona na wolnym ogniu, co ja piszę, to smoczyca, więc może ciągle podtapiana za swoje zbrodnie. Bardzo dziękuję za nowy rozdział. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam, że Cedric nie odpuści, przetrząśnie cały Siódmy Ląd, by ją odnaleźć.

      Usuń
  4. To ile ta Bursa ma lat skoro juz Gerennise matka Cedryka nie dziewczyna pisala o niej starucha, a wiadomo, ze spisek na starego krola byl 3 tys lat wczesniej....dziekuje Emis i buziolki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stara jest i tyle, upierdliwa, złośliwa smoczyca. To taki typ kobiety, co wszystkiego zazdrości i z zawiści utopi dziecko.

      Usuń